Rozdział 6. Spontaniczna ucieczka
Minęło parę dni, ale Shawn miał wrażenie, że siedział w tej agencji już kilka dekad. Od zapach przyprawy robiło mu się niedobrze, a o napój bez procentów było ciężko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W czasie jakiejś imprezy Shawn zdołał przemknąć na zaplecze, gdzie tylko tam mógł się napić czegoś ,,normalnego".
- Właśnie szukałam kogoś młodszego – powiedział kobiecy głos za nim.
Shawn odwrócił się na pięcie i zobaczył jakąś pijaną kobietę, która niebezpiecznie się do niego zbliżała.
- Co pani tu robi? Tu jest wejście tylko dla personelu.
- A kogo obchodzi zakaz? – spytała ze śmiechem i czknęła.
Kobieta zaczęła obmacywać Shawna i łapać go za dolne miejsca. Chłopak starał się ją odtrącić, ale pijana była nieustępliwa. W końcu złapał go za jego atrybut męskości i Shawn nie wytrzymał.
Szybko złapał coś i z całej siły uderzył w głowę kobiety.
Rozległ się potworny brzdęk szkła i pijana padła martwa na ziemię.
Wtedy Shawn dostrzegł, że w dłoni trzymał resztki szklanej butelki, a wokół głowy kobiety zbiera się kałuża krwi.
- Co ja zrobiłem?! – wrzasnął przerażony.
Shawn pobiegł do pokoiku dla pracowników i stamtąd zabrał kij i ubrania. Kosturem wybił malutkie okienko i wyskoczył na zewnątrz. Porozdzierał sobie skórę na sterczących kawałkach szyby, ale niezbyt się tym przejął, gdy rozległ się piskliwy alarm.
Zaraz pojawili się strażnicy z blasterami, a chłopak uciekł do pobliskiego miasta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu Anakin zdołał przespać spokojnie całą noc, gdy spotkał zdenerwowaną Padme w salonie, która czytała artykuł w HoloNecie.
- Wiem, gdzie był Shawn! – pisnęła przerażona.
Anakin otworzył szeroko oczy.
- Gdzie?
- Te opiekunki sprzedały wszystkie sieroty do jakiejś agencji towarzyskiej. Wśród nich był Shawn. Teraz wszyscy mają wrócić na Coursount do SPRAWDZONEGO Domu Dziecka.
- To trzeba natychmiast lecieć po Shawna.
- Nie. Shawn zaginął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anakin słuchał relacji Padme z coraz większym zdziwieniem.
- Czekaj, czyli Shawn zabił jakąś kobietę i tym samym wezwał policję? Nie rozumiem.
- Posłuchaj. Na monitoringu było widać, że Shawn działał w samoobronie. Potem zabrał tylko swoje rzeczy i rozbił szybę, czym wszczął alarm. Strażnicy go ścigali, ale zdołał się ukryć w pobliskim mieście. Nikt nie daje jednak gwarancji, że dalej tam jest. Musimy się zaraz zbierać na komendę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Policjanci przez chwilę przesłuchiwali Padme, a, gdy wyszła z pokoju szepnęła do Anakina:
- Będą mieli do ciebie sporo pytań.
Anakin wszedł do pokoju, gdzie czekało już na niego dwóch policjantów.
- Proszę usiąść – powiedział jeden. – Co może pan powiedzieć o Shawnie Skywalkerze?
- Niewiele. Ja i Shawn dopiero parę tygodni temu odkryliśmy, że jesteśmy braćmi.
- Z relacji pana żony dowiedzieliśmy się, że pokłóciliście się przed całą aferą.
- Ciężko to nazwać kłótnią. Ja i senator Amidala chcieliśmy adoptować Shawna, gdy ten nagle odmówił. Nie wiem dlaczego.
- Bo się bał – odparł drugi policjant. – Po przesłuchaniu Lory Twilight dowiedzieliśmy, że wszystkie sieroty wiedziały o przeniesieniu. Grożono im, że jeśli ktoś ja zechce zaadoptować to wyślą łowców nagród na potencjalnych opiekunów.
- Czyli Shawn chciał nas tylko ochronić...
- Dokładnie. I moje pytanie brzmi: Czy pan może choć trochę wiedzieć, gdzie jest Skywalker?
Anakin pokręcił przecząco głową.
- Nie. Nawet nie jestem w stanie go wyczuć w Mocy.
Policjanci westchnęli.
- Dobra. W takim razie zajmiemy się portretem pana brata. Proszę go opisać i niech nie ominie pan żadnego szczegółu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro