Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nowy jork, 1995




❞Achilles miał Patroklosa.
Aleksander Hefajstiona,
a ja...❝









* * *







Nadejście kolejnego — na szczęście — już ostatniego wykładu poprzedzał głośny, donośny dźwięk dzwonka. Uderzenia metalu o metal w zawrotnym tempie przyprawiało o ból głowy zniechęcając Camerona, aby w ogóle zjawić się na zajęciach ze znienawidzonym profesorem.

Albert von Ridenbah, mający austriackie korzenie, choć pochodzący z angielskiej, szlacheckiej rodziny był ikoną tutejszego uniwersytetu, pomimo tego, iż żadnym pretendentem do tronu nie był. Jego szanse na uzyskanie tytułu władcy były równe zwierzętom znajdującym się na szarym końcu łańcucha pokarmowego. Samo pochodzenie jednak wyróżniało go spośród innych śmiertelników i często powoływał się na wpływy, aby uciszyć niesfornych studentów.

Jednym z wyróżnionych niechlubnie uczniów był Cameron Coleman. Wysoki, przystojny chłopak o silnie zbudowanej, pociągłej szczęce, na którą niekiedy opadały lekko falowane, blond włosy. Zdarzało im się to rzadko, ponieważ chłopak niechlujnie związywał włosy w koka lub bałaganiarski kucyk dodający kosmykom objętości.

Wykład się zaczął, a mimo tego Coleman nie poprawił krawata według przyjętych przez von Ridenbaha wytycznych, przez co został oczywiście upomniany. Zdarzyło się to już po raz trzeci, dlatego Camerona czekała polekcyjna kara. Spędzenie całego popołudnia w bibliotece, a następnie napisanie referatu na temat wybranej lektury o tematyce starożytnej Grecji.

Dowolność była zatem pojęciem względnym.

Von Ridenbah lubował się w historii i nie bez powodu nauczał o niej na uniwersytecie. Pasjonował się starożytnością i opowiadał o niej z zaciekawieniem. Chociaż Cameron w życiu by mu o tym nie powiedział.

Rozpoczynali nowy dział składający się z mitologii. Obszerne tematy pełne skomplikowanych imion herosów, ale jeszcze gorszego drzewa genealogicznego, które splugawione było przez spermę Zeusa niejednokrotnie. Boskie siły, moce, zdrady małżeńskie, mowa o nieskończonej miłości.

Była w tym nuta romantyzmu, ale zależało to od punktu widzenia.

Wykład rozpoczął się, zatem od upomnienia Colemana, następnie zapisanie nazwy działu na podwójnej tablicy przez von Ridenbaha, a później zdarzyło się coś niespodziewanego.

Drzwi od auli otworzyły się głośno, a klamka wydała z siebie charakterystyczny, strzelisty odgłos pod naporem dłoni spóźnialskiego. Cameron siedząc, niemalże leżąc w notatkach rozrzuconych na swoim blacie prychnął, ponieważ wiedział, że nie będzie sam zostawał po lekcjach w bibliotece. Profesor arystokrata nienawidził spóźnionych studentów, bardziej od tych, którzy poprawnie nie potrafili zawiązać krawata. Świadczyło o tym samo jego spojrzenie na ucznia, który zdawał się być tutaj nowy, ale poinformowany o żelaznych zasadach panujących przez tego demona.

— Przepraszam — powiedział, jakby od niechcenia.

Cameron przyglądał się z uwagą nowemu, który wcale nie wyglądał na kogoś, kto łamał jakiekolwiek reguły. Idealnie wyprasowana koszula, jasnobrązowa kamizelka okryta elegancką marynarką z wyższej półki. Do tego spodnie w kant, okrągłe czarne okulary na nosie i nienagannie przystrzyżona fryzura w kolorze dużo ciemniejszym niż jego ubiór.

— Biblioteka — odparł von Ridenbah, a uczeń zrozumiał jego aluzję.

Czekała go kara, ale dopiero po wykładzie, w którym mógł uczestniczyć.

Lekcja się wreszcie zaczęła. Spóźnialski usiadł w jednym z niższych rzędów, dokładnie w trzecim, dzięki czemu Cameron miał dobry widok na studenta.

Choć wykład zawierał ciekawe tematy to w tym przypadku Coleman znalazł dużo bardziej interesujące zajęcie. Schował się, jak to miał w zwyczaju, za dwójką braci bliźniaków o potężnych gabarytach, ułożył głowę na przedramieniu i z takiej pozycji zerkał ukradkiem na chłopaka o krótkich brązowych włosach.

Stąd Cameron wiedział, że spóźnialski ubierał się zbyt wytwornie jak na te czasy, był leworęczny, a także przygryzał dolną wargę, gdy za bardzo przeżywał perypetie Zeusa.














*
**
***

Witam moje Duszyczki po tak długiej nieobecności na watt. Związane to było z moim debiutem literackim, ponieważ udało mi się wydać moją książkę fantasy ,,Projekt Echo’’.

Obecnie pracuję nad drugim tomem trylogii, lecz tęsknota za pisaniem na tej platformie była silniejsza i wróciłam szybciej niż planowałam.

Z czym do Was przychodzę? Z historią dwójki młodych studentów, których relację ukaże inaczej niż dotychczas przedstawiałam Wam moich bohaterów. Cofniemy się nieco w czasie i cóż... liczę na to, że Wam się spodoba ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro