37,5
Elisa
Weszłam do swojego nowego domu, nawet nie zwróciłam uwagi na odnowione wnętrze, nowe meble i inne zabiegi, które wykonał mój mąż, abym czułą się tu lepiej. Usiadłam na skórzanej kanapie. I dopiero kiedy poczułam pod plecami miękką poduszkę, oprzytomniałam. Sięgnęłam po nią, poszewka była wykonana z jasnego weluru a po bokach miała przymocowane cztery frędzle. Rozejrzałam się i na fotelach także dostrzegłam ozdobne poduszki. Otarłam łzę i pociągnęłam nosem. Powinnam być szczęśliwa, cieszyć się życiem we dwoje. A jednak na razie nie mogę. Dlaczego Saveria nic mi o tym nie powiedziała, a przecież mówimy sobie o wszystkim!? Arrigo podszedł do kominka i dorzucił do niego drewna, byłam tak zamyślona, że nawet rozpalony ogień w komiku mi umknął.
- Saveria przyjedzie później – Powiedział, kucając przy kominku – Powinnyście porozmawiać – Dodał. No tak rozmowa pewnie nieco mi rozjaśni, chociaż wciąż chowam urazę, jak mogła mi nie powiedzieć o tak ważnej rzeczy, jaką jest wyjazd do Europy.
Nie ruszyłam się z kanapy na moment dopiero gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Niechętnie podniosłam się ze swojego miejsca. Na domofonie, w którym wmontowana była kamera, mogłam dostrzec postać mojej siostry. Głęboko westchnęłam i puściłam ją do środka bez słowa przeszłyśmy do salonu.
- Piękny dom – Rzuciła podziwiając wnętrze.
- Tak to prawda, to zasługa mojego męża – Odparłam. Saveria była zawsze ode mnie wyższa o głowę, a jeszcze jak ubrała jakieś buty na obcasie to różnica wydawała się diametralna w naszym wzroście i dziś, gdy stała naprzeciwko mnie taka wysoka ja poczułam się maleńka, znowu.
- Głupio wyszło, przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale tyle się ostatnio rzeczy wydarzyło – Powiedziała starając się wytłumaczyć.
- Wystarczyłby mi tylko jeden telefon – Odparłam.
- Wiem, wiem nie złość się już na mnie – Tłumaczyła, jakby to była jakaś mała nic nieznacząca drobnostka.
- Na jak długo wyjeżdżasz – Zmieniłam temat.
- Na rok – Odpowiedziała, a mnie aż zamurowało.
- Ile? – Zapytałam oniemiała, wpatrując się w moją siostrę szeroko otwartymi oczami.
- 365 dni i ani jednego dnia więcej, przynajmniej tak powiedział Cappo – Poczułam w żołądku jeszcze większy ciężar, myślała, że pół roku najdłużej.
-A co na to dziewczyny z grupy? – Zapytałam, wtedy Saverii zrzedła mina.
- Chyba dobrze przyjęły te wiadomość...- Urwała zmieszana, a więc jednak były między nim zgrzyty?
- Chyba...Jak to chyba? Saveria ty jesteś dla nich, jak guru one słuchają tylko ciebie i co nagle je zostawisz!? – I mnie zostawisz dodałam w myślach.
- Nie dziw się, pewnie też poczuły się opuszczone – Dodałam szybko obracając się do siostry plecami.
- Czy ty czujesz się opuszczona? – Zapytała w prost.
- Tak - Odpowiedziałam niemal szeptem, wtedy ona znów stanęła przede mną twarzą. Połozyła mi dłoń na ramieniu i ścisnęła ja.
- Elisa masz męża, który będzie o ciebie dbał, nie jesteś już skazana na ojca. A przede mną stoi szansa na rozwój o którym nawet nie śniłam. To jest dla mnie ogromny krok w przód, a poza tym zobaczę Włochy z prawdziwego zdarzenia a nie tylko z programów telewizyjnych. Zresztą poza szkolnymi wycieczkami my nigdy nigdzie nie byłyśmy, nawet na wakacje nigdzie nie jeździłyśmy. Zawsze był tata i jego siłownia! Być może dla ciebie moje zachowanie wydaje się wysoce egoistyczne, ale tak myślę o sobie, i siebie stawiam na pierwszym miejscu, bo kto inny ma to zrobić! Nie jesteś już małą zagubioną dziewczynką, nie potrzebujesz mnie tak bardzo jak kiedyś – Tłumaczyła rozemocjonowana.
- A co jeśli nie jestem tak dojrzała? A co jeśli nie poradzę sobie po twoim wyjeździe? – W moich oczach ponownie zebrały się łzy.
- Elisa masz najcudowniejszego faceta na świecie, w zasadzie nie wierzę, że to mówię – Skrzywiła się lekko.
- Ale on świata poza tobą nie widzi. Ja, ja to tylko piąte koło u wozu. I dobrze o tym wierz. Nawet jeśli skrzywdzę cię tym wyjazdem, zrobię to. Bo tu chodzi o moją przyszłość! - Położyła swoją prawą dłoń na klatce piersiowej dla pokreślenia słów. Stałyśmy naprzeciwko siebie, Saveria szybko oddychała pod wpływem zdenerwowania, a po moich policzkach ciekły łzy.
- Jesteś moją siostro powinnaś to zrozumieć, bo kto jak nie ty – Po tych słowach poczułam się jeszcze gorzej. Jakby chciała mnie dobić i właśnie jej się to udało. Pokręciła głową i po prostu wyszła, a głuchy dźwięk trzaśnięcia drzwi wciąż odbijał się w moich uszach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro