Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Yuuri... - zamruczał łagodnie Viktor, gładząc narzeczonego po policzku.
Od tego całego stresu, (A może i z innego powodu!) Katsuki zasnął. - Kochanie. - Rosjanin chciał, żeby dla ukochanego ta wiadomość była dla niego przekazana łagodnie i miło dla ucha.

- Viktor... - Yuuri się obudził i od razu usiadł. Potem pocałował słodko Nikiforova. - Długo spałem?

- Może godzinę. - zaczął Viktor, gładząc rękę. - Yuuri, musisz coś wiedzieć. Wiadomo skąd te wszystkie objawy?

- Skąd? - zaciekawiony poprawił się na poduszce - to coś poważnego? - zapytał z niepokojem Japończyk.

- Bardzo. - pokiwał poważnie głową. - I długotewałego. Choroba trwa dziewięć miesięcy. Mówi Ci to coś? - zapytał ze śmiechem, widząc zakłopotanie w oczach narzeczonego. - To znaczy, że jesteś w ciąży, kochanie. - uśmiechnął się nieznacznie.

- Słucham?

- Będziemy rodzicami, nosisz pod sercem nasze dziecko. - przytulił go mocno, bacznie obserwując reakcji.
Reakcja nastąpiła, ale nie taka której się spodziewał.
Yuri zaczął płakać, lecz nie był to raczej płacz szczęścia. Bardziej przerażenia...

- Yuuri...  czemu płaczesz?

Viktor nie rozumiał.
Stanowczo nie rozumiał. To nie on był w ciąży.
Dla niego dziecko było marzeniem, czymś co kojarzyło się tylko z miłością i szczęściem.
Yuuri poczuł jak staje się ciężki a świat wiruje. Opadł spowortem na poduszkę.
Dziecko to odpowiedzialność i zamknięte choryzonty.
Odcięte skrzydła, które dopiero mu wyrosły.
Bo on nie może być dobrym rodzicem, wiedział że nie podoła.
Tylko jednego był pewny. Że się nie nadaje. Był w stanie kochać tylko Viktora.
Prawda?

Zacisnął ręce na kołdrze.

***

Wypis dostali godzinę temu, właśnie jechali samochodem do domu. W zupełnym milczeniu.
Viktor bał się głośniej odezwać widząc napiętą sylwetkę ukochanego i jego białą twarz.
Był jak wulkan, który w każdej chwili mógł wybuchnąć. Do tego nie można było dopuścić, bo w środku ten wulkan skrywał skarb.
Cenny tak samo jak on.

- Zajedziemy do sklepu? - ostrożnie zapytał Viktor, nie chcąc powtórki z Cup of China. Od tamtej pory wiedział, że Yuuri jest bardzo kruchy. Jego serduszko jest jak lód, jak szkło. Gdyby ktoś nim rzucił, trudno byłoby posklejać.
Ale zbyt mocne ściśnięcie też może być niebezpieczne. - Masz na coś ochotę?

- Raczej nie, ale w domu nie ma tych waszych ziemniaków. - uśmiechnął się pod nosem Yuuri. Dla niego to było śmieszne, że Rosjanie tak uwielbiają ziemniaki.
Viktor niezauważalnie odetchnął z ulgą.
Yuuri nie był już tak wściekły, zauważył u niego rozluźnienie.
Uczył się z niego czytać codziennie.

A miał na to całe życie...

Całe życie, które zamierzał spędzić u boku Yuuriego. Niezależnie od tego jaką decyzję podejmie.

***

Gdy Katsuki wreszcie zasnął, Viktor wybrał numer do Chrisa i wyszedł na balkon. Może nie byli największymi przyjaciółmi, ale to była jedyna osoba prócz Yakova której mógł się wygadać.
No, ale Yakov to nie najlepsza osoba jeśli chodzi o ciążę.
Ciekawe jakby zareagował "Hej, Yakov mój Yuuri zaciążył. Będziesz dziadkiem! Szykuj portfel."

- Halo? - zamruczał wręcz do słuchawki. Szwajcar jak zwykle był czymś jakby zaintrygowany, jego głos zawsze był owinięty jakąś tajemniczą mgiełką.

- Yuuri jest w ciąży. - wypalił od razu. Nie było co owijać w bawełnę, Viktor w sumie tego nigdy nie robił. - Nie zareagował szczególnie optymistycznie... - zaczął.

- Viktor, nie martw się. To dla niego szok, nie zrozumiesz nigdy kobiet i Yuurich. Cóż, ja wierzę w dobro tego Japończyka i mam nadzieję, że nie odbierze mu to kształtnego tyłeczka. Musisz czekać.

- Dziękuję. - westchnął Nikiforov. - Lepiej mi. I... Nie mów o tym nikomu, dobrze?

- Eee... - pomruk pełen zakłopotanie oznaczał, że coś jest nie tak.

- Chris?

- No, bo świętujemy po Faoi, a Ty byłeś na głośnomówiącym. - powiedział łyżwiarz.

- Hej, Viktor! Gratulacje! - dało się słyszeć głos Minamiego.

- Jesteście obrzydliwi. - mruknął zdegustowany Jurij.

- O mój Boże! - pisk Phichita był nieznośny, zwłaszcza przy akopaniamencie wrzasków Minamiego. Przyzwyczajaj, się Nikiforov. Już niedługo w twoim domu nie będzie cicho. - Wspaniale! Muszę napisać o tym na Instag...

- Nie! - zabronił mu Viktor. - Ani się waż.

- Ale, że tak przed ślubem? - tym razem odezwał się George. - Nieładnie.

A Viktor mógł tylko załamać ręce i wznosić błagania do nieba.

Witam Was, pierożki w długo wyczekiwanym (wcale nie, nikt na to nie czekał) rozdziale.
Mam nadzieję, że Wam się podobało  (No chyba żartujesz) i ne zapomnijcie skomentować i zostawić gwiazdki  (ta na peeeewno)






Żegnam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro