|| Część Pierwsza ||
Kursywa - wspomnienie głównych bohaterek
~*~ - Time skip
***
- Nie mogę się już doczekać, jak zobaczę te przerażone miny! - podekscytował się numer 4- Papurushi.
Dziewczyny omawiały atak na najlepszą szkołę, która jest najlepiej strzeżona w kraju dla przyszłych bohaterów, a jako, że były wakacje to nie obawiały się natknąć na jakichś uczniów i uprzykrzyć sobie plan.
Wokół nich było pełno prezentów i dekoracji urodzinowych dla Aoisan. Przeróżne przedmioty prosiły się, aby je wziąć. Kradną dla swoich celów, ale żadna nie ma poczucia winy. Dzięki pieniędzy mają jak żyć i utrzymywać kryjówkę, czyli ogromną willę w dość znanym miejscu.
- Ok. Wszyscy wiedzą, co mają robić? - zapytała Akaiichi, na której zrobili pierwsze eksperymenty.
Pokiwały niepewnie głowami, po czym Koroini chciała się upewnić:
- Czyli tak: Aoisan teleportuje nas do pomieszczenia z kamerami i wyłączamy je, potem Akaiichi rozwala, ja używam wiatru, żeby zdmuchnąć wszystko co się da, a Papurushi staje na warcie i jak ktoś nam chce przeszkodzić to buduje wokół nas barierę i nie pozwala przez nią przejść.
- Właśnie tak. - odparła reszta przyjaciółek.
Plan zdawał się idealny, gdyby nie to, że nie przewidziały dyrektora, który cały czas był w szkole. Zwołał bohaterów i wspólnie pokonali czwórkę utalentowanych złoczyńców.
~*~
Bohaterowie, jak i dyrektor UA - Nezu rozważali co zrobić z nastolatkami. Jedni mówili zamknąć, drudzy nie, przecież to tylko dzieci. W końcu doszło do porozumienia i ustalili, że ktoś będzie się nimi opiekować. Wypadło na Aizawę, bo przecież jakby coś się stało to by usunął ich moce.
- Zgadzasz się? - zapytało kilka osób naraz.
Dopiero teraz Eraser Head powrócił do realnego świata. Nic nie wiedząc, odpowiedział tylko krótkim "tak".
~*~
- Ej, jak myślicie, co z nami zrobią? - spytała się przyjaciółek zaciekawiona Aoisan. W jej głosie dało się wyczuć lekkie zaniepokojenie.
- Nie martw się. Jak trafimy do aresztu- wyrwiemy się. Jak trafimy do poprawczaka - wyrwiemy się. Jak trafimy pod opiekę (choć wątpię) też się wyrwiemy. - uspokoiła numer 2 Akaiichi.
Jednak bardzo się myliły, że nie trafią pod opiekę. Decyzja nauczycieli doszczętnie miała zmienić ich życie. Nagle do pomieszczenia wszedł Aizawa. Zamknął za sobą drzwi, odwrócił się w stronę dziewczyn i westchnął:
- Dzień dobry. Od dzisiaj będę waszym opiekunem.
- Jej! Masz ciastka? - szybko zapytała Papurushi oraz zrobiła maślane oczka, ale nauczyciel tylko pokręcił głową i wyciągnął z kieszeni kurtki dłoń, po czym nakazał, że mają iść za nim.
~*~
Weszli do mieszkania Eraser Head'a, a każda wskoczyła na łóżko i zaczęła po nim skakać.
- Niestety będziecie musieli spać na ziemi, bo mojej kolekcji śpiworów wam nie dam. - powiedział właściciel mieszkania podpierając ścianę, przy czym lekko zaczął się garbić.
- Mam pomysł! My Mamy ogromną willę (spokojnie płacimy czynsz, i nie, nie jesteśmy za młode do kupowania domów) i jest w nim ze sto pokoi! Przeprowadź się do nas! - ekscytowała się Aoisan.
Aizawa tylko westchnął ramionami i zaczął się pakować. Wyszli i gromadką kierowali się w stronę domu nastolatek. Mężczyzna nie spodziewał się, że kryjówka największych, jak i najniebezpieczniejszych złoczyńców w prawie całym mieście będzie znajdowała się w środku miasta oraz w przytulnej dzielnicy.
- Witam w naszym królestwie brokatu, tęczy i gofrów! Gdzie chcesz spać? Na 1, 2 czy 3 piętrze? My śpimy na 1 w razie ucieczki lub coś w ten deseń. - skończyła zbyt przejęta Koroini.
- Może być na piętrze w którym wy jesteście, żebyście się nie wyrwały.
- Ok! A teraz... PIŻAMA PARTY! - krzyknęły wspólnie dziewczyny.
Zdezorientowany nauczyciel po prostu siedział na wysokim stołku obrotowym od baru pod ścianą i patrzył na krzątające się nastolatki, które szukały po całym domu poduszek, przekąsek oraz przeróżnych przedmiotów do makijażu włosów i paznokci.
Aizawa, nie wiedząc dlaczego, rozluźnił się przy kilku nastolatkach-złoczyńcach, jednak wcale nie zachowywały się jak przeciwieństwo dobra. Widać, że nie robią to z przyjemności tylko chcą przeżyć i pewnie się do "złoczyństwa" przyzwyczaiły. Uśmiechał się kilka razy, a nawet śmiał się głośniej niż same dziewczyny, najwyraźniej one mają pozytywny wpływ na ludzi.
Śmiali się do białego rana i dopiero zasnęli o 8:00 w ogromnym salonie wypełnionymi ogromnymi poduszkami i również ogromnymi śpiworami opiekuna.
~*~
Minęło kilka lat od przygarnięcia Aizawy do willi naszych nastolatek. Zaprzyjaźnili się i dziewczyny zyskały zaufanie wszystkich bohaterów, którzy wiedzieli o sytuacji złoczyńców. Nastolatki prawie zapomniały, jak to być złym. Ale nadal zawsze imprezowały u siebie w domu, czasami wychodząc na miasto, odwiedzając swoich przyjaciół-złoczyńców. Jednak o ich kontaktach tylko one wiedziały, gdyż nie chciały narażać znajomych na więzienie, bo wcześniej to oni byli rodziną dla czwórki głównych bohaterek.
Eraser head zawołał dziewczyny na śniadanie, a zastał je dopiero po godzinie. Zaspane powolnym krokiem wkroczyły do ogromnej, nowoczesnej kuchni, mrucząc coś pod nosem.
- Co dziś na śniadanie i dlaczego budzisz nas tak wcześnie? - oburzyła się Koroini.
- Omlet, naleśniki i płatki śniadaniowe, ale są jeszcze dodatki i możecie zmieszać to razem. - odpowiedział (o dziwo) z uśmiechem nauczyciel. Krzątał się po kuchni jak opętany w poszukiwaniu przypraw. Oczywiście w tak dużym pomieszczeniu zmęczył się po 5 minutach i zrezygnował z doprawiania posiłku.
- Dobra, a po co budzisz nas tak wcześnie? - powtórzyła pytanie już z widoczną niecierpliwością i złością, że nie mogła dłużej pospać, Akaiichi.
- Ej, spokojnie, nie denerwuj się tak. - uspokoił nastolatkę i nakrył do stołu, po czym odwrócił się w stronę podopiecznych zauważając, że każda ma taki sam wyraz twarzy oraz pozę - patrzyły z uniesionymi brwiami mówiącymi "czekamy na wyjaśnienia" z założonymi rękami na piersi. - Już jest 13, bo wczoraj przecież NIESTETY musiałyście się upić i położyłyście się spać o 5 nad ranem, a pewnie jeszcze potem nie spałyście. A! Mam dobrą wiadomość! Zostałyście przyjęte do szkoły w UA, a ja będę tam uczył i na dodatek będę waszym wychowawcą! Tylko proszę, nie mówcie w szkole ani przy uczniach "tato" lub coś w tym stylu, ponieważ nikt oprócz nas i kilku bohaterów nie wie, że się wami opiekuję. Rozumiemy się?
- Tak! - krzyknęły wszystkie jednocześnie, potem pytając co będą dzisiaj robić.
- Ufam wam prawie bezgranicznie i dam wam jeden dzień wolny, więc zajmijcie się sobą, bo mnie przez cały dzień, jak i noc nie będzie. - skończył i skierował się do wyjścia uprzednio zakładając swój "szalik" z najmocniejszego materiału. Wyszedł, a nastolatki tylko po sobie spojrzały z porozumiewawczym spojrzeniem.
- Idziemy do Togi! - krzyknęła Papurushi.
~*~
Były urodziny Koroini, więc wybrały się na zakupy. Jako że miały ogrom pieniędzy były obsypane siatkami z ubraniami i nie tylko. Siadły na ławce w centrum handlowym, po czym westchnęły oraz zgarbiły. Ni stąd, ni zowąd Papurushi wstała i zaczęła biec w stronę blondynki w około ich wieku. Reszta przyjaciółek, nie wiedząc czemu Numer 4 biegnie, postanowiły ją gonić. Brunetka gwałtownie zahamowała, co spowodowało wpadnięcie na wcześniej wspomnianą blondynkę przez dziewczyny.
- Hej! Masz piękny sweterek! - krzyknęła Papurushi wstając z innymi.
- Więc biegłyśmy tylko po to, ponieważ chciałaś powiedzieć jej "masz ładny sweterek!"?!- wybuchnęła drugi raz w tym dniu Akaiichi.
- Dzięki! Jestem Toga i lubię krew, a wy? - przedstawiła się owa tajemnicza dziewczyna nawet nie przejmując się, jak zareagują nowe znajome na to, co ona lubi.
- Fajnie, my też! Tylko trochę mniej... - rzuciła bezpośrednio Aoisan. - Jestem Aoisan.
- Ja to Akaiichi.
- A ja jestem Koroini.
- Możemy zostać przyjaciółkami! - krzyknęła podekscytowana Papurushi. - A tak! Jestem Papurushi.
- Oczywiście, że możemy. - zacisnęła pięści Toga i uniosła do policzków, po czym je dotknęła, przez co wyglądała uroczo. - Pokazać wam coś?
- Tak! Tylko, że musimy wziąć jeszcze nasze torby z pierdołami. - zgodziła się Aoisan.
- Dobrze, pójdę z wami po te torby i pomogę wam je nieść. - zaproponowała nowa przyjaciółka.
Poszły razem po wcześniej wspomniane torby, po czym skierowały się do wyjścia. Toga szła na równi z jej przyjaciółkami skacząc w rytm muzyki jaką nuciła. Uciekinierki nie bały się, choć podejrzewały coś zupełnie gorszego co za chwilę zobaczą. Zaprowadziła je w ciemną uliczkę, w której stał jakiś człowiek znęcający się nad bezbronnym kotkiem.
- O nie! Kotek! - krzyknęła i ruszyła biegiem w stronę mężczyzny Koroini, uprzednio rzucając torby byle gdzie.
Szybko zareagowały dziewczyny i ruszyły w ślady Koroini. Wyciągnęły noże i szybkim ruchem zamachnęły się, przez co facet już dawno nie żył. Cztery bohaterki małego kotka nawet nie spostrzegły się, że pomogła im nowo poznana blondynka, a teraz siedzi nad ciałem i bardziej poszerza jego rany tak, aby wyglądał na oblanego krwią. Sama krew. Tylko i aż krew.
- Toga, wow, nie wiedziałam, że lubisz AŻ tak bardzo krew. - odezwała się Akaiichi wychylając głowę w stronę dziewczyny z mężczyzną. - Masz w ogóle rękawiczki? Jak zdejmą odciski palców z jego ciała to będziesz miała przechlapane.
- Spokojnie, nie złapią mnie, jak już to inną osobę. - powiedziała, po czym się uśmiechnęła i zaśmiała jak psychopatka, jednak jej towarzyszki nie zwracały na to uwagi, ponieważ wiedziały co to takiego. Chęć mordu, za krzywdy. Satysfakcja wygrania zła, aczkolwiek jest się nim samym. Każdy by teraz uciekł jak najdalej, jednak one zaśmiały się razem z nią tym samym śmiechem. To była prawdziwa przyjaźń. Prawdziwa, ale dziwna. Jednak nie dla nich, one się nie przejmują innymi.
~*~
W podskokach nastolatki szły do opuszczonej kawiarni, która nie była wcale mroczna, jednakże co się znajdowało w środku już było. Weszły, nie bojąc się tego co ich tam zastanie, szły pewnie. Kiedy były już w krótkim korytarzu skierowały się do drzwi z ciemnego dębu ozdobione złotą klamką, które znajdowały się po prawej stronie. Otworzyły i z piskiem biegły już w stronę blondynki o złotych oczach przepełnione chęcią mordu, a zarazem ekscytacją oraz związanych w dwa lekko zepsute już koki z grzywką, a jej wiecznym uśmiechem obdarzała każdego. Z jej szczęki wyróżniały się dwa wystające kły, jakby u wampira. Przywitały się, a od razu każda pobiegła w swoją stronę: Akaiichi z Togą poszły zamówić sobie u prywatnego baristy dwa ogromne desery lodowe, z jak najsłodszymi smakami; Koroini zaczęła śmiać się z innymi gdzieś na uboczu, Aoisan siadła przy stoliku z gazetą, po chwili ją przeglądając i popijając kawę; a Papurushi podbiegła do Dabiego przewalając go na ziemię, co spowodowało przybiegnięcie przyjaciółek i schowaniu się w tłumie, by przyglądać się poczynaniom dziewczyny. Chichotały i rozmawiały o tym, jak by do siebie pasowali, chociaż dzieli ich duża różnica wiekowa. Nagle ktoś podstawił im nogę i wszystkie przewróciły się jak długie w stronę owej dwójki.
~*~
- Mmm... Bardzo dobre te lody! - powiedziała Aoisan po smakowaniu deseru, gdy wyszły razem z kawiarni.
- Mhm... Patrzcie! Tam idzie jakiś koleś z krzywą mordą! - zauważyła Koroini oraz wskazała palcem na mężczyznę z czarnymi włosami w nieładzie i dziwną skórą na skrawkach ciała.
Odwrócił się i zobaczył cztery nastolatki wpatrujące się w niego, po czym otworzył szerzej oczy, jakby ze strachu, po czym szybkim krokiem szedł przed siebie. Dziewczyny ciekawe jego poczynań goniły go. Z centrum miasta dogoniły go dopiero przy dzielnicy do której bardzo mało ludzi chodzi, przez co prawie nie jest zamieszkana, co więcej jest bardzo mroczna.
- Matko, jakie wy jesteście szybkie. - wysapał owy facet umieszczając ręce na kolanach krzywiąc się.
- Takie życie, słonko. - odpowiedziała z uśmiechem Akaiichi. - Powiedz, dlaczego nam uciekłeś?
- Przecież jesteście największymi złoczyńcami w tym mieście, jak nie w całym kraju. - powiedział, jakby to było oczywiste.
Co prawda są, nie mylił się. Jednakże bez strojów anty-bohaterów były zupełnie zwyczajne. Nastolatki zmarszczyły brwi wiedząc, że nikt jak dotąd nie rozpoznał ich oprócz innych złoczyńców, które napotkały po drodze i każdy bał się czterech uciekinierek.
- Jesteś złoczyńcą też, prawda?- zapytała wprost Aoisan.
- Możliwe, skąd takie podejrzenia?
- Doświadczenie. - odpowiedziała jednym słowem Koroini.
- Zostaniesz naszym starszym braciszkiem? - spytała z ekscytacją Papurushi.
- Ok. Ale nie liczcie na nic więcej. - zgodził się.
- To znaczy? - zapytała, a po chwili stanęła z wyczekiwaną odpowiedzią w stronę mężczyzny.
- Nieważne, jesteście za młode, by to zrozumieć. - wzruszył ramionami, a nie minął moment i leżał pod jedną z dziewczyn na celowniku każdej. - Ej, co jest?
- Nie nazywaj nas młodymi, bo pożałujesz. - ostrzegła jedna.
- Prawdopodobnie przeszliśmy więcej od ciebie, stary ćwoku. - dodała druga.
- Coś mi się nie wydaję... - mruknął do siebie, a Nastolatki wstały z niego, po czym się przedstawiły. - Ja jestem Dabi.
- I tak będziemy na ciebie mówić "braciszku", braciszku. - uśmiechnęła się Papurushi.
- Mów za siebie. - powiedziały równocześnie Akaiichi i Aoisan.
Tak oto rozpoczęła się przygoda z kolejnym wspólnikiem...
~*~
- Co wy tu, do cholery, robicie?! - krzyknął Dabi równocześnie z Papurushi.
- My? Nic... - przedłużyła odpowiedź Aoisan.
- Ta, jasne. - przewróciła melodyjnie oczami Numer 4 i pomogła przyjaciółkom wstać. - Dobra, mamy cały dzień, a więc musimy wam wszystkim coś ważnego.
Po tej wypowiedzi każdy zwrócił się w stronę Niebezpiecznej Czwórki i czekali na historię. Dziewczyny opowiedziały im, że nie mogą dłużej być złoczyńcami oraz muszą być bardzo ostrożne w szkole (oczywiście nie powiedziały im, w jakiej szkole będą się uczyć). Wyjaśniły też, dlaczego ich tak długo nie było. Każdy z osobna się zasmucił i przytulił nastolatki. Nim się spostrzegli słońce zbliżało się ku zachodowi, więc trochę jeszcze zostały zanim wyszły.
***
Także witamy was w kolejnej części. Nie jest za śmieszna, może w kilku procentach. Poważnie się to czyta, ale następne części będą już luźniejsze.
Pozdro, JG
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro