Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 lata później

Nie wróciłam do Japonii. Tak jak napisałam w liście do Madary zostałam w Anglii i wynajmowałam z dziewczynami mieszkanie obok klubu z którego po kilku tygodniach zrobili restauracje w której się zatrudniłam.

Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wrócić do baletu. Naruto gdy dowiedział się o wszystkim od Kiby przyleciał tu i próbował namówić mnie na powrót jednak nie uległam a on po jakimś czasie wrócił do Japonii.

Rodzice byli bardzo smutni, że nie chciałam wrócić. Tato nawet kilka razy przyjechał próbując mnie namówić na powrót, ale tak jak to było wcześniej z Naruto nie uległam.

Mieszkanie było idealne dla nas. Były w nim trzy dość duże sypialnie, spora kuchnia, łazienka i salon. Dogadywałyśmy się świetnie chodź przyznaję, że z początku Ino i Sakura się strasznie kłóciły.

Na szczęście z czasem im przeszło i zaczęły się dogadywać. Miesiąc po zamknięciu Madary w więzieniu zorientowałam się, że coś jest ze mną nie tak. Nie czułam się zbyt dobrze więc udałam się do lekarza.

Jego diagnoza była dla mnie totalnym szokiem. Ciąża. Zaszłam w ciąże. Byłam totalnie przerażona. Gdy wróciłam tamtego dnia do domu zamknęłam się w pokoju i płakałam do rana.

Ino i Sakura na zmianę próbowały mnie nakłonić żebym otworzyła drzwi i powiedziała co się stało. Gdy w końcu się uspokoiłam i otworzyłam drzwi siadłam na podłodze w salonie i powiedziałam im, że jestem w ciąży. Prosiły mnie żebym się nie załamywała. Obiecały, że mi pomogą.

I pomagają cały czas. Nigdy mi przez głowę nie przeszło, że znajdę takie wspaniałe przyjaciółki. Gdy dowiedziałam się o ciąży chciałam powiedzieć to Madarze. Chodziłam do więzienia kilka razy w miesiącu jednak strażnicy za każdym razem mnie odsyłali z tą samą śpiewką:

"Madara Uchicha nie przyjmuje gości" więc gdy na świat przyszedł nasz cudowny synek, któremu dałam imię Yami, przestałam próbować.

Rodzicom powiedziałam, że po tym jak zamieszkałam z dziewczynami zabawiłam się ja jednej imprezie i wpadłam nawet nie wiedząc z kim.

Nie chciałam im mówić prawdy. Nie chciałam żeby wiedzieli, że zakochałam się i zaszłam w ciąże z właścicielem burdelu do którego mnie uprowadzono. Stwierdziłam że tak będzie lepiej.

Tato z początku był wściekły. Ciągle dzwonił i powtarzał mi jak mogłam być tak nie odpowiedzialna i lekkomyślna. Z czasem jednak się oswoił z myślą, że zostanie dziadkiem.

Właśnie położyłam Yamiego do łóżeczka i dałam butelkę z kaszką. Stanęłam pod ścianą i patrzyłam jak mój, już dwu letni synek, ciągnie butle z zamkniętymi już oczkami. Westchnęłam cicho i podeszłam wolnym krokiem do okna spoglądając w błyszczące gwiazdy.

-Czy kiedykolwiek do mnie wrócisz? -Mruknęłam cicho i zagryzłam wargę próbując się nie rozpłakać. Usłyszałam cichutkie pukanie w drewniane drzwi od mojego pokoju podeszłam do nich i delikatnie nacisnęłam na klamkę.

-Yami już śpi? -Zapytała Sakura stojąca przed drzwiami a ja skinęłam głową.

-Wypożyczyłam film Ino szykuje popcorn i robimy sobie seans filmowy piszesz się? -Zapytała uśmiechnięta. Ja nie wiem jak ona to tak dobrze znosi. Sasuke też nie pozwolił jej odwiedzać go w więzieniu i to samo było z Itachim i Ino.

-Nie wiem po co się jej pytasz, po prostu złap ją za fraki i zaciągnij do salonu. -Powiedziała Ino wychodząc z kuchni z ogromną miską popcornu.

-Jakoś chyba nie mam ochoty. -Mruknęłam opierając się o framugę.

-Nie przyjmuje odmowy. -Powiedziała dobitnie i wciskając Sakurze miskę z białymi kulkami złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąc do salonu.

Nie chcąc się kłócić powłóczyłam za nią nogami. Klapnęłam na dużej narożnej kanapie i podciągnęłam kolana pod brodę. Chwilę po tym Sakura i Ino już siedziały obok mnie włączając film. Po chwili jednak przeszkodził nam dzwonek do drzwi.

-Otworzę. -Mruknęła niezadowolona Sakura a Ino spauzowała film.

-O Kami nie wierzę! -Usłyszałyśmy z przedpokoju głos Sakury.

-Ino chodź szybko! -Nie wiedząc o co chodzi blondynka złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do przedpokoju a to co zobaczyła odebrało jej mowę.

W drzwiach stał Itachi. Trochę wychudzony i blady Itachi Uchicha. W jego oczach błyszczały iskierki szczęścia na widok ukochanej, jednak Ino nie wyglądała na szczęśliwą.

W jej oczach zabłyszczały łzy. Usta zacisnęły się w wąską linię i z zaciśniętymi pięściami zaczęła do niego podchodzić.

-Nie pozwalasz mi przychodzić do więzienia nie odpisujesz na listy a po trzech latach zjawiasz się tu i na co niby liczysz!? -Mówiła Ino przez zaciśnięte zęby raz po raz uderzając go zaciśniętymi piąstkami w klatę.

Zauważyłam smutek na twarzy mężczyzny który gdy dziewczyna tylko skończyła mówić objął ją mocno rękami. Usłyszeliśmy szloch dziewczyny.

-Och Kami jak ja Tęskniłam.

-Wiem Ino, wiem. Ja też. -Odezwał się w końcu Itachi. Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka. Itachi zrobił wielkie oczy a ja szybko schowałam się w swoim pokoju i wzięłam na ręce Yami'ego który momentalnie ucichł uśmiechając się do mnie.

Stanęłam przy uchylonych drzwiach słuchając o czym rozmawiają.

-Hinata ma dziecko? -Usłyszałam zdziwiony głos Itachiego.

-Tak. Ma syna. -powiedziała Sakura niezbyt przyjemnym głosem.

-Ma kogoś?

-Nie ma. -Powiedziała Haruno.

-Czy ono... -Zaczął mężczyzna, ale chyba nie wiedział jak ma to ubrać w słowa bo zamilkł.

-To dziecko Madary o którym nawet nie bo jest zbyt wielkim tchórzem, żeby porozmawiać z kimś komu mówił, że niby kocha. -Jeszcze nigdy nie słyszałam z ust Sakury tyle jadu. Itachi westchnął.

-Przepraszam cię Ino myślałem, że tak będzie lepiej. Wszyscy tak myśleliśmy. -Powiedział a Sakura, znając ją, wcięła się w słowo Ino.

-Myślisz, że głupie przepraszam wystarczy? Zachowaliście się jak byśmy to my były winne. Porwaliście nas zmuszali sam wiesz do czego, rozkochali w sobie a potem porzucili jak zużyte zabawki nie dając nawet możliwości rozmowy! -Sakura prawie krzyczała.

-Nienawidzę was za to coście nam zrobili! -Krzyknęła i trzasnęła drzwiami do swojego pokoju. Yami leżąc na moim ramieniu znowu zasnął mimo wrzasków.

-Ino wiem, że to było głupie, ale każdy z nas myślał, że tak będzie wam lepiej wszystko sobie poukładać, że znajdziecie sobie normalnych mężczyzn bez kryminalnej przeszłości. -Mówił Itachi smutnym głosem.

-A tym czasem wszystkie zatraciłyśmy się w przeszłości... -Powiedziałam wychylając się zza drzwi i patrząc prosto w czarne oczy Itachiego. Spojrzał na chłopca leżącego na moim ramieniu i milczał nie wiedząc co powiedzieć.

-Dlaczego tu jesteś? Skoro chciałeś żebym sobie ułożyła życie z kimś innym, dlaczego tu przyszedłeś? -Zapytała Ino.

-Sam nie wiem chciałem sprawdzić czy wszystko dobrze.

-A Sasuke i Madara nie chcieli? -Zapytałam czując jak w oczach zbierają mi się łzy. Itachi nie odpowiedział.

-Możesz mu powiedzieć, że to co obiecywałam w liście to prawda, że dalej czekam... -Jęknęłam cicho czując mokre krople na policzkach.

-Zawsze będę... Będziemy czekać... -Dłużej już nie wytrzymałam, obróciłam się i zamknęłam w swoim pokoju.

Położyłam Yamiego do łóżeczka a ja siadłam pod ścianą i przepłakałam całą noc.

~ * ~

#MADARA#

Poczułem chłodny wiatr i uśmiechnąłem się do siebie.
-Wolność. -Powiedziałem zadowolony.

-I co teraz zrobimy? -Usłyszałem Młodszego z braci i spojrzałem na nich.

-Nie wiem jak wy, ale ja muszę się z nią spotkać. -Powiedział Itachi a mnie przeszły dreszcze jednak nie dałem po sobie tego poznać.

-Ja chyba muszę się najpierw oswoić z wolnością. -Powiedział Sasuke. Itachi tylko westchnął kręcąc głową.

-Myślę, że źle robisz braciszku, ale to twój wybór. A ty Madara? -Zapytał a ja spojrzałem w ciemniejące niebo na którym pojawiały się pierwsze gwiazdy.

-Chyba też sobie dziś odpuszczę. Zarezerwuję dla nas jakiś hotel na noc. -Powiedziałem i bez słowa ruszyłem przed siebie a za moment skręciłem w lewo znikając im z oczu.

Prawie od razu złapałem taksówkę i poprosiłem żeby mnie zawiózł pod najbliższy hotel i poczekał. Zarezerwowałem trzy jednoosobowe pokoje obok siebie i wróciłem do taksówki która zawiozła mnie pod mój stary klub.

Chociaż teraz to bardziej odpowiadało określenie restauracja. Właśnie wyszedł z niej Itachi. Pewnie szedł tu na nogach dlatego dopiero stamtąd wychodzi. Przeszło mi przez głowę.

Skierował się do domku obok a po chwili wszedł do środka. Siedziałem w tej taksówce dość długo wpatrując się w drzwi za którymi zniknął Itachi.

Kierowca zaczął się jednak denerwować więc odpuściłem czekanie i kazałem zabrać się znów do hotelu. Zapłaciłem facetowi i poszedłem do swojego tymczasowego lokum. Położyłem się na wygodnym łóżku i prawie od razu zasnąłem.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. A raczej walenie mógłbym nawet powiedzieć. Niechętnie się zwlekłem z łóżka i otworzyłem drzwi a moim oczom ukazał się Itachi.

Nieproszony wszedł do środka więc chcąc nie chcąc zamknąłem za nim drzwi po czym walnąłem się z powrotem na łóżko zasłaniając ręką oczy przed pierwszymi promieniami słońca.

-Jak tam randka? -Zapytałem z kpiną w głosie. Chłopak prychnął siadając w fotelu.

-Madara to nie są przelewki musisz do niej iść. Ona cię potrzebuje. -Powiedział na co tym razem ja prychnąłem.

-Co tak ci powiedziała?

-Nie musiała Madara nic mówić, widziałem na własne oczy. Potrzebuje cię i to bardzo. -Nie odezwałem się.

-Prosiła żebym ci przekazał tylko, że to co pisała w liście jest prawdą, że zawsze będzie czekać. Obydwoje będą. -Spojrzałem na niego spod byka. O kiego grzyba ci teraz chodzi?

-Jakie obydwoje kurwa? Coś ci się chyba pomieszało. -Warknąłem zły wstając i otwierając okno.

-Madara ona ma dziecko. Urodziła ci syna. -Powiedział dobitnie, wyraźnie akcentując trzy ostatnie słowa.

-Co? -Tylko tyle udało mi się z siebie wydusić. Nie mogłem uwierzyć w to co do mnie mówi.

-Przecież to nie możliwe.

-A jednak... Rozmawiałem z Ino przez całą noc, ona nie może się pozbierać nigdzie nie wychodzi zamyka się sama w pokoju myślałem, że Ino przesadza, ale praktycznie przez całą noc słyszałem jak płacze w pokoju obok. -Zacisnąłem pięści.

Byłem zły na siebie. Przez ponad pół roku przychodziła co parę dni prosząc o rozmowę, ale ja jej na to nie pozwalałem któregoś dnia po prostu nie przyszła a ja pomyślałem, że w końcu sobie kogoś znalazła. Szkoda, że tak bardzo się pomyliłem. Wstałem i zacząłem się ubierać.

-Spadaj stąd wychodzę. -Warknąłem i wziąłem telefon dzwoniąc po taksówkę. Itachi westchnął i wyszedł bez słowa.

Zamówiłem taksówkę wziąłem portfel zamknąłem drzwi i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do taksówki i podałem adres a po piętnastu minutach zapłaciłem i wysiadłem przed moim starym klubem.

Patrzyłem chwilę w okna mając nadzieję, że może zobaczę Hinatę niestety tak się nie stało. Spojrzałem na zegarek była 8:24

-To Itachi trochę u Ino posiedział jeśli od razu od niej przyszedł do mnie. -Mruknąłem pod nosem. Westchnąłem cicho i podszedłem do drzwi. Niepewnie wcisnąłem dzwonek a już po chwili w drzwiach stanęła blondynka.

-O to ty. -Powiedziała zdziwiona a ja kiwnąłem głową.

-Jest w domu? -Zapytałem zaglądając jej za plecy.

-Jest, ale prawie całą noc słyszałam, że płacze więc pewnie jeszcze śpi, ale wejdź, tam jest jej pokój. -Powiedziała z delikatnym uśmiechem i wskazała jedne z jasno brązowych drzwi.

Skinąłem głową w podziękowaniu i cicho wszedłem do pokoju który wskazała mi Ino. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dziecięce łóżeczko. Zaraz obok niego stało większe łóżko w którym byłem pewny, że znajdę Hinatę jednak tak nie było.

Siedziała na podłodze obok łóżeczka, głowę miała opartą na kolanach a wokoło walało się mnóstwo mokrych chusteczek. Podszedłem do niej i delikatnie podniosłem. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Przez chwilę patrzyłem na jej bladą twarz i podpuchnięte oczy.

Patrzyłem na nią dopóki nie usłyszałem szelestu za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem czarne małe oczka wpatrzone we mnie. Przez chwile chłopiec na mnie patrzył w ciszy a ja nie wiedziałem co zrobić więc też na niego patrzyłem.

Nagle wystawił rączki w moim kierunku a ja wyciągnąłem go z łóżeczka i po cichu wyszedłem z pokoju.
Rozglądnąłem się zastanawiając się gdzie może być Ino. Chłopiec wyciągnął rączkę w stronę jednych drzwi.

-Am am... -Powiedział a ja się uśmiechnąłem sam nie wiedząc czemu i przeszedłem przez drzwi które pokazał. W środku krzątała się Ino która spojrzała na mnie gdy wszedłem do pomieszczenia.

-Spała na podłodze. Przeniosłem ją do łóżka pomyślałem, że się nim zajmę żeby mogła się wyspać. -Dziewczyna tylko kiwnęła głową i podeszła do mnie.

-Daj mi go przebiorę mu pieluszkę a ty zrób mleko. Jest w tamtej szafce. -Powiedziała i z moim synem na rękach wyszła z pomieszczenia.

Wyjąłem z wskazanej przez dziewczynę szafki pudełko i zacząłem czytać instrukcje a gdy akurat skończyłem szykować mleko do kuchni weszła blondynka. Posadziła małego w specjalnym krzesełku dla dzieci i spojrzała na mnie.

-Nie wiem kiedy Hinata się obudzi a ja muszę wyjść do pracy. -Zaczęła mówić podchodząc do lodówki z której wyjęła mały słoiczek.

-Gdyby spała dłużej daj mu to o dwunastej. -Kiwnąłem głową, że rozumiem i w tej chwili do kuchni wpadła Sakura.

-Kuźwa spóźnię się. Znowu się spu... Co on tu robi!?

-Nie krzycz. -Skarciła ją Ino.

-Itachi mu o wszystkim powiedział i od razu przyszedł. Hinata śpi więc się zajmie trochę Yamim.

-A niech mu włos z głowy spadnie to przyrzekam, że osobiście cię poćwiartuję. -Warknęła przez zęby.

-Spokojnie. Nie zrobiłbym krzywdy własnemu synowi. -Powiedziałem i zdałem sobie sprawę jak dziwnie to brzmi w moich ustach. Sakura wyjęła z lodówki jakieś pudełko i bez słowa wyszła.

-Liczę, że sobie poradzisz. -Powiedziała niepewnie Ino.

-Spokojnie to mój syn zajmę się nim. -Powiedziałem patrząc na malucha bawiącego się sznureczkiem od poduszki która była przywiązana do siedzonka.

-No dobrze. To cześć. -Powiedziała i wyszła a ja wziąłem miseczkę z mlekiem które zrobiłem i siadłem naprzeciwko niego żeby go nakarmić.

Zjadł dość szybko więc wyjąłem go z krzesełka i poszliśmy do pokoju gościnnego gdzie w rogu zauważyłem duże pudło z zabawkami. Wysypałem część z nich na dywan i siadłem obok patrząc jak mały się bawi.

~*~*~*~*~*~

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca ^^
Dajcie znać czy wam się podoba ^^ (2199 słów)

Bayo:*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro