Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|Przesadzasz Chat|

|-I pokonają.- odezwał się Fu, patrząc na nastolatków.- Ale nie sami.

-Będą potrzebować pomocy.- dodała Elize, stojąca przy Mistrzu|

***
Oboje odruchowo odwrócili się w stronę rozmówcy. Ich oczy przypominały dwa spodki, które prawie wyskakiwały z orbit.

-Kim Pan jest?- spytał zszokowany Nino.

-Kimś na pewno, chłopcze.- zaśmiał się Fu.

Towarzystwo Elize chyba nie najlepiej wpływało na jego charakter. Lecz nie zwracał na to zbytnio uwagi. Naprawdę mało czasu bywał z ludźmi, cóż czego się dziwić skoro wszyscy jego przyjaciele już dawno leżą w drewnianych trumnach. Spędził z nią zaledwie parę godzin, a już czuł wyraźną zmianę. Był pewniejszy siebie, spokojniejszy, i lżejszy. O ile tak można nazwać to dziwne uczucie, które mu towarzyszyło od pierwszego spotkania z kobietą.

-'Ale nie sami, będą potrzebować pomocy.'- zacytowała Alya.- Co to znaczy? Są jeszcze inni bohaterowie oprócz Reny Rouge, Ladybug i Chata?- spytała patrząc z iskierkami w oczach na mężczyznę.

-Tak. Jest wiele bohaterów, a raczej mogło by być ich wiele.- sprostował błyskawicznie.- Miracul jest tyle, że wystarczyłoby na małą armię.- zaśmiał się.

-Co to...-zaczął szybko, a po może sekundzie Alya wytłumaczyła mu co to miracula, i do czego one służą.- Woow.

-Będziecie mieć naprawdę piękne dzieci.- zauroczyła się Elize bez namysłu o późniejszych konsekwencjach.- Chcę być druhą na ślubie, oraz matką chrzestną Aleksandra i Marii.

Gdyby wzrok mógł zabijać, to kobieta już mogłaby wskakiwać do trumny. Na całe szczęście Alya nie słyszała całości, więc poziom jej zirytowania stanął na dopuszczalnym.

-Elize, Matko Bosko!- krzyknął Mistrz podnosząc ręce ku górze.- Oni są w liceum! L i c e u m!

-Pff, no i?- odpowiedziała szybko, patrząc na starca z wyrazem twarzy mówiącym: 'I have wyjebane'. Gdyby dodatkowo miała okulary swagu, na bank przyjęli by ją do jakiegoś nudnego talent show, żeby rozluźniała atmosferę swoimi ciętymi ripostami.- Swojego męża poznałam właśnie w liceum!

-To było co najmniej sześćdziesiąt lat temu!- dodał mierząc kobietę wzrokiem.

-Sądzisz, że jestem tak taka młoda?- prychnęła staruszka.- Oprócz tego, to był jeden z lepszych okresów w moim życiu, okej?

-Od kiedy staruszkowie używają takich zwrotów jak "okej"?- spytał patrząc na nią zdziwiony.

Żył ponad sto lat, widział wielu starców, i nigdy jeszcze nie spotkał równie irytującego przypadku. Cóż, najwyraźniej ktoś postanowił zesłać na jego drodze naprawdę denerwującą nastolatkę w ciele staruszki.

-Od teraz.- odparła szybko śmiejąc się od ucha do ucha.- Mam siedemdziesiąt trzy lata, i chcę jeszcze sobie poczuć prawdziwego życia.

-Jesteś niedorzecna.- westchnął kręcąc głową.

-A ty nudny. Widzisz już nic nie możemy na to poradzić.- uśmiechnęła się wrednie.

-Jesteście naprawdę piękna parą.- wtrąciła dziewczyna, a staruszkowie szybko odwrócili głowy w jej stronę.

-Wasze dzieci muszą być piękne.- dodał Nino, uśmiechając się perfidnie, i jednocześnie przybijając żółwika z Alyą.

-Nie jesteśmy parą.- odpowiedział szybko Mistrz.- I nie mamy razem dzieci!

-Znamy się jakieś trzy godziny, to byłoby co najmniej dziwne.

***
-Mari?- powiedział z trudem, prawie niesłyszalnie.- Co się stało?

Na początku dziewczyna po prostu się patrzyła na niego. Najpierw zwykłym, zmęczonym od płaczu wzrokiem, po chwili jednak w jej oczach pojawiło się zdziwienie, a na końcu czysta radość. Na jej malinowych ustach pojawił się wielki uśmiech, a oczy zabłysnęły wesoło.

-Nigdy więcej mi tak nie rób, Chaton.- szepnęła rzucając się chłopakowi na szyję.- Proszę.

-Nie będę, obiecuję My Lady.- odpowiedział prawie od razu, tuląc do siebie dziewczynę.- Długo spałem?

-A skąd mam wiedzieć?- prychnęła.- Tu się nie czuje czasu, a liczenie w głowie nie ma najmniejszego sensu.

-Fakt. To było głupie pytanie.- stwierdził śmiejąc się z samego siebie.

-Musimy stąd uciec.- powiedziała stanowczo, patrząc w zielone oczy chłopaka.- Może znajdziemy jakieś kolejne lustro?

-Pamiętasz co ostatnio się stało, co widzieliśmy?- odparł patrząc na nią podejrzanie.- Co jeżeli właśnie o to w nich chodzi? Żeby nas straszyć, sprowadzać w nieszczęście? Może te 'lustra' tak naprawdę przedstawiają tylko i wyłącznie czarne scenariusze, które nigdy się nie spełnią?- wstał energicznie, pełen nowych sił.- Nie możemy im się oddać, to nas zniszczy.

-Przesadzasz Chat.- stwierdziła również wstając z zimmej bieli.- Właśnie przez to lustro poznaliśmy swoje tożsamości, czy to też jest według Ciebie jeden z czarnych scenariuszy?- spytała cicho, a iskierki w jej oczach zaczęły powoli niknąć.

-Nie. Oczywiście, że nie!- odparł szybko.- Ale widziałem mój najgorszy koszmar, nie chcę tego powtórzyć.- dodał pół-szeptem.

-Ja też tego nie chcę.- przyznała podchodząc bliżej chłopaka.- Musimy być bardzo ostrożni.

-Nie mamy innego wyjścia.- westchnął ciężko.- Na dobrą sprawę wiemy tylko tyle, że jesteśmy w jakieś cholernej białej, niekończącej się celi.- przeklnął.

-Ciekawie to podsumowałeś.- prychnęła granatowowłosa.

-Czuję się jak w momencie kiedy zostałem sfotografowany przez Pixelatora. Wszędzie jest biel, i tylko biel. Nic więcej.- spojrzał na dziewczynę troskliwie.- Ale tym razem na całe szczęście jestem z Tobą, a nie z Chloe.- zaśmiał się.

-To musiały być najcięższe chwile w twoim życiu.- ta również się zaśmiała.- Mam rację?

-Najcięższe chwile w moim życiu, to były chwile kiedy Ciebie przy mnie nie było, Biedronsiu*.- wyszczerzył swoje białe zęby.- Ale tak, masz rację.

-Jesteś strasznie irytujący, wiesz o tym?- spojrzała na chłopaka, podnosząc prawą brew do góry.

-Zdaję sobie z tego sprawę.- trącił ją ramieniem.- Zbyt często mi to mówisz.

-Gdybyś mnie posłuchał, to bym tego nie powtarzała.- powiedziała uśmiechając się zwycięsko.

-Nawet jakbym posłuchał, to ty byś i tak mi to powtarzała.- stanął naprzeciwko Marinette, która z spokojem patrzyła na blondyna.- Oprócz tego nienawidzę słuchać, wolę gadać.

-Taa. Wiem coś o tym.- uśmiechnęła się.- Nie znamy się pierwszy rok, mój drogi.

-Czas spędzony u twojego boku strasznie szybko leci, Ladybug Dupain-Cheng.- prychnął.

-A u twojego strasznie się dłuży, Panie Chat Noir Agreste.- stwierdziła szybko.

Sposób w jaki ze sobą rozmawiali był unikalny, oryginalny, i cóż, dosyć dziwny dla kogoś innego niż ta dwójka. Podobnie wyglądała ich relacja, która opierała się na ciągłych żartach, wygłupach, docinkach, i ripostach. Tworzyli bardzo burzliwą relację, lecz mimo to darzyli siebie nawzajem uczuciem. Bo w końcu, Biedronka i Marinette to ta sama osoba, prawda?

-Powiesz to samo za dziesięć lat.- machnął na to ręką, kręcąc z rozbawieniem głową.

-Skąd ta pewność, że będę z Tobą za dziesięć lat?- spytała pewna siebie.

-Bo to przeznaczenie, a z przeznaczeniem nie można się kłócić.- odparł bez wahania.

xxx
NIESPODZIANKAA!
Nie spodziewaliście się dzisiaj rozdziału co?
Ha, mam was!
Tak czy siak, ten rozdział uznaję za jeden z tych *udanych* 👌
To chyba przez Elize, Mistrza, Nino i Alyę.
Ogólnie doszłam do wniosku, że Ladybug, Chat, Chaton brzmi lepiej niż Biedronka, Kot, Koteczek.
Ale mimo wszystko Biedronsia, Biedronsiu itd. zostają.
To tak mega uroczo brzmi 😍
A po angielsku 'Biedronsia' to jak jakiś bubel brzmi XD
No sorry.
Więc koniec końców, Biedronsia (jako jedyna nazwa Polska, lol)  zostaje.
Tak żeby nie było, piosenka w mediach nijak nie pasuje do rozdziału, ale po prostu tak ją lubię, że musiałam dać:))

Polecam sobie odtworzyć ❤
Ogólnie rozdział 1004 słów 👌
No także to by było na tyle.
Jak wam się chce to możecie dać spadające gwiazdki, czy coś.
Nie wiem XD
P.s ktoś jeszcze w #teamElize?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro