Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Biblioteka

Królowa pchnęła drzwi. Gdy weszłam zaparło mi dech. Wiele regałów z ogromną ilością ksiąg. Wysokie na kilkadziesiąt metrów ściany zapełnione nimi po samą górę.

- Wszystkie księgi są do twojej dyspozycji, a teraz zostawiam cię tu, bo muszę wracać do swoich obowiązków. Możesz wynosić księgi i zabierać do swojej komnaty. Do zobaczenia.

Pomachała mi i wyszła. Gdy zostałam sama zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam pojęcia jak te księgi są poukładane i gdzie będę mogła znaleźć te które szukam. Ech... To przecież potrfa wieki. Rozłożyłam  swoje skrzydła i latałam po pomieszczeniu jak oszalała szukając księgi, która może wskazać mi drogę do Tyturnala. Był on osobą,  która w swoich zasobach miała każdą możliwą roślinę. Jednakże prawie nikt nie wiedział gdzie on mieszka. Raz napisano o nim książkę. Mam nadzieję, że ona tu się znajduje. Dopiero teraz mój wzrok padł na koniec biblioteki. Na podwyższeniu stała ogromna, gruba księga. Podeszłam do niej i zobaczyłam spis wszystkich ksiąg. Dlaczego zobaczyłam ją dopiero teraz?! Oszczędziło by mi to, sądząc po widoku za oknem, ładnych kilka godzin.
Po przewertowaniu przynajmniej tysiąca z chyba miliona stron nareszcie znalazłam to czego szukałam: " O Tuturnalu najlepszym z kupców". Zadowolona przejechałam palcem po tytule, a złota smuga światła zaprowadziła mnie do księgi, która znajdowała się przy samym suficie. Jak dobrze, że mam moje skrzydła. Zadowolona usiadłam na jednym z foteli w centrum biblioteki i czytałam. Znalazłam tam informację, że Tyturnal mieszka w Alfheimie i posiada większość z rzeczy tego wszechświata oraz że nigdy nie da się spodziewać tego czego on zechce w zamian za pomoc.
Zadowolona, bo bogatsza o te informacje udałam się do swojej komnaty mijając po drodze służącą, która szła po mnie i miała mi przekazać mi zaproszenie na kolację z rodziną królewską, która odbędzie się za godzinę. Po dotarciu do komnaty umyłam się,  przebrałam w nową suknię. Tym razem wybrałam prostą, granatową suknię do ziemi z rozcięciem na boku oraz długi srebrny naszyjnik ze szmaragdem oraz proste beżowe buty na płaskim obcasie. Włosy upięłam w warkocz. Gdy właśnie  skończyłam się szykować przyszła po mnie służka, która zaprowadziła mnie do jadalni. Po wejściu do niej zobaczyłam suto zastawiony stół, a przy nim Odyna, Friggę i Thora.

- Witaj Akimaro. Znalazłaś już coś? - zapytał Odyn
- Tak i jutro chciałabym się udać do Alfheimu aby spotkać się z kupcem, który podobno w swoich zasobach ma wszystko.
- Poślemy z tobą Thora aby pomógł ci się odnaleźć na planecie Elfów. - odezwała się wszechmatka a wspomniany osobnik oderwał się od jedzenia i spojrzał na nas zdezorientowany.
- Nie będzie to konieczne. Mam mapę, z którą trafię tam bez problemu.
- A więc jutro udaj się do Alfheimu, jeszcze dzisiaj poślę jednego z moich kruków z wiadomością do władcy, aby nie uznano cię za szpiega i nie śledzono cię.
- Dziękuję Wszechojcze.
Przystąpiliśmy do jedzenia.  Po zjedzonej kolacji rozeszliśmy się do swoich komnat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro