Rozdział 9
Nathalie usiadła na łóżku, ja usiadłem obok niej.
-Obiecaj mi, że zanim cokolwiek powiesz, wysłuchasz mnie do końca – spojrzałem jej w oczy
-No dobrze, mów – powiedziała nerwowo.
-Ojciec powiedział mi, że jeżeli zerwę z Tobą a będę z Emily, zapłaci mi za studia na które wcześniej się nie zgadzał- zacząłem a dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach
-No to oczywiste, że... – przerwała mi
-Obiecałaś, że wysłuchasz mnie do końca – uśmiechnąłem się – Wpadłem na genialny pomysł, na którym możemy skorzystać oboje. Ja będę udawał, że jestem z Emily, a ojca naciągnę w tym samym czasie na kasę i może nie tylko. Ja nazbieram na studia i może uda się jeszcze odłożyć na start dla nas.
-Start dla nas? – spojrzała mi w oczy – Ty.. Ty myślisz o nas tak poważnie?
-Oczywiście księżniczko – powiedziałem z uśmiechem – Ale jeżeli powiesz, że się nie zgadzasz...
-Zgadzam się ale... Czy Wy..bedziecie... No wiesz...
Uśmiechnąłem się i złapałem ja za rękę.
-Jej rodzinie zależy na pieniądzach mojego taty, myślę, że się z nią dogadam, że będziemy udawać.
-Ale na prawdę chcesz się tak poświęcić? Byłeś w niej taki zakochany...
-Po pierwsze to po prostu przejrzałem na oczy – uśmiechnąłem sie do niej – A po drugie straciła w moich oczach, a tego już nie odzyska.
-Rozumiem.
Pan Sancoeur przyszedł z wodą oraz ciastem.
-Coś słodkiego Wam przyniosłem – uśmiechnął się – Jak z tatą? – zapytał kładąc tace na stoliku.
-Powiedzmy – wzruszyłem ramionami
-Rozumiem, rozumiem, zostawię Was samych. – puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
-Tato! – skarciła go dziewczyna -On jest niemożliwy – westchnęła
-Żartujesz? Masz najlepszego tate na świecie – powiedziałem szczerze
-Fakt – uśmiechnęła się i nalała mi wody.
Dziewczyna chciała mi podać szklankę, ale niefortunnie wylała na siebie wodę.
-Niezdara ze mnie – powiedziała
Wstałem i delikatnie ściągnąłem jej koszulkę.
-W takim razie musisz się przebrać – szepnąłem obejmując ją w tali
-T..tak – szepnęła trochę onieśmielona.
Pocałowałem ją najpierw delikatnie, jednak później nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nathalie ściągnęła ze mnie koszulkę i usiadła na biurku. Błądziłem rękami po jej ciele. Tak bardzo jej pragnąłem, tak bardzo jej chciałem.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
-Odbierz – szepnęła niechętnie
-Teraz się liczysz tylko Ty – powiedziałem i ją pocałowałem
Już chciałem zabrać się za jej biustonosz gdy mój telefon ponownie zadzwonił.
-Kurwa – zaklnąłem
-Odbierz, może to Twoi rodzice.
-Coś Ty, oni na pewno nie zauważyli, że mnie nie ma.
-To Ty im nic nie powiedziałeś? To jak wyszedłeś? – spojrzała na mnie
-Ja... Kiedyś Ci opowiem – powiedziałem lekko zmieszany i odebrałem telefon – Słucham?
-Hej Gabriel – usłyszałem w słuchawce głos Emily
Nie wiem dlaczego serce znowu zaczęło mi nic szybciej.
-Czego chcesz? – zapytałem niechętnie.
-Rozmawiałeś z Twoimi rodzicami?
-Taaak – odpowiedziałem.
Nathalie przez cały czas mi się przyglądała. Zauważyłem, że już zdążyła się ubrać.
-Zgodziłaś się? Jeżeli tak to może się spotkamy? Chciałabym porozmawiać...
Spojrzałem na dziewczynę, wiedziałem, że słyszała to co mówiła Emily. Skinęła głową na zgodę.
-No okey, niech Ci będzie. Gdzie?
-Może wpadniesz do nas? Tak za godzinę?
-Okey. Wyślij mi adres smsem. Na razie – powiedziałem i się rozłączyłem.
Usiadłem na łóżku.
-Co się stało? Posmutniałeś – zapytała Nathalie siadając obok
-Nie mam ochoty tam iść. Wolałabym zostać z Tobą.
-Mam nawet pomysł jak możemy spędzić razem dwa dni- mówiła z uśmiechem
-Jaki?
-Pamiętasz, że w czwartek jest wycieczka klasowa?
-No tak, niestety pamiętam ale co w związku z tym?
-Skoro Twoi rodzice i tak Cię olewają, to może w ostatniej chwili zrezygnujemy? Mój tata będzie miał wtedy wyjazd więc mielibyśmy spokój.
Pocałowałem ją
-Jesteś genialna – powiedziałem z uśmiechem
-Wiem – zarumieniła się – A teraz wracaj do domu i udawaj zakochanego w Emily.
-Będę myślał cały czas o Tobie – powiedziałem i ją pocałowałem.
Gdy wyszedłem z domu dziewczyny przemieniłem się i wróciłem do domu. Oczywiście rodzice nie zauważyli że mnie nie było.
Przebrałem się, nakarmiłem Nooroo. Przeglądałem się w lustrze gdy kwamii się odezwało.
-Tak się stroisz... Na pewno Ci na niej nie zależy? – zapytał
-Żartujesz sobie? Chce tylko zrobić wrażenie na tych Graham de Vanily, niech myślą chociaż, że jestem normalny i ułożony.
-No nie wiem... Mam wątpliwości
-Posłuchaj mnie – warknąłem aż Nooroo podskoczył – Potrzebuje tych jebanych pieniędzy żeby skończyć wymarzone studia i raz na zawszę się odciąć od tej pojebanej rodziny.
-Czuje, że to się źle skończy... – dodał szeptem
-Nikt Cię o zdanie nie pytał.
-Przepraszam..
-A teraz się schowaj – nakazałem
Kwami posłusznie schował się w kieszeni marynarki.
Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i zszedłem na dol
-A Ty gdzie się wybierasz? – zapytał ojciec ze złością
-Do mojej ukochanej – powiedziałem z ironią
-Aaa okey, no dobra. Nawet wyglądasz jak człowiek a nie wiecznie na czarno.
-Wal się. – warknąłem – Nie czekajcie na mnie z kolacją, pewnie będę tak zakochany i szczesliwy, że stracę rachubę. – powiedziałem i wyszedłem.
Widziałem, że Nooroo chciał coś powiedzieć.
-Zachowaj to dla siebie – szepnąłem ze złością
Stworzonko zrezygnowało i schowało się spowrotem w mojej marynarce.
Gdy przyszedłem na miejsce, stałem chwile zdenerwowany przed domem dziewczyny. Jej ojciec to pewnie jeszcze większy buc i arogant niż mój. Ręce zaczęły mi się trząść i marzyłem, żeby tylko zamknąć się znowu w swoim pokoju.
Cóż nie było odwrotu. Nacisnąłem dzwonek i czekałem.
Hej kochani 💜
Kolejny rozdział wjechał💜
Dajcie znać czy się podoba😍💜
Miłego weekendu majowego💜🥺
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro