Rozdział 27
Usiadłem naprzeciwko dziewczyny .
-Może się przedstaw, powiedz ile masz lat, czym się zajmujesz. – powiedziałem wyciągając przygotowane wcześniej dokumenty.
-Jestem Samantha Smith, mam dwadzieścia lat i skończyłam niedawno liceum. Interesuje się modą i bardzo bym chciała pracować w tej branży.
-Rozumiem, dlaczego akurat u mnie chcesz pracować? – zapytałem
Do gabinetu weszła Emily przynosząc dwie kawy.
-Dziękuję kochanie – powiedziałem z uśmiechem
Kobieta odwzajemniła uśmiech i usiadła obok mnie.
-Bardzo mi się podobają Twoje projekty, masz świetne wyczucie stylu i całkiem inne pomysły niż reszta. – mówiła z uśmiechem
-Tak, jak pisałem w ogłoszeniu, szukam asystentki do pracy papierkowej, umowy z modelkami i gwiazdami, grafiki, przygotowanie pokazów mody. Jesteś w stanie to ogarnąć?
-Szczerze powiedziawszy nigdy tego nie robiła, ale szybko się uczę, myślę, że załapie raz dwa – powiedziała puszczając mi oczko.
Serio? Flirtuje ze mną na oczach mojej żony?
-Wolałbym kogoś, kto chociaż trochę ogarnia ten temat, a nie kogoś kogo i tak musze wprowadzać we wszystko – powiedziałem chłodno.
Kątem oka widziałem jak Emily uśmiecha się triumfalnie.
-Rozumiem... A modelki nie szukasz? – zapytała z nadzieją
-Modelki biorę z profesjonalnych agencji. To wszystko, dziękuję. – powiedziałem nawet nie patrząc na kobietę
Samantha wstała i niechętnie wyszła.
-Idiotka – powiedziałem do siebie
-Zgadzam się – Emily mnie pocałowała – Widziałam, ze Cię podrywa
-Proszę Cię ona tylko chciała, żebym ją zatrudnił jaki modelkę. Zresztą, mam obawy, że to nie będzie jedyna która będzie chciała się tak wkręcić – westchnąłem
-Dużo masz dzisiaj tych spotkań? – zapytała
-Dzisiaj jeszcze dwa.
-Też z takimi seksownymi kobietami? – spojrzała na mnie
-Jesteś zazdrosna? – uśmiechnąłem się
-Ja? Nie skąd... – zmieszała się i wstała – Ja idę zrobić coś na obiad – powiedziała i wyszła
Uśmiechnąłem się pod nosem i przygotowałem do kolejnego spotkania.
Następna kandydatka przyszła punktualnie o ustalonej godzinie.
-Nazywam się Kristen Greens, mam trzydzieści dwa lata. Wcześniej pracowałam jako asystentka pewnej aktorki, jednak kobieta zawiesiła swoją karierę więc musiałam szukać innej pracy.
-Rozumiem, więc ma Pani doświadczenie w tej branży, kogoś takiego właśnie szukam.
-Cudownie, a jaki byłby zakres moich obowiązków? – zapytała
-Przygotowanie umów dla modelek i dostawców, zamówienia materiałów, zrobienie grafików, zaplanowanie pokazów mody. – mówiłem a kobieta ciągle się uśmiechała – Dodam, że jestem dość wymagający, jeżeli powiem, że potrzebuje fioletowego jedwabiu, to musisz go zdobyć choćby i spod ziemi.
-To zrozumiałe, inny materiał całkiem zaburzyłby koncepcje.
To mi się podobało, profesjonalne podejście, perfekcyjna.
-Na razie zaproszę Panią na dzień próbny, żeby zobaczyć jak się Pani sprawuje. Zgadza się Pani?
-Oczywiście.
-To kiedy Pani pasuje?
-Jak dla mnie, mogę zacząć od teraz – powiedziała z uśmiechem
W sumie, dlaczego nie. Przełożyłem spotkanie z kolejną chętną na jutro i zacząłem wdrażać kobietę w jej obowiązki. Szybko załapała co i jakich mnie ucieszyło.
Dałem jej na próbę zrobić grafik na przyszły tydzień, a ja zająłem się projektem na najbliższy pokaz.
Byłem pochłonięty szkicem, że nie zauważyłem, że kobieta stoi obok mnie i mi się przygląda.
-Przepraszam, po prostu fascynują mnie Pana pracę i chciałam zerknąć. – zmieszała się
-W porządku , nic się nie stało. – uśmiechnąłem się -Grafik skończony?
-Tak – Kristen podała mi napisany grafik – No świetnie, jest bardzo dobrze. – powiedziałem
Do gabinetu weszła Emily, spojrzała na kobietę stojąca obok mnie.
-To jest moja żona Emily, a to Kristen, prawdopodobnie moja przyszła asystentka – przedstawiłem je
-Miło mi Panią poznać – Emily podała jej rękę a Kristen ją uścisnęła
Moja żona podeszła do mnie i mnie objęła.
-Piękna – powiedziała patrząc na projekt sukni
-Zaprojektowana z myślą o najpiękniejszej kobiety na świecie – powiedziałem z uśmiechem a Emily się zarumieniła
-Jesteś uroczy – powiedziała wtulając się we mnie.
-Kristen na dzisiaj już koniec, ja mam jeszcze kilka rozmów, odezwę się za dwa, trzy dni, dobrze? – zapytałem
-Oczywiście, do widzenia – powiedziała kobieta i wyszła
Emily pocałowała mnie
-Na prawdę ta suknia jest dla mnie?
-Oczywiście, jesteś moją inspiracją – szepnąłem z uśmiechem
Do gabinetu zapukał ochroniarz.
-Proszę – powiedziałem
Mężczyzna bez słowa wszedł a za nim stał...
-Tata? – szepnąłem
Zamarłem, czułem jak całe ciało mi drętwieje a nogi są jak z waty. Emily złapała mnie za rękę.
-Co Ty tu robisz? – zapytałem ostro.
-Gabriel... Daj mi wytłumaczyć, porozmawiajmy...
-Nie! Nie mam o czym z Tobą rozmawiać! – nie wytrzymałem – Nienawidzę Cię, rozumiesz?!
-Synu... Proszę....
-Nie! Ja nie mam ojca rozumiesz? Dla mnie umarłeś już dawno temu! Równie dobrze możesz się pójść zabić!
-Nie mów tak...
Podszedłem do niego i patrzyłem mu w oczy ze złością.
-I co? Fajnie takich rzeczy słuchać? Podoba Ci się? – zapytałem przypierając go do ściany- Bo ja skurwielu musiałem słuchać tego przez cały czas! Ciągle słyszałem, ze jestem beznadziejny! Prawie w to uwierzyłem wiesz? Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy mi pomogli!
Chciałem mu wykrzyczeć wszystko co mnie bolało. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego że przyduszam go do ściany, tak, że ledwo może oddychać.
-Gabriel udusisz go... – Emily złapała mnie za rękę
-Ten śmieć na nic innego nie zasługuje. – warknąłem jednak go puściłem.
-Przepraszam...
-W dupie mam Twoje przeprosiny. Masz stąd wyjść i nigdy więcej nie wracać. Idź do matki, ona Cię na pewno przyjmie z otwartymi ramionami jak zawsze.
-Gabriel... – szepnął .
-Wynoś się! W tej chwili! Albo nie ręczę za siebie!
Mężczyzna patrzył na mnie smutnym wzrokiem, jednak mnie to teraz nie obchodziło. Wziąłem go za koszule i wyrzuciłem z gabinetu.
Upadł na ziemię i spojrzał na mnie.
-Nie patrz się na mnie, ja zdania nie zmienię. Nie chce Cię tu widzieć. – spojrzałem na ochroniarza – Wyrzuć go. – powiedziałem i wyszedłem na dwór.
Ręce mi się jeszcze trzęsły, kiedy chciałem odpalić papierosa.
-Miałeś rzucić... – powiedziała Emily podchodząc do mnie
-Miałem też już nigdy go nie spotkać – odpowiedziałem i zaciągnąłem się papierosem
Dziewczyna przytuliła się do mnie, a ja zacząłem się powoli uspokajać.
-Dobrze, że tam byłaś... Inaczej bym go zabił – przyznałem szczerze
-Mam pomysł, olej już dzisiaj pracę, otworzymy sobie winko, wypijemy razem – spojrzała na mnie z uśmiechem
Zgodziłem się, może to jakiś sposób na odstresowanie się.
Ale nie skończyło się na jednym winku, wypiliśmy sporo wiecej i poszliśmy spać dopiero nad ranem.
Obiecałam więc jest kolejny rozdział ❤❤
Trochę nudny, wiem ale warto czekać 😉💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro