Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Oszukaniec

Na peronie dziewieć i trzy czwarte jak zwykle panował tłok. Kate przepchnęła się z ojcem do przodu i stanęła na uboczu, aby pożegnać się z mężczyzną.
- To do zobaczenia, Kate! - odezwał się czarodziej, przytulając córkę.
- Do zobaczenia... - odpowiedziała i niespokojnie popatrzyła na Hogwart Ekspress, zastanawiając się czy Fred i George zajęli jej miejsce.
- Muszę już iść, tato - szepnęła.
Mężczyzna wyprostował się i lekko uśmiechnął.
- Pisz czasem! - krzyknął jeszcze na odchodne, a blondynka pomachała ręką i wbiegła do pociągu.
Rozejrzała się dookoła i zaczęła szukać bliźniaków Weasley w różnych przedziałach.
Odnalazła chłopców po chwili i z uśmiechem przywitała się z rudzielcami.
- Wyglądasz jak Syriusz Black - zaśmiał się wyższy, po poczochraniu dziewczynie włosów.
- Weasley - zagroziła mu palcem, ale w głębi duszy czuła się szczęśliwa.
Usiedli i Kate od razu zaczęła opowiadać im o swoich wakacjach: o wakacjach we Włoszech, wyjeździe do Polski i nocowaniu u swojej kuzynki.
Ciągle przypominała sobie nowe zdarzenia z tamtych dwóch miesięcy, o których chciała im powiedzieć.
Gdy wreszcie skończyła gadać oparła się o siedzenie i wysłuchała ich przygód.
Gdy George opowiadał o odgnamianiu ogrodu, poczuła ruch w okolicy uszu.
Skrzydełka jej kolczyków - złotych zniczy - zaczęły trzepotać.
Oliver był gdzieś niedaleko.

Z jednej strony chciała go zobaczyć i spytać jak mu minęły wakacje, a z drugiej niezręcznie było jej zostawić przyjaciół.
Bliźniacy zauważyli jej zmieszanie i George zamilkł.
- Czemu nie opowiadasz? - spytała, starając się nie przejmować kolczykami.
- Myślałem, że pójdziesz...
- Nigdzie nie idę - przerwała mu i skrzyżowała ręce - Wood mi przecież nie ucieknie.
- Nie byłbym tego taki pewien - Freddie wymownie popatrzył na jej poczochrane włosy, a potem wymienił rozbawione spojrzenie z bratem.

Kate patrzyła na widoki za oknem. Dzień był wyjątkowo mglisty i zimny.
Fred i George poszli poszukać Lee Jordana i jeszcze nie wrócili.
Nastolatka rozważała znalezienie Olivera, ale w końcu postanowiła zostać.
Chwilę później jednak okazało się, że on znalazł ją.
Stanął w drzwiach i przyglądał jej się chwilę z szelmowskim uśmiechem.
Blondynka zapatrzyła się za okno, podpierając głowę ręką i nawet go nie zauważyła.
Chrząknął kilka razy i dopiero wtedy nastolatka popatrzyła na niego i przywitała się z nim.
- Wreszcie - zaśmiał się, gdy już siedzieli naprzeciwko siebie.
- Jak tam wakacje? - spytała szybko, uśmiechając się przy tym ciepło.
- W porządku. Byłem na meczu Zjednoczonych z Puddlemere, i razem z rodzicami byliśmy w Hiszpanii.
- My we Włoszech, w Polsce u mojej cioci, przez jeden dzień w Glasgow - zaczęła wyliczać na palcach - Nocowałam u kuzynki w Londynie, pięć razy byłam na Pokątnej...
- Po co aż pięć razy? - spytał zaskoczony, marszcząc brwi.
- No bo próbowałam namówić tatę na Błyskawicę.
W oczach chłopakach od razu błysnęły dobrze znane jej iskry ekscytacji, gdy w pobliżu mówiono o quidditchu.
- Udało się? - w jego głosie było słychać podekscytowanie.
Chamberlain smętnie pokręciła głową.
- Szkoda - odpowiedział, a po chwili dodał - Ale i tak będziesz grać w drużynie?
- Aż tak ci się podobam?
Wood spojrzał na nią dziwnie, a gdy do niej samej dotarł sens własnych słów, spłonęła rumieńcem.
- Znaczy moja gra. Jak latam - poprawiła się natychmiast i ukryła twarz w dłoniach.
W myślach przeklinała siebie samą za swoją głupotę.
- No latasz...świetnie.

Za drzwiami przedziału usłyszeli śmiech. Blondynka najpierw pomyślała o Fredzie i George'u, ale to nie mogli być oni.
Przez szybę zobaczyli średniego wzrostu chłopca, o brązowych włosach i brązowych oczach. Napewno był od nich młodszy i Kate podejrzewała, że był to pierwszoroczny.
- Jesteś żenujący - odezwał się szatyn do Olivera, a potem znowu zaczął się śmiać.
Obrońca pokręcił głową, wyrażając dezaprobatę dla zachowania chłopca.
- Nie wolno ci podsłuchiwać - warknął Oliver, ale jednak na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Znacie się? - spytała Kate zdezorientowana i wstała - Zresztą to nieważne.
Popchnęła lekko pierwszorocznego i zamknęła drzwi przedziału.
Z powrotem zajęła swoje miejsce, ale chłopiec wrócił, śmiejąc się jeszcze głośniej.
- Nawet...dziewczyny...poderwać...nie umiesz... - wysapał i opadł na siedzenie obok Chamberlain.
- Mały, mógłbyś sobie iść? - zirytowała się dziewczyna, chcąc spokojnie porozmawiać z Wood'em.
Pokręcił głową.
- To sama cię wyprowadzę.
Już wstała, ale Oliver zrobił to samo i wypchnął chłopca z przedziału, wychodząc na korytarz razem z nim i trzaskając drzwiami.
Wrócił po minucie i jakby nic się nie stało, uśmiechnął się do Kate.
- Co ty mu zrobiłeś? - zapytała przestraszona.
- Nic. Spokojnie - odparł i już miał usiąść, ale pociąg gwałtownie się zatrzymał i zderzył się z dziewczyną.

W przedziale zgasło światło, a Kate szybko wyciągnęła różdżkę i szepnęła Lumos.
Na końcu różdżki pojawiło się światło.
Oliver stał nieruchomo, patrząc przez szybkę w drzwiach.
- Zgaś to. No już! - krzyknął po chwili i pociągnął ją na ziemię.
Dziewczyna wykonała jego polecenie i kucnęła na podłodze.
- Dementorzy - szepnął Wood, a ona kiwnęła głową.
Drzwi przedziału otworzyły się i pojawiła się w nich przerażająca postać w kapturze.
Stała tam przez chwilę, a potem spokojnie odleciała. I ku zdziwieniu Gryfonów, kulturalnie zamknęła za sobą drzwi.
Oboje wstali i otrzepali się z kurzu.
- Napewno chodzi o Syriusza Black'a - oznajmiła Chamberlain - Szukają go już od jakiegoś czasu.
Chłopak kiwnął głową i oddychał spokojnie.
A potem drzwi znowu się otworzyły i znowu stanęła tam postać w kapturze.

W mgnieniu oka podbiegła do Kate, a blondynka krzyknęła głośno.
Odsunęła się w bok i stwór zderzył się z oknem.
Kaptur zsunął się z jego głowy, a sam dementor zaczął się śmiać.
Wood natychmiast zapalił światło na końcu swojej różdżki.
- Fred, idioto! - wrzasnęła Kate, a po sekundzie w przedziale zjawił się też George.
Obojgu ta sytuacja wydała się niemożliwie śmieszna, a Chamberlain już zaczęła wymyślać dla nich karę.

16 listopada byłam na premierze "Zbrodni Grindelwalda" i umarłam na końcówce. Także bardzo wam polecam❤💗
A tak w ogóle był ktoś na minimaratonie? Bo ja z tego minimaratonu wróciłam przed drugą w nocy😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro