Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tom I : Rozdział III

    Jongin z głośnym brzdękiem odstawił walizkę na podłogę w hotelu, po czym poluźnił krawat, który do tej pory sztywno i dość ciasno tkwił zawiązany przy samej szyi mężczyzny. Następnie z torby podróżnej wyjął pudełko z różowym wieczkiem i uśmiechnął się bardzo szeroko. Jego asystentka spojrzała na bruneta z rozbawieniem, ale nie skomentowała niczego. Kim przeszedł przez salon apartamentu, jaki jego firma wynajęła i usiadł przy stole w części jadalnej. Czasem uwielbiał to, że był zastępcą prezesa, jednak zazwyczaj wyklinał ten fakt i żałował, że nie może częściej spędzać czasu z rodziną. 

Mężczyzna otworzył wieczko pudełka i niemalże zaśmiał się widząc ryż z warzywami ułożonymi w wielki napis Hwaiting i kurczaka, który tworzył swojego rodzaju ramkę do napisu. Dodatkowo zdawał sobie sprawę, że w tym momencie Kyungsoo bawił się z jego synem,  a on tak cholernie chciał do nich dołączyć. Brunet jedynie westchnął i wziął do ręki pałeczki, które jego przyjaciel również spakował i zaczął pochłaniać swojego ulubionego kurczaka. 

Dosłownie po chwili, która trwała nie dłużej niż pięć minut cała zawartość pojemnika była już opróżniona, a mężczyzna poklepywał się lekko po brzuchu z ogromnym uśmiechem na twarzy. Dania jego przyjaciela zaliczały się do tych najlepszych. Śmiało mogły konkurować z daniami podawanymi w najdroższych i najekskluzywniejszych restauracjach. Przyznawał nawet się do tego, że Wendy nie gotowała nawet w najmniejszym stopniu tak dobrze jak Kyungsoo. Kątem oka dostrzegł jak jego asystentka sprawdza coś w smartphonie i spogląda co chwila w jego stronę. Kim westchnął ciężko wiedząc co to oznacza. Jego obowiązki wzywają. Jongin szybko wstał, przeciągnął się i ruszył w stronę sali konferencyjnej, znajdującej się na dolnych piętrach hotelu. 

         Po ciężkim dniu tłumaczenia jednego projektu na kilku spotkaniach z różnymi inwestorami, wreszcie Kim mógł rzucić krawat gdziekolwiek i położyć się na łóżku. Zbędna część garderoby wylądowała na stoliku nocnym, a marynarka została niedbale rzucona na fotel. Jongin przymknął oczy i przeczesał lewą ręką swoje niesforne kosmyki włosów wpadające mu na oczy. Dopiero po chwili podniósł się ciężko do pozycji siedzącej i wyjął z kieszeni spodni telefon. Szybko odszukał na kakaotalk kontakt do przyjaciela i nacisnął połączenie wideo. Nie musiał długo czekać na zobaczenie kogoś po drugiej stronie. Tym kimś okazał się jego własny syn z całą brudną buzią od dżemu najwidoczniej truskawkowego. Mężczyzna zaśmiał się i pomachał maluchowi. 

- Synku, zostawić cię na jeden dzień a ty już cały brudny! 

Chłopczyk zaśmiał się i rękawem bluzy, którą miał na sobie szybko starł resztki dżemu. Jongin z rozbawieniem pokręcił głową. Jego maluch za każdym razem go zaskakuje coraz bardziej. Nagle w kadr pojawiła się ciemna czupryna. 

- Jongjoo z kim rozmawiasz? 

Kyungsoo kątem oka dostrzegł uśmiechniętą twarz przyjaciela, więc wewnętrznie się uspokoił. Bał się, że maluch odebrał od kogoś obcego dla niego. Jednocześnie jego serce delikatnie przyśpieszyła, jak za każdym razem, kiedy widział uśmiech Kima. 

- Jak ci minął dzień Nini? Zjadłeś obiad? Ubrałeś się ciepło? Piłeś dużo wody? 

Po serii pytań Jongin wraz z swoim synem ledwo powstrzymywali śmiech. Oboje wiedzieli, że Do był osobą troskliwą, jednak za każdym razem przechodził sam siebie. Starszy Kim spojrzał łagodnie na Kyungsoo, po czym w żartach posłał mu serduszko z paców. 

- Zjadłem, ubrałem, piłem, a mój dzień był męczący. Czy wszystkie pytania znalazły odpowiedź?

Do przytaknął i usiadł na kanapie jednocześnie podnosząc Jongjoo i sadzając go na swoich kolanach. Mężczyźni rozmawiali jeszcze chwilę, po czym obaj stwierdzili, że jest już późno i wszyscy powinni odpocząć. 

Jongin rozłączył się, a jego wzrok spoczął na książce. Dla rozluźnienia sięgnął po nią i otworzył na pierwszej stronie. Nagle na jego klatkę piersiową spadła złożona na cztery kartka papieru. Mężczyzna podniósł ją i przyjrzał się jej. Wiedział, że to prywatna rzecz jego przyjaciela, jednak ciekawość wzięła górę. Rozłożył papier i zaczął czytać to co było tam napisane. Każde zdanie, każde słowo było dla bruneta niczym pocisk ogłuszający. Nigdy nie przepadał za osobami homoseksualnymi, a teraz nagle dowiedział się, że jego najlepszy przyjaciel jest jednym z nich. Dodatkowo zakochanym w nim. Kim doczytał do końca list, a w jego oczach pojawiły się łzy. 

Mężczyzna był zdezorientowany. Nie chciał tracić przyjaciela, w końcu przez te wszystkie lata był dla niego oparciem we wszystkich najgorszych momentach. Z drugiej strony przez ten list czuł jak wielki ból odczuwał Kyungsoo. Jednak miał już żonę i dziecko, które kochał najmocniej na świecie. Brunet podniósł się do pozycji siedzącej i złapał się za głowę. Jego myśli pędziły na wszystkie strony nie dając mu się skupić. Skronie pulsowały lekkim nieprzyjemnym bólem. Nie wiedział co ma o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony chciał nadal znaleźć się przy synku i Kyungsoo i spędzić z nimi jak najwięcej czasu, a z drugiej miał ochotę zrobić sobie przerwę od widywania mężczyzny. Nie mógł sobie wyobrazić, że ich relacje nie ulegną zmianie. 

- Cholera, co mam teraz zrobić?

Jongin spojrzał na list i przeczytał go jeszcze raz. Z kolejnym razem kiedy czytał to co zostało napisane, uświadamiał sobie jak bardzo był głupi. Nie tylko nie zauważając niczego, ale i nieświadomie odtrącając tą część swojego przyjaciela. Rozpłakując się niczym małe dziecko Jongin mamrotał pod nosem. 

- Kyung przepraszam, tak bardzo przepraszam. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro