Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Czuła się strasznie. Nie potrafiła wytłumaczyć swojego zachowania, za które było jej wstyd. Charles poświęcił jej mnóstwo czasu, a ona nie potrafiła wykonać prostej rzeczy. Wystarczyło się skupić; przynajmniej tak jej powtarzał, lecz w praktyce wydawało się to wszystko o wiele trudniejsze. Wściekła rzuciła najbliższą rzeczą koło niej, która okazała się szklaną figurką, a ta pod wpływem spotkania się ze ścianą roztrzaskała się na setki kawałków. Miała wszystkiego dość, a przede wszystkim presji, która była na nią wywierana. Pod wpływem emocji poczuła, jak kręci się jej w głowie, przez co musiała usiąść. Opadła na łóżko i nachyliła, rozmasowując obolałe skronie oraz odetchnęła głęboko, chcąc przywrócić jasność myślenia. Powinna porozmawiać z telepatą, ale obawiała się, że nic by to nie dało. Czasami upartość stanowiła jej ogromną wadę, a w tym przypadku była przeszkodą do osiągnięcia celu. Sama dokładnie nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi i miała wrażenie, że zaczyna się cofać w postępach. Może to stanowiło jej wewnętrzną blokadę. Wolała się poddać, zamiast walczyć do samego końca. Nawet dzieci uczyły się szybciej od niej. Ona sama stała w jednym martwym punkcie, nie potrafiąc iść naprzód. Zachowywała się jak rozkapryszone dziecko, zamiast przyjąć na siebie wszelkie trudności. Nikt jej nie mówił, że będzie łatwo, a cel dało się osiągnąć jedynie przez ciężką pracę. Nie wiedziała jednak co zrobić oraz potrzebowała w tej chwili tylko osoby, która pomogłaby jej uporządkować myśli. Nie wiedziała, że pomoc miała przyjść z dość nieoczekiwanej strony.

***

Pierwszym co pomyślał Erik, gdy został poproszony o pomoc przez Charlesa to pytanie "Czemu akurat ja?". Nie był specem od uczuć, a tym bardziej nie potrafił o nich rozmawiać, co od razu skreślało go z listy osób, które mogłyby porozmawiać z Charlotte. Mniej więcej zostało mu wytłumaczone, na czym polegał problem kobiety, ale wolał nie mieszać się w jej życie. Tak naprawdę chciał się trzymać od niej z daleka. Sam nie umiał uzasadnić dlaczego, może było to spowodowane strachem przed tym, jak łatwo się przed nią otworzył. Było to dla niego dość niespotykane zjawisko. Tak czy siak, prośba, jaka została do niego skierowana wydawała się dość absurdalna. Niestety Charles nie dał za wygraną i pod wpływem jego namowom, zgodził się. Przeklinał telepate na wszelkie możliwe sposoby, uświadamiając sobie, w co tak naprawdę się wpakował. Nie wiedział jak się do tego zabrać, przez co ostatecznie postanowił improwizować.

Zapukał do drzwi i poczekał chwilę, jak zostanie wpuszczony do środka, lecz zamiast tego usłyszał jedynie ciszę. Charlotte w tym czasie podeszła blisko wejścia i nasłuchiwała. Nie chciała teraz nikogo widzieć, więc wizja kolejnej rozmowy nie napawała ją szczęściem. Słyszała, jak osoba za drzwiami znów puka, oczekując odpowiedzi, przez co gwałtownie się spięła.

- Kto tam?- zapytała.

- Wpuścisz mnie czy mam tu tak stać w nieskończoność.- mruknął Erik, niecierpliwiąc się. Brązowowłosa biła się przez chwilę z myślami, nie wiedząc, czy wpuścić nieproszonego gościa, lecz ostatecznie otworzyła drzwi, nawet nie spoglądając na szatyna, po czym osunęła się w głąb pomieszczenia. Podeszła do okna, stojąc tyłem do Lehnsherra i obserwowała krajobraz za szybą, próbując ignorować obecność mężczyzny.

Niebieskooki wszedł do pokoju, uprzednio rozglądając się po pomieszczeniu, w którym jeszcze nie był i podszedł powoli do kobiety. Nie odzywali się do siebie i jedynie w milczeniu podziwiali widok za oknem. Szatynka od czasu do czasu niespokojnie spoglądała na szatyna, lecz nie odważyła się pierwsza odezwać. Dopiero gdy atmosfera między nimi stała się dość napięta, zabrała głos.

- Po co przyszedłeś?- zapytała smętnie.

- Sam sobie zadaję to pytanie.- odparł, na co prychnęła. Mistrzem relacji między ludzkich to on zdecydowanie nie był.

- Więc co tu jeszcze robisz?- zastanawiała się, czemu nie zrezygnował, gdy tylko miał okazję. Widać było, że nie chcę tu być, więc po co się męczył i nie wyszedł.

- Czekam, aż powiesz mi, o co chodzi. Słyszałem, że sobie nie radzisz.

- Tak ci powiedział?- zapytała, mając na myśli telepate. Lekko się zdenerwowała, że Charles wmieszał w to wszystko Erika i najprawdopodobniej to on zmusił go, by ten z nią porozmawiał. Czemu nie mógł sam przyjść?

- Powiedz mi prawdę. Co się dzieje?- zapytał niebieskooki, odwracając się w jej stronę.

- Chcesz znać prawdę oto ona. Jestem tchórzem.- powiedziała, pierwszy raz spoglądając na niego, odkąd wszedł do pokoju.- Mimo prób i wsparcia ja i tak nie potrafię nad tym zapanować i można nawet powiedzieć, że nie chcę. Boję się. Mam dość nie moich wspomnieć, wizji, bólu i tych wszystkich niewiadomych. Wiem, że Charles pokłada we mnie ogromną nadzieję i nie chcę go zawieść. W sumie to już go zawiodłam. Nawet teraz potrafię tylko się nad sobą użalać, zamiast działać i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię postąpić inaczej. Próbowałam, ale nic mi nie wychodzi. Jak mam pomóc wam w odnalezieniu jakiejś grupy przestępczej, gdy jestem w rozsypce.- przerwała swój długi monolog. Szatyn mierzył ją wzrokiem, nie spodziewając się tak obszernej wypowiedzi. Nie myślał, że aż tak to wszystko przeżywała. Dla niego używanie mocy było codziennością. Czymś normalnym, a dla niej znaczyło to zupełnie co innego. Jedynie co przychodziło mu do głowy to powiedzieć jej coś, dzięki czemu pozbiera się do kupy.

- Może jesteś tchórzem, nie mnie to oceniać. Nie zwracaj uwagi na innych, walcz dla siebie. Może zacznij patrzeć na to jak na szansę. Boisz się tego, ponieważ przez całe życie myślałaś, że jest to czymś nieprawdziwym, ale teraz już znasz prawdę, więc ją wykorzystaj.- powiedział na odchodne i wyszedł. Zostawił ją z natłokiem myśli, których nie potrafiła uporządkować. Bardzo wzięła sobie do serca to, co usłyszała od Erika. Walczy dla siebie. Już dość słabości, pora zmierzyć się z własnymi lękami.  

Z pozdrowieniami dla niecierpliwej Natts01.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro