Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Obudził mnie budzik o 6.30 rano. Głowa mi pękała z powodu ilości wypitego alkoholu, być może jeszcze nawet nie wytrzeźwiałem.
Wstałem i ogarnąłem się. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do gabinetu. Kompletnie nie potrafiłem się skupić na pracy.



Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – powiedziałem słabo nawet nie podnosząc głowy znad papierów
-No proszę Gabe, nic się nie zmieniłeś – usłyszałem znajomy głos którego już tak długo nie słyszałem


Serce zabiło mi mocniej gdy spojrzałem na dziewczynę
-Nath? Co Ty tutaj robisz? – zapytałem zaskoczony
-Podobno szukasz asystentki, więc jestem – uśmiechnęła się


Boże,  do tej pory nie wiedziałem, jak bardzo mi jej brakowało. Dopiero gdy stała przede mną, taka piękna, idealna...
Podeszła do mnie i mnie objęła.
-Dobrze Cię widzieć – powiedziałem
-Ciebie również – zarumieniła się lekko i usiadła na krześle -A więc, mam na imię Nathalie Sancoeur, mam 20 lat i chciałabym pracować jako asystentka najlepszego projektanta na świecie. – mówiła z uśmiechem


Co mogłem zrobić? Nie mogłem jej znowu stracić, więc postanowiłem ja zatrudnić. Chociaż tak mogłem ją mieć znowu przy sobie.
-Nathalie – przyleciał Nooroo i przywitał się z nią
-Witaj Nooroo.
-Jak dobrze, że wróciłaś, wiesz, on tak na prawdę nie kocha Emily, wziął z nią ślub tylko dlatego...- zaczął nawijać jak najęty
-Milcz – warknąłem a stworzonko natychmiast się ucieszyło.
-Wybacz za niego, nie ma możliwości wychodzić i rozmawiać z kimś innym niż ja i wiesz... – wzruszyłem ramionami
-To Emily nie wie, że go masz? – zapytała zdziwiona
-No jakoś tak wyszło – wzruszyłem ramionami.



Zaczęliśmy rozmawiać, jakby czas zatrzymał się w miejscu, jakby ona nigdy nie wyjechała. Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Nawet nie poczułem upływającego czasu. Dopiero gdy Emily weszła do gabinetu wróciłem do rzeczywistości.
-Co ona tu robi? – zapytała zdziwiona patrząc na Nathalie
-Będzie moją asystentką – powiedziałem starając się ukryć moją ekscytacje.
-A ta Kristen co była wczoraj? – zapytała z widoczną złością.
-Nathalie już podpisała umowę – wzruszyłem ramionami


Moja żona patrzyła ze złością na moją „byłą” ukochaną. Oczywiście musiała pokazać swoje i usiadła mi na kolanach.
-Co u Ciebie? Masz kogoś? Męża? – zaczęła wypytywać dziewczynę
-Nie, rzuciłam studia, to nie było dla mnie i wróciłam do Paryża – powiedziała z uśmiechem Nathalie. -Będę się zbierać, widzimy się jutro, tak?
-Tak, dokładnie. Bądź o 8, dobrze?
-Tak jest szefie – powiedziała z uśmiechem i wyszla z gabientu


Emily patrzyła na mnie ze złością.
-O co Ci chodzi? – zapytałem
-Musiałeś? Musiałeś akurat ja zatrudnić? Myślisz, ze jestem głupia?
-To pytanie retoryczne? – zapytałem z ironią wstając
-Wiedziałam, ciągle coś do niej czujesz... Prawda?
-Po co drążysz ten temat? Jestem z Tobą, tak czy nie?
-Ale kochasz ja?
-Wiedziałaś o tym wiążąc się ze mną.. Nawet biorąc ze mną ślub – wzruszyłem ramionami
-No tak... Ale myślałam, że będziesz ze mną na zawsze.... – szepnęła
-Mówisz tak, jakbym miał zamiar Cię zostawić – westchnąłem.


Spojrzała na mnie zaskoczona
-A nie masz zamiaru?
-Chodź tu głuptasie – powiedziałem i ją pocałowałem


Wolałem nie odpowiadać.


Następnego ranka wstałem o piątej. Jako, ze nie mogłem już zasnąć wstałem i zrobiłem sobie kawy. Korzystając z tego, ze Emily jeszcze śpi wypaliłem w spokoju dwa papierosy.
-Co tak wcześnie? – usłyszałem głos żony.
-Nie śpisz? – zapytałem
-Obudziłam się a Ciebie już nie było... – zmierzyła mnie wzrokiem – Dla niej tak szybko wstałeś?
-Em.. Nie mogłem zasnąć więc wstałem, chciałem skorzystać z tego, ze śpisz i nie będziesz mi znowu truć o rzuceniu palenia. – wzruszyłem ramionami
-Zrobię śniadanie – powiedziała kobieta i wyszla


Siedziałem przez chwilę w samotności, później poszedłem zjeść śniadanie i do gabinetu.


Przed godziną ósmą Emily weszła.
-Coś nie tak? – zapytałem zdziwiony
-A to musi być coś nie tak, żebym przyszła do mojego cudownego męża? – powiedziała i mnie objęła

Zaczęła mnie całować i przyparła mnie do ściany
-Emily, ja muszę wracać do pracy.. – szepnąłem  jednak kobieta nie przerwała pocałunków.


Zaczęła odpinać mi koszulę i wplotła palce w moje włosy. Mimowolnie jęknąłem.
Oprzytomniałem gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Odepchnąłem ją delikatnie.
-Proszę Cię – warknąłem zapinajac szybko koszulę


Nathalie weszła do gabinetu.
-Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem
-To ją uciekam, pa kochanie – Emily mnie objęła i pocałowała.


Nathalie usiadła do biurka.
-To co mam robić szefie? – zapytała z uśmiechem

Boże jak ja kochałem ten uśmiech...
-Coś nie tak? – zapytała patrząc na mnie.
-Nie ja.. Ja tylko..
-Agreste, czy Ty się jąkasz? Od kiedy? – zaśmiała się

Czułem, ze dłużej nie wytrzymam.
-Od kiedy znów mam przy sobie miłość mojego życia – spojrzałem jej w oczy
-Ale.. Ja myślałam, ze skoro wziąłeś ślub z Emily...
-Ona wie, ze jej nie kocham... Nath ja myślałem, ze oszaleje jak wyjechałaś, rozumiesz? Chciałem ze sobą skończyć, raz na zawsze... I tylko myśl, ze kiedys wrócisz trzymała mnie przy życiu.


Kobieta wstała, odwróciła się tyłem do mnie i w milczeniu patrzyła przez okno. Objąłem ją i zaciągnąłem się jej zapachem. Nawet pachniała tak jak kiedyś.
-Kocham Cię Nathalie, nigdy nie przestałem – szepnąłem
-Gabriel ja nie... – odwróciła się i spojrzała mi w oczy
-No powiedz mi prosto w oczy, ze mnie nie kochasz. Dopiero wtedy Ci uwierzę...
-Ja... Ja... Nie potrafię... – delikatnie dotknęła mojego policzka – Nie potrafię o Tobie zapomnieć...


Nie musiała mówić ani słowa. Nie zważając na to, ze moja żona była w domu, zacząłem bez opamiętania całować ukochaną. Znowu miałem ją w swoich ramionach i nie mogłem jej już nigdy stracić. Kobieta przyparła mnie do ściany a ja przyciągnąłem ją blisko siebie.
-Twój kolega wyraźnie się ucieszył – szepnęła z uśmiechem


Miała rację, moja męskość już stała na baczność.
-Tak na mnie działasz.
-Ale Twoja żona może wejść... – próbowała przerwać pocałunek
-Chrzanić to...
-Ale jak weźmiesz rozwód zostaniesz z niczym – spojrzała mi w oczy
-Szczerze? Wolę być biedny, ale być z Tobą.
-Gabriel... – szepnęła jednak znów ją pocałowałem.


Kobieta odsunęła się ode mnie.
-Musisz coś wiedzieć... Ja nie bez powodu wtedy wyjechałam – spojrzała mi w oczy
-Wiedziałem... Ojciec Ci coś naopowiadał, tak? Myślałem, ze mi ufałaś...
-Nie Gabe, to nie Twój ojciec... Ja wogóle nie powinnam była tu przychodzić ale... Ja już dłużej nie mogłam bez Ciebie wytrzymać, musiałam Cię zobaczyć... Dotknąć – pogładziła mnie po policzku.
-Więc kto i co Ci powiedział?



Kobieta spojrzała mi w oczy, już chciała coś powiedzieć, gdy otworzyły się drzwi gabinetu.

Koniec 🤣

Cieszycie się? 🤣

Wiem, że nie 🤣

Kto z Was do końca wierzył, że Gabenath wróci? 😏

Jak wrażenia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro