Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Zaparkowałam samochód na najbliższym wolnym miejscu i wysiadłam z pojazdu. Zoe ruszyła za mną, a ja kliknęłam guzik zamykający samochód. Kobieta pomachała mi jak wysiadłyśmy z windy i skręciła w kierunku biura analityków.

– Cześć – zwróciłam się do ponuro wyglądających współpracowników, którzy siedzieli,w sali konferencyjnej. Zajęłam miejsce między Liamem, a Blake'iem i oparłam nogi o krzesło naprzeciwko.

– Policja aresztowała dwie członkinie Lupi Mary Sue Drobkins i Cassandrę Robin Jackson. Niestety policyjna samowolka zjebała cały nasz plan, bo agent Rogers wraz z agentką O'Connor wykryli w Dark Webie informację o odwołaniu wyścigów. Musimy opracować nowy plan, bo poprzedni jest spalony. Konsultowałem się z dyrektorem Wray'em i razem stwierdziliśmy, że agentka Mormont nie powinna jechać sama na akcję. Pojedzie z nią agent Johanson, więc obydwoje macie zakaz wchodzenia na przestrzeń więzienną, bo jak was rozpoznają to jesteśmy w dupie. Dodatkowo agent Johanson zostaje przeniesiony tymczasowo do oddziału B78, a dowództwo pododdziału terenowo-wywiadowczego oddziału A78 przejmuje John Dart. Agencie White wyznacz dwie osoby do przesłuchania zatrzymanych za godzinę. Agencie O'Kelly wyznacz ludzi na swoją zmianę, a ja wybiorę ludzi na jutrzejszy ranek. Agent Johanson i agentka Mormont mogą obserwować przesłuchania – powiedział Thomson, a ja ciężko westchnęłam.

– Kto prowadził akcję policji? – zapytałam, a wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Joe zaczął czegoś szukać w papierach.

– Starszy sierżant David Strong – przeczytał Joseph, a ja wpisałam szybko nazwisko do bazy.

– Strong grzał dupę w drogówce przez dziesięć lat. Potem pomógł rozwiązać sprawę morderstwa i awansował na starszego sierżanta. Samowolnie bez żadnej konsultacji poprowadził akcję w wyniku której zginęło pięciu policjantów, a dziesięciu zostało rannych. Efektem działań było zepsucie planu i złapanie dwóch kobiet, z czego jednej możemy udowodnić tylko kupno, ewentualnie handel narkotyków. Czy tylko moim zdaniem zasługuje na naganę? – zapytałam, przytaczając informację z FBI. W sali zapadła cisza, a ja zmierzyłam współpracowników wzrokiem.

– Agentka Mormont ma rację – poparł mnie, ku mojemu zdziwieniu Blake. – Sierżant Strong zachował się nieodpowiedzialnie i złamał procedury, więc powinien ponieść konsekwencje–dokończył brunet, a ja przewróciłam oczami, widząc jego spojrzenie posłane w moją stronę.

– Dobrze. Rozstrzygnijmy to głosowaniem. Kto jest przeciw naganie? – George White z A78 podniósł rękę. – Kto jest za? – wszyscy poza White'em podnieśli ręce, więc Joe zapisał sobie coś w notatkach. –Dobrze w takim razie kończę spotkanie i na kolejnym przekazaniu zmiany mają być obecne oddziały C78 i A78, bo B78 nie jest już dzisiaj potrzebne. Dobranoc – Thomson zakończył spotkanie, a wszyscy po kolei zaczęli wychodzić z sali.

– Cześć Aidana. Wyskoczymy gdzieś razem jutro około siedemnastej? – zapytał Blake, a ja zaczęłam się śmiać i oparłam się o stół łapiąc oddech.

– Przez ciebie wiszę Zoe piwo, a tak na przyszłość nie rozmawiajcie z Taylorem o waszym zakładzie tak głośno. Na razie, skarbie –posłałam mu buziaka w powietrzu i zostawiłam Johansona osłupiałego na środku korytarza. Ktoś szarpnął mnie za ramię i wciągnął do pokoju sprzątaczek. Zaśmiałam się, widząc czerwoną ze złości twarz Davida Stronga.

– Po chuj rozpoczynałaś rozmowę, gówniaro? – zapytał mężczyzna, patrząc na mnie oskarżycielsko, a ja odwzajemniłam spojrzenie. Nie będzie mnie jakiś pierdolony piesek szarpał i wyzywał od gówniar.

– Po chuj się wtrącałeś podstarzały służbisto? – odwarknęłam w tym samym tonie i wyszłam ze schowka trzaskając drzwiami.

– Pożałujesz! – usłyszałam jeszcze krzyk Stronga, ale totalnie było mi z tego powodu wszystko jedno, więc poszłam dalej.

– Nie sądziłam, że aż tak szybko przystąpi do "działania". Blake zapytał się o wyjście i wiszę ci teraz piwo stara – zrobiłam cudzysłów w powietrzu, podchodząc do Zoe, która stała pod drzwiami mojego biura z uśmiechem. – Przecież założyli się wczoraj! Dupek przeceniający swoje możliwości nie mógł utrzymać kutasa w spodniach i teraz muszę iść z tobą na piwo! – fuknęłam, szturchając blondynkę w ramię. Wyciągnęłam kluczyki i otworzyłam samochód, zajmując miejsce za kierownicą.

– Ciekawe, czy ktoś jeszcze założy się o przelecenie cię? Ja obstawiam ekipę z C78 – stwierdziła Zoe, siadając na miejscu pasażera, a ja przewróciłam oczami.

– Zobaczymy, czy o ciebie się ktoś założy, seksowna pani psycholog – zaśmiałam się kpiąco, a Zoe sprzedała mi kuksańca nad skrzynią biegów.

***

Wrzuciłam dolara do automatu i nacisnęłam odpowiedni przycisk. Coś piknęło, a ja zajrzałam za szybkę w której powinien znajdować się kubek. Zamiast papierowego naczynia zobaczyłam kawę lejącą się  przez kratkę do ścieków, przez co zaklęłam kopiąc tą jebaną maszynę.

– Ta maszyna ewidentnie cię nie lubi, Dany – stwierdziła Zoe, kiedy po raz kolejny zastała mnie na wyklinaniu złośliwego urządzenia. Klepnęła jakiegoś przechodzącego praktykanta w ramię i poleciła mu zrobić dwie kawy w zamian za możliwość napisania raportu z przesłuchania członkiń Lupi.

– Ja bym się tak nie cieszyła, bo spisywanie zeznań z dyktafonu jest cholernie nudne – stwierdziłam cicho, kiedy brunet odbiegł w kierunku kuchni, a di Angelo parsknęła śmiechem na ten widok. Dosłownie dwie minuty później praktykant przyniósł nam dwie kawy w kubkach FBI, a Zoe podała mu miejsce do którego ma się zgłosić za trzy godziny. Skierowałyśmy się powolnym krokiem na nasze piętro z racji tego, że przyjechałyśmy dzisiaj pół godziny wcześniej. Weszłyśmy do sali konferencyjnej jako pierwsze i zajęłyśmy swoje miejsca odkładając kubki na stół. Zarzuciłam nogi na oparcie krzesła od Blake'a i zaczęłam czytać Pieśni lodu i ognia na telefonie.

– On zabije ją i tego starego! – krzyknęła Zoedo mojego ucha wskazując imiona na ekranie, a ja obróciłam się do niej z rządzą mordu.

– Jak mogłaś? A ja ci ufałam, a ty mnie bezczelnie zdradziłaś! Spoilery? Do takich czynów się posuwasz? – zapytałam, a blondynka głośno się roześmiała, przez co podwójnie miałam ochotę ją zabić.

– Spierdalaj – warknęłam i dźgnęłam ją w ramię, przez co dziewczyna zachwiała się, huśtając się na krześle. Pisnęła i zdołała się złapać stołu zanim upadła na podłogę, co wywołało mój śmiech. Zoe pociągnęła mnie za rękaw bluzy, a ja gwałtownie położyłam nogi na ziemi, aby uniknąć zlecenia z krzesła. Uniosłam brwi z niedowierzaniem, pokazując di Angelo środkowy palec, na co ona wystawiła mi język.

– Jak w przedszkolu – skomentował Joe wchodząc do pomieszczenia, ja posłałam mu szeroki uśmiech. Thomson zajął swoje miejsce i przesunął w naszym kierunku dwie teczki.

– Raport z przesłuchania – wyjaśnił i polecił praktykantowi, aby położył po jednym na każdym miejscu. Otworzyłam teczkę i przeleciałam wzrokiem o informacjach takich jak dane przesłuchiwanych i przesłuchujących. Otworzyłam strony z dialogiem i uniosłam kawę do ust. Był to duży błąd, bo przy pierwszej wymianie zdań między Drobkins, a White'em nieomal oplułam się kawą.

M.D-Mary Drobkins

G.W- George White

"G.W: Od kiedy należysz do Lupi?

M.D: Umiesz aportować? Bo z taką mordą powinno ci to świetnie wychodzić.

G.W: Od kiedy należysz do Lupi?

M.D: Masz tylko jedno pytanie na tej karteczce? Sądząc po rozmiarze dopasowałeś ją do swoich potrzeb. Znaczy ja nie dyskryminuję, bo rozmiar teoretycznie nie ma znaczenia...

G.W: Możesz mi kurwa odpowiedzieć?

M.D: Nie? Ty się jeszcze pytasz? Masz jakąś piłeczkę, bo chętnie bym sprawdziła, czy umiesz aportować!

G.W: Od kogo kupowałyście towar?

M.D: A chuj cię to obchodzi? Chcesz zmienić dilera?

G.W: Odpowiedz.

M.D: No od tego co zawsze. Ty tam! Za weneckim lustrem czy jak to się do chuja nazywa! Przynieś piłeczkę, albo patyk, albo cokolwiek do rzucania, bo piesek nie chce współpracować! "

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro