PRACA PRZYMUSOWA
Coś waliło drzwi. Coś bardzo głośno i zapewne coś co nie pozwalało się ignorować. Westchnęłam i spojrzałam za okno by jakoś określić czas. Było jeszcze ciemno więc albo był to środek nocy albo też jeszcze wczesne rano. No Merlina czy nie dadzą mi pospać do śniadania? Wstałam w końcu z łóżka mało miłym wyrazem twarzy za pewne. Walenie nie ustępowało.
- Dobra już idę!- Wrzasnęłam poirytowana. Nie miałam ochoty przejmować się piżamą. Ale gdy tylko otwarłam drzwi pożałowałam tego. Przy drzwiach bowiem stał sam Severus Snape, dawny przyjaciel, a teraz obojętny mi zupełnie czarodziej. Patrzył się na mnie jakby chciał prześwietlić moją piżamę wzrokiem.
- Snape!- Wysyczałam.- Twarz mam u góry to po pierwsze. Po drugie co ci odbiło by budzić mnie o nie wiadomo jak późnej porze lub też wczesnej!? - Spytałam rumieniąc się wściekle gdy tak na mnie patrzy..
Severus uśmiechnął się jak zwykle kpiąco gdy podniósł w końcu wzrok na moją twarz, a nie ciało okryte koronkową koszulą nocną.
- Jest czwarta, pani Potter- Powiedział swoim leniwym głosem. W głowie mi zaszumiało ze złości. Czwarta?! Czy ten człowiek robi sobie ze mnie jaja?!
- Czyli... Walisz w moje drzwi o czwartej rano, by mnie zobaczyć w mało wychodnym stroju Snape? Powaliło cię!?
- Skończ krzyczeć, Potter. Obudzisz uczniów- Powiedział czarnowłosy. No mnie chyba szlak trafi.- Przyszedłem bo Dumbledore, prosi nas na słówko. Uwierz mi, że dla mnie to też jeszcze za wcześnie i wolałbym jeszcze pospać, ale Dumbledore wysłał do mnie swojego patronusa i kazał mi cię obudzić bo mamy się zjawić w jego gabinecie.
Westchnęłam poirytowana .Świetnie zaczyna się ten dzień. Snape walący w moje drzwi o tak nie ludzkiej porze, pokazanie się temu Nietoperzowi w tak mało odpowiednim stroju. no po prostu bajka.
- Daj mi pięć minut, Snape. Muszę się przebrać. Nie mam zamiaru pozwolić byś dalej się na mnie tak gapił.
- Ja bym nie miał nić przeciwko- Powiedział uśmiechając się jak głupi. W tym momencie nie wytrzymałam i go spoliczkowałam. Severus był zaskoczony. Świnia!-prychnęłam w myślach. Co myślał, że pozwolę mu wypowiadać takie rzeczy bez karnie? To się pomylił.
Trzasnęłam mu drzwiami przed nosem i ubrałam się w białe jeansy , czarną bluzkę i na to narzuciłam czerwony kardigan. Potem wyszłam a czekający Snape przyglądał się mi ze swoim uśmieszkiem Miałam ochotę go trzasnąć. Od czasu gdy James zmarł, a ja zaczęłam pracę w Hogwarcie on zachowywał się wobec mnie bezczelnie po prostu. Wkurzał mnie tym i to bardzo. Żeby nie dać mu już żadnej okazji do wypowiadania swoich "komplementów" ruszyłam przed siebie. Czarnowłosy też zaczął iść i po chwili się ze mną zrównał. Droga do gabinety dyrektora przeleciała bardzo szybko. Nim się postrzegłam byliśmy przy wielkim gryfie. Popatrzyłam trochę zirytowana, bo nie znałam hasła.
- Znasz to hasło?- Spytałam zrezygnowana byłego Ślizgona
- Oczywiście, Lily. Znam- Uśmiechnął się jak zwykle złośliwie.
- To może je podasz co?- Spytałam tupiąc nogą.
- Może ładnie poprosisz?- Spytał patrząc na mnie prowokująco.
Prychnęłam tylko i milczałam. Snape zdawał się dobrze bawić, czekając aż go po poproszę by podał to cholerne hasło. Nie miałam jednak ochoty dawać mu tej satysfakcji. O nie. Zamierzałam czekać, aż sam pójdzie po rozum do głowy. Dumbledore z pewnością nie miał ochoty czekać nie wiadomo ile na nas tylko dlatego, że Severus postanowił się bawić w gierki.
- Długo jeszcze zamierzacie tu stać?- Usłyszeliśmy nagle głos dyrektora z góry. Nie mając zamiaru kłócić się znowu z tym kretynem ruszyłam w stronę gabinetu. Severus szedł za mną i miałam wrażenie że wypala mi znamię na plecach. Wzdrygnęłam się tylko i gdy tylko znalazłam się w gabinecie Dumbledore'a usiadłam na fotelu przy jego biurku. Severus zrobił to samo i przyglądaliśmy się staruszkowi czekając aż wyjawi nam powód zrywania skoro świt nas z łóżek.
- Muszę was o coś prosić. Musicie jednak obiecać że dacie pracować razem - Zaczął w końcu.
Poważnie? Mam pracować z tym człowiekiem, który był moim przyjacielem a potem wbił mi sztylet w plecy? Westchnęłam. Niech będzie. Jeżeli mamy coś zrobić razem to pewnie tylko dlatego, że Dumbledore wie co robić. Przeżyję obecność tego zdrajcy jeśli ma to pomoc sprawie.
- Dla dobra tego czegoś cokolwiek to jest obiecuję że postaram się być mniej niechętna do współpracy z tym o to osobnikiem- Powiedziałam zrezygnowana.
- Ja też obiecuję- Dodał Severus.
- Więc musicie uważyć pewien bardzo skomplikowany eliksir. Być może Voldemort będzie mógł się dostać do tej szkoły a ten wywar może spowolnić jego powrót do wszystkich sił- Powiedział staruszek wręczając nam kartkę. - Jesteście jednymi ze świetnych czarodziejów w tej dziedzinie i ufam że to rozgryziecie .
- Ale... To po innym języku- Stwierdziłam patrząc na kartce.
- Więc musicie rozgryźć ten język i zrobić ten eliksir - uśmiechnął się- no idźcie już kochani.
Będąc w komnacie parę chwil potem miałam ochotę rąbnąć się w głowie. Praca zespołowa ze Snape'm? Dlaczego Dumbledore uważa to za dobry pomysł? Przecież to może bardzo kiepsko się skończyć. No cóż Dumbledore będzie się tym martwić gdy nawzajem się po zagryzamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro