Rozdział 3
Fabian
*wstał rano. Ogarnął się i założył obcislą koszulkę do biegania i dresowe szare spodnie. Jeszcze wygodne buty. Podobny komplet wziął w ręce i poszedł do pokoju chłopaka* wstawaj.
Angelo
*obudził go głos chlopaka*o boże*jęknął, zakrywając sobie głowę poduszką* jeszcze pięć minut...w porywach do dwóch godzin...
Fabian
Nie pięć minut tylko już wstawaj. Idziemy pobiegać. *zaśmiał się*
Angelo
Nieeee*zawodził pod kołdrą* ty okrutny człowieku!
Fabian
Jeśli nie wstaniesz będziemy musieli inaczej spalić kalorie. *wsunal dłoń pod kołdre i przesunął nią po jego brzuchu*
Angelo
*na tem gest podskoczył na łóżku jak oparzony i wydał z siebie dzwięk szczeniaka, któremu się nadepnęło na łapkę*.Jezusmariomatkobosko!!
Fabian
*zaśmiał się* no to już mam na ciebie sposób. Tylko nie wiem czemu ty się tak przede mną bronisz.
Angelo
*popatrzył na niego z udawanym wyrzutem* bo jesteś okrutny! Która godzina? Przyzwoici ludzie jeszcze śpią o tej porze...
Fabian
To nieprzyzwoici śpią o tej godzinie. Jest 7.30. *pomizial go policzku dłonią*
Angelo
Uhm...*mruknął i przymknął oczy* w takim razie jestem baaardzo nieprzyzwoity, bo zazwyczaj nie wstaję przed jedenastą. Chociaż...*spojrzał na kołdrę, pod którą nadal trzymałeś dłoń* słowo nieprzyzwoity bardziej pasuje do kogoś, kto nie potrafi trzymać rąk przy sobie...
Fabian
Tak ja również jestem nieprzyzwoity, ale nie mogę zrozumieć czemu aż tak się boisz. Wzbraniasz.
Angelo
Yhmmm....*udał że się zastanawia* może dlatego że nie przywykłem do tego, że ledwo poznany facet ładuje mi łapy to majtek
Fabian
Ale przecież to przyjemne. *zaśmiał się i spojrzał mu w oczy* a może ty naprawdę jeszcze tego nigdy nie robiłeś?
Angelo
Tak, nie robiłem tego...*sciszył głos i odwrócił się do ściany* jestem pieprzonym prawiczkiem, okej? To znaczy, właśnie nie pieprzonym...
Fabian
*uśmiechnął się do niego, ale to nie był szyderczy uśmiech.* rozumiem. Nie masz się czego wstydzić. *uniósł jego głowę i musnal jego usta* na szafce masz rzeczy do biegania. Czekam na ciebie na dole.
Angelo
*przymknął oczy, kiedy poczuł usta Fabiana na swoich, jednak kiedy się odsunął popatrzył na niego z lekkim wyrzutem, jak rozkapryszone dziecko* dobra, okej. Będę za chwilę...w porywach do godziny...
Fabian
Jeśli nie stawiasz się za 10 minut będziesz biegał nago.
Angelo
*popatrzył na niego z przerażeniem* okej, przekonałeś mnie*zerwał się z łóżka, po czym przypomniał się że w nocy zrzucił z siebie wszystko i teraz świeci przed Fabianem gołym tyłkiem. Zastanowił się, popatrzył na kołdrę, na Fabiana, z powrotem na kołdrę*dawaj to zboczeńcu*chwycił kołderkę, okręcił ją sobie wokół bioder i ruszył do łazienki*
Fabian
Już tylko dziewięć i pół minuty. *zaśmiał się i zszedł na dół. Uroczy był. Miał nadzieję, że jakoś da radę w mafii. Uśmiechnął się i przeciągnął się*
Angelo
Szybko się wykąpał, bo znając życie i zboczone usposobienie chłopaka, to mógł nie żartować z tym bieganiem nago. Ubrał się i jeszcze z mokrymi włosami zszedł na dół*
Fabian
*stał na dole i czekał na niego patrząc na zegarek* masz mokre włosy. Wysusz się. Nie chce byś zachorował
Angelo
Oj tam, nic mi nie będzie, nie martw się.
Fabian
Znów się sprzeciwiasz. Po prostu to zrób.
Angelo
*zaśmiał się i podszedł do niego, stanął blisko i z rękoma na jego piersi* aż tak się o mnie troszczysz?*spytał głosem niewiniątka* a co jeśli cię zignoruję?
Fabian
Masz mieć siły na trening. Jak będziesz miał gorączkę to trening będzie bez sensu* jeśli zignorujesz moje polecenie będziesz miał karę. Nie marnuj już czasu i po prostu wysusz włosy.
Angelo
*uśmiechnął się łobuziersko* wiesz, strasznie chcę cię nie posłuchać, żeby przekonać sę jak wygląda kara w twoim wykonaniu...
Fabian
Bieganie nago po mieście. Z korkiem analnym w dupie. *mruknął zniecierpliwiony*
Angelo
Żartujesz prawda?*oczy miał wielkości spodków ze zdziwienia*mam wrażenie, że nic takiego nie było w umowie...
Fabian
Chyba nie chcesz tego sprawdzać? Masz dwie minuty. Naprawdę to czekanie mnie męczy
Angelo
No ale dotknij* wziął jego rękę i położył sobie na głowie* są prawie suche
Fabian
*Westchnął* jak się zaziębisz to też dostaniesz karę. *wyszedł przed posiadłość. Oparł nogę na murku i zaczął się rozciągać*
Angelo
*poszedł szybko wysuszyć włosy i gdy upewnił się, że są zupełnie suche zszedł przed posiadłość*
Fabian
Rozciagnij się dokładnie i zaraz ruszamy. *zmienił nogę i zaczął się rozciągać też.*
Angelo
*dołączył się do niego, też dokładnie się rozciągając* hmm w sumie jestem wyznawcą teorii że w łóżku też się można nieźle porozciągać
Fabian
Tak, ale tylko używając kamasutry. *powiedział zaraz jeszcze rozgrzewając stawy*
Angelo
Ty zawsze tylko o jednym?*rozesmiał się* miałem na myśly mostki i coś w tym rodzaju
Fabian
Tak. Prawie zawsze. Możemy ruszać? Nasze biegi mają wzmocnić twoja wytrzymałość. *założył mu pulsometr na dłoń* będziemy biegać tak by twój puls nie przekroczył niebezpiecznych wartości. Gdy zapali się czerwona dioda zatrzymamy się rozciagniemy się i gdy twój puls się uspokoi będziemy wracać do biegania*
Angelo
Hmm... Okej, jak mnie złapiesz będę twój*krzyknął i ruszył sprintem wzdłóz ulicy*
Fabian
*pokrecił głową rozbawiony i wolnym trochtem ruszył chodnikiem*
Angelo
*zrównał się z nim* ej, no rusz się! Wleczesz się jakby to tobie wysadzili korek w dupcię
Fabian
Wytrzymałość. Nie będziemy biegać 15 minut czy godziny. Musisz rozkładać siły na dłuższy dystans.
Angelo
Pieprzysz*mruknął*
Fabian
*uśmiechnął się tylko lekko do niego biegnąc dalej równym tempem*
Angelo
*po jakimś czasie* oj nudy nudy nudy, ile jeszcze mamy latać to tej ulicy? Kiedy wracamy? Tęsknię do twojej granoli w lodówce
Fabian
*spojrzał na swój zegarek* jeszcze godzina. *mruknął*
Angelo
Posrało cię?*spojrzał na niego z politowaniem* boże...mogę sobie zwichnąc nogę, żebyś odpuścił mi bieganie? Już chyba wolę iść na basen
Fabian
*zaśmiał się słysząc to.* zrobimy tu koło i wrócimy do domu już. Na sniadanie.
Angelo
*zawrócił i troszkę przyspieszył* to co, kto pierwszy w domu?
Fabian
Ale z ciebie dzieciak. *westchnął i zaczął biec spokojnie w stronę posiadłości*
Angelo
*dobiegł pierwszy, zrobił jeszcze parę kułeczek po trawniku czekając na towarzysza, kiedy Fabian znalazł się przed posiadłością, pobiegł w jego stronę, wpadł na niego i pociągnął ze sobą na trawę, położył głowę na jego piersi, oddychają ciężki i śmiejąc się jak wariat* heh...wieszsz...chyba jednak...nie przywykłem do takich...takich dystansów...zazwyczaj jak...jak cię goni jakiś gnojek...to wystarczy że przprze..przebiegniesz kilka przecznic...
Fabian
Dlatego chciałbym byś trenował wytrzymałość. *poglaskal go po głowie. On sam był spokojny. To nie byłcdla niego jakiś duży wysiłek* chodź, odpoczniesz przy śniadaniu.
Angelo
Śniadanie?*uśmiechnął się* tak, sądzę, że twoja lodówka baaardzo się za mną stęskniła... O boże, nic nie czuje...nie czuje nóg, ani dupy, ani pleców... Zaniesiesz mnie do kuchni?
Fabian
Dasz radę sam. Masz nauczkę by nie szarżować. *sam wstał i z łaski podał mu dłoń by mu pomóc*
Angelo
Nie*popatrzył na niego z dołu* masz mnie zanieść na rękach, do kuchni, do twojej kochanej lodówki
Fabian
Phi. *odwrócił się i poszedł do domu sam zostawiając go na trawie*
Angelo
Chuju!!* krzyknął za nim, po czy powoli się podniósł i powlókł ostrożnie do kuchni*
Fabian
Uważaj na to co mówisz. *wszedł do kuchni. I zdjął koszulkę*
Angelo
Hmm...*oparł się o stół uważnie oglądając Fabiana* wiesz, tylko wrodzona skromność nie pozwala mi sprecyzować gdzie możesz sobie wysadzić te pogróżki...chociaż zapewne wolałbyś tam korek...
Fabian
Jeśli będziesz się mi ciągle sprzeciwial, uznam, że jednak się nie nadajesz. Kontrakt zostanie zerwany.
Angelo
Wiesz co? Chyba jednak wolę kiedy mnie molestujesz niż kiedy przypominasz mi o umowie
Fabian
Nauczysz się zasad i będzie łatwiej. *uśmiechnął się do niego i sobie zrobił płatki a jemu podał granole i mleko*
Angelo
Yhm... Jak będziesz mnie ich uczyć?*nalał sobie mleka*
Fabian
Staram się je ci tłumaczyć, ale na razie widzę, że to do ciebie nie przemawia.
Angelo
No wybacz, całe życie sam byłem swoim panem*uśmiechnął się do niego figlarnie* ale wierze że masz swoje "sposoby" na takich jak ja
Fabian
Zjedz. *zaczął sam jeść już płatki.* pójdziemy na siłownię.
Angelo
Trochę się boję. Każdy nasz dzień będzie tak wyglądać? Rano bieganie a potem i tak cały dzień ćwiczeń i w ogóle?
Fabian
Jeśli uznam, że twoja kondycja i siła jest już wystarczająco dobra zaczniemy naukę sztuk walki.
Angelo
Zawsze się chciałem nauczyć ju jitsu
Fabian
Nauczysz się wielu rzeczy jeśli chodzi o walkę wręcz. Mimo broni to bardzo przydatna umiejętność.
Angelo
A nauczysz mnie strzelać?*spojrzał z nadzieją* w sumie najbardziej bym lubił chodzić na strzelnice
Fabian
W swoim czasie. Nie dam ci broni od razu. *westchnął* musimy sobie wzajemnie zaufać
Angelo
Tak, rzeczywiście. Chyba nie ufam ci aż tak żeby pozwalać ci mnie obmacywać*puścił do niego oczko i wstał żeby wsadzić naczynia do zmywarki*
Fabian
*uśmiechnął się słysząc to* jesteś niemożliwy. Broń zawsze jest na końcu jeśli cię to uspokoi.
Angelo
Hmm, a powiedz mi...*podszedł do niego, stanął za jego krzesłem i przystawił mi do gardła drewniany nóż do masła* co powinno się zrobić w takiej sytuacji, pokarz
Fabian
Ech. Jesteś niemożliwy. *w mgnieniu oka złapał go za nadgarstek i wykręcając jego rękę do tyłu przycisnal go do stołu*
Angelo
*uśmiechnął się do obrusa* tak myślałem...to troszkę hmm...ciekawa sytuacja...*poruszył lekko biodrami, ocierając się o niego* nie żeby mi to przeszkadzało...
Fabian
Mały zboczeniec. *uśmiechnął się i ucalowal jego policzek by oprzeć się o jego pośladki*
Angelo
Tak, tylko troszkę...*zamruczał przyjemnie, wygiął się nieco do tyłu i pocałował go w kącik ust*
Fabian
*przekręcil go na plecy i pocałował go namiętnie i mocno w usta *
Angelo
*jęknął cichutko nie przewidując, że tak się sprawy potoczą. Oddał pocałunek delikatnie i przymknął oczy. Dłonie wplutł w jego włosy*
Fabian
*przesuwal dłońmi po jego bokach z uśmiechem* mm... W reszcie mi się poddasz.
Angelo
Oh, kto cię tak brutalnie okłamał?*uśmiechnął się, siadając na stole*
Fabian
*zaczął całować go po szyi z uśmiechem* przecież wiem że chcesz tego.
Angelo
*jęknął, tym razem dość głośno, a palce zacisnęły mu się na koszulce Fabiana, przekręcił głowę dając mu więcej miejsca do manewru*
Fabian
*złapał go pod pośladkami i poszedł z nim do sypialni cały czas całujac go po szyi*
Ghełhegeh!! Ok, hejty i maczety za 3...2...1... Ale spoko cała scenka łóżkowa (mimo iż nie w łóżku...cwelu nie spoilerujj!) jest napisana i tylko czeka żeby ujrzeć światło dzienne xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro