Rozdział VII
Dwa rozdziały jednego dnia :3
Ten dedykuje _Mienia_Potter_ :3
Kiedy się wyprzytulali, a tajemnicza postać poszła, obmyślając plan zemsty, Lily pierwsza przerwała ciszę panującą pomiędzy nimi.
- Luńku... Ja chyba muszę ci coś powiedzieć... - powiedziała drżącym głosem. Lupin wbił w nią swoje przenikliwe, ciemne oczy, zachęcając do kontynuacji wypowiedzi - Ja.. Chyba... Się zakochałam.
Na to Remus najpierw zamrugał szybko, a potem podskoczył na wysokość dwóch metrów, krzycząc 'HURRA!' tak głośno, że pewnie go słyszeli w Wielkiej Sali. Lily spojrzała na niego z rozbawieniem.
- A tobie co? - zaśmiała się perliście, odrzucając głowę do tyłu.
- Wiem w kim? - wydyszał Remus z wypiekami na twarzy i świecącymi oczami. Na to Lily spoważniała.
- No to dawaj, Panie Mądraliński - powiedziała poważnie. Na jej ton, wilkołak się się uspokoił i znów usiadł naprzeciwko dziewczyny.
- Czyżby w panu Lily-I-Tak-Mnie-Nigdy-Nie-Pokocha-Ale-Jestem-Idiotą-I-Tego-Nie-Zrozumiem Potter? - zapytał patrząc, jak oczy Małej Mi wypełniają się łzami. Potem Ruda rzuciła się w ramiona przyjaciela.
- Remuusie.. - zawyła nastolatka, a chłopak przytulił ją i delikatnie pogłaskał po plecach dla uspokojenia. - Jak chce się ze mną umówić, to ja zawsze chcę powiedzieć 'TAK', ale nie umiem.. Zawsze jestem dla niego tylko opryskliwa... Lecę na niego od 5 klasy, kiedy pogrążyliście Smarkerusa. Wyszłam wtedy na błonia, padał deszcz. Popłakałam się, a on napisał mi takie piękne słowa.. - kończąc tę wypowiedź, Lily odsunęła się od przyjaciela i wyjęła z kieszeni szaty wyświechtany kawałek pergaminu. Widać było, że był często wyciągany. Zmarszczył brwi i zaczął czytać :
Do Lily Evans
Pięknie, jak zawsze, wyglądałaś w strugach deszczu
Jedyne co mi u Ciebie nie pasowało to deszcz Twoich łez
Nie chciałem podejść
Przrgoniłabyś mnie ruchem ręki
Chciałem otoczyć Cię ramionami, dodać otuchy
Jedyne co mi zostało, to patrzeć na Ciebie z daleka
Taka piękna, taka nieosiągalna, taka cudowna
Kochający, James
Lupin w tym momencie podniósł swój wzrok na Lily, której po twarzy spływały łzy. Znów się do siebie przytulili.
- Lilka... Nie płacz... Nie ma powodu... - szeptał chłopak, miękkim głosem, uspokając dziewczynę.
- Ale to koniec, Remusie, koniec! On znalazł sobie dziewczynę ... - głos dziewczyny się załamał, a ona sama wyglądała jak kupka nieszczęścia.
- Lily... Kim. Ona. Jest. - zapytał Lupin ze stalową nutą w głosie. Jak dorwie tę dwójkę, to chyba nogi z dupy powyrywa...
- Klisby. Nie znam jej imienia.. Ale, Lunatyku...nie mów nikomu, że się tu rozkleiłam, ok..? Nie chcę, żeby ten dupek się o tym dowiedział... - wyszeptała Lily, kiedy oboje wstali z podłogi. Chłopak uśmiechnął się krótko i pocałował ją w czubek głowy.
- Oczywiście, że mu nie powiem.
~~~~~~~~~~
Z perspektywy Lunia
Wpadłem jak burza do naszego dormitorium. Byłem tak zły, że nie zauważyłem, że jest tam tylko ON. Doskoczyłem do niego, akurat kiedy się odwracał w stronę drzwi. Czułem się , jakbym zaraz miał się przemienić.
- Potter - wysyczałem mu w twarz. Mój przyjaciel pobladł ze strachu, a ja podniosłem głos - Kim. Do. Cholery. Jest. Klisby?
- Kli.. Co? - zapytał przerażony. Widziałem w jego oczach kłamstwo.
- Klisby. Z naszego roku. Twoja dziewczyna - mówiłem głośno i wolno oraz o wiele spokojniej, aby ten półgłówek zrozumiał o co chodzi.
- Moja dziewczyna? Remus, to ty się obściskujesz z Lily! - krzyknął mi w twarz, odpychając mnie lekko.
- Potter - warknąłem - nie zaczynają z wilkołakiem przed pełnią.
Poczułem, że wtedy za mną stanął Syriusz.
- To prawda, Rogaczu - powiedział, kładąc mi rękę na ramieniu. Jego obecność trochę mnie uspokoiła. Opuściłem różdżkę, a potem wysyczałem - Umiesz się z nią tylko przelizać, a potem, gdy cierpi, masz ją totalnie w dupie. Potrzebowała kogoś, a ja byłem jako jedyny przy niej. - odczułem satysfakcję na widok szoku na twarzy James'a. Odwróciłem się i poszedłem do Małej Mi.
Taki depresyjny rozdział ;\
Mimo, iż akcja nabiera tempa, nie skończy się to szybko :) (przynajmniej mam taką nadzieję, ale wszystko pewnie i tak jak zawsze, chuj strzeli :) )
Aha i wiem, że rozdziały coraz gorsze ;-; ale nie wiem co się dzieje..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro