Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Rutyna. Najgorsze dla mnie słowo w historii tego świata. Szowinizm i seksizm mogą się schować, gdy do twojego życia wjedzie z buciorami pani rutyna. Wszystko cię nuży i doprowadza do szału, a najdrobniejsze zmiany od zaplanowanych czynności stają się najprzyjemniejszą odskocznią.

Od ponad trzech tygodni pracowaliśmy nad zdobyciem jakichkolwiek strzępków informacji na temat wyścigów. Razem z Blake'iem i Liamem ustaliliśmy, że Alfą kliki w Waszyngtonie jest Jason Jones, ale na tym nasze sukcesy się skończyły. Zoe wraz z innymi analitykami dopracowywała plan, ale nie mieli szansy wprowadzić go w życie bez istotnych szczegółów takich jak data i miejsce. Michael wraz z irytującym Williamem i Dianą obserwowali na zmianę Dark web, ale nic nie znaleźli. Stones wysunęła teorię, opierając się na śladach, że wszystkie informację Lupi wstawia na Dark Web podczas przekazania zmiany i usuwa po kilku minutach. Zadecydowaliśmy więc na przekazaniu, że kolejna zamiana odbędzie pół godziny wcześniej. Wiliam, Michael i Diana o równej północy siedzieli na Dark Webie, ale strona ucichła. Zoe jako pierwsza zasugerowała, że mamy kreta, więc wszyscy zaangażowani w sprawę zostali przesłuchani w obecności psychologa. Barbra Evans pracowała na stanowisku psychologa w FBI od ponad dziesięciu lat i zaprzeczyła teorii, że ktokolwiek jest wtyką.

Drzwi mojego biura z hukiem uderzyły o ścianę, kiedy Zoe otworzyła je gwałtownie. Uśmiechnęła się do mnie zwycięsko i rzuciła na moje biurko kartkę z adresem, godziną oraz datą.

– Miejsce i czas następnych wyścigów organizowanych przez Lupi. Michael przed chwilą wyczaił to w Dark Webie, przez wpis jednego z handlarzy – wyjaśniła kobieta, a ja kiwnęłam głową zrozumiawszy, że przystępujemy do działania.

– Czyli mogę się już szykować? – zapytałam z niezdrową ekscytacją na myśl o prawdziwych wyścigach. Odkąd po raz pierwszy przekroczyłam stówkę na liczniku pokochałam szybką jazdę i tą adrenalinę, kiedy ledwo widzisz asfalt. Ojciec obiecał mi, że na szesnaste urodziny zabierze mnie na wyścigi, ale zginął zanim spełnił obietnicę. Mój brat nie chciał słyszeć o czymkolwiek związanym z bronią lub wyścigami i tylko cudem zdołałam uchronić moje zabawki przed sprzedażą.

– Wyglądasz jakbyś była napalona. Kiedy ostatni raz się z kimś pieprzyłaś? – zapytała blondynka unosząc kącik ust, a ja przewróciłam oczami. Szarooka przez ostatnie tygodnie często zwracała mi uwagę, na to, że się siedzę w celibacie i na nic zdawały się moje protesty. Zoe jak się na coś uparła, to szła w zaparte i nikt nie był w stanie jej powstrzymać.

– Weź pierdol się – mruknęłam, a di Angelo oparła się rękami o moje biurko. Po ostatnich tygodniach wspólnej pracy mogłabym powiedzieć, że nawiązałyśmy relację podobną do przyjaźni. Obgadywałyśmy przystojniaków, dogryzałyśmy sobie, zabierałyśmy sobie jedzenie piłyśmy razem i chodziłyśmy na imprezę. Spotkałyśmy się pary razy na mieście, a czasami organizowałyśmy picie w mieszkaniu.

– Mi niczego nie brakuje, ale po tobie widać, że nikt cię od dawno porządnie nie wydymał – stwierdziła beztrosko di Angelo, a ja spojrzałam na nią rozbawiona.

– Skończycie? Bo tego się nie da słuchać – Zoe obróciła się i posłała szeroki uśmiech Michaelowi, który opierał się o framugę drzwi do mojego biura.

– Kolejny w celibacie? Może spikniemy cię z Dany i rozładujemy napięcie seksualne, co? – zaproponowała kobieta unosząc jedną brew. Payne speszył się i zarumienił, a ja roześmiałam się głośno opierając dłoń o stół. Wstałam z krzesła i zarzuciłam plecak na ramię.

– Masz za słabą psychikę żeby się z nami zadawać – stwierdziłam  klepiąc Michaela po ramieniu, a Zoe zarzuciła mi ramię na barki.

– Przekazanie zmiany i idziemy na drinka – zawołała di Angelo wieszając się na moim ramieniu, a ja zaśmiałam się głośno. Kobieta mimo, że nie piła od trzech dni zachowywała się jakby było ostro najebana, co u niej już parę razu widziałam.

Weszłyśmy do sali, chichocząc jak opętane, przez co Joe zmroził nas spojrzeniem, ale dalej rozbawione zajęłyśmy stałe miejsca.

– Kurwa dość! Nie mamy żadnego postępu, jesteśmy w jebanej kropce, a je to kurwa bawi! – krzyknął Blake uderzając pięścią w stół, a ja wraz z Zoe roześmiałyśmy się jak wariatki.

– Mormont, di Angelo! Co wy kurwa odwalacie?! – warknął Joe, a ja rzuciłam w jego kierunku raport Michaela.

– Data, miejsce, czas. Nie wiem jak wy, ale ja się idę szykować. Blake, Liam, raporty macie tutaj, a reszta do dwudziestej czwartej! – zawołałam, rzucając w kierunku poirytowanych agentów bezużyteczne raporty.

– Pa pa misiaczki! – zawołała z uśmiechem Zoe i pociągnęła mnie za nadgarstek w kierunku wyjścia. Wyszłyśmy z sali i zjechałyśmy windą do holu.

– Do jutra Lily! – zawołałam do recepcjonistki, która ubierała kurtkę. Liliana Morozow była bardzo pomocną czarnowłosa dziewczyną, pracująca na recepcji, akurat podczas mojej zmiany. Kilka razy zdarzyło nam się zabrać tą hardą dwudziestosześcio latkę na imprezę, ale na tym kończyła się bliższa znajomość z Rosjanką.

– Na razie dziewczyny – odezwała się czarnowłosa i przywitała się ze swoim zmiennikiem.

– Gdzie twoja czarna bestia?– zapytała Zoe nie widząc mojego Kawasaki, a ja wyciągnęłam kluczyki i wcisnęłam guzik na pilocie.

– Pierdolisz... – di Angelo aż się zapowietrzyła, kiedy czarny Lexus LFA zamrugał światłami. Zoe podbiegła do samochodu piszcząc podekscytowana i dotknęła jednym palcem maski.

– Przecież na świecie jest tylko takich pięćset! Jak go zdobyłaś?! – zapytała zszokowana blondynka, a ja się uśmiechnęła opierając o maskę.

– Ojciec sprowadził go sobie zaraz po produkcji i jakoś tak wyszło, że dostałam go w spadku – wyjaśniłam gładząc dłonią samochód.

– Pieprzyć moje Audi! Jedziemy do ciebie odwalić się na bóstwa, a potem tym cackiem na miasto i robimy furorę! – zawołała blondynka zajmując miejsce pasażera, ja przewróciłam oczami, siadając za kierownicą.

***

Ciężko westchnęłam i oparłam znudzona głowę o rękę. Zoe po raz setny zmieniła swój strój na wieczór i tym razem wyszła z łazienki w mojej czarnej sukience z wiązaniami na dekolcie. Ubranie ładnie opinało ciało blondynki i kończyło się przed kolanami, a blond loki  dziewczyny swobodnie opadały na plecy. Kobieta podstawiła mi pod nas dwa buty.

– Które? Bo obydwa są cudowne, a fakt, że masz taki sam rozmiar jak ja znacznie ułatwia nam życie, więc? – zapytała podnosząc do góry raz jeden but, raz drugi. Z westchnieniem wskazałam na zwykłe czarne szpilki z czerwoną podeszwą, a blondynka schyliła się i założyła obydwie na stopy. Planowałam założyć zwykłe czarne szorty i koszulkę, ale di Angelo uparła się na czarny top z dekoltem Ubrałam się więc w czarne szorty z przetarciami i postrzępionymi nogawkami, czarny tank top i czarne adidasy, abym mogła bez problemu prowadzić.

– Wyglądasz nudno, stara – stwierdziła Zoe malując usta czerwoną pomadką, a ja przewróciłam oczami na komentarz blondynki. Wsadziłam kartę płatnicza za okładkę telefonu, a samo urządzenie do kieszeni spodni. Przeczesałam szczotką włosy i przejechałam po ustach cytrynowym balsamem. Mój makijaż też różnił się od makijażu blondynki. Kobieta nałożyła brokatowe cienie na powieki i mocno podkreśliła swoje usta, a ja zakryłam niedoskonałości, wytuszowałam rzęsy i zrobiłam kreskę na oku kończąc swoje "beauty" dzieło.

– Idziemy? – zapytałam, zakładając skórzaną kurtkę, a Zoe założyła czarne bolerko wyjęte wcześniej z mojej garderoby.

– Wyglądasz jak jeden z króliczków playboya, a ja jak ten brzydki milioner, którego na nie stać – zażartowałam, a di Angelo uśmiechnęła się sztucznie opierając dłoń na biodrze. Przyjęła pozę jaką często była widoczna na magazynach tego typu i zakręciła włosy na palec. Zaśmiałyśmy się głośno, a Zoe puściła swoje włosy i wzięła swoją torebkę z szafki w przedpokoju.

– Idziemy – powiedziała di Angelo, a ja zgasiłam światło w mieszkaniu. Zjechałyśmy windą z uwagi na wysokie buty blondynki i wsiadłyśmy do mojego Lexusa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro