Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|| Część Czwarta ||



  Minęły wszystkie lekcje i już cztery nastolatki kierowały się na główny plac, by się spotkać z umówionymi chłopakami. Niby umówiły się tylko 2 dziewczyny, ale jednak poszły wszystkie ze względu na Aoisan, ponieważ mówiła, że pójdzie z przyjaciółkami, a Kaminari miał przyjść z kolegami. Wszystko dlatego, iż blondynka próbowała bezgranicznie znaleźć nastolatkom chłopaków.

  Zauważyły czterech chłopaków przy wyjściu, którzy na coś czekali. Można było dostrzec, że stoją tam dwa blondyni, jeden czerwono włosy i jeden fioletowo włosy. Nastolatki biegiem ruszyły w ich stronę. Gdy już były przy końcu Akaiichi, biegnąc pierwsza, zatrzymała się gwałtownie, przez co wszystkie wpadły na nią. Chłopacy podbiegli do nich i pomogli im wstać. Aoisan zaczęła już prowadzić konwersację z Denkim, a potem doszły do nich Papurushi, Koroini, Kirishima i Shinso. Malinowooka chciała już wstać, ale zauważyła przed sobą muskularną rękę, która należała do Bakugo. Dziewczyna podniosła niepewnie głowę w stronę blondyna, a ten miał obojętny wyraz twarzy. Blondynka zapatrzyła się chwilę w prawie identyczne oczy do niej, lecz w końcu się opamiętała i szybko pokręciła głową na boki, po czym złapała się chłopaka w tzw. "męskim uścisku", a czerwonooki pociągnął ją stawiając na równe nogi. Prychnęli do siebie tylko i podeszli do ich przyjaciół.

- O, hej! Ja to Kaminari Denki, ten z czerwonymi włosami to Kirishima Ejiro, a tego blondyna już znasz. - Przywitał się blondyn z jednym czarnym pasmem, a Akaiichi i Kirishima podali sobie dłonie również w "męskim uścisku".

- To co, idziemy? - zaproponowała Papurushi. Skierowali się w stronę umówionej kawiarni i idąc w jednej grupce śmiali się i żartowali, no... niektórzy. Akaiichi podbiegła do Koroini lekko trącąc Shinso w ramię.

- Nie przedstawisz mnie swojemu chłopakowi? - spytała z pretensją blondynka.

- Ugh... Hitoshi to nie mój chłopak, ale dobra. - westchnęła brunetka gestykulując zawzięcie rękoma. - Shinso, to jest Akaiichi, Akaiichi to jest Shinso. - podali sobie tylko ręce i przyjaciółki zignorowały fioletowo-włosego, rozmawiając bez końca. Wreszcie doszli do kawiarni, gdzie koty są wszędzie.

 - O ja! Koty! - Koroini od razu złapała Hitoshiego za rękę i ciągnąc go w stronę puszystych kulek. Oboje wielbili koty, więc polubili siebie. O dziwo Brunetka z nim rozmawia swobodnie, bez żadnych "manipulacji".

  Kaminari z Kirishimą poszli zamówić dla dziewczyn Kawę, ale kiedy zobaczyli poczynania swoich koleżanek ustali w miejscu. Bakugo siedział wtedy przy jednym stoliku patrząc w okno, kiedy dwie brunetki złapały Akaiichi za ręce, a Aoisan za nogi, po czym podeszły do Katukiego rzucając na niego dziewczynę. Zachichotały i w podskokach poszły do chłopaków, którzy ze śmiechem wszystko obserwowali. Potem zauważyły Urarakę i Izukiego jak siedzą razem i piją shake'a, więc ciągnąc towarzyszy za ręce skierowali się do dwójki, pogrążając się w monologach. Ale wróćmy do naszej wybuchowej dwójki...

 - Czemu musisz na mnie wpadać?! - krzyknął rozwścieczony blondyn.

 - To nie ja, nie rozumiesz?! To moje przyjaciółki cały czas na ciebie mnie pchają! - blondynka popchnęła delikatnie Katsukiego. On wstał, dalej na nią wrzeszczał i wyszedł z kawiarni, a blondynka za nim. - Ej! Zaczekaj, jeszcze nie skończyłam!

 - To nie kończ i daj mi cholerny spokój! - krzyczeli nawzajem do siebie idąc w stronę domu chłopaka. Przechodnie patrzyli na nich dziwnie, ale oni tylko zwracali uwagę na siebie. W końcu jednak na tyle odłączyli się od cywilizowanego świata, że dziewczyna weszła do niego do pokoju, nadal wrzeszcząc.

 - No do cholery! Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ja nie chce na ciebie wpadać! - krzyknęła Akaiichi. I w tym momencie do pokoju weszła mama Bakugo.

 - Kto to do cholery jest i co robi w naszym domu!?

 - Ugh... - westchnął blondyn. - Akaiichi, to jest moja mama. Mamo to jest moja Akaiichi. - Gdy skapnął się, co właściwie powiedział, blondynka zatrzymała rękę na jego twarzy odsuwając go.

 - Hej! Jestem JEGO Akaiichi!

 - Miło mi, jestem mamą twojego chłopaka. Może coś zjesz?

 - Bardzo chętnie! - odpowiedziała malinowooka, po czym wyszły zatapiając się w rozmowie, a zostawiając zdezorientowanego Katsukiego w pokoju. Bez przerwy rozmawiały o bzdetach, a czerwonooki tylko patrzył z zrezygnowaniem, jak - przez nieporozumienie - można tak szybko się zaprzyjaźnić ze straszą kobietą, ale jest na to proste wytłumaczenie - one były identyczne. Nagle, ni stąd, ni zowąd padło takie oto pytanie:

 - O! mam fajny pomysł. Może zostaniesz na noc? - padło z ust mamy Bakugo.

 - Tak!

 - CO?! - oburzył się Katsuki, lecz niestety nikt go nie obchodził, a tata (mimo że tam cały czas był) bał się cokolwiek powiedzieć.

 - Tylko gdzie będę spać?

 - Ach, tym się nie przejmuj. Synalek będzie spał na kanapie.

 - CO?! - odparli nastolatkowie równocześnie.

 - Nie będę jej pozwalać spać w moim łóżku!

 - A-ale ja mogę spać na kanapie! Mi jest całkowicie wygodnie. Niech pani się nie martwi! - podrapała się po karku dziewczyna.

 - No dobrze, jeśli tak ci to pasuje... - wzruszyła ramionami kobieta. - To co? Może jakiś horror?

 - Tak! - to była pierwsza zadowolona odpowiedź młodego Bakugo tego dnia.

 - Mam lepszy pomysł! Obejrzyjmy "Titanica"! - zawołała Akaiichi.

  Wszyscy się zgodzili (oczywiście oprócz nastolatka, bo on nienawidzi takich filmów), nawet tata. Oglądali film z zaciekawieniem, a chłopak stał pod ścianą i pikał w telefon. Gdy nadszedł najsmutniejszy moment, czyli śmierć Jacka, wszyscy się rozpłakali. Przytulając się do poduszek łkali w chusteczki, lecz tylko jedna osoba nie wiedziała co zrobić - Katsuki. Rówieśniczka do niego podeszła nadal szlochając, po czym się przytuliła do niego. Właśnie w tym momencie rodzice Bakugo przestali płakać, a wlepiać wzrok w tą dwójkę, patrząc na niego z wzrokiem "masz tylko jedno wyjście młody". On przytulił niepewnie dziewczynę, a ona przyciągnęła do siebie go jeszcze bardziej, przestając łkać, a dokładniej to zasypiając w jego ramionach. Spojrzał na kanapę, lecz tam nie było nikogo. Nie wiedział co zrobić. Gorączkowo oglądał się po kątach, myśląc "co by tu zrobić", ale w końcu opamiętał się i wziął dziewczynę na ręce, po czym położył ją delikatnie na kanapie, jakby była dla niego wszystkim i przykrył nastolatkę kocem. Podszedł do drzwi i spoglądnął jedynie na Akaiichi, a potem poszedł do swojego pokoju.

  Kiedy dwie podobne do siebie kobiety, chociaż dzieliło je od siebie kilkanaście lat, rozmawiały o Katsukim, padła wypowiedź "Mój syn prawie zawsze lunatykuję i idzie spać na kanapę, a robi przy tym hałas, co mnie powoli męczy". Dzisiaj właśnie też tak było. Gdzieś tak około 3.00 nad ranem nastolatka się obudziła, ponieważ usłyszała jakieś kroki. Nie robiła z tego nic wielkiego, aczkolwiek ten ktoś wszedł do salonu i kierował się w stronę kanapy. Blondynka zapaliła lampkę i ujrzała rówieśnika.

- Bakugo, czego chcesz? - szepnęła. On tylko podszedł do niej i położył się obok niej, przytulając do siebie jak najmocniej dziewczynę. Ona zmarszczyła brwi i próbowała obudzić Katsukiego, lecz na marne, więc zgasiła lampkę i zatopiła się w głębokim śnie. Rano rodzice lunatyka przyglądali się dwójce śpiących nastolatków przytulonych do siebie. Z błogą miną obserwowali ich, jakby syn znalazł miłość swojego życia, tak gdzieś z godzinę, może dwie, aż w końcu się obudzili.

- Mamo?! Co ty, do cholery, tu robisz? - krzyknął matce prosto w twarz Katsuki, ale potem popatrzył na swoje miejsce i położenie. - Co ja, do cholery, tutaj robię?!

- Czy my spaliśmy razem w jednym łóżku, a raczej kanapie? - skapnęła się Akaiichi.

- Y... No.... Ten, tego.... Możliwe? - zająknął się młody Bakugo, a nastolatkowie nie zauważyli, że rodzice już dawno sobie poszli, gdyż chcieli "młodą parę" zostawić w spokoju.

- Ugh... A zresztą, idziesz na śniadanie? - zmieniła temat blondynka.

- Tak, a ty?

- Ja tylko się ogarnę. - odpowiedziała z uśmiechem i poszła w stronę pokoju Katsukiego.

  Tam zastała totalny bajzel - porozrzucane ubrania, biurko zawalone jakimiś pierdołami, a łóżko nie było pościelone. Nastolatka tylko westchnęła i zabrała się za sprzątanie. Nie minęło 5 minut, a już cały pokój lśnił. Dziewczyna zadowolona z efektu uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do szafy właściciela pokoju. Wyciągnęła czarną koszulkę z jakimś nadrukiem, dresowe spodnie i skierowała się do łazienki, po czym rozebrana weszła pod prysznic. Po długiej, relaksującej kąpieli i ubrania się, Akaiichi sięgnęła po grzebień Bakugo (tak marginesem, Bakugo i tak nie potrzebny był ten grzebień, więc nie wiadomo do czego mu owy przedmiot) i zaczęła rozczesywać swoje piękne, długie i lśniące blond włosy, po czym związała je w wysokiego kucyka zostawiając dwa pasma z przodu. Wyszła z pomieszczenia i zbiegając po schodach nuciła piosenkę z jakiegoś musicalu. Ledwo co weszła do kuchni już słychać było kłótnie ze strony mamy Katsukiego, jak i jego samego. Zaś jego ojciec przybiegł do Akaiichi.

 - Błagam, pomóż. - szepnął Masaru. - Kłócą się tak od rana.

 - Od rana? Chyba kiedy jak przyszedł do kuchni, bo przed tym był potulny jak baranek. - zaśmiała się lekko nastolatka. - A chociaż mogę znać przyczynę?

 - No... wiesz... kłócą się o ciebie...

 - Co?! Jak to o mnie?

 - Znaczy... Nie dosłownie o ciebie, a dokładniej o to, kto robi ci śniadanie, bo wiesz... inny dom, inne potrawy...

 - Zaraz, co? To znaczy Katsuki się o mnie kłóci?

 - Ale nie tyl-

 - O ja nie mogę! Muszę się pochwalić dziewczynom! O! i Jeszcze Kirishimie! Dobra, dobra. Opamiętam się i pójdę to zakończyć.

 - Dziękuję. - Po tych słowach blondynka cichymi krokami weszła na środek awantury.

 - KONIEC!!!

 - O... y... Akaiichi.... Już przyszłaś... Słyszałaś coś z tej kłótni?

 - Nie... Nic, a nic... - uśmiechnęła się przebiegle i puściła oczko w stronę ojca nastolatka.

 - Aha... Ok, to co chcesz na śniadanie? - zapytał szybko blondyn.

 - A umiesz gotować? - odpowiedziała pytaniem malinowooka.

 - Tak, a co?

 - A co konkretniej umiesz ugotować?

 - Wszystko, czego pani zażyczy. - ukłonił się z lekkim uśmiechem. Chyba pierwszy raz Akaiichi widziała go z TAKIM uśmiechem. Szczerym i pięknym.

 - W takim razie zwykła jajecznica, naleśniki z nutellą, gofry z cukrem pudrem, kakao i wszystkiego tak dużo, aby starczyło na 8 osób.

 - AŻ TYLE?!

 - A co? Żałujesz mi? - Akaiichi zrobiła minę szczeniaczka i od razu wszystko było jej.

 - Nie! No co ty! - odwrócił się szybko i zaczął przygotowywać rzeczy by zrealizować "zamówienie".

  Mitsuki chciała pomóc synowi, ale nastolatka nakazała usiąść gestem ręki. Po godzinie jedzenie było gotowe. Katsuki podał na stół dania, a reszta rodziny patrzyła na malinowooką aż zacznie jeść.

- No co tak patrzycie? Myśleliście, że zjadłabym to sama? Ja ledwo co zjem jeden naleśnik, a co dopiero to wszystko. Siadajcie, przyniosę wam talerze.

  Gdy Akaiichi krzątała się po pomieszczeniu reszta siedziała w osłupieniu. Na początku zamówienia wszyscy patrzyli na nią typu "co za niewychowane dziecko", ale teraz są zachwyceni postawą nastolatki. Wreszcie talerze, sztućce i kubki zostały odnalezione, a teraz każdy zajadał się przepysznymi potrawami Katsukiego. Tak jak można było zauważyć, Akaiichi zamówiła dla 8 osób, a ich jest 4. to proste. Blondynka zje półtora porcji, Katsukiemu zamówiła 2,5 porcji, Mitsuki 1, a Masaru dostał 3. Co za dobroduszna dziewczyna. Kiedy wszyscy zjedli pośmiali się trochę przy stole, gdy nagle nastolatka dostała oświecenia.

 - Cholera! Nie powiedziałam nikomu gdzie idę, z kim, na jak długo! Tata się wkurzy!

 - Spokojnie, mogę do niego zadzwonić...

 - NIE! To znaczy... nie ma go w domu?

 - To miało być pytanie czy raczej stwierdzenie?

 - Y... stwierdzenie?

 - A to?

 - Pa! Muszę już iść! - szybko powiedziała Akaiichi, by uniknąć niezręcznej sytuacji z "ojcem". Przytuliła każdego po kolei aż stanęła przy Katsukim.

- Y... No to do poniedziałku? - spytał nastolatek drapiąc się po karku.

- Tak... to... cześć. - przytuliła niepewnie go, a on również niepewnie odwzajemnił gest.

Blondynka zgarnęła jeszcze torbę z wieszaka, ubrała buty oraz kurtkę i wyszła z domu. Usłyszała szloch dwóch dziewczyn pod płotem. Podeszła bliżej, a szlochające dziewczyny okazały się być Koroini i Papurushi. Nagle zauważyła biegnącą Aoisan z plikami papieru.

 - Mam te plakaty! To co? Rozwieszamy?

 - Nigdy jej nie znajdziemy! - zawyła Papurushi.

 - Kogo nie znajdziecie? - spytała podchodząc do dziewczyn.

 - Akaiichi! Akaiichi? Akaiichi! - rzuciła się na blondynkę Koroini. - Wiesz ile my ciebie szukałyśmy?! Całą noc! Dosłownie! Gdzieś ty w ogóle była, co? Ostatni raz widziałam cię z...

 - Nie wierzę! Spędziła noc u Bakugo! O matko! Kiedy ślub?! - odkryła jak zawsze zbyt przejęta Papurushi.

 - Nie będzie żadnego ślubu! Nie spędziłam nocy u Katsukiego! - Krzyknęła nastolatka, ale chyba coś nie w porę, bo Bakugo wyszedł z domu podbiegając do dziewczyn.

 - Hej, zapomniałaś koszulki! Ou, więc to wy tak ryczałyście...

 - Cicho, one nie mają wiedzieć. - szepnęła Akaiichi do blondyna.

 - Czego nie mamy wiedzieć? - zapytała Aoisan poruszając znacząco brwiami.

 - Dobra widzimy się w szkole! Paa - pożegnała się już pchając swoje przyjaciółki jak najdalej. Nagle Koroini gwałtownie się zatrzymała.

 - Czekaj, czekaj... jeśli Bakugo przyniósł ci koszulkę... TO CO TY TAM ROBIŁAŚ, ŻE PRZYNIÓSŁ CI TWOJĄ GÓRNĄ CZĘŚĆ UBIORU?!

 - W domu wszystko ci opowiem... - westchnęła blondynka.

~*~

 - Tato! Akaiichi się znalazła! - krzyknęła na cały dom Koroini. Aizawa tak się martwił dziewczyną, że zadzwonił prawie na policję, ale przecież to było niepotrzebne z wielu powodów.

 - No wreszcie! Gdzieś ty była całą noc?! Martwiliśmy się o ciebie!

 - Spokojnie, Iichi była u Bakugo.

 - CAŁĄ NOC?!

 - Tak... Nie patrzcie się tak na mnie! Ugh... dobra, opowiem.

  Wszyscy usiedli na kanapie z wyczekującą miną. Blondynka zaczęła opowiadać co się tam stało, a słuchacze co chwile mówili "Oooo", "Grrrr", "mer mer" itp. Aż w końcu przestała opowiadać i Shota wstał.

 - Po pierwsze, masz mówić lub dzwonić gdzie idziesz. Po drugie, to było urocze. Po trzecie, mam nadzieję, że nie robiliście TEGO.

 - Co?! Coś ty! Na razie nie. - krzyknęła zawstydzona Akaiichi.

 - Na razie. - reszta powtórzyła równocześnie.

  Jako że dziś była sobota, zrobili piżama party lub coś w tym stylu. Przekąski przygotowywała Aoisan, Poduszki, koce itp. przyniosła Koroini. Film, seriale, anime wybierała Papurushi, a Akaiichi z Aizawą byli tak zmęczeni (zapewne nie, tylko tak mówią), że po prostu położyli się na kanapie i zasnęli. Nastolatki obudziły ich dopiero, gdy wszystko było gotowe. Włączyli muzykę i tańczyli bądź prowadzili wojnę na poduszki. Tak jak zawsze położyli się dopiero tak o 5 nad ranem, a obudzili się o 16 (tylko ich opiekun spał dłużej). Dziewczyny chciały się rozerwać i zostawiły liścik na stole w kuchni:

Szłyśmy na miasto. Nie będzie nas do późna. Nie wzywaj policji, nie zgubimy się, a tym bardziej nikt nas nie porwie. Najwyżej zostaniemy u naszych przyjaciół. Będziemy w kontakcie. Buziaki, twoje najlepsze córeczki ;) 

~*~

No tak, w Następnej części będzie trochu cringe, ale przecież ta cała seria jest taka. 

A do tej części nie mamy słów, wyszła tak idealnie, że... jest idealna XD?

~ pozdro, JG


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro