Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17: See You Again

Tłumaczenie notki autorki (wyjaśnienie postaci)

[Kilka rozdziałów wcześniej napisałam, że Jake był chłopakiem, który był w schowku, to on powiedział prawdę Charlotte i to on dzwonił do Emmy jakiś czas temu. Aktualnie jego imię to Daniel, nie wiem dlaczego tak zrobiłam]

___________________________________________________________________________________

Po tym jak Daniel skończył opowiadać, oparłam się powoli o ławkę. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego, ale nie mogłam tego znieść. Nie mogłam uwierzyć w to co mi właśnie powiedział.

-Nie powiedział ci tego?- spytał łagodnie.

-Nie- zareagowałam tak samo lekkim tonem.

-Nic z tego?

-Niewiele.

Refren Holy Grail wydobył się z jego kieszeni i posłał mi słaby uśmiech zanim schował i odpowiedział.

Po paru chwilach, wyciągnął telefon i spojrzał na mnie uważnie zadając pytanie.

-Chciałabyś do mnie wpaść na obiad? Emmy i kilku naszych przyjaciół wychodzi na pizzę.

Skinęłam szybko, ponieważ pizza brzmi fajnie tak jak poznanie Daniela. Uśmiechnął się i wstał podając mi dłoń.

Gdy szliśmy przez Grove, nadal na mnie patrzył. Czułam jak na moich policzkach wyciska się ciemnoczerwony kolor.

-Co?

Zaśmiał się i spojrzał na jedno z drzew.

-Dziwne jest to, że wreszcie mogę z tobą pogadać- odpowiedział, a ja okryłam się ciaśniej kurtką i przytaknęłam.

-Wiesz, że Harry powiedział mi, że nie powinnam z tobą rozmawiać- zachichotał i uniósł brwi.

-On jest nieco nadopiekuńczy względem ciebie, mam rację?- wybuchnęłam śmiechem spotykając wzrokiem wzburzone wody jeziora na wprost nas. Nie masz pojęcia. Nikt nie ma.

Po tym jak dotarliśmy do końca Grove, zstąpił ze ścieżki i pare minut później byliśmy na Fifth Avenue. Tu było absolutnie wspaniale, słońce zaczynało zachodzić. A światła zaczynały już świecić, Daniel posłał uśmiech w moim kierunku i nagle się zatrzymał przed ogromnymi drzwiami hotelu 'Four Seasons'. 'The Four Seasons hotel'.

Widocznie opadła mi szczęka, ponieważ twarz Daniela wyrażała rozbawienie.

-Boże. Nigdy nie powiedziałeś mi, że jesteś- przerwał mi.

-Bogaty?- skinęłam lekko chichocząc.

-Praca dla Aidena się opłaca- zrzuciłam uśmiech z moich ust.

-Ah, rozumiem.

Dlaczego Aiden nimi manipulował? Nie mógł zostawić takiego chłopaka jak Daniel w spokoju? Oh nie, zapomniałam. To był Aiden. Weszliśmy do windy i Daniel nacisnął przycisk z numerem 13. Kiedy zaczęliśmy iść, Daniel zaczął:

-Nie lubisz Aidena.

-Nie. Nieszczególnie- skinął.

-Ja też nie, ale on tam był dla mnie długo.

Co?

-Nigdy nie widziałem Aidena jako dobrego słuchacza- zaśmiał się.

-A kto widział? On jest naprawdę szorstki, a poza tym to dobry chłopak, który wybiera złe drogi- przytaknęłam, pozwalając informacjom wydobyć się z mojej głowy. Nie mogłam pozwolić, aby Daniel sprawił, że zaufam Aidenowi, ponieważ Aiden to Aiden. I wiedziałam kim jest i co zrobił. Ale również. wiedziałam co zrobił Harry, co nie było wcale lepsze od tego co zrobił Aiden.

Dotarliśmy na jego piętro i otworzył mi drzwi pozwalając nam obu wejść do środka. Daniel poprowadził mnie korytarzem do kolejnych drzwi. Drzwi otworzyły się. Ujrzałam dziewczynę, którą przedtem nie widziałam. Miała krótkie, farbowane, blond włosy, które pasowały do jej drobnej figury, niebieskie oczy i jasnoczerwone usta. Jej czarne rurki i biały crop top sprawiały wrażenie kobiety hipster.

-Miley, to jest Charlotte- podała mi rękę i potrząsnęła moją.

-Miło mi cię poznać Charlotte- jej południowy akcent był dla mnie zaskoczeniem ze względu na jej wygląd. Ale jako dziecko, zawsze mi mówiono, że nie ocenia się książki po okładce. Poszliśmy do salonu, a tam siedziały już kolejne cztery osoby siedzące na ogromnej dużej kanapie. Daniel pociągnął mnie za sobą, a oni wstali.

-Charlotte, to jest Justin- delikatnie potrząsnął moją dłoń i nic na to nie mogłam poradzić, ale dostrzegłam jaki był atrakcyjny. Brązowe oczy i pełne wargi, i jego głęboki, ochrypły głos, gdy mówił.

-Miło mi cię poznać- następny chłopak z groźnymi, niebieskimi tęczówkami.

-To jest Jordan- potrząsnął mocno moją ręką i nic się nie odezwał. Ty też się pierdol Jordan. Dziewczyna stojąca obok niego, pocałowała go w policzek.

-Przepraszam, on jest po prostu wściekły, ponieważ Daniel ostatnio poświęcił cały swój czas na próbie odnalezienia ciebie- posłałam jej uśmiech.

-Jestem Clary- skinęłam i potrząsnęłam jej dłoń.

-Charlotte.

Blondynka wstała z kanapy. Dziewczyna, która była w areszcie. Emily. Pamiętałam jak Daniel o niej opowiadał. Wyglądała jakby była na mnie wkurzona. Zacisnęła swoje błyszczące usta w niesmaku wycelowanym we mnie, które można było zobaczyć 100 mil stąd. Wysunęłam dłoń.

-Jestem Charlotte- przewróciła oczami.

-Mhm- stałam wciąż, starając się zignorować jej nieuprzejmość. Obróciłam się do Daniela i on również wyglądał na zaskoczonego.

-Emmy, serio?- wzruszyła ramionami i zwróciła się w stronę korytarza.

Daniel podszedł do mnie.

-Przepraszam cię za nią- potrząsnęłam głową.

-W porządku- posłał mi uśmiech i zwrócił się do Miley, Clary, Jordan i Justin.

-Gotowi?

-Musimy zaczekać tylko na Austina- moje serce podskoczyło na dźwięk tego imienia, ale ukryłam moją nadzieję ze zmieszaniem i uniosłam brwi.

-Kim jest Austin?- drzwi otworzyły się obok mnie i odwróciłam się widząc Austina. Wyglądał tak samo, ciemne włosy i ciepłe oczy. Wyraźna, uśmiechnięta linia szczęki. Prawdopodobnie wyglądał jak ten bohater z jakiejś komedii romantycznej, gdzie dziewczyna i chłopak ponownie się spotykają i skaczą sobie w ramiona, tak jak ja biegnę do Austina. Oplata mnie mocno rękoma, a ja wtulam się w jego cienką, dopasowaną, białą koszulkę i wdychałam znajomy zapach wody kolońskiej.

-Długo się nie widzieliśmy- mruknęłam zanim oderwał mnie od swojego torsu i wybuchnął śmiechem.

-Masz rację- powiedział, a jego wzrok spotkał się z moim na moment i jeszcze raz mnie przytulił zanim mnie puścił.

-Wy dwoje się znacie?- zapytał Daniel z małym uśmieszkiem. Oboje się zaśmialiśmy.

-Trochę- odpowiedział Austin dźgając mnie lekko w żebra.

-Dobrze. Więc chodźmy- powiedział, kiedy wyszła Emmy. Wszyscy zrobili to samo, a Austin cały czas był przy moim boku.

***

Kiedy weszliśmy do restauracji i zajęliśmy miejsca, Austin spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Jak leci?- odwzajemniłam uśmiech.

-Dobrze. Lepiej niż było- skinął.

-A co z Harrym?

-Nie spotkałam go więcej- kłamałam.

Nie chciałam go okłamywać. Ale nie chciałam, żeby się o mnie martwił, bo nie powinien tego robić. Nie chciałam, żeby miał jakieś kłopoty z Aidenem, bo mi pomagał. Anie nie mogłam być już pewna, czy on był szczery wobec mnie? Po tym co mi wcześniej Aiden powiedział, nie wiedziałam na czym stoimy. I zdecydowanie mogę się przed nim skonfrontować w najbliższym czasie, gdy go zobaczę.

-To dobrze. Jakoś nie zostawił bardzo dobrego wrażenia na tobie.

-Nie pozostawił żadnych wrażeń na mnie. Jestem bardzo niezależna- powiedziałam, a mały uśmiech pojawił się na moich ustach. Wziął kawałek pizzy.

-Więc, jak ci się podoba w Nowym Jorku?- uśmiechnęłam się szerzej.

-Kocham to miejsce. Jest perfekcyjne. Ale tęsknię czasami za Seattle- przytaknął.

-Seattle również za tobą tęskni- zaśmiałam się.

-Przez Seattle, mam rozumieć, że ty- uśmiechnął się.

-Tak.

Po tym jak zjedliśmy i pogadaliśmy, Daniel podwiózł mnie pod moje mieszkanie. Odgłos samochodów był prawie tak straszny jak hałas na mojej ulicy, kiedy otwierałam drzwi.

-Pa Charlotte!- te wszystkie wrzaski naraz. Posłałam mu uśmiech i weszłam do środka.

Obserwowałam jak samochód odjeżdża i wspinałam się szybko po schodach. Kiedy szłam korytarzem, czułam jak zimne powietrze owiewa moje ciało. Włożyłam kluczyk do zamka i popchnęłam drzwi wchodząc do jeszcze bardziej chłodnego mieszkania.

Zaświeciłam światło i poszłam do garderoby, aby się przebrać w parę krótkich spodenek i bokserkę. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale nie miało dla mnie znaczenia jak bardzo lodowato było, bo mi zawsze było gorąco w nocy, chyba że był ktoś jeszcze w łóżku. Zimna podłoga była paraliżująca dla moich biednych stóp, gdy wyłączałam światło i wracałam do łóżka.

Przykryłam się kocem i zaczęłam rozmyślać o tym co mi dzisiaj Daniel powiedział.

Harry zgwałcił Taylor. Był w gangu. Cała jego przeszłość o której mi wspomniał. I całkowicie na temat niej kłamał. Całkowicie. Miałam na myśli, że mogłabym sobie to poukładać, aby zrozumieć, jeśli on próbował to zataić. Ale chodzi o to, że zapytałam go prosto z mostu, czy zgwałcił Taylor. A on wprost mnie okłamał. A ja mu uwierzyłam. Tak, kłamałam przed Harrym. Nie mówiłam często prawdy, nie ważne co zrobiłam i tak byłam czysta. Zawsze byłam szczera wobec niego. Nie mogłabym okłamywać Harrego. I naprawdę zaczęłam się zastanawiać czy okłamał by mnie tak bardzo. I trzymał całą swoją przeszłość w ukryciu przede mną; naprawdę zaczęłam się zastanawiać.

Co on jeszcze ukrywa przede mną?

___________________________________________________________

Jednak udało mi się przetłumaczyć dzisiaj rozdział xd

Do następnego miśki xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro