Rozdział X - przemiana...
Od samego rana boli mnie głowa... Źle się czuję i nie mogę nic powiedzieć, bo boli mnie nawet twarz i usta! Dlaczego? No sama nie wiem, dlaczego się oto pytam!? Czy ja wariuję? Może i tak, ale nie wiem. Jedyne co chcę zrobić to krzyczeć, ale trudno jest mi otworzyć usta i co kolwiek powiedzieć!
Za dużo mówię, ale to normalne u osób jak... ja! Nie jestem gotowa na to wszystko, ale jak widać... wszystko jest niczym, a nic jest wszystkim. O czym ja mówię? Czy ja jestem już kimś innym, czy to prawda, że staję się tym czym oni są!
[Time skip...]
Jest już 23.10 ... Głowa już mnie nie boli, ale dalej źle się czuję.
Poszłam do pokoju Subaru, otworzyłam drzwi i cicho zapukałam. Subaru siedział na łóżku i nic nie robił... Po chwili spojrzał na mnie i powiedział:
- Jeszcze nie śpisz?
- N-Nie umiem... - powiedziałam zamykając drzwi pokoju.
- Ja też, to chyba przez tę pełnię.
- P-Pełnię!? - wystraszyłam się.
- Przestań! Nie jestem taki jak reszta! - krzyknął zły.- Jak chcesz tu zostać, to mysisz być cicho i mi nie przeszkadzać, rozumiesz? - spytał z wrażeniem jakby chciał mnie zabić.
- Ocz-wiście...! - zająknęłam się i usiadłam na łóżku, tyłem do chłopaka.
Siedzieliśmy w ciszy aż do czasu, kiedy nagle znowu zabolała mnie głowa. Pisnęłam...
Minęło pare sekund i moje ciało przestało się ruszać, zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam byłam w jakimś dziwnym miejscu i do tego w kajdankach. Nie wiem jak to się stało, ale nie wróży to dobrze!
***
Subaru obrócił się w moją stronę i w lustrze zobaczył moje odbicie, ale ono nie było takie jak zawsze... W nim miałam kły, zielone oczy i jeszcze bardziej bladą cerę! Nie byłam sobą, prawdziwa JA jest zamknięta we własnych myślach i nic nie może zrobić!
Spojrzałam na Subaru i powiedziałam innych głosem niż normarnie. Głos ten był sadystyczny, ale i słodki.
- Jesteście żałośni! Nie potrafice mnie uchronić od zła! - krzyknęłam i zniknęłam z oczu chłopaka.
[Time skip...]
Pojawiłam się w tym samej strasznej rezydencji, ale tym razem była jeszcze bardziej straszna, a mi się to podobało. W środku były wilki, kiedy mnie zobaczyły zaczęły się kłaniać. Czy, że jestem panią tej rezydencji, królową wilków... czyli Eve! Podeszłam do tronu i usiadłam na nim, a na mojej głowie pojawiła się czarna korona. Uśmiechnęłam się...
- Czas zacząć zemstę, pani. - powiedział Shin.
- Jesteś gotowa, Eve? - spytał Carla.
- Oczywiście... - powiedziałam.- ... Niech zacznie się zemsta! - krzyknęłam i zaczęłam się sadystycznie śmiać.
Przepraszam, że jest krótkie, ale nie miałam weny 😥 Przepraszam też za błędy 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro