Rozdział VII - dziwne spotkania
Może to się wydać dziwne, ale jest 16.37 i "wszyscy" bracia kłócą się z kim zostanę i gdzie będę bezpieczna. Darli się i darli, nawet nie mogę nazwać tego krzykami i wrzaskami! Czy oni powarjowali? Niech się już zamknął... Proszę!
- Dajcie sobie spokuj! - krzyknęłam.- Równie dobrze mogłabym zamieszkać pod mostem!! - wrzasnęłam bardzo głośno.
- Nie ma mowy! Pod żadnym mostem! - darł się Ayato.
- Jak nie chcecie, żebym mieszkała pod mostem to... to dogadajcie się i przestańcie się drzeć. - powiedziałam podchodząc do drzwi salonu.- Ale jeśli nie dogadacie się do 18.00 to obiecuję, że już mnie nie zobaczycie! - wyszłam i trzasnęłam drzwiami!
[Time skip...]
Wyszłam z domu i poszłam się przejść. Stanęłam przodem do krzaka, dzikich róż... Coś się tak ruszało, ale nie przestraszyłam się. Podeszłam bliżej i nagle z róż wyskoczył mały wilk? Wyglądał tak samo jak tamte wilki, ale były o wiele większe... Zaśmiałam się i wzięłam go na ręce. Wilk nic mi nie zrobił? Uśmiechnęłam się i wilczek polizał mnie w policzek...?
- Hhaha...! - śmiałam się.- To łaskocze! - powiedziałam i podrapałam go za uchem.- Hmm... Chyba nie masz rodziny, prawda? - spytałam głaszcząc wilka.- Może nazwę cię... Tsuki! - uśmiechęłam się mocniej.
Wilk polizał mnie jeszcze raz i wyskoczył z moich rąk. Pobiegł do lasu, a na mojej ręce pojawił się znak i nagle poczułam zawroty głowy i zemdlałam tak nagle...
[Time skip...]
Nagle obudziłam się w jakimś pokoju... Nie przyjrzałam się mu i wyszłam przez drzwi na korytarz. Rozejrzałam się, a nikogo nie było.
Chodziłam i szukałam wyjścia, ale dom był ogromny i po 4 minutach wiedziałam, że się zgubiłam...! Po chwili usłyszałam głos dochodzący z cienia?
- Szukasz wyjścia, tak?
- Tak, wiesz gdzie mam iść? - spytałam podchodząc do bliżej.
- Oczywiście, że wiem. To jest mój dom...
- Oh, jak dobrze... Ma pan piękny dom. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Wyjście jest nie dalego. Musisz tylko zejść po schodach i skręcić dwa razy w lewo, a potem iść prosto aż do drzwi. - w cieniu pojawiły się kropki, czerwone jak oczy.
- Bardzo dziękuję! - uciewszyłam się.- Tak w ogóle... kim jesteś?
- Jak chcesz, mogę zostać wszystkim... - w ciemu zobaczyłam kły wampira.- Nazywam się Shin, a ty jesteś Yuuki.
- Miło mi... - wystraszyłam się lekko.- Mu-Muszę już iść!
Powiedziałam i zaczęłam biec. Za sobą usłyszałam śmiechy! Dwa inne śmiechy... Zeszłam po schodach, poszłam dwa razy w lewo i szybko biegłam po prostej!
Przede mną były wielkie drzwi. Z uśmiechem na twarzy otworzyłam jej i wyszłam z tego dziwnego i strasznego domu! Po kilku minutach byłam w swoim domu... Otworzyłam drzwi z kuchni, a w nich stał zły i zmartwiony Ruki.
- Gdzie byłaś?
- Ano... - przewróciłam oczyma.- Byłam na spacerze.
- Poszłaś na spacer do lasu!? - krzyknął.- Czy Ty miałaś pojęcie co mogło ci się stać?!
- Tak...?
- Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie, proszę...
- Nie chciałam cię martwić, Ruki-kun. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Wiem, ale to zrobiłaś... - odwzajemnił uścisk.- Dobrze, że jesteś. Czas już spać i mam też dobrą wiadomość.
- Jaką? - spytałam.
- Zdecydowaliśmy, że wszyscy zamieszkamy u Sakamakich.
- Serio? - zdziwiłam się.- Nawet było to proste... - pomyślałam.
- Idź się obmyć i pojuż się spać, bo jutro idziemy do Sakamakich. - Ruki udawał uśmiech.
- Dobra... A, przestać udawać szczęście, bo Ci tak zostanie. - pocałowałam go i poszłam do łazienki...
[Time skip...]
Po 20 minutach byłam już gotowa do spania... Tak jak zawsze wszyscy stajemy przy swoich drzwiach z pokoju i mówimy sobie "Dobranoc" i idziemy spać.
Weszłam do łóżka i zasnęłam niewiarygodnie szybko! Miałam dziwny sen.
.
.
.
Nagle obudziłam się przy tym dziwnym, strasznym domu... Wstałam z ziemi i podeszłam do drzwi, ale... kiedy je dotknięłam nagle obudziłam się w swoim pokoju.
.
.
.
[Time skip...]
Wstałam i wyszłam z domu na jakieś małe zakupy... Postanowiłam iść skrutem, więc weszłam w bardzo straszne i ciemne miejsce. Szłam spokojnie kiedy nagle usłyszałam jakieś kroki! Odwróciłam się i biało włosy chłopak ze złotymi oczami zakrył moje usta tak abym nie krzyczała i nie wzywała pomocy.
Nie chciałam krzyczeć... Przyglądałam się jego pięknym oczom kiedy nagle chłopak uderzył mnie w okolicę brzucha, a tam jest taki mały ledwo wyczuwalny słaby punkt... Z tego powodu znowu zemdlałam i już nie wiedziałam coś się ze mbą stanie, kiedy przy mnie jest jakiś nieznajomy...!?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro