Rozdział 37
Gdy się przebudziła, znajdowała się w jednym z przydrożnych moteli. Nie miała pojęcia, jak się tam znalazła, a tym bardziej co się stało. W głowie miała jedną wielką wyrwę, przez którą nic nie pamiętała. Nie miała żadnego sensownego wytłumaczenia, jakim cudem się stamtąd wydostała.
- Gdzie ja jestem?- zapytała samą siebie, mrużąc oczy, gdy poczuła ogromny ból głowy i nawet nie spodziewała się, że ktoś jej odpowie.
- W bezpiecznym miejscu. Mówiłam, że nas stamtąd zabiorę.- powiedział jej sobowtór, który siedział na krześle naprzeciwko niej.
- Nadal cię widzę.- odparła zdziwiona i rozejrzała się po pokoju. Do najładniejszych nie należał, ale i tak był znośny w porównaniu do tego, w którym urzędowała, gdy była w ośrodku psychiatrycznym.
- Jak już mówiłam, jestem prawdziwa.- odpowiedziała, obracając w dłoniach małą figurkę wziętą ze stolika.
- Co się stało? Jak się tu znaleźliśmy? Szukają nas?- z jej ust wypłynęło mnóstwo pytać, które od samego przebudzenia krążyły jej po głowie, przez co tajemnicza postać przewróciła oczami.
- Czy musisz tak dużo gadać? Nie wystarczy ci fakt, że już nic ci nie grozi.- wypaliła i znudzona spojrzała na zielonooką, która zacisnęła usta w wąską linię i przytaknęła.
- Muszę wracać do szkoły Xaviera. Muszę go znaleźć.- ożywiła się nagle i wstała gwałtownie, chcąc wyjść z pomieszczenia.
- Spokojnie maleńka, wszystko w swoim czasie. Mogę cię zapewnić, że tam wrócisz. Jesteś mi tam potrzebna.- uśmiechnęła się i również wstała z fotela, po czym podeszła kilka kroków do Charlotte.
- Jak to?- powiedziała, nie rozumiejąc, co ma na myśli.- Do czego jestem ci potrzebna?- zapytała i zilustrowała ją wzrokiem, niepokojąc się. Nadal mimo wszystko nie była przekonana co do niej i nie ufała jej. Nigdy się jej nie ujawniła, więc czemu akurat teraz ją widziała i z nią rozmawiała.
- Wrócisz do Charlesa Xaviera i powiesz mu, że uciekłaś wraz z tym chłopcem, lecz musiałaś się ukrywać, bo wpadli na twój trop i mogli cię znaleźć. Powinien ci uwierzyć.- powiedziała.
- Co? Mam kłamać?- odparła, cofając się lekko.
- Czy powiedziałam coś niezrozumiałego?- zapytała. Zaczęła się nawet zastanawiać czy rzeczywiście dobrym pomysłem było wstąpienie akurat do jej ciała. Jednakże pokusa widzenia przyszłości była w tym czasie zbyt wielka, by teraz to zmienić.
- Nie zrobię tego.- zaprzeczyła i pokręciła głową. Nie chciała okłamywać Charlesa i nie widziała nawet w tym sensu. "Po co miała ukrywać, co się stało?"- to pytanie nie dawało jej spokoju.
- Ależ oczywiście, że zrobisz.- uśmiechnęła się i złapała Charlotte za szyję, przez co ta momentalnie zaczęła się dusić.- Zrobisz to, co ci każę. Zrozumiano? Przestałaś mieć wybór już dawno temu.- dodała, zwężając oczy. Szatynka gestem głowy od razu zaprzeczyła, lecz gdy uścisk kobiety jeszcze bardziej się wzmocnił, a jej brakowało już tchu, zaczęła się poważnie zastanawiać nad wyborem.
- Zgoda.- wycharczała, a w tej samej chwili poczuła, jak uścisk znika, a ona sama znów może w spokoju oddychać, przez co zaczęła nabierać łapczywie powietrza.
- No widzisz? Nie trzeba było tak od razu?- zapytała od niechcenia.
- Czym jesteś?- wypaliła, piorunując kobietę wzrokiem, przez co ta westchnęła.
- Shadow King moja droga. Jestem mutantem tak jak ty.- postać od razu się zmieniła, a zamiast kobiety w jej miejsce pojawiło się przerażające monstrum z czerwonymi ślepiami przypominające kształtem człowieka.- A ty od teraz jesteś moją służebnicą.
- Nie. Nie pozwolę ci mnie kontrolować.- powiedziała, zaczynając biec w stronę drzwi, lecz mężczyzna szybko ją dogonił i przyłożył rękę do jej głowy.
- Zapomnisz o tym, że mnie widziałaś. Zapomnisz o tym, kim jestem i będziesz myślała, że samodzielnie się wydostałaś z budynku, w którym cię przetrzymywali. Jednocześnie będziesz wykonywać moje polecenia i będziesz mi posłuszna.- odparł, uśmiechając się przeraźliwie.
***
Stanęła przed drzwiami od instytutu i przez chwilę wahała się, czy wejść do środka. Nie wiedziała, jak zareagują na jej widok i czy Charles zastanawiał się, gdzie jest oraz czy jej szukał. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drewniane drzwi, po czym ruszyła dobrze jej znanymi korytarzami.
Dookoła niej było pusto, co oznaczało, że dzieci nadal były w klasach i trwały aktualnie lekcje. Zaczęła poważnie myśleć nad tym, czy nie zawrócić i nie wybiec stąd. Czuła się tu bezpiecznie, ale po tym, co przeżyła, nadal nękało ją złudzenie, że zaraz może zostać złapana i poddana jakimś eksperymentom. To właśnie przez to uczucie bała się z kimkolwiek porozmawiać. Snuła się po budynku niczym zjawa i sama dokładnie nie wiedziała, na co czeka. Może na to, że jakimś cudem spotka telepatę i wtedy nie będzie miała wyboru, przez co będzie zmuszona z nim porozmawiać. Możliwe, że tak było, lecz gdy zegar pokazywał, że zaraz nastanie czas przerwy, musiała podjąć wybór, bo nie chciała przeciskać się przez mnóstwo młodych mutantów, którzy śpieszyli się by jak najlepiej wykorzystać czas wolny podczas przerwy.
Stanęła przed drzwiami do gabinetu Xaviera, a gdy złapała za klamkę i usłyszała po drugiej stronie cicho grające radio, była już pewna, że to spotkanie już ją nie ominie. Weszła, ociągając się do pokoju, a gdy szatyn usłyszał ciche skrzypnięcie zawiasów, uniósł wzrok znad biurka i spojrzał na kobietę, nie dowierzając w to, co widzi.
- Witaj Charles.- uśmiechnęła się i nerwowo podeszła bliżej biurka.
- Ty żyjesz. Wróciłaś.- powiedział i szybko zostawił swoją pracę, po czym zbliżył się do niej.
- Wróciłam.- powtórzyła i uklękła koło jego wózka inwalidzkiego, po czym przytuliła go, już kompletnie nie panując nad emocjami, przez co po jej policzkach zaczęło płynąć mnóstwo łez.- Wróciłam.- powtórzyła i nieznacznie na jej twarzy pojawił się minimalny uśmiech.
„Ja też powróciłem drogi Charlesie – pomyślał Shadow King. – I wraz z moim powrotem odbiorę ci wszystko, na czym ci kiedykolwiek zależało, przez co moja zemsta się dopełni".
Wypadałoby coś powiedzieć na sam koniec tej historii. Oczywiście dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz, ponieważ zawsze uśmiechałam się, gdy zauważyłam, ile ludzi zagląda do tej pracy. Szczerze nie spodziewałam się, że jest tak dużo fanów X-Menów i że ktokolwiek będzie czytał to opowiadanie, dlatego mile mnie zaskoczyliście. Myślę, że większość nie spodziewała się takiego zakończenia i z pewnością chciałaby się dowiedzieć, co się działo dalej. Jest nawet cień szansy, że jeszcze kiedyś tutaj wrócę z drugą częścią.
Prosiłabym też, żeby pod tym rozdziałem każdy z was wypowiedział się, co sądzi o Madness. Zapraszam też do zaobserwowania mnie, ponieważ dostaniecie tak to powiadomienia o innych moich pracach, które niedługo opublikuję.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i być może do zobaczenia w kolejnej opowieści, jeżeli ze mną zostaniecie.
~ fetea
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro