Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▪︎ prolog

Wysoki mężczyzna siedział zgarbiony za biurkiem i pomimo późnej godziny, pracował. Szelest dokumentów mieszał się z grzmotami burzy, a błyskawice rozpraszały mrok w jego gabinecie. Zmęczony przetarł dłonią twarz i zamknął na chwilę oczy. Musiał dzisiaj skończyć, aby od jutra pilnować przygotowań do szkolnej uroczystości, gdzie czekało go jeszcze więcej roboty.

Nagle usłyszał huk. Podskoczył w miejscu i od razu się ożywił na dźwięk spadających książek. Westchnął przeciągle i wstał z fotela. Z drugiej strony pomyślał, że dobrze, że znalazły się na podłodze, miał preteskt, aby choć na chwilę odejść od biurka.

Kucnął przy nich, aby je zebrać, i od nowa ułożyć. Wtedy zauważył coś między nimi. Zaskoczony sięgnął po kartkę. W rękach trzymał dokumenty Madison Deere.

Zdezorientowany, usiadł z powrotem na fotelu, uważnie im się przyglądając.

Informacje nie przynosiły żadnych konkretów. Sierota, nieznani rodzice, nieznany ród... Nie myśląc wiele, wpisał jej kod identyfikacyjny w maszynę. Chwilę potem otrzymał wyniki wyszukiwania.

Nie znaleziono właściciela kodu.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

— Dziwne... Zupełnie jakby nie istniała.

Wpisał kod z dokumentu jeszcze raz, uważając, aby nie zrobić żadnego błędu, mimo to wyskoczył ten sam komunikat.

Zastanowiło go to. Jakim cudem dziewczyna, o której nikt nic nie wie, trafiła do jego szkoły?

— Hillarion Seagal, proszony do gabinetu dyrektora — powiedział obojętnym głosem do mikrofonu.

Wiedział, że chłopak przyjdzie nawet o tej porze, a skrzypienie otwieranych drzwi tylko utwierdziło go w jego przekonaniu.

Czarnowłosy stanął wyprostowany na środku pomieszczenia, z dłońmi splecionymi za plecami.

— Słucham.

Dyrektor rozsiadł się wygodniej na fotelu.

— Wiesz może, dlaczego dokumenty Madison Deere znalazły się między książkami, gdzie ja prawie nigdy nie zaglądam?

Chłopak wydawał się być zdziwiony.

— Dlaczego pan myśli, że ja coś wiem na ten temat? W końcu... Jestem tylko uczniem, prawda?

Mężczyzna wyczuł, że osoba przed nim chciała podstępem sprawić, aby on przyznał się do pewnej rzeczy. Skrzyżował ręce na piersi, nie zmieniając tematu.

— A to nie ty przypadkiem się do niej zbliżyłeś? Nie rozmawiasz z nią czasem? — Błyskawica rozświetliła pokój.

Zauważył, że Hillarion się spiął.

— Ja...

Dyrektor uniósł dłoń, a chłopak zamilkł.

— Na pewno też wiesz, czemu jest w mojej szkole, mimo iż niewiele o niej wiadomo i za nic bym jej nie przyjął.

— Przysięgam, że...

Facet uderzył pięścią w biurko.

— Nie udawaj!

Chłopak zbladł. Wyglądał na przerażonego. Zamrugał kilka razy, aby mieć pewność, że to, co zobaczył w oczach starszego człowieka nie przewidziało mu się, lecz... To coś zniknęło.

— Zróbmy inaczej... — zaczął od nowa dorosły, zaciskając palce na nasadzie nosa. — Czeka mnie dużo pracy odnośnie naszej corocznej uroczystości. Ale po jej zakończeniu chcę wiedzieć wszystko, co wiesz o tej dziewczynie oraz liczę, że mi powiesz, skąd jej dokument się wziął między książkami. Rozumiemy się?

Brunet zacisnął usta poirytowany.

— Oczywiście — odparł sarkastycznie i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro