6. Litry kakaa i książki
Ze względu na to, że jutro mogę nie mieć na to czasu dodaję rozdział dziś.
Miłego czytania robaczki ^^
Siedziałam na progu domu koleżanki i płakałam. Nie miałam siły zapukać żeby wejść do środka. Nie chciałam, żeby mnie zobaczyli w takim stanie. Nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam. Może powinnam jednak zostać? Dać mu szanse?
Westchnęłam cicho i wzięłam kilka głębokich oddechów ocierając policzki po czym zapukałam w drzwi i wstałam łapiąc za rączkę walizki i podnosząc torbę. Po chwili w drzwiach stanął Hidan.
-Uta poszła pod prysznic, wejdź. -Powiedział biorąc ode mnie torbę.
-Dzięki. -Mruknęłam cicho i weszłam do środka ciągnąc za sobą walizkę.
-Widzę, że rozmowa za dobrze nie poszła. -Odezwał się po chwili gdy obydwoje siedzieliśmy na kanapie w salonie.
-Prawdę mówiąc praktycznie nie rozmawialiśmy. Wrócił jak już prawie wychodziłam. -Westchnęłam smutno i schowałam twarz w dłoniach.
-Nie przejmuj się będzie dobrze, tego kwiatu jest pół świata. -Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się zadziornie. Westchnęłam tylko kładąc głowę na oparciu kanapy i wpatrzyłam się w sufit.
-Zrób coś dla siebie. Rozerwij się jakoś. -Spojrzałam na niego nie do końca przekonana do tego pomysłu.
-Chyba raczej spasuje. -Wzruszyłam ramionami.
-Żadne spasuje. Zabiorę cię jutro do mojej roboty coś dla ciebie wymyślimy. -Uśmiechnął się a ja przygryzłam wargę.
-Jutro nie mogę. Pracuję. -Powiedziałam cicho.
-Eh no to może innym razem. -Wzruszył ramionami a ja skinęłam głową.
-A gdzie pracujesz? -Zapytałam niepewnie.
-Zobaczysz jak cię tam zabiorę. -Powiedział i właśnie w tej chwili do pokoju weszła Utau.
-Hina? Czyli źle poszła rozmowa? -Zapytała smutno i siadła obok mnie zawinięta w szlafrok i z ręcznikiem na głowie.
Wzruszyłam tylko ramionami i poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy. Dziewczyna objęła mnie, dostrzegając to a Hidan bez słowa wstał zostawiając nas same.
-No już. Powiedz co się stało. -Spojrzała mi w oczy a ja zaczęłam mówić.
Dni mijały wolno, wszystkie były takie same. Zlewały się w jedną wielką kupę bagna w którym utknęłam. Rano odprowadzałam dzieciaki do szkoły i przedszkola. Później praca i zatracanie się w książkach przez resztę dnia. Wzięłam nadgodziny w bibliotece żeby nie pokazywać się dzieciom w takim stanie a Utau zajęła się nimi za co byłam jej ogromnie wdzięczna mimo, że nie potrafiłam tego pokazać. Wieczorami gdy wszyscy już spali pisałam z Darą. Był moim jedynym ratunkiem. Odganiał wszystkie beznadziejne myśli które, nie wiadomo skąd, zaczęły pojawiać się w mojej głowie i dzięki niemu nie zrobiłam żadnej durnoty o której ostatnio myślałam.
Ja: Może to moja wina? Gdybym była dobrą żoną walczył by o mnie prawda?
Dara: Na pewno jesteś wspaniałą żoną Atani.
Ja: Jakby mu zależało to by się postarał. Dziś minął dwudziesty dzień odkąd się wyprowadziłam a on tylko raz mi wysłał kwiaty z prośbą żebym wróciła. I to nie przyniósł je sam tylko wysłał kurierem...
Dara: Widocznie jest kretynem który nie wie jaki skarb ma.
Ja: Nie mam już siły Dara... Chciałabym zniknąć z tego świata.
Dara: Nawet tak nie myśl Atani. Masz dzieciaki i masz mnie. Ja zawsze przy tobie będę.
Ja: Dziękuję. Chyba pójdę już spać jestem zmęczona.
Dara: Dobrze, spokojnej nocy mała. I pamiętaj nie jesteś sama więc nie rób głupstw.
Otarłam oczy z łez, obróciłam mokrą poduszkę na drugą stronę i zamknęłam opuchnięte oczy a sen przyszedł prawie od razu.
Wstałam jak zwykle. Obudziłam dzieciaki i zrobiłam im śniadanie po czym usiadłam na kanapie z kubkiem kakao w ręce. Ostatnie trzy tygodnie pije je nałogowo. Moja wypłata dość mocno na tym cierpi bo pije kubek za kubkiem. Dziennie wypijając jakieś cztery kartony mleka. Usłyszałam za sobą jak Utau zaczyna rozmowę z dzieciakami.
-A co ty na to, że dziś ciocia Utau zaprowadzi cię do przedszkola?
-Taak! -Usłyszałam zadowolony głosik Himawari. Kątem oka zobaczyłam jak na fotelu obok siada Hidan.
-Ej. -Odezwał się gdy na niego nie spojrzałam. Westchnęłam cicho przymykając na moment oczy po czym spojrzałam na niego.
-Tak nie może być. Dziewczyno zamęczysz się. -Powiedział przeszywając mnie wzrokiem a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Uta dziś odprowadzi dzieciaki zbieraj się, zabieram cię gdzieś.
-Gdzie? -Zapytałam zdziwiona.
-Zobaczysz. Ubieraj się.
-Ale ja do pracy zaraz muszę. -Powiedziałam przestraszona.
-Wystarczająco dużo ostatnio pracujesz. Daj też popracować trochę Utau. -Zagryzłam wargę niepewnie.
-No. Już, już. -Powiedział klaskając w dłonie a ja westchnęłam i ruszyłam do łazienki się ubrać.
Piętnaście minut później wsiadłam z nim do samochodu z termosem gorącego kakao. Oparłam głowę o fotel samochodowy a gdy zatrzymaliśmy się przed dużym budynkiem zagryzłam zdenerwowana wargę.
-Gdzie jesteśmy? -Zapytałam patrząc na wielki szyld nad drzwiami który mówił, że stoję przed studiem tatuażu.
-Tu pracuję. Chodź znajdziemy dla ciebie coś odpowiedniego. -Powiedział Hidan ruszając w stronę drzwi.
-Ale ja nie chcę się tatuować. Nie lubię bólu. -Powiedziałam przestraszona.
-Nie martw się w niektórych miejscach nie boli tak bardzo. Poza tym nie musisz od razu się tatuować. Pooglądaj chociaż. -Powiedział spoglądając na mnie.
-No dobrze, niech będzie. -Westchnęłam cicho i weszłam za nim do środka.
Zobaczyłam duże kwadratowe pomieszczenie. Na środku stały dwie czarne skórzane kanapy odwrócone do siebie przodem a między nimi czarna drewniana ława na której leżały segregatory różnych kolorów. Przy trzech, jasno zielonych ścianach, stały po dwa stoły a przy każdym z nich wysoki, czarny, skórzany fotel i stołek, taki jak w barach. Na ścianach były powieszone zdjęcia w dużych czarnych ramkach. Wszystkie zdjęcia były oczywiście przeróżnych tatuaży.
-Siema. -Odezwał się Hidan podchodząc do jednego ze stołów.
-O już jesteś. Dobrze. Trzeba złożyć zamówienie mógłbyś się tym zająć? -Odezwał się mężczyzna grzebiący w papierach przy innym stole nawet nie zerkając na nas.
-A ty mógłbyś czasem spojrzeć kto wchodzi? -Mężczyzna odwrócił się i rozglądnął po pomieszczeniu a gdy jego czarne jak noc tęczówki zatrzymały się na mnie, po plecach przeszły mi ciarki. Odgarnął z twarzy długi czarny kosmyk włosów zarzucając go na plecy i uśmiechnął się do mnie.
-Witam piękną panią w moim salonie. Jestem Madara Uchiha w czym mogę służyć? -Zapytał pomału do mnie podchodząc.
-To przyjaciółka Utau. Ma ostatnio trochę problemów wiec pomyślałem, że dobrze jej zrobi jak się odstresuje. -Powiedział Hidan zanim zdążyłam otworzyć usta.
-Och rozumiem. Pokażesz mi swoje nabytki? -Zapytał Madara.
-Em... Jakie nabytki? -Zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-No tatuaże swoje.
-Ja... Nie mam żadnych. -Powiedziałam niepewnie i zagryzłam wargę.
-Oj to trzeba to naprawić. Co byś chciała i gdzie?
-Ja właściwie... -Zaczęłam, ale Hidan mi przerwał.
-Nie męcz jej. Nie wiedziała gdzie ją zabierałem wiec nie była przygotowana. Chciałem ją po prostu wyrwać z domu. Niech sobie poogląda tylko.
-Rozumiem. Więc usiądź sobie i poprzeglądaj. -Powiedział Madara po czym przesunął wszystkie segregatory na bok a przede mną zostawił tylko jeden. Miał czarny kolor a na dole prawego rogu było napisane: "Madara Uchiha".
-Miłego przeglądania. -Powiedział uśmiechając się po czym wrócił do swojego stołu.
Zerknęłam na resztę segregatorów. Każdy miał inny kolor i każdy na rogu miał inne nazwisko. Żółty był na przykład podpisany "Deidara", brązowy miał napis "Sasori", niebieski "Kisame", a zielony "Zetsu". Były jeszcze w kolorze czerwonym, szarym i fioletowym, ale nie widziałam jak były podpisane bo były zasłonięte.
Westchnęłam cicho i zaczęłam przeglądać segregator Madary a do środka zaczęli pomału schodzić się ludzie na których nie zwracałam uwagi podziwiając zdjęcia.
Właśnie wypiłam ostatni łyk kakaa z termosu i skończyłam przeglądać zdjęcia w czwartym segregatorze gdy usłyszałam jak ktoś zdziwiony wymawia moje imię. Podniosłam wzrok patrząc w błękitne tęczówki. A właściwie w jedną tęczówkę bo druga była zasłonięta grubym złotym kosmykiem włosów.
-Ino? -Zdziwiłam się patrząc na koleżankę ze szkoły.
-Matko! Wieki żeśmy się nie widziały. Nie wiedziałam, że się tatuujesz. -Powiedziała zaskoczona blondynka.
-Właściwie to nie tatuuje. Przyszłam ze znajomym. Stwierdził, że muszę się rozerwać. -Wzruszyłam ramionami.
-Serio? No to faktycznie idealne miejsce. -Powiedziała z sarkazmem.
-Może pójdziesz z nami wieczorem na imprezę? Zarezerwowałam właśnie stół na jednej sali. Miał być dla dwojga, ale pech chciał, że mieli tylko takie na dziesięć osób więc przyszłam zapytać przyjaciół kto się pisze i spotykam ciebie. -Mówiła uśmiechnięta.
-No nie wiem. To chyba kiepski pomysł.-Mruknęłam pod nosem bawiąc się palcami.
-Oj przestań, czasem trzeba się rozerwać. Zostawisz dzieciaki z kuzynem albo siostrą, weźmiesz Naru i się zabawisz z nami.
-Z Naruto na pewno nie przyjdę. -Westchnęłam smutno odwracając głowę w stronę okna.
-Coś się stało?
-Tak jakby... mamy kryzys... Wyprowadziłam się jakieś trzy tygodnie temu, muszę znaleźć jakieś mieszkanie bo na razie jestem u przyjaciółki a nie chcę siedzieć jej na głowie.
-Przykro mi nie wiedziałam. -Powiedziała smutno.
-Ta mało kto wiedział. -Westchnęłam.
-Nie martw się, będzie dobrze. Saku sobie poradziła po rozwodzie to tobie też się uda. -Powiedziała przytulając mnie na chwilę a ja niepewnie odwzajemniłam uścisk.
-No, to teraz dzwoń do Hanabi albo Nejiego i powiedz, że wieczorem podrzucisz im dzieciaki i myśl jak zrobić się na bóstwo. -Powiedziała uśmiechnięta po czym z półeczki pod stołem, którą dopiero teraz zauważyłam, wyjęła kartkę i ołówek.
Napisała na kartce numery od jeden do dziesięć jeden pod drugim po czym w pierwszych trzech numerach wpisała Dei, Ino i Hina. Spojrzała na Hidana.
-Siwy piszesz się z Utą na imprezę wieczorem?
-Serio mnie się pytasz? Ja zawsze chętny tylko nie wiem co Utau na to bo mamy gościa, -Powiedział zerkając na mnie.
-Jeżeli masz na myśli Hine to się nie martw zmusiłam ją do pójścia z nami. -Zachichotała.
-W takim razie jasne, że idziemy. -Powiedział znów Hidan a Ino dopisała jego i Utau na listę.
-Ja też się piszę. -Odezwał się Madara nie patrząc na nas a blondynka dopisała i jego.
-Mnie i Nagato też możesz wpisać. -Powiedziała dziewczyna o fioletowych włosach i złotych oczach wpatrzonych w plecy które właśnie tatuowała. Ino skinęła głową i dopisała na kartkę Konan i Nagato.
-Sasori?
-Ja dziś nie dam rady. -Mruknął chłopak o czerwonych włosach.
-Szkoda. No dobra to ja uciekam. Do zobaczenia wieczorem. Stolik zarezerwowany od dziewiętnastej.-Cmoknęła mnie i podała kawałek kartki na której napisała ulicę i nazwę klubu. Pocałowała jeszcze blondyna, tatuującego młodemu chłopakowi tygrysa na ramieniu, po czym z uśmiechem wyszła.
-No to szalejemy wieczorem. -Powiedział zadowolony Hidan. Wstałam niepewnie do niego podchodząc.
-Wiesz co ja się zbieram. Muszę spotkać się z siostrą. -Powiedziałam a ten skinął głową.
-Wpadniesz przy okazji do biblioteki i powiedz Utau o imprezie?
-Jasne, nie ma problemu. Do zobaczenia wieczorem. -Powiedziałam i wyszłam na zewnątrz kierując się w stronę domu siostry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro