Kłopoty
Właśnie wyleciałam z tego kraju. Wcale tego nie żałuje. Zostawiłam tam wszystkie wspomnienia. Czas rozpocząć nowe życie...
W Stanach z lotniska pojechałam do hotelu. Stwierdziłam, że zamieszkam w Nowym Jorku. W końcu raz się żyje. Nie było jeszcze późno, więc stwierdziłam, że pójdę na spacer do Central Parku.
Szłam sobie spokojnie ulicą. Na głowie miałam założony kaptur, gdy nagle usłyszałem krzyk dziecka. Obróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam robota wielkości ciężarówki atakującego małe dziecko. Podbiegłam do niego jak najszybciej i przytuliłam. Mocą umysłu wytworzyłam pole siłowe i zaniosłam chłopca mamie. W robota wystrzeliłam wiązkę energii, przez co go zniszczyłam. Lecz wtedy pojawili się oni - AVENGERS, czyli Czarna Wdowa, Kapitan Ameryka, Iron Man, Wanda Maximoff, Hawkeye i Thor. UPS, mam kłopoty. Z tą myślą zaczęłam uciekać. Schowałam się za śmietnikami i zmieniłam w kotka. Weszłam im do umysłu. Nie mówiłam o tym, no dowiedziałam się o tym jak usłyszałam myśli ludzi na lotnisku.
-Witajcie Avengers. Jestem Akimara. Nie mam złych zamiarów, ale chce żyć normalnie i dlatego przed wami uciekałam.
- Wyjdź do nas.
- Jestem w waszych umysłach, bo potrafię wiele rzeczy. Potrafię też unosić przedmioty, latać, uzdrawiać i bronić się polem siłowym oraz magią.
- Żegnajcie Avengers.
~Wando mówię tylko do ciebie. Spotkajmy się jutro w tej pobliskiej kawiarnii. Proszę cię. Przyjdź sama.
~Dobrze tak zrobię.
Zobaczyłam już tylko jak odchodzili. Zmieniłam się w człowieka i poszłam do hotelu. Nie wiem dlaczego chciałam się spotkać z Wandą i skąd w ogóle znałam jej imię? Tak podpowiedziała mi moja podświadomość. Wyczułam pomiędzy nami jakąś więź, a może to sprawka amuletu? Po chwili przemyśleń umyłam się i poszłam spać.
~Avengers~
-Jak mogliście jej nie znaleźć?! -krzyczał Fury na całą wieżę.
-Nagle zniknęła, a później weszła do naszych umysłów i tak z nami rozmawiała. - odrzekł jak zawsze spokojny Kapitan Ameryka.
-Jarvis?! - krzyczał Tony
-Tak, sir. - odpowiedziała SI
- Masz coś o niej?
- Niestety nie, sir.
-Przecież my jej nigdy nie znajdziemy w tym wielkim mieście.- odrzekł zrezygnowany Stark.
- To jest wasza misja. - powiedział Fury i wyszedł.
- Ciekawe kim jest ta dziewczyna? - powiedział syn Iron Mana.
- A ty co tu robisz?- spytali wszyscy chórem.
- Przecież cały czas tu stałem, ale wy nigdy mnie nie zauważacie.
- Dobra i tak już dzisiaj nic nie zdziałamy, więc kładźmy się już spać - powiedział Kapitan i zakończył zebranie, a Mściciele rozeszli się do swoich pokoi.
~Akimara~ Wstałam rano, umyłam się i ubrałam. Włosy zaplotłam w luźny warkocz. Spieszyłam się, bo nie chciałam spóźnić się na spotkanie. Wyszłam z hotelu i poszłam do uzgodnionej kawiarnii.
~Wanda~
Nie wiem dlaczego tam idę. Przecież w ogóle jej nie znam. Ale czuję, że coś nas łączy. Może to przez jej magię?
Właśnie miałam wychodzić, ale spotkałam Clinta, z którym pogadałam i wyszłam. Mam nadzieję, że nie pójdzie za mną.
~Akimara~
Usiadłam przy jednym ze stolików i weszłam do umysłu Wandy.
• Witaj, przyjdziesz na spotkanie?
• Tak, już idę, właśnie wyszłam z Avengers Tower.
• Okej to czekam.
Po kilku minutach weszła do kawiarnii. Poczułam jej aurę. Była czysta i dobra.
- Witaj Wando. Jestem Akimara.- przywitałam się, a jej mało szczęka o podłogę nie uderzyła.
- Ty jesteś dziewczyną z przepowiedni.
- Skąd ty o tym wiesz?!
- Jestem córką jednej z Wades. Od małego mi opowiadała tę historię. A tak poza tym witaj. Wiesz, że tu nie jesteś bezpieczna. Lepiej by było gdybyś zamieszkała z nami.
- Nie mogę. Boję się, że TARCZA zacznie na mnie eksperymentować.
- Jakim cudem nam uciekłaś?
- Zmieniłam się w kotka i siedziałam obok was.
- Ha ha ha no to nieźle nas załatwiłaś.
Rozmawiałyśmy sobie jeszcze długo lecz nagle do kawiarnii weszli Avengers. Nie wiedziałam co mam robić. Udawałam, że mnie nie obchodzą i dalej rozmawiałyśmy. Niestety musieli do nas podejść.
- Cześć Wanda, kto to jest?- zapytał Kapitan.
~Powiedz, że jestem twoją kuzynką- podpowiedziałam Wandzie w myślach.
- Yyy... To moja kuzynka A...nastazja z Polski.
- Witajcie.- Pomachałam do nich ze sztucznym uśmiechem.
Przywitali się ze mną i przedstawili. Chyba myśleli, że ich nie znam. Miałam już wychodzić, ale szanowny PAN Stark (wyczujcie ten sarkazm) stwierdził, że muszę zamieszkać z nimi. Musiałam się zgodzić, bo to mogłoby wydać im się dziwne. Poszłam po swoje walizki i powędrowałam z nimi do sławnej Avengers Tower. Tam zamieszkałam w pokoju z Wandą.
Gdy zostawiłam walizki chciałam udać się do salonu. Nie wiedziałam jak. Zaczęłam krążyć po korytarzu.
- Jeśli czegoś nie wiesz zapytaj Jarvisa. - usłyszałam za sobą głos chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro