Rozdział XV
Weszłam do salonu, a tam znowu nikogo nie było. Westchnęłam, ale gdy miałam już opuścić pomieszczenie, usłyszałam cichy szelest. Od razu popatrzyłam w tamtą stronę. Nikogo nie było...
Zlękłam się i weszłam głębiej do salonu. Rozejrzałam się i po chwili coś rozbiło okno. Zrobiłam salto w tył i wylądowałam na ziemi podpierając się ręką. Zauważyłam, że coś weszło do domu i to był wilk z czarną opaską, która obejmowała jego lewe oko.
Wystraszyłam się, gdy zwierze zmierzało w moją stronę. Zaczęłam się wycofywać, do momentu, gdy nie spodziewanie dobiłam do czyjejś platki piersiwej.
Bałam się obrócić wzrok w tamtą stronę, lecz osoba pomogła mi w tym łapiąc mój podbrudek i obracając mnie w swoją stronę.
Syknęłam z bólu czując mocny ucisk w okolicach skroni. Kątem oka po patrzyłam na wilka, który zmienił się w przystojnego blond włosego chłopaka z okularami.
Trzęsłam się ze strachu, a nawet nie krzyczałam o pomoc. Dlaczego? Dlaczego tak łatwo im się oddaję? Zadawałam sobie te pytania, zanim dłoń chłopaka w szaliku, który zakrywał mu dolną część twarzy, złapała moją prawą dłoń.
Rozpoznałam ten dotyk i bez zastanowienia, odskoczyłam od mężczyzny ściągając jego czarny szalik z twarzy i ramion.
Nie wierzyłam własnym oczom...
- C-Carla...
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro