19.
Martina gnała po schodach tak szybko, że już kilka razy się potknęła. Planowała wyznać Draconowi, że od dłuższego czasu się w nim podkochuje. Przekonana, że Malfoy nie zna jej tożsamości, poczekała na niego na kanapie w Pokoju Życzeń. Usłyszała trzaśnięcie drzwi. Oddech jej przyśpieszył.
— Martina Balamonte — odezwał się, widząc jej ciemne loki. Podszedł bliżej i usiadł obok niej.
— Draco Malfoy — zachichotała i zaczęła bawić się włosami.
— Więęęc... chcesz, bym zabrał cię na randkę, tak? — zapytał, a Krukonka kiwnęła głową i uśmiechnęła się szeroko, mając łzy w oczach. — To świetnie, ponieważ w sumie to planowałem.
Pierwsza łza szczęścia spłynęła po jej policzku. Wtuliła się w jego tors, cały czas się szczerząc jak głupia. Objął ją silnymi ramionami.
— Nie płacz. Wolałbym, żebyś to ty dostała to wyzwanie — szepnął. Dziewczyna podniosła głowę i zaskoczyła chłopaka, niespodziewanie go całując w usta. Drgnął, naprawdę nie był na to przygotowany.
Przez jego głowę przelatywały tumany myśli, których nie był w stanie powstrzymać. Niepewnie oddał pocałunek. Zaraz po tym włączyła mu się blokada. Wstał.
— Jutro o piątej tutaj. Nie spóźnij się — powiedział i wyszedł, targając swoje platynowo-blond włosy.
Nie był w niej zakochany. Po prostu urzeczony nienagannym wyglądem dziewczyny. Była śliczna, inna niż wszystkie. Jednak w głębi serca czuł, że to nie jest to. Że to nie jest ta jedyna.
* * *
— Nie rozumiem, jak Mart mogła się tak zachować — pokręciła głową Katherine, gdy zobaczyła Nadine.
— Nie mogę przeboleć faktu, że Martina jest taka ślepa! Ona nie widzi tego wszystkiego... tych niebezpieczeństw...
— Czyhających z jego strony — dokończyła ze zrozumieniem w głosie Kath. Mimo tego, że Draco się jej trochę podobał, Nadine miała całkowitą rację.
— Halo, do cholery, TO DRACO MALFOY! Droga do jego serca prowadzi przez łóżko!
— Nadine, nie przesadzaj. Przeginasz. Nie rób z niego męskiej latawicy.
Dziewczyna wzniosła oczy ku niebu. Nie miała ochoty się sprzeczać z Katherine. Uważała jednak, że plotki same z siebie nie wychodzą i coś musiało być na rzeczy, skoro one powstały.
— Naprawdę, wyzwanie, które ci dałam, nie miało przynieść takiego skutku... — mruknęła Villiers.
— Lepiej nic już się nie odzywaj w tej sprawie, Kath — jęknęła.
Nadine zaczęła żałować przyjaźni z Martiną. Nie spodziewała się, że jej przyjaciółka przez zazdrość o Malfoya stanie się hybrydą Ravenclawu i Slytherinu. Wiedziała, że Martina zrobi wszystko, by być z Draco.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro