|| Część Druga ||
Dzisiaj był najważniejszy dzień w życiu czterech nastolatek. Wszystkie cztery wstały z uśmiechem i w swych uroczych piżamkach zeszły na dół do kuchni, po czym przywitały się ze swoim opiekunem, który, przez nie, był nazywany "Tatą".
- Ja nie wierzę! To dzisiaj! Dzisiaj idziemy do szkoły! - podekscytowała się Akaiichi.
- Ale do Takiej szkoły, szkoły UA! - podkreśliła Aoisan.
- Fajnie, a teraz jedzcie, bo zaraz się spóźnicie. - mruknął Shota w lekko rozwalającym się koczku i w swojej żółtej piżamce.
- Przecież mamy jeszcze dwie godziny! - oburzyła się Papurushi. Nastolatki właśnie zajadały płatki z mlekiem. - Chyba, że miałyśmy iść z tobą, ale my chciałyśmy kupić jeszcze ciastka dla ciebie i dla całej klasy.
Aizawa odwrócił się powolnie w stronę dziewczyn i mruknął coś do siebie, co miało oznaczać "Niech wam będzie". Nie był zadowolony z tego, że idą bez niego, ponieważ dodają mu otuchy, aczkolwiek to dobrze, bowiem prawie nikt nie wie, iż ma on jakichś podopiecznych. Wyciągnął rękę w stronę szafki nad nim i kiedy miał ją już otworzyć jedna z nastolatek krzyknęła, żeby nie otwierał, jednakże było już za późno i cała paczka mąki wysypała się na jego głowę. Wszystkie zaczęły śmiać i wić się, a potem spadły z krzeseł, bo nie mogły wytrzymać ze śmiechu. Szatyn, jako że jest mściwy i mają zapas mąki oraz kakałka wyjął z innej szafki to drugie i zakradnął się do podopiecznych wysypując zawartość pudełka.
- Będziemy teraz musiały się umyć! - wkurzyła się Akaiichi.
- Ja też, ale wy musiałyście i tak się wykąpać, a ja już to zrobiłem! - odpowiedział Eraser Head. - Ok, ja idę do łazienki się ogarnąć, a wy zjedzcie i przygotujcie się, zrozumiano?
- Tak jest! - zasalutowały równocześnie.
- Ale najpierw... - powiedziała tajemniczo Koroini. - Wojna na produkty spożywcze!
I w tym momencie zaczął się istny koszmar dla tego, który sprząta. Mąka, kakao, mleko oraz przeróżne produkty co dało się wysypać lub wylać były na ścianie, stole, suficie, blatach, piekarnikach, lodówkach i zamrażarkach, krzesłach, a przez to calutka kuchnia wyglądała jak deser albo ciasto. Horror zakończył się dopiero po półgodzinie, no, ale jak to oni zostawili ten bałagan i poszli w swoje strony.
Gdy każde z nich było gotowe (wcześniej wyszedł pan Aizawa, by nie spóźnić się do pracy) zabrało torby i wyszły z domu, uprzednio sprawdzając czy zabrały gotówkę na ciastka i zamykając na klucz swój dom. Skierowały się do najlepszej piekarni w ich dzielnicy, przy tym omawiając zamiar wejścia do klasy. Plan był taki: Akaiichi by klęknęłaby i wysunęła ręce na boki zapalając je, dzięki czemu iskrzyłaby dłońmi, Koroini wtedy użyłaby wiatru na podnoszenie siebie za wszystkimi i rozwiewając pięknie włosy każdej, w tym samym czasie Aoisan wytworzyłaby tępe ostrza wokół ich w pionie, co by wyglądało jak korona, na koniec Papurushi użyła swoich nitek do zrobienia z tyłu ich tworząc napis "Hello There" z "Gwiezdnych Wojen".
Były dobrej myśli, iż to się uda, więc po kupieniu trzech kilogramów ciastek z czekoladowymi elementami skierowały się do szkoły. Niestety spóźniły się, zatem lepiej dla nich, bo zastaną wszystkich uczniów z klasy w jednym pomieszczeniu. Weszły jednym, szybkim ruchem i zaczęły wcielać plan w życie i wszystko by się udało, gdyby nie to, że Akaiichi kiedy wysuwała ręce zahaczyła niechcący o ciastka, które Papurushi trzymała, a zawartość pudełka wysypała się na wychowawcę, brunetka wymachując rękami szturchnęła Koroini, która używała wiatru, a wtedy włosy Aoisan zakryły jej twarz, więc nie potrafiła używać daru bez widoczności. Wszystko wyglądało inaczej, jak to sobie wyobrażały, ale dopiero, kiedy to się skończyło, zdały sobie sprawę z tego, iż są w sali, a wzrok uczniów i nauczyciela utkwione były właśnie w tą czwórkę. Zwróciły wzrok ku klasie i się lekko uśmiechnęły wracając do normalnej pozycji, czyli stania bez żadnych używania mocy. Przedstawiły się oraz przeprosiły, po czym usiadły na wolnych miejscach.
- Bez zbędnego przedłużania zapoznam was z bezsensownymi zasadami tutejszego nauczania, a potem zajmiecie się sobą. - odpowiedział obojętnie Pan Shota Aizawa. Bla bla bla, jakieś tam warunki, bla bla bla i w końcu nadszedł czas na koniec "zbędnego" ględzenia oraz początek nowych znajomości.
~*~
No to tak, dawno nas tu nie było, niby ta szkoła się zaczęła, a w wakacje było dużo roboty, ale jednak w nocy przecież nie śpimy. Mamy nadzieję, że nam wybaczycie tą nieobecność...
~ Pozdro, JG
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro