Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|| Część Szósta ||


- O jaaaaa nie wierzę! - przeciągnęła się na korytarzu Aoisan obok Kaminariego. - Dzisiaj mamy tyyyyle lekcji!

- No niestety. Ale bym soooobie poszedł na wagary. - również przeciągnął Denki.

- To co nas powstrzymuje?

- Em, no na przykład, że może mogą wywalić nas ze szkoły lub dadzą jakąś karę, albo zostaniemy po lekcjach.

- Oj no, nie przesadzaj! - Oburzyła się blondynka i złapała go za rękę, biegnąc w stronę wyjścia, którego prawie nikt nie zna, dlatego nie ma tam kamer i nikt tam nie chodzi. Zatrzymali się dokładnie przed drzwiami wyjściowymi. - Ok, teraz możesz czuć lekkie bóle brzucha lub zawroty głowy, ale powinno przestać po kilku sekundach.

- Co? Ale co ty chcesz zro... - nie dokończył, bo niebieskooka przeteleportowała ich z dala od liceum. - Łał! Jak to zrobiłaś?!

- No, to jest ten tam mój dar. Dobra, nieważne. Co robimy teraz? - zmieniła szybko temat. Dziewczyna nie lubi rozmawiać o sobie, a w szczególności o jej quirk'u. - Może skoczymy na pizzę? Uwielbiam pizzę!

- No dobra... - powiedział, po czym zaglądnął do portfela. - Em, jest pewien problem.

- Jaki? Hajsidła nie masz?

- No. Przepraszam cię najmocniej! Miałem pełny jeszcze wczoraj...

  Aoisan uśmiechnęła się szeroko do niego ukazując szereg białych zębów. Zza pleców wyciągnęła kilkaset jenów, które należały właśnie do blondyna

- Skąd masz tyle kasy? Ojciec ci dał? - zafascynował się chłopak.

- Oj, jak na swój wiek, dosyć głupiutki jesteś. Ja je wzięłam z twojego portfela!

- CO?! Oddaj to! Pracowałem na to! - Denki próbował złapać pieniądze, ale zawsze kończyło się to tym, że się wywalał, bo nastolatka robiła szybkie i zwinne uniki, przy okazji głośno się śmiejąc. W końcu jednak ustąpiła i oddała to, co jego. - Tak w ogóle jak to zrobiłaś?

- Magia! Ok, tam jest zajebista knajpa. Idziemy?

- Ale tam jest drogo. Moi rodzice nawet na rocznicy tam nie byli, bo nie chcieli przepłacać! - chciał ją ostrzec, ale dziewczyna nadal szła w stronę restauracji. Złotooki musiał ją dogonić, zanim zrobiłaby coś złego.

- Uwierz mi, mam swoje sposoby!

  Blondynka weszła do budynku, znikając z oczu towarzyszowi. Nastolatek westchnął i ostatecznie poszedł za nią. Znalazł ją, gdy wskakiwała do kuchni. Zastał ją rozmawiającą, a raczej śmiejącą, się z prawdopodobnie szefem kuchni. Kiedy podszedł do niej, ona tylko bez słowa złapała go znowu za rękę i zaprowadziła na zaplecze, gdzie był przygotowany stolik, dwa krzesła i ogromna pizza. Usiedli w milczeniu. Tylko niebieskooka uśmiechała się pod nosem, zapewne dumna z tego, co osiągnęła.

- Jak ty to zrobiłaś? - po raz drugi tego dnia zapytał Kaminari.

- Ech, to tylko znajomości. - machnęła ręką.

  Tak do końca posiłku śmiali się, rozmawiali, wygłupiali, a nawet bawili się w berka oraz chowanego. Gdy zamykali lokal, niestety i oni musieli stamtąd wyjść. Teraz idą w milczeniu odkąd wyszli. To nie jest niezręczna cisza. Taka przyjemna, gdzie milczenie jest złotem. Nagle Aoisan poczuła na ramieniu jakąś łapę. To nie była ręka jej przyjaciela, tylko jakiegoś chłopaka (na oko 20 lat) gwałciciela, którego najwyraźniej matka nie kocha.

- Witam mała, może pójdziemy do mnie? - zapytał obrzydliwym głosem, godnego pedofila.

- Tak, jasne. Czemu nie? - to zdanie zdziwiło blondyna, jak i trochę tego menela. Już nieznany chłopak chciał zrobić krok, ale blondynka cofnęła się jedną nogą, złapała go za kark i...

- Spierdalaj od mojej dziewczyny, śmieciu! - ...i Denki poraził go prądem. Tamten spieprzał gdzie pieprz rośnie.

- D-dzięki, a-ale radziłam s-sobie. - jąkała się cały czas nastolatka.

- Musiałem uratować tak czy siak damę w opresji. - puścił oczko chłopak. Dziewczyna się zarumieniła, po czym przyspieszyła kroku i wyprzedziła towarzysza. - Hej! Zaczekaj!

- Haha! Umiesz podrywać, ale w sporcie jesteś słaby. - śmieje się Aoisan. Potem nastała cisza. Szli w niej gdzieś z 10 minut. Nagle blondynka zapytała cicho: - A... A czemu nazwałeś mnie swoją dziewczyną?

- Em... No... żeby szybciej spierdalał? - bardziej zapytał niż odpowiedział, zmieszany Kaminari.

- Ale wiesz, że mógłbyś po prostu zapytać się, czy bym z tobą chodziła? - rzekła niebieskooka, wypatrując kolejne miejsca do zabawy.

- Ech... Em... No... To może... - Jąkał się cały czas blondyn, po czym powiedział z prędkością światła: - Zostaniesz moją dziewczyną? Ładna dzisiaj pogoda!

- Co? Nic nie rozumiem. Mów wolno i wyraźnie, jeśli mamy mieć ze sobą konwersację. - westchnęła nastolatka.

- Powiedziałem, że ładna dziś pogoda.

- Nie, to przed tym...

- Ech, em, no, to, może? O to ci chodzi?

- Nie, między tym a tym. - wkurzyła się już nastolatka. Chłopak wziął głęboki oddech.

- Zostaniesz mo... - chciał dokończyć, ale zza krzaków wyskoczyła Papurushi krzycząc, że ich złapała.

- Em, sorki, muszę lecieć! Pa! - Pomachała Blondynka i wyczarowała portal, by się przeteleportować. Miała to zrobić, lecz Denki krzyknął "czekaj" i wszystko zmieniło jej plany.

  Dar Aoisan polega na tym, że musi myśleć o miejscu lub osobie, by się przenieść tam gdzie chce. Aczkolwiek jeśli będzie przechodziła przez portal, gdy ktoś zwróci jej uwagę, to przeniesie się gdzieś w obszar jakoś związany a tą osobą. W tym przypadku z Kaminarim.

  Niebieskooka przeniosła się do jakiegoś ogrodu, który widziała pierwszy raz. Był przytulny - huśtawki, altana, roślin dużo, hamak i dwa krzesła z niewielkim stolikiem. Jednak niby taki piękny krajobraz, a i tak młoda dziewczyna się rozglądała na wszystkie strony. Nagle usłyszała kroki, więc wyciągnęła mały sztylet. Co prawda mały, ale jak się umie nim posługiwać! Wyjść z podziwu nie można. Patrzy na kobietę nucącą sobie piosenkę, idąc z tacą, na której jest lemoniada i lody. Dopiero zorientowała się, że ma gościa dopiero kilka kroków przed nim.

- Ehm, dzień dobry? - zapytała kobieta. Była dość niskiego wzrostu, dlatego teraz musiała patrzeć na blondynkę lekko do góry.

- Dzień dobry, proszę pani! - krzyknęła radośnie. Udaję głupią, by nie było żadnej dziwnej atmosfery.

- Jak się tu znalazłaś, kochanie? Wszystko było zamknięte na klucz. - powiedziała ciepło pani domu, po czym położyła tacę na stolik i usiadła razem z dziewczyną.

- Och, to długa historia...

- Mi się nie spieszy. - uśmiecha się kobieta. Aoisan opowiedziała całe zdarzenie, omijając imion. - No, no. Dosyć poważna sprawa powiem ci, a nie przypuszczałaś, że mógł on się zapytać, czy chciałabyś być...

- Mamo? - wszedł do ogrodu przez furtkę, nie kto inny jak Denki Kaminari.

- Denki? - nie dowierzała nastolatka.

- Aoisan? - zauważył swoją przyjaciółkę.

- Wy się znacie? - zapytała z nadzieją w głosie najwidoczniej matka Pikachu.

- Może? - powiedzieli razem dwójka nastolatków.

- Poczekajcie... Ta twoja historia to była z moim synem? - zwróciła się do blondynki.

- Tak...

- Co tam moja rodzinko?! - krzyknął wchodząc jakiś mężczyzna. Najprawdopodobniej głowa rodziny Kaminari.

- Nasz syn ma PRZYJACIÓŁKĘ! - krzyknęła kobieta przytulając się do męża.

- Wreszcie! Młody, gratuluję! - poczochrał włosy swojego syna, śmiejąc się w niebo głosy. O dziwo, rodzice nie mieli pretensji do swojego syna, dlaczego tak wcześnie jest w domu. Może chodził często na wagary i się do tego przyzwyczaili? Nigdy nic nie wiadomo...

- Wiesz co, Aoisan? Może pójdźmy do mojego pokoju... - szepnął blondyn.

- Taaak... Lepiej chodźmy...

  Chłopak złapał za rękę swoją przyjaciółkę, lecz ta po prostu się teleportowała razem z nim. Usiedli na łóżku w dziwnie niezręcznej ciszy. Słyszeli dwoje oddechy, Obydwóm to przeszkadzało, ale nie mieli odwagi, by coś powiedzieć. W końcu właściciel pokoju zaczął mówić:

- Ach, rodzice... Też tak masz?

- Em, w sumie to nie wiem jak to jest.

- Jak to? Nie masz rodziców?

- No mam, ale...

- Co "ale"?

- Dobra, zmieńmy temat. Nie lubię rozmawiać o sobie. - machnęła ręką blondynka. - Przed moim "zniknięciem" chciałeś coś powiedzieć, nie? I jeszcze wcześniej.

- Ech... - "Ok, to twoja szansa, nie zawiedź" myślał Denki bez przerwy. Po chwili zaczął otwierać usta. - Czy zostałabyś moją dziewczyną?

- KTO CHCE KANAPKI! - weszli państwo Kaminari, zagłuszając pytanie nastolatka.

  Aoisan zeskoczyła z łóżka i podbiegła do małżeństwa. Za nią poszedł blondyn ze smutną miną. Już kilka razy, można tak nazwać, dostał kosza od jednej osoby. Co prawda wszyscy mu przerywali, ale i tak się czuł, jakby co najmniej kilka razy dostał od kogoś w twarz. Rodzice to zauważyli, więc postawili tacę z jedzeniem na biurko i wyszli.

- Tak, znowu ktoś mi przerwał... - mruknął do siebie złotooki.

- Znowu? A no tak! Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam... - nie przerywała dziewczyna. Do końca ich spotkania praktycznie cały czas przepraszała. Koniec był wtedy, gdy jedna z jej przyjaciółek zadzwoniła. A dokładniej Aizawa z telefonu Koroini, więc dziewczyna musiała iść do domu. - Przepraszam jeszcze raz, ale muszę wracać już, pewnie dostanie mi się za uciekanie z lekcji...

- Będzie wszystko dobrze. Zobaczysz. Jakby co, to nasz dom stoi otworem. - puścił oczko Pikachu. - Em, odprowadzić cię, czy się przeteleportujesz?

- Trzeba jakoś wykorzystać mój dar, nie? - zażartowała Aoisan. - No to do zobaczenia! - przytuliła się do chłopaka mocno, po czym zniknęła za ciemnogranatowym dymem.

~*~ 

Och, jak miło! ta sytuacja była przykra, smutna i śmieszna. Niby Aoisan to ta od myślenia, jednak tu trochę zawiodła. Nie zabijcie nas, prosimy. Ok, to do następnego?

~ pozdro JG

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro