Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwadzieścia dziewięć

- Alan czemu nic nie mówiłeś. - powiedziała kobieta i zostawiła swoje rzeczy na sofie przy stoliku.

- Ale ja się nią tylko zajmuję. - zacząłem się bronić i wstałem z mają z fotela przez co zaczęła płakać.

- Daj ją. - powiedziała kobieta i odebrałam ją odemnie. - Trzeba Cię nakarmić pewnie. - powiedziała i wyjęła z torby butelkę.

Usiadła na krześle przed moim biurkiem i spojrzała na mnie.

- Co to za dziecko? - powiedziała wpatrując się w dziewczynkę.

- Lili. - odpowiedziałem tyle ile wiedziałem.

- Boże Alan ona ma takie se oczy jak ty. - powiedział i popatrzała na mnie.

- Tak, tak. Mamo daruj sobie. Opiekuje się nią, bo Kate musiała pilnie wyjść.

- To jej córka?

- Nie wiem, ale miała spać przez dwie najbliższe godziny, gdy została pod moją opieką, ale ty zadzwoniłaś i się obudziła.

- Dlaczego powiedziała do Ciebie tata?

- A skąd ja mam to wiedzieć. Mama też mówiła. To, że powiedziała tata nie znaczy, że to moja córka, która przed Tobą i ojcem ukrywam.

- Ale naprawdę no spójrz na jej oczy identyczne. - kobieta wstała i nachyliła małą nad moim fotelem.

Rzeczywiście ma identyczne jakbym się w lustrze przeglądał, ale to tylko zbieg okoliczności.

- To jaką miałaś sprawę? - zapytałem zmieniając temat.

Kobieta puściła mała na podłogę, a ta sama podeszła z butelką w buzi do okna oglądając również cały gabinet.

Kate:

Na badanie dotarłam w ostatniej chwili, a z dzieckiem wszystko w porządku. Mam nadzieję, że mała dalej śpi i nie na rozrabiała w biurze, bo chyba by mnie Alan wyrzucił. Odpaliłem auto i pojechałam w stronę firmy.

Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Wjechałam windą na górę i będąc przy moim biurku słyszałam Lili.

- Ma.. Ma.. - powiedziała sylabami, a mi łza z oka poleciała.

Zostawić dziecko z szefem, a nauczyć je mówić. Odłożyłam torbę na miejsce i już miałam otwierać drzwi, gdy usłyszałam.

- Ta.. Ta..

O boże nie! Powiedziała do Williamsa tata.

- Boże przepraszam Cię za nią. - powiedziałam otwierając drzwi i zobaczyłam Alan siedzącego przed biurkiem z małą na kolanach.

- Nie było, a z tak źle. - zaśmiał się, a ja ją odebrałam od bruneta.

- Nauczyłeś ją mówić. - zaśmiałam się.

- Ja? - zdziwił się.

- Zawsze mówiła tylko ma, a teraz mówi nawet tata. - posadziłam Lili w wózku i dałam smoczka do buzi. - Dawno wstała? - zapytałam z skwaszoną mina.

- Jakieś dwadzieścia pięć minut po twoim wyjściu. - odpowiedział i zaczął pakować swoje rzeczy.

- Obiecuje, że więcej się to nie powtórzy.

- Mama mi trochę przy niej pomogła, więc jakoś zleciało.

- Twoja mama tu była? - zdziwiłam się.

- Miała ważną sprawę do mnie.

- Boże co ona sobie o mnie pomyśli. Matka zostawiła swoje dziecko pod opiekę szefa.

- To twoja córka? - zdziwił się na co ja pokiwała mnie twierdząco głową. - Ty jesteś z Leonem od konkurencji? - zapytał.

- Tak. - odpowiedział krótko i spojrzała na Lili, która aktualnie patrzała na mnie.

- Czy ty... - zaczął, ale mu przerwałam.

- To co robię w firmie nie wychodzi poza jej mury. - powiedziałam że spuszczoną głową.

- Nie rozumiem.

- Ale czego?

- Skoro masz dziecko i męża dlaczego się ze mną przespałaś? - zapytał.

- Leon i ja nie jesteśmy małżeństwem, a tamto to tak jak mówiłam alkohol. Przepraszam, ale muszę już iść.

Alan:

Brunetka wyszła z mojego gabinetu, a ja spakowałem potrzebne rzeczy i pojechałem do domu rodziców.

Po dziesięciu minutach byłem na miejscu. Weszłem szybko do środka i złapałem ojca na korytarzu, a mam w salonie.

- Muszę z wami porozmawiać.

- O co chodzi? - zdziwił się ojciec.

- Czy ty wiedziałeś, że Kate jest z Leonem od konkurencji?

- Nie może od niedawna razem są. - zdziwił się.

- Niemożliwe, bo mają dziecko. - powiedziałem.

- Ta mała jest od Jonasa? - zapytała mama.

- Na to wygląda. - odpowiedziałem.

- Wiem kto nam może pomóc. - powiedział pobiera i chwyciła za telefon. - Hellen możesz dziś do nas przyjść?

***

Co tu się dzieje?🙊🙊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro