Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.

Trzeci tydzień grudnia, a z nim przygotowania do świąt. Od czasu randki Nadine omijała Malfoya szerokim łukiem. Nie mówiła nikomu o tym jak poszła randka. Postanowiła, że powie to przy odpowiedniej okazji.

Nadine i Katherine zostały wybrane do przywieszenia jemioły po parędziesiąt sztuk nad każdym stołem (w tym nauczycielskim). Martina i Luna miały zaczarować sufit Wielkiej Sali tak, aby padał z niego śnieg i spadały gwiazdy. Ponoć to nie lada wyzwanie. Draco i Pansy malowali bombki i robili łańcuchy, Harry, Hermiona i Ron mieli wprowadzić świąteczny nastrój poprzez wypuszczenie z klatki malutkich elfów (miały latać po całym zamku śpiewając kolędy i pastorałki) i rozświetlenie korytarzy. Każdy mógł znaleźć pracę dla siebie, zwłaszcza, że za ręczną robotę było najwięcej punktów (nie wliczając Martiny i Luny, które nie miały innego wyjścia), a każdy dom walczył o Puchar Domów na koniec roku szkolnego.

Już za dwa dni miała być Wigilia. Nikt nie chciał wracać do domu, więc miały być urządzone wspólne, ogromne Święta Bożego Narodzenia oraz oczywiście, huczne i magiczne powitanie Nowego Roku w nocy z trzydziestego pierwszego grudnia na pierwszego stycznia.

Nadine postanowiła, że opowie przyjaciołom o randce sprzed trzech tygodni po Nowym Roku.

* * *

Dwudziestego czwartego grudnia o godzinie piątej wieczorem odbyła się wieczerza wigilijna. Wszystko było tak świątecznie ozdobione i dawało niesamowity efekt i klimat. Wszyscy byli strasznie dla siebie mili, życzyli sobie wesołych świąt. Cóż, tak jak zawsze, ten dzień był okazją do wzajemnej życzliwości, ponieważ już jutro i pojutrze miało być tak jak zawsze, bo już nikt nie czuje tej magii świąt. Większość uczniów przesypia te dni lub spędza je na dworze, lepiąc bałwany.

— Święta są bez sensu — mruknęła Katherine, obżerając się puddingiem. — Kto to w ogóle wymyślił?

— Jednak chyba mają sens, skoro jesz to, co jesteś w stanie zjeść w zasięgu twojego wzroku — zaśmiała się Martina.

— Czy ty mi właśnie zarzucasz, że jestem gruba?! — wybełkotała. Nadine parsknęła śmiechem.

— Nieee — powiedziały razem i wpadły w głupawkę, gdy Katherine pochłonęła trzy kawałki ciasta i stwierdziła, że jest jej niedobrze.

* * *

Sylwester odbył się z pompą. Sufit zaczarowany tak, że o północy miało się tam pojawić strasznie dużo fajerwerków. Dumbledore załatwił z Hogsmeade bezalkoholowego szampana, by nawet pierwszoroczniaki mogły uczcić Nowy Rok.

Dziewczęta wystroiły się jak na wesele. Suknie, kokardy, wisiorki, pierścionki, szpilki, baleriny...

Na dziesięć sekund przed północą, wszyscy zaczęli odliczać:

Dziesięć...

Dziewięć...

Osiem...

Siedem...

Sześć...

Pięć...

Cztery...

Trzy...

Dwa...

Jeden...

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU '97!

Rozległy się wiwaty, do każdego przyfrunął kieliszek z szampanem. Niektóre pary się całowały, a jeśli ktoś jej nie miał, to całowało się przyjaciół w policzek i składało się życzenia noworoczne.

Później odbyła się impreza. Bawili się do białego rana.

Rano Nadine miała wyjawić przyjaciółkom prawdę o Malfoyu i ich randce. Nie mogła trzymać tego dłużej w sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro