Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Minął miesiąc. Nastał koniec listopada, a z nim dzień randki Nadine z Draco.

Mimo, że Nadine nie poczuwała się zbytnio do tej randki, chciała wyglądać zjawiskowo, tak, jak każda dziewczyna idąca na spotkanie z jakimkolwiek chłopakiem. Ubrała czarną spódniczkę przed kolano i włożyła w nią koszulę w czerwono-czarną kratę. Upięła włosy w niesforny kok, wypuściła z niego parę kosmyków. Jej image dopełniały ciemne rajstopy i buty na koturnie (oczywiście pasujące kolorystycznie do całego ubioru). Popsikała się słodkimi perfumami, rzuciła na siebie ogrzewające zaklęcie, by nie zmarznąć bez kurtki i biorąc torebkę, zbierała się do wyjścia. Przejrzała jej zawartość i wyjęła z niej srebrne opakowanie.

— Katherine, do cholery, co to ma być? — zapytała, trzymając w ręce przedmiot.

— To jest prezerwatywa, kochanie — zaśmiała się. — Draco potrafi uwodzić.

Nadine wybuchnęła śmiechem i rzuciła prezerwatywą w Katherine. Gdy złapała za klamkę, usłyszała cichy głos Martiny:

— Już wychodzisz?

— Tak, Malfoy będzie czekać w kawiarence. — odpowiedziała.

— Miłej randki — bąknęła. "Suko", dodając w myślach.

Nadine podziękowała i wyszła. Martina tak naprawdę była na rozdrożu dróg – z jednej strony nienawidziła Nadine, z drugiej chciała się wciąż z nią przyjaźnić.

"Ubrała się jak dziwka", wysyczała w myślach, choć tak naprawdę uważała, że Nadine wyglądała jak milion galeonów. "Draco nie zwróci na nią uwagi. Zdobędę go, choćbym miała ją zabić".

* * *

Draco Malfoy czekał na Krukonkę w kawiarence u pani Puddifoot. Należała ona do tych romantycznych, choć niewiele miało to wspólnego z tą randką. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie. Włosy lekko potargane.

Kupił po herbacie. Rozmawiali o sprawach związanych z życiem po ukończeniu Hogwartu. Miło im się gadało, co nieco zdziwiło Nadine.

— Ucieknę z tej szkoły jeszcze przed końcem roku szkolnego — powiedział, patrząc nie obecnie w okno.

Draco przestał pilnować swojego ciała. Zza rękawa białej koszuli wystawał mu kawałek Mrocznego Znaku. Nadine, zauważając to, odskoczyła przerażona. Wlepiła w niego nienawistny (jednocześnie przerażony) wzrok i wycedziła:

— Jesteś śmierciożercą! Miałam rację! Jesteś taki, jak ta cała twoja popieprzona rodzinka!

Wzięła torebkę i wyszła wściekła jak osa. Draco zatrzymał ją.

— Przysięgam, Edwards, nic ci nie zrobię. Nie jestem identyczny jak wszyscy Malfoyowie!

— Ale nosisz to przebrzydłe nazwisko — wypluła i poszła. Po dłuższej chwili stwierdziła, że zabrzmiało to trochę rasistowsko. Wzruszyła jednak ramionami i w okropnym nastroju wróciła do Hogwartu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro