|| Część Ósma ||
Dziewczyny jadły w spokoju (pierwszy raz w życiu spokojnie, więc możecie czytać największy cud świata) obiad na stołówce. Wokół nich było głośno jak cholera, a one się tym nie przejmowały. Bakugo wrzeszczy na każdego z osobna, żeby się nie pchał, a Kirishima próbuje go uspokoić. Kilka metrów z dala od nastolatek Todoroki rozmawia z Kaminarim na przeróżne głupoty - a bardziej to Denki mówi do Shoto jakieś jego rozkminy rzyciowe, a on udaje, że słucha.
- Ej, patrz. Coś dziwnego się znowu stało naszej czwórce. - wskazuje głową na stolik blondwłosy.
- Co? A nie przypadkiem odpowiednio się zachowują?
- Ha, ha! Ty je nie znasz, czy jak? Zawsze, podkreślam ZAWSZE, są głośno i zachowują się jak w klasie.
- A w klasie się jakoś inaczej zachowują? - kolejne bezsensowne pytanie ze strony polskowłosego, przez co złotooki walnął się z otwartej dłoni w czoło.
- Dobra. Zastanówmy się... Wszystkie są, więc nie mają chyba powodów do zmartwień. Sprawdzianów nie było i nie są jeszcze żadne zapowiedziane. Ocen jeszcze złych nie dostały... To o co chodzi? - zastanawia się bardzo mocno Kaminari. Chwilę później przychodzi Eijiro z Katsukim, a czerwonowłosy wiesza się na blondynie.
- Co jest? Ej, zauważyliście, że coś nie tak z naszą niemożliwą czwórką? - pyta czerwonooki.
- Nom, młody się cały czas zastanawia. - mruka Shoto.
- A CO JEŚLI MAJĄ KŁOPOTY Z RODZINĄ?! - budzi się chłopak. - Tak, to całkiem możliwe...
- Szczerze w to wątpię. - odzywa się Bakugo. - ich matka jest pro hero.
- CO? SERIO? I że się tym nie chwalą? - wołają naraz chłopacy.
- No, też mnie to zdziwiło. A mam fajny pomysł jak dowiedzieć się co im jest.
- JAKI?! - krzyczy na cały głos Denki.
- Może po prostu do nich pójdziemy i spytamy? Czy to takie trudne? Akaiichi wszystko od razu wygada, bo jak ma problem to od razu cały świat musi wiedzieć. A jak nie ona to któraś inna. - mówi ze zmęczeniem Katsuki. Ciekawe skąd on wie tyle o Akaiichi? Jeszcze pierwszą ją wymienił...
Wszyscy zgodzili się na ten plan. Tylko Kaminari jakiś przygnębiony. Może po prostu nie lubi prostych wyjść. Tak, czy owak dosiedli się do dziewczyn, a Eijiro zaczął:
- Hej, dziewczyny, Co wy takie ponure?
- Co? My? Ponure? Kiedy, gdzie, jak? - oburzyła się najstarsza.
- No bo jesteście takie spokojne... Martwimy się... - mówił Denki z czułością. Na to one zaśmiały się psychopatycznie. - No tak, już w swojej formie.
- Wy nas nie znacie, czy jak? Zawsze musimy się wyróżniać. Albo zachowujemy się najgłośniej, albo najciszej. Dzięki temu wszyscy nas zauważają. - wytłumaczyła Koroini.
Reszta przerwy przeminęła w wspaniałej (jak dla tej paczki) atmosferze. Gdy zadzwonił dzwonek, poszli do klasy na przedostatnią lekcję. Do sali wszedł nauczyciel - Present Mic. Wydarł się na całą klasę, ale na innych nie robiło to wrażenia. Blondyn zadał jakieś zadania i mieli na nie odpowiadać ustnie. Oczywiście jak na Mica przystało, krzyczał bez przerwy, czy coś było źle czy dobrze. Wszyscy go mieli dość, ale naszej czwórce się nigdy nie znudził. Nauczyciel posiadał podobną energię do nastolatek, więc pewnie dlatego. Pro hero nakazał, że jak ktoś zrobi zadanie z tablicy może ićć robić co chce, a po kilkunastu minutach już wszyscy je zrobili.
Papurushi od razu pobiegła w podskokach do Todorokiego i nie zwracała uwagi na innych (Akugo już dawno skoczyło sobie do gardeł, bo Akaiichi spadł nie chcący długopis na ławkę Bakugo, co praktycznie było niemożliwe do zrobienia, ale jakoś się udało). Shoto natomiast chciał zabrać się za jakąś książkę. Chciał, bo brunetka go powstrzymała już swoją obecnością z daleka.
- No witaj Shoto! Dawno się nie widzieliśmy! - krzyczy dziewczyna dobiegając do ławki chłopaka, po czym wplątuje swoje palce w jego włosy. - Ale masz miękkie włosy! Jaką odżywkę używasz? Koroini by się przydała taka informacja.
- Nie wiem. - mruka w odpowiedzi młody Todoroki. Bardzo mu się podoba, gdy Papurushi robi "bóg-wie-co" z jego włosami. Woli pozostać w milczeniu, jak to on.
- Ech, co ty taki ponury? A właśnie! Wiesz, że Fuyumi-chan zaprosiła mnie do was do domu? Ale ekstra będzie! W niedziele, na obiadek do was mam przyjść! A czy twój tatko o tym wie? Bo twoja siostra jest już dorosła, no ale... A mam przyjść jakoś wystrojona, czy jak? Ej, staruchu, słyszysz mnie? - zielonooka zauważyła, że starszy kolega nic nie mówi i praktycznie się nie rusza, więc trochę dźgnęła go palcami w plecy. Shoto na szczęście (lub nie, zależy z czyjej perspektywy się patrzy) żyje.
- Czekaj, co? Fuyumi zaprosiła cię na obiad? W niedzielę? - ocknął się transu polskowłosy.
- Nom, A co, to źle? Czyli mam być elegancko ubrana? - pyta ponownie brunetka.
- O nie. Będziemy mieli piekło... A z ubraniem? Ubierz się jak chcesz, jak najwygodniej ci będzie.
- O! Fajnie! Wreszcie ubiorę swoje ulubione dresy i bluzę mojego braciszka, chyba że mnie rodzinka z domu nie wypuści i ubiorę się jak lolitka! Ej, a dlaczego piekło?
- Ech... Przyjdziesz, to się dowiesz...
Po chwili zadzwonił dzwonek na przerwę. Cała klasa wybiegła na korytarz, po czym się rozprzestrzeniła na całym terenie szkoły, jednak nasza czwóreczka spotkała się jak zwykle przed klasą do następnej lekcji.
- To co teraz robimy? - pyta Aoisan ziewając.
- Mnie się, kurde, pytasz. O mało co zawału nie dostałam, gdy moja kaczka wrzasnęła na całą klasę bo "po cholerę rzucam długopis na jego ławkę, przecież to nie jego długopis" - zacytowała Katsukiego Akaiichi.
- "moja kaczka"? Skąd ty masz kaczkę? - oburza się Koroini. - Jak ja miałam kotecka, to od razu drama na mnie.
- Debilko! "Kaczka" pochodzi od "Kacchan", bo ta popieprzona blondynka usłyszała od tego tam brokuła, że przezywają go tak, a ona wymyśliła, że kaczką będzie go nazywać. - tłumaczy, wyraźnie zmęczona tym wszystkim, Aoisan. - Boże! Ej, a tak w ogóle słyszeliście, że my mamy się stawić u dyrektora teraz?
- Ale że teraz? - dopytuje się Papurushi. niebieskooka kiwa energicznie głową na "tak"
- I mówisz nam to dopiero teraz?! - krzyczy najstarsza biegnąc już w stronę gabinetu. - Do jasnej Choinki! Za kilka minut dzwonek, a ty dopiero teraz się obudziłaś!
- Tak jakoś wyszło!
Gdy biegły rozwalały połowę szkoły, niczym boginie destrukcji (jest tu jakaś Army?). Dobiegły wtedy, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. Wpadły wszystkie na raz bez pukania do pomieszczenia.
- Witam, kochane spóźnialskie! - przywitało ich małe zwierzę z uśmiechem na ustach. - Siadajcie, siadajcie! Mam ważne wiadomości dla was, kochane dzieciaczki. - Dziewczyny posłusznie usiadły, ale nie zmieściły się na kanapie, więc jedna musiała siedzieć na ziemi. Większość z nich myślała, ze znowu coś przeskrobały, jednak zupełnie tak nie było. - Jak wiecie, teraz macie lekcję z All Mightem oraz z waszym opiekunem i wychowawcą. - tłumaczy dyrektor. - Teraz macie takie zajęcia, w których jesteście za silne. Razem z niektórymi bohaterami ustaliliśmy, iż będziecie mieć prywatne lekcję działania w terenie.
- Ale dlaczego? Jesteśmy jakieś inne? - pyta Papurushi, robiąc minę smutnego pieska.
- Można tak powiedzieć. Nie chcę wam przywracać złych wspomnień, ale byliście eksperymentami w nielegalnym laboratorium. Wasze moce są wyszkolone tak bardzo, że moglibyście zastąpić parunastu pro hero już w tym wieku. Co prawda, wasze doświadczenie w walkach jest dość małe, ale jednak wasze dary was samych czasami przerastają.
- Czyli to, że czasami nie kontrolujemy naszej siły, co nie jest kompletnie naszym darem, to jest to wina naszych mocy? - pyta z nadzieją Koroini. Ostatnio dość dużo rzeczy psuje, przez nieodpowiednio dobraną siłę.
- Nie tylko waszą siłę. Na pewno czasami macie bardzo okropne bóle głowy i bronicie się tylko, że to migrena? - pyta, na co dziewczyny przytakują. - To jest również wina waszych darów. Wasza siła, szybkość, głód, spragnienie, energia...
- Pan poczeka. Jeśli energia jest "inna" u nas przez nasze moce... - zaczyna Akaiichi spoglądając lekko na najmłodszą. - To czyli Papurushi ma niesamowitą energię jako jedyna, tylko przez to, że jest od nas o rok młodsza i na niej wcześniej eksperymentowało się?
- Dokładnie. Na pewno w nocy nie możecie zasnąć. Jesteście inne niż reszta społeczeństwa. Mówiono takie rzeczy o inności, kiedy dopiero nastała era na nasze dary. Ale wy... O was to można powiedzieć zupełnie, że dwa razy jesteście inne. Musimy was chronić i pielęgnować wasze moce. Będziecie mieć oddzielne zajęcia z bohaterstwa zawsze.
- Nie zgadzam się! To jest praktycznie to samo co w tamtym piekielnym miejscu! To będzie dla nas tortura! - krzyczy Koroini. Ona już miała łzy w oczach. Dla niej to była dwukrotna tortura. Jej moc ją przerastała nawet, gdy odkryła dopiero swój dar. Żywioł powietrza jest bardzo silny, ale w laboratorium ją rozrywało na kawałki. Ta cierpiała najbardziej z eksperymentalnej czwórki.
- Kori- chan, wszystko będzie dobrze... Oni chcą nam pomóc, na pewno będziemy to kontrolować, zobaczysz. - uspokajała ją Aoisan, głaszcząc ją po głowie.
- Jeśli macie obawy, ja to rozumiem. Mogę wam zdradzić bardzo tajną tajemnice, ale tylko dla tego, że chcę wam pomóc. - ostrzega dyrektor. Nastolatki już z powagą patrzą na zwierzaka. - Nasz uczeń nie miał kompletnie daru. Jeden z najlepszych bohaterów posiada moc przenoszenia darów z jednej osoby na drugą. Problem był w tym, że chłopak nie miał odpowiednio wyszlifowanego ciała. To była bardzo niebezpieczna moc. On praktycznie zmagał się z tym co wy teraz macie za cierpienia. Tylko ćwiczeniami może osiągnąć to, co będzie chciał. Także jak wy chcecie skończyć z tymi cierpieniami musicie zgodzić się na te osobne zajęcia.
Nastolatki lekko przytaknęły, lecz nadal z obawą. Zapowiada się długa lekcja...
~*~
No siema :)
Teraz już nie będzie tak kolorowo... Dużo akcji, dużo smutków, wgl dużo wszystkiego. Oczekujcie wszystkiego!
~ pozdro, JG
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro