33.
Po dwóch tygodniach zimowych wakacji nadszedł czas, by wrócić do szkoły i kontynuować naukę. Uczniowie (najbardziej pierwszoroczniaki) ze wrzawą wytoczyli się z pociągu. Hagrid odprowadził grupę do zamku, ponieważ jak on mówi: "Nastały niebezpieczne czasy, dzieciaki". Ogólnie należało to do jego obowiązku.
Nadine wzrokiem szukała Draco, jednak na próżno. Nie było go nigdzie. Po prostu nie pojechał z nimi. "Może to właśnie ta chwila, gdy miał rzucić szkołę?", zapytała samą siebie.
Jej rozmyślania i poszukiwania spowodowały, że grupa zniknęła jej z oczu, ale za to przed nią wyrósł Draco wraz ze Snape'em. Malfoy ujął jej twarz w dłonie i pocałował mocno.
— Zaczęłam się martwić, Draco. Dlaczego nie przyjechałeś pociągiem? — zapytała Nadine. Draco wymienił spojrzenie z profesorem, a ten odpowiedział za blondyna:
— Spóźnił się.
Popatrzyła na swojego chłopaka z powątpiewaniem, jednak kiwnęła głową. Może Draco miał jakieś korepetycje...
...lub spotkanie śmierciożerców.
Malfoy złączył ich dłonie. Znów wieczór i choćby nie wiadomo jak dzień był piękny, jego miejsce i tak zajmie noc. Ruszyli do zamku z przyzwoitką, zwaną Severus Snape. Na wejściu zostali przeszukani przez Filcha. Ich różdżki były przejrzane w poszukiwaniu niedozwolonych, czarnomagicznych zaklęć.
* * *
Dziewczyna wymieniła szybkie spojrzenia z Martiną Balamonte, która siedziała obok niej przy stole. Nie były one wrogie, raczej neutralne. Chyba Martina pogodziła się z nową sytuacją. Innego wyjścia nie miała.
Po pogadance Dumbledore'a wszyscy zaczęli jeść. Zgłodnieli – jedzenie z wózka nie wystarczało. Katherine wszystko, co dałoby się zjeść, a i tak zawsze miała figurę osy. Luna czytała "Żonglera", oczywiście do góry nogami.
Nadine zdawało się, że wszystko jest takie jak dawniej, że nic się nie zmieniło, jednak było inaczej. Jej przyjaźń z Martiną się rozpadła, a z Katherine wzmocniła. Draco, były wróg, stał się jej chłopakiem. Teraz była ze śmierciożercą! Dawniej byłoby to zupełnie niedopuszczalne.
Poszła spać z głową pełną myśli o Draco. Była w nim szaleńczo zakochana.
On w niej też.
* * *
Kilka dni później zaczęło się dziać coś dziwnego. Draco zaczął ignorować Nadine, przestał poświęcać jej czas między i po lekcjach, znikał na całe dnie. Jeśli wracał to późnym wieczorem, nocą lub nad ranem. Był osowiały, wyglądał, jakby miał zemdleć lada chwila.
Opuszczał lekcje. Nauczyciele nie czepiali się go o to, co było dziwne. Gdy nie było Malfoya, Snape'a również.
— Draco wraca późnym wieczorem lub w nocy, o ile w ogóle — powiedziała jej ostatnio Pansy Parkinson zmęczonym głosem.
"Skąd ona to wiedziała?", pomyślała Nadine. Poczuła dziwne ukłucie w sercu, mając wrażenie, że Malfoy spędzał więcej czasu z Pansy niż z nią.
Miała nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro