Ucieczka przed starym znajomym.
Odłożyłam talerz w momencie w którym mężczyzna wyszedł z łazienki. Nie bardzo wiedziałam co zrobić. Czułam się teraz strasznie dziwnie w jego towarzystwie.
-Dlaczego akurat ja? -Zapytałam cicho nie patrząc na niego.
-Pewnie nie ty jedna zadajesz sobie to pytanie. -Odpowiedział swoim normalnym zimnym tonem.
-Nie o samo porwanie mi chodzi tylko o sytuację w której teraz jestem. Dlaczego chcesz żebym ja też chciała to z tobą zrobić?
-A co wolisz żebym cię zgwałcił? -Zapytał unosząc jedną brew do góry.
-Oczywiście, że nie! Po prostu tego nie rozumiem. Sakura mówiła, że dziewczyny z twojej sypialni nigdy nie wychodzą żywe.
-Czasami... Zazwyczaj... W sumie jesteś jedyna która żyje. -Powiedział a na jego ustach zagościł wredny uśmieszek.
-Chcę wiedzieć dlaczego mnie oszczędziłeś. -Powiedziałam i w końcu spojrzałam mu w oczy.
-Sam nie wiem. Masz coś w sobie co nie pozwoliło mi zrobić z tobą tego co robiłem z innymi. -Powiedział i pomału podszedł do łóżka. Usiadł na brzegu patrząc mi w oczy.
-Nie chce cie skrzywdzić i kurwa nie mam pojęcia dlaczego. To jest cholernie dziwne uczucie. -Powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Niepewnie przygryzłam wargę nie wiedząc co o tym myśleć.
-Chce cię pocałować. -Powiedział pożerając mnie wzrokiem a ja sama nie rozumiejąc swojego zachowania powiedziałam.
-Więc to zrób. -Nie musiałam mówić dwa razy bo mężczyzna od razu wpił się namiętnie w moje usta a ja z równą gorliwością oddałam pocałunek przymykając oczy.
Było mi niesamowicie dobrze. Jego wargi muskały moje usta a nasze języki tańczyły wspólny taniec.
Pomału się przechylił kładąc mnie na poduszkach. Wplątałam palce w jego włosy pomrukując. Chciałam żeby był bliżej. Chciałam zostać tak na zawsze.
Zdjęłam z siebie koszulkę pokazując mu, że pozwalam żeby znów mnie posiadł. Sama nie rozumiałam swojego zachowania. Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam czuć jego dłonie na moim ciele.
I poczułam bo gdy tylko pozbyłam się koszulki jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele. Madara oderwał wargi od moich ust zachłannie łapiąc powietrze którego i mnie brakowało.
Przeniósł wargi na moją szyję. Całował i delikatnie podgryzał moją skórę a ja coraz głośniej jęczałam z rozkoszy. Wziął w dłoń moją pierś ubraną jeszcze w stanik i delikatnie ugniatał.
-Zdejmij go. -Poleciłam mu unosząc plecy a on szybko zdjął stanik rzucając go na podłogę. Jedna z piersi znów wylądowała w jego silnej dużej dłoni na drugiej spoczęły usta. Całował pierś i delikatnie ssał mój sutek doprowadzając mnie do szału.
-Madara chce cię poczuć w sobie. -Jęknęłam wypychając biodra w jego kierunku i ocierając się o jego nabrzmiałą męskość.
I tym razem też nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Zwinnym ruchem zdjął dolną część mojej oraz swojej odzieży i pewnie, jednak nie brutalnie wszedł we mnie.
Jęknęłam głośno z rozkoszy uniosłam nogi opierając uda na jego miednicy i splatając stopy ze sobą na jego seksownym tyłku.
Jęczałam z rozkoszy. Moje dłonie błądziły po jego ciele a jego ręce po moim. Byłam w raju. Jego usta. Jego dłonie. Sprawiały, że chciałam żeby trwało to wiecznie. Poczułam jak robi mi się gorąco.
-Madara! -Z moich ust wydobył się krzyk rozkoszy. Mężczyzna przyśpieszył ruchy a po chwili wyszedł ze mnie kończąc na pościel po czym opadł na materac obok.
-Jesteś niesamowita. -Powiedział dysząc a ja poczułam ogień na policzkach.
-Uwierz mi z masą dziewczyn uprawiałem seks i z żadną nie czułem tego co z tobą. -Powiedział patrząc mi w oczy a ja się tylko delikatnie uśmiechnęłam nie wiedząc jak powinnam zareagować.
-Idź już spać musisz się wyspać. -Powiedział siadając na łóżku.
-A ty nie idziesz? -Zapytałam zdziwiona.
-Za chwilę pójdę, muszę jeszcze pomyśleć. -Powiedział wstając i podchodząc do okna. Westchnęłam tylko cichutko i położyłam się przykrywając kołdrą.
-Dobranoc. -Powiedziałam cicho jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Oparłam głowę o poduszkę i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
~ * ~
#NARUTO#
Szedłem parkiem rozmyślając co się z nią mogło stać gdy zadzwonił mój telefon. Wyjąłem go z kieszeni i nawet nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłem do ucha.
-Halo? -Powiedziałem do słuchawki.
-Witaj Naruto tu Hiashi. -Usłyszałem w słuchawce smutny głos.
-Och... Dzień dobry panie Hyuga czy już coś wiadomo w sprawie Hinaty? -Zapytałem z nadzieją.
-Przyjdź do nas chciałbym o tym porozmawiać. -Powiedział a mnie dzisiejszy ramen podskoczył do gardła.
-Dobrze będę za pół godziny pasuje panu? -Zapytałem nie dając po sobie poznać jak bardzo się boję o dziewczynę.
-Oczywiście. Do zobaczenia. -Powiedział pan Hiashi i się rozłączył a ja ruszyłem szybkim krokiem w stronę domu państwa Hyuga. Po nie całych trzydziestu minutach pukając w drzwi.
-Witaj chłopcze. Wejdź. -Powiedział poważnym tonem jak zawsze. Skinąłem głową, wszedłem do środka i zdjąłem buty.
Weszliśmy do kuchni. Mężczyzna wskazał mi krzesło zachęcając żebym usiadł co zrobiłem. W milczeniu czekając aż zacznie mówić.
-Policja przesłuchała okolicznych mieszkańców. Jedna starsza kobieta widziała jak jakiś facet wpycha ją do samochodu. Niestety było zbyt ciemno i nie była w stanie nic konkretnego powiedzieć ani na jego temat, ani na temat samochodu. -Mówił a ja patrzyłem na niego w szoku.
-Policja wstrzymała śledztwo z powodu braku poszlak. -Powiedział odwracając się do mnie plecami. Schowałem twarz w dłonie załamany.
-To nie możliwe nie mogą tak po prostu przestać jej szukać! -Krzyknąłem wstając szybko przez co krzesło upadło na podłogę. Pan Hyuga znów na mnie spojrzał.
-Naruto policja może wszystko. Dla nich ona nic nie znaczy. My jednak się nie możemy poddać. Wynająłem biuro detektywistyczne. -Powiedział patrząc mi w oczy.
-Oni na pewno ją znajdą. -Powiedziałem z ulgą podnosząc krzesło.
-Mamy taką nadzieję. -Powiedziała pani Hyuga która niepostrzeżenie weszła do kuchni.
-Nie może pani tracić nadziei. -Powiedziałem patrząc na nią a ta tylko skinęła głową.
-Zostaniesz na kolacji? Bez niej przy stole jest tak strasznie pusto. -Zapytała smutno przecierając oko w którym zebrały się łzy.
-Oczywiście jeśli państwo tego chcą. -Odpowiedziałem obdarzając ją delikatnym uśmiechem.
~ * ~
#HINATA#
Obudziły mnie promienie słońca padające leniwie na moją twarz. Rozciągnęłam się jak kotka i otworzyłam oczy rozglądając się po pokoju.
Znów byłam w nim sama. Madara gdzieś wybył. Obróciłam się wystawiając twarz bardziej na promienie słoneczne. Tak bardzo brakowało mi słońca.
Wstałam i podeszłam do okna otworzyłam je szeroko i stałam w promieniach słońca a delikatny wietrzyk gładził moją twarz. Nuciłam cichutko jakąś wymyśloną melodię uśmiechając się do słońca.
-Co ty wyprawiasz!? -Usłyszałam lodowaty i rozgniewany głos Madary. Szybko odsunęłam się od okna przestraszona.
-Ja chciałam tylko poczuć trochę słońca przysięgam nie chciałam uciekać. -Powiedziałam wystraszona patrząc to na Madarę to na bliznowatego który z nim przyszedł.
-Nie chce więcej widzieć, że zbliżasz się do okna zrozumiałaś? -Powiedział pomału do mnie podchodząc.
-Oczywiście. Wybacz mi. -Powiedziałam spuszczając głowę. Ten podniósł mój podbródek jedną ręką i spojrzał mi w oczy. Znów poczułam dziwne mrowienie w żołądku.
-Grzeczna dziewczynka. -Powiedział do mojego ucha po czym delikatnie ugryzł jego płatek na co mój oddech przyśpieszył. Odsunął się ode mnie i podał materiał.
-Przebierz się czekany na zewnątrz. -Powiedział już trochę mniej zimnym głosem po czym oboje z Obito wyszli. Rozciągnęłam materiał w powietrzu. Co on ma z tym kolorem. Westchnęłam przyglądając się czerwonej sukience. Całe plecy miała gołe. Od kołnierzyka na szyi do miej więcej pępka rozciągało się dość spore wycięcie.
Westchnęłam tylko i bez dłuższych namysłów ubrałam sukienkę po czym podeszłam do drzwi. Już chciałam zapukać jednak usłyszałam ich rozmowę.
-Madara ja ci mówię, że to nie jest dobry pomysł. Ta dziewczyna jeszcze narobi nam kłopotów. -Usłyszałam głos bliznowatego zza drzwi. Przysunęłam ucho do drzwi nasłuchując.
-Obito nie obchodzi mnie twoje zdanie w tej sprawie. Już postanowiłem i zdania nie zmienię.
-Świetnie. Żebyś tylko później nie żałował. -Między nimi zapadła cisza a ja złapałam za klamkę.
-Jestem gotowa. -Mruknęłam niepewnie się uśmiechając.
-Idziemy. -Powiedział Madara i ruszył a ja krok w krok szłam za nim. Zagryzłam wargę gdy skręciliśmy nie w ten korytarz co wczoraj.
-Ja.. Przepraszam, ale czy bar nie był tam? -Wskazałam palcem korytarz który właśnie minęliśmy.
-Dziś będziesz tańczyła gdzie indziej. Mam umówionych kilka spotkań i potrzebuję kogoś żeby nam umilił czas. -Kiwnęłam potulnie głową.
Weszliśmy do niedużego pokoju. Z jednej strony pod ścianą była duża narożna kanapa i stół a z drugiej mały podest z rurą.
-Wiesz co robić. -Powiedział Madara wskazując rurę. Kiwnęłam głową i delikatnie się uśmiechnęłam. Weszłam na podest łapiąc rurę w dłoń. Poczekałam chwilę na muzykę a gdy ta zabrzmiała zaczęłam tańczyć.
Po chwili Itachi przyprowadził jakichś trzech facetów którzy siedli na kanapie rozkładając na stole jakieś papiery. Itachi płynną Angielszczyzną zapytał gości czego się napiją po czym wyszedł.
Po chwili w pokoju pojawiła się Sakura z tacą z napojami. Uśmiechnęłam się do niej widząc jej zmartwioną minę dając znak, że wszystko jest w porządku a po chwili już jej nie było. Po około pół godzinie mężczyźni wyszli a Madara wyłączył muzykę i machnął żebym podeszła co szybko wykonałam.
-Siadaj odpocznij chwilę. -Powiedział zimnym tonem podsuwając w moją stronę swoją szklankę z wodą którą przejęłam upijając z niej parę łyków. Mój brzuch zaczął o sobie dawać znać.
-Nie jadłaś dzisiaj nic. -Powiedział zdając sobie sprawę z tego co ja. Kiwnęłam tylko głową a on wyjął z kieszeni telefon i wykręcając jakiś numer przyłożył do ucha.
-Itachi niech ktoś przyniesie coś do jedzenia. -Powiedział i nie czekając na odpowiedź rozłączył się. Już po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Sakura z talerzem w dłoniach. Patrzyła na mnie zmartwiona. Posłałam jej uśmiech próbując dać znać, że ze mną wszystko dobrze, ale nie wyglądała jakby ją to przekonało.
Postawiła talerz z frytkami przed Madarą nie za bardzo kwapiąc się do wyjścia. Madara przesunął talerz w moją stronę.
-Wracaj do pracy. -powiedział Obito którego najwidoczniej drażniła obecność Sakury stojącej tuż nad nim.
-Nie wyjde dopóki z nią nie porozmawiam. -powiedziała odważnie, ale w jej oczach widziałam strach.
-Ty sobie kpisz!? -Obito się podniósł zdenerwowany.
-Opanuj się. -Warknął Madara do niego po czym zwrócił się do Sakury.
-Jak widzisz nic jej nie zrobiłem. Siedzi koło mnie w jednym kawałku. Właśnie dostała posiłek, który powinna zjeść. -Ostatnie słowa skierował do mnie a ja zdając sobie sprawę, że obserwuje ich zamiast jeść wzięłam frytkę do buzi.
-Wiec nie przeszkadzaj nam i wracaj do pracy. -Sakura westchnęła i wyszła z pokoju bez słowa.
-Jedz bo zaraz przyjdą kolejni klienci. -Powiedział zimnym głosem do którego zaczęłam się przyzwyczajać.
Zaczęłam jeść w ciszy. Gdy zjadłam Madara zerkną na zegarek.
-Za parę minut powinien być. -Powiedział bardziej do siebie niż do mnie czy Obito. Włączył muzykę a ja zrozumiałam o co chodzi i wstałam podchodząc do rury.
Tańczyłam kilka minut gdy usłyszałam jak ktoś wszedł do pomieszczenia, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi. Chwilę rozmawiali ze sobą po czym zapadła chwila ciszy.
-Hinata? -Usłyszałam znajomy głos lecz z początku go nie potrafiłam dopasować do konkretnej osoby. Przestraszyłam się. Jeśli ktoś mnie pozna Madara może mieć problemy. Przeszło mi przez głowę starałam się nie zwracać uwagi na gościa.
On będzie miał problemy? Przecież mnie porwał masz szanse wrócić do domu! Myślałam jednak coś mi kazało udawać, że nie jestem sobą. Poczułam uścisk na nadgarstku więc spojrzałam na mężczyznę. Kiba! Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia widząc starego znajomego.
-Hinata co ty tu robisz? -Zapytał zdziwiony a ja przez sekundę nie wiedziałam co zrobić. Zerknęłam na Madare i widząc jego wzrok którego nie potrafiłam określić wiedziałam już jak zareagować. Wyrwałam dłoń z jego uścisku.
-Proszę mnie puścić nie znam pana. -Powiedziałam starając się zmienić głos i odsuwając się od niego.
-No co ty Hinata razem uczyliśmy się w jednej klasie Baletu, ale wyjechałem do Anglii bo starzy zmienili robotę. -Czyli jesteśmy w Anglii.
-Myli mnie pan z kimś na imię mam Yumi nie Hinata. -Powiedziałam pierwsze imię jakie mi przyszło do głowy. Madara podszedł do mnie i łapiąc mnie za ramię ściągnął mnie z podestu.
-Przepraszam pana na chwilę Obito się panem zajmie zaraz wrócę. -Powiedział ciągnąc mnie za ramię. Wyszliśmy z pomieszczenia a mężczyzna przycisnął mnie do ściany wściekły.
-Przepraszam nie mogę tam wrócić... nie wiedziałam, że to mój znajomy... Jakbym wiedziała tańczyła bym tak żeby nie widział mojej twarzy... Na prawdę przepraszam... Matko jak mi nie uwierzył, że nie jestem sobą to będziesz miał problemy. -Mówiłam szybko a w oczach nazbierały mi się łzy. Madara westchnął.
-Trafisz stąd do baru? -Zapytał a jego ton nie był już tak zimny jak wcześniej.
-Chyba tak. -Powiedziałam czując na policzkach łzy.
-Dobrze, więc idź tam i poproś Itachiego żeby przysłał tu Ino a ty zajmij jej miejsce tam. Jak skończę tu sprawy to po ciebie przyjdę. -Kiwnęłam głową i już chciałam odejść lecz on złapał mnie za nadgarstek.
Spojrzałam na niego pytająco. Starł łzę z mojego policzka i wplątał palce w moje włosy. Po czym przysunął się do mnie i pocałował namiętnie. Oddałam pocałunek a po chwili Madara się ode mnie oderwał wpatrując w moje oczy.
-Dlaczego nie wykorzystałaś okazji i nie powiedziałaś znajomemu, że cię porwaliśmy? -Zapytał a ja wzruszyłam ramionami.
-Sama nie wiem. -Powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam. -Lepiej już idź, żeby nie musieli czekać. -Powiedziałam a on kiwnął głową i wszedł do pokoju a ja puściłam się biegiem w stronę baru.
Po chwili wbiegłam jak burza do baru wpadając na Sakurę.
-Sakura! Itachi! Gdzie jest Itachi? -Powiedziałam łapiąc ją za ramiona.
-Hinata? Co ty tu robisz sama? -zdziwiła się dziewczyna.
-Później ci powiem muszę znaleźć Itachiego.
-Chciałbym wiedzieć jakim cudem sama biegasz po korytarzach. -Usłyszałam zimny głos Itachiego. Odwróciłam się oddychając z ulgą.
-Madara powiedział żebyś wysłał do niego Ino a ja mam zająć jej miejsce tutaj.
-A mogę wiedzieć z jakiego powodu?
-Tak jakby klientem Madary jest mój stary znajomy i nie mogę tam być. -Mężczyzna machnął ręką żebym poszła za nim i skierował się do kotary przez którą przeszliśmy. Na schodku siedziała blondynka w czarnej sukience.
-Ino idziesz do pokoju w którym Madara przyjmuje klientów ona wchodzi za ciebie tutaj. -Machnął na mnie ręką.
-To ta nowa? -zapytała Ino wrednym głosem. Chłopak tylko skinął głową.
-Madara samą ją tu przysłał? -Zapytała zdziwiona.
-To skomplikowana sytuacja. -Powiedziałam a dziewczyna tylko prychnęła i przeszła pod materiałem znikając mi z oczu.
-Wiesz co masz robić. -Powiedział tylko i też zniknął za kotarą.
Westchnęłam cicho i siadłam w tym samym miejscu co wcześniej blondynka i czekałam na swoją kolej.
~*~*~*~*~*~
A co mi tam XD dodam dwa rozdziały od razu XD
Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ (2311 słów)
Do następnego! Bayo! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro