12.
Tego samego, jakże pięknego, październikowego popołudnia, Nadine szukała Draco po całym Hogwarcie, mając nadzieję, że będzie on w jakimś neutralniejszym miejscu niż na przykład ślizgońskie dormitorium. Gdy po półgodzinnych poszukiwaniach nie znalazła Malfoya, ze wściekłością stwierdziła, że jest zmuszona iść do Lochów, by go stamtąd wyciągnąć (o ile to było możliwe). Miała już zejść po schodach na dół do podziemi, gdy usłyszała za swoimi plecami głos.
— Czyżbyś mnie szukała, Edwards? — powiedział głębokim głosem Draco, nonszalancko opierając się o balustradę.
Nadine nienawidziła siebie za to, że teraz musi być miła dla chłopaka, by mogła w spokoju i z czystym sumieniem umówić się z nim NA RANDKĘ.
— W pewnym sensie — mruknęła. — Pójdźmy w jakieś dogodniejsze miejsce. Dziwnie się czuję, rozmawiając na korytarzu.
Draco wyglądał, jakby dostał w twarz. Pokręcił z niedowierzaniem głową, zmarszczył brwi, wykrzywił usta w zdziwionym grymasie i wskazał Łazienkę Chłopaków, znajdującą się stosunkowo niedaleko nich.
"Cóż za ironia", pomyślała Krukonka, "Idealne miejsce na pogadankę o randce". Mimo wszystko podążała za Ślizgonem.
— Więc, co chciałaś? — zapytał, gdy drzwi łazienki zamknęły się za nimi. Dziewczyna westchnęła, układając sobie plan rozmowy w głowie.
— Słuchaj i postaraj się zrozumieć, bo to bardzo ważne — zaczęła. — Dostałam wyzwanie.
— Dostaję je cały czas i jakoś nie potrzebuję się tobie zwierz...
— Nie o to chodzi, Malfoy — przerwała mu. — Wyzwanie dostałam od Katherine...
— Tej, która patrzy na mnie jak na milion galeonów? — znów jej przerwał.
— Tak, tej. — warknęła zirytowana. — Nie przerywaj mi. Otóż, Katherine w zadaniu zażyczyła sobie, abym poszła z tobą na randkę.
Draco dostał nagłego napadu kaszlu, chyba zakrztusił się śliną. Gdy uspokoił oddech, wypalił:
— Co?
— To, co słyszysz, Malfoy. — posłała mu sztuczny uśmiech, wciąż starając się być miła.
— Powtórz jeszcze raz co masz zrobić, chcę zobaczyć ponownie jak się rumienisz mówiąc to. — puścił jej oczko. Gdy Nadine zacisnęła wargi, spoważniał i uznał, że ona nie żartuje. Wywrócił oczami, sapnął, spojrzał na zegarek na ręce. — Muszę to przemyśleć — mówiąc to, wyszedł z wrednym uśmieszkiem na ustach.
Krukonka przegryzła wargę. Nie mogła uwierzyć w to, że została z niczym. Żadnego "tak", żadnego "nie", żadnego "pocałuj mnie w dupę". Nie wiedziała nic, musiała żyć w nieświadomości przez najbliższy czas, aż szanowny panicz Malfoy raczy się namyślić.
Wróciła do Pokoju Wspólnego Ravenclawu ze zirytowaną miną. I tak najgorsze już za nią. Jedyne, co jej teraz zostało, to czekać na rozpatrzenie sprawy przez blondyna.
* * *
— Więęęęc? — zapytała Katherine, przynosząc Nadine kakao. Zdążyły się już pogodzić. Po prostu złość Nadine przeszła.
— Właśnie o to chodzi, że nic! — burknęła.
— Jak to "nic"? Nic ci nie odpowiedział? Żadnej konkretnej odpowiedzi?
Pokręciła głową i wzięła łyk gorącego napoju. Oficjalnie podjęła dwa wyzwania – jak być miłą dla Malfoya oraz jak się z nim umówić, żeby nie stracić w oczach przyjaciół. Miała otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale Katherine ją uprzedziła. Martina, która dotychczas odrabiała lekcje, wyszła z dormitorium pod pretekstem pójścia do biblioteki po książkę.
— W sumie mogłabym umówić się z nim zamiast ciebie. Jest boski.
Teraz to Nadine się zakrztusiła i zaczęła kaszleć.
— Nie mam nic przeciwko — wycharczała. — Chciałabyś być z Malfoyem?
— Nieeee — zaprzeczyła. — Jedynie można powiedzieć, że mi się podoba. Zepsułby moją reputację, przypięliby mi łatkę kolejnej laski wielkiego hogwarckiego casanovy. Nie potrzebuję tego.
— Nie unoś się, rozumiem to. Mam tak samo, tylko że bez zdania "można powiedzieć, że mi się podoba".
Katherine pokiwała głową. Nadine zawsze miała odmienny gust, była drugą Luną. Dobre stopnie, systematyczność, prawie w ogóle żadnego luzu. Omijała każde imprezy, no, przynajmniej większość. Dobra, przesada. Chodziła na imprezy, ale utrzymywała stan abstynencji.
— Gdy powiedziałam Malfoyowi, że to ty dałaś mi to wyzwanie, zapytał "to ta, która patrzy na mnie jak na milion galeonów?" — parsknęła Edwards.
— ŻARTUJESZ?! — krzyknęła Kath. — ZAUWAŻYŁ TO! ZAUWAŻYŁ MNIE!!!
Przyjaciółka Nadine pogrążyła się w euforii. Nadine zaczęła myśleć o tym, co jeśli Malfoy odrzuci też propozycję? Miała nadzieję, że Ślizgon rozumiał zasady gry w butelkę i wiedział co się stanie, jeśli nie spełni się wyzwania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro