Lɪsᴛ ᴏ́sᴍʏ
Gdzieś, 11.06.2017
Tato!
Miałam do Ciebie napisać dopiero po powrocie z wycieczki. Planowałam pojechać, ale na miejscu udawać, że się źle czuję, żeby nie spędzać czasu z resztą klasy. Było to o tyle wygodne, że miałabym z głowy rówieśników, mamę i tego kretyna.
Moje plany się jednak zmieniły: pojadę i zamierzam się dobrze bawić. Jeszcze dwie godziny temu powodem była moja przyjaciółka. Stwierdziła, że nie musi wiedzieć, dlaczego się boję, żeby mnie wspierać. Nadal nie mogę uwierzyć w to, jakie mam szczęście, że ktoś tak cudowny, jak ona pojawił się w moim życiu.
„Dużo myślałem, ale niewiele wymyśliłem. Nie będę udawał, że rozumiem, bo nie rozumiem, ale chcę Ci powiedzieć, że nie ważne jak bardzo się boisz, możesz zawsze do mnie przyjść, przytulić się i opowiedzieć co się stało. Albo możemy pomilczeć. Nie skreślę Cię. Na pewno nie z powodu tego, co się tam stało. Może mylę uczucia, nigdy nie byłem najlepszy w nazywaniu ich, ale od pewnego momentu, nie wiem dokładnie, kiedy poczułem to po raz pierwszy, lubię Cię bardziej. Może to za szybko, ale jeżeli to jeszcze nie miłość to, to uczucie nie jest mi pisane. Gdy na Ciebie patrzę, widzę piękny uśmiech i oczy mówiące więcej niż Ty sama. Gdybym mógł, cały czas bym Cię tulił. Nie zmęczyłbym się ani nie znudził. Wręcz przeciwnie. Chciałbym więcej. Po prostu Cię kocham".
Ta wiadomość sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy. Nie smutku. Szczęścia. Poczułam tak ogromną radość, wypełniającą mnie całą, jak jeszcze nigdy przedtem. Nagle nie miało znaczenia, co mówią o mnie za ścianą, ani to jak wyglądam. Najważniejsze było to, że jestem szczerze przeszczęśliwa i nic nie jest w stanie tego zmienić.
On mnie kocha. Napisał to. Napisał, że mnie kocha, a ja głupia nie odbierałam, będąc pewna, że gdy tylko przyłożę telefon do ucha zerwie ze mną. Myślałam i pisałam o nim straszne rzeczy. Nie byłam w stanie mu zaufać, a teraz okazuje się, że mnie kocha.
Wiem, naprawdę jestem świadoma tego, że nastolatkowie uwielbiają przesadzać, wyolbrzymiać. Zwłaszcza w uczuciach. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Ty nie byłeś naiwnym nastolatkiem, kiedy wmawiałeś mamie miłość tylko po to, żeby zostawić ją przy pierwszym problemie. W takim razie równie dobrze naiwny nastolatek może szczerze kochać, prawda?
Ale czy ja kocham jego? Nie, nie kocham. Tego jestem pewna. Jestem nim bardzo zauroczona, ale nie ufam mu i nie czuję tego czegoś, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? Czy nie mogę mieć szczęśliwej rodziny, przyjaciół i chłopaka, jak normalna nastolatka? Czy zawsze wszystko musi być pod górkę? Jak mam mu powiedzieć, że z mojej strony to jeszcze nie miłość w taki sposób, żeby nie złamać mu serca?
Nie mam pojęcia dlaczego, ale cały czas mam w głowie tę toksyczną myśl, że on jednak udaje. Bez sensu. Jaki miałby w tym cel? Co by mu to dało? Jakby miał złe intencje, nie pisałby do mnie, tylko rozpowiedział o tym, co się wydarzyło, gdy u mnie był.
To wszystko Twoja wina. Gdybyś mnie nie zostawił, byłabym szczęśliwa. Miałabym tę cholerną normalność, której tak mi brakuje. Nie myślałabym co noc o tym, czy zaraz nie zaczną się krzyki. Wstawałabym rano z uśmiechem.
Ale bałeś się tak jak ja się teraz boję. To paraliżuje i popycha do rzeczy, których nie chce się robić. Do ucieczki albo udawania przez kilka godzin, że wcale się nie odczytało wyznania ukochanego.
To dziwne. Wcale Cię nie znam, rozmawialiśmy raz i to przez kilka minut, a mimo to czuję się do Ciebie podobna. Jakbyśmy myśleli takimi samymi schematami.
Pewnie to nieprawda, ale kto mi zabroni pomarzyć? Pewnie mama by mi zabroniła, ale o niczym nie wie. Poza tym nie odzywa się do mnie od wczoraj. Jakbym to ja zrobiła coś złego. Ciekawe czy w ogóle pamięta o mojej wycieczce. Znając ją, to nawet nie pamięta, że chodzę do szkoły.
Chciałabym, żeby mnie przeprosiła. Nigdy tego nie chciałam, ale ten jeden raz tak. Poczułabym się lepiej. Miałabym taką świadomość, że rzeczywiście nie we mnie jest problem i nie mogłam nic zrobić.
Na razie czuję się jakbym to ja była wszystkiemu winna. W końcu przeze mnie zostawiłeś mamę, przeze mnie ona wzięła ślub z tym bucem, przeze mnie moja przyjaciółka zrezygnowała z tylu spotkań ze swoją grupą. Wszystko psuję. Tylko to potrafię.
A on jednak uważa, że mnie kocha. Dlaczego? Czym sobie na to zasłużyłam? Czy dałam mu do tego jakiś powód? Nie, ja tylko byłam. Nawet nie jestem pewna czy nikogo przy nim nie udaję.
Pozdrawiam
Twoja Zagubiona Córka
PS Postaram się coś do Ciebie napisać na wycieczce, ale nie wiem, czy mi się uda. Podobno będzie mało wolnego czasu, a mi każdy list zajmuje wieki.
____________________________________
Dziękuję za #1 w duchowe! Kocham Was za to!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro