Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sześćdziesiąt

Kilka tygodni później:

Alan:

Przez te kilka tygodni od czasu, gdy pojawiłem się bez zapowiedzi u Kate, nie wchodziłem na temat naszych relacji. Ona nie odejdzie od Jonasa. Chyba lepiej, że mam taki kontakt z Lili, niż żebym go nie miał w cale. Z tego co mi wiadomo za niedługo mają zacząć się budowy ich nowego wspólnego domu. Dlaczego ona nie chce mnie nawet poznać? Każde spotkanie jest tylko po to bym spędził czas z Lili. I jeszcze ta jej ciąża, o której nawet mi nie wspomniała. Dziś jadę z nią podpisać papiery dotyczące ojcostwa. Może to będzie dobry pomysł na zapoznanie się? Lili dziś spędzi czas z moimi rodzicami. W ostatnim czasem bardzo się zżyli z wnuczką, co mnie bardzo cieszy. Podjechałem pod wysoki wieżowiec, w którym mieszka Ross, a dziewczyna po chwili pojawiła się z Lili w wózku obok mojego samochodu. Wysiadłem i przełożyłem małą do fotelika w samochodzie, który niedawno kupiłem.

- Na którą mamy być? - zapytała zestresowana.

- Mamy jeszcze niecałą godzinę. - odpowiedziałem i schowałem wózek do bagażnika, a dziewczyna zajęła miejsce pasażera. - Najpierw zawieziemy Lili do moich rodziców. - poinformowałem i włączyłem się do ruch uliczny.

- Okey. - odpowiedziała i odblokowała telefon pisząc do kogoś wiadomość.

Po piętnastu minutach byliśmy już pod moim rodzinnym domem. Przez całą drogę nie zamieniliśmy z Kate ani słowa, a o dziwo Lili równie siedziała cicho przez całą drogę patrząc przez okno.

- Idziesz ze mną? - zapytałem odpinając pas.

- Nie. - zaprzeczyła. - Poczekam tutaj. - dodała.

- Okey. - odpowiedziałem i wysiadłem z samochodu.

Wyciągnąłem z bagażnika wózek, a po chwili dziewczynka już w nim siedziała. Wziąłem jeszcze torbę, którą Kate przyniosła i już miałem zamykać drzwi, gdy jeszcze powiedziałem do mojej pasażerki.

- Może jednak wejdziesz? - zapytałem ponownie. - Moi rodzice się ucieszą. - dodałem.

- Dobrze. - odpowiedziała i wyszła z samochodu.

Zamknąłem samochód na pilota i wszyscy w trójkę poszliśmy chodnikiem, w stronę drzwi. Będąc pod drzwiami Zadzwoniłem dzwonkiem, aż drzwi otworzył mój ojciec.

- O jesteście już. - powiedział i spojrzał na Kate, u której było już trochę widać większy brzuch. - Kochanie wnusia przyjechała! - krzyknął do schodzącej ze schodów kobiety.

- Wejdźcie do środka. - zaprosiła nas.

- Śpieszymy się. - poinformowałem.

- Rozumie, ale wejdziecie później na kolację? - zapytała i zmierzyła wzrokiem Kate, a w jej oczach było widać zdziwienie.

- Jeśli Kate będzie mogła to tak. - odpowiedziałem i spojrzałem na brunetka.

- Oczywiście, będziemy. - odpowiedziała zawstydzona.

Nigdy jej takiej nie widziałem, ale może to dlatego, że po raz pierwszy widzi swojego byłego szefa jako dziadka swojego dziecka.

- To my już będziemy jechać. - powiedziałem i złapałem Ross za rękę.

- Wszystkie potrzebne rzeczy są w torbie. - poinformowała dziewczyna i puściła moją rękę.

Darek:

Alan zostawił mi i mojej żonie pod opiekę dziecko. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że mam wnuczkę, a co dopiero, że jej mamą jest moja była sekretarka. To naprawdę cudowna dziewczyna i cieszę się, że to ona jest matką mojej wnuczki.

- Kochanie. - usłyszałem głos mojej żony.

- Tak? - odpowiedziałem układając klocki z Lili.

- Nie wydaje Ci się, że Kate jest w ciąży? - zapytała i zajęła miejsce obok mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro