19.
Zegar w sali konferencyjnej pokazał szesnastą, a ja przysypiając na krześle, dopilnowałam przekazania zmiany. Nie rozumiałam sensu obecności dowódców, bo i tak nie mogliśmy ze sobą kontaktować. Było to bardzo idiotyczne, ale nie miałam siły się wykłócać. Skinęłam tylko na pożegnanie do Zoe, która właśnie rozpoczynałą swoją zmianę i leniwie ruszyłam do wyjścia.
Wysiadłam z samochodu i ziewając, ruszyłam do swojego mieszkania. Usiadłam na krześle w kuchni, włączając express do kawy. Moją uwagę przykuł dźwięk dzwonka, wydobywający się z lodówki. Wyjęłam ze skrytki dzwoniące urządzenie i zaśmiałam się, widząc zdjęcie Thota bez koszulki.
– O cześć Aidy! Dzwonię do ciebie od szesnastej! Zbieraj dupę do naszej siedziby, pamiętasz drogę. Dasz radę dojechać przed siedemnastą trzydzieści? – zapytał Jason, a ja westchnęłam cicho, pocierając oczy.
–Po co ja kurwa pytam? Masz pół godziny, słońce. Do zobaczenia – powiedział i szybko się rozłączył, zanim zdążyłam coś powiedzieć. Westchnęłam poirytowana i upiłam łyk mocnej kawy. Nie miałam wyjścia, więc ledwo żywa dokończyłam swój napój, który tylko minimalnie mnie pobudził. Miałam dobrą pamięć, ale zmęczenie spowodowało ogromną dekoncentrację. Parę razy musiałam zawracać, ale w końcu wjechałam na plac przed olbrzymim budynkiem, który dla niewtajemniczonego wyglądał jak zwykłą rudera. Wysiadłam z samochodu, a na mojej koszulce od razu pojawiły się zielone kropki.
–Kurwa – zaklęłam, zdając sobie sprawę z tego, że nie znam hasła. Szybko przyłożyłam do ucha dłoń, udając kształt telefonu. Powoli wyjęłam z kieszeni komórkę otrzymaną od gangsterów i wybrałam kontakt.
– Mam w dupie korki, zmęczenie czy inne pierdolenie – powiedział od razu wkurwiony Jones, a ja odchrząknęłam, przerywając mu.
– Nie znam hasła, więc mógłbyś się tu ruszyć i powiedzieć snajperom, że mają mnie nie zabijać? – zwróciłam się do O.G., który się zaśmiał i rozłączył. Po chwili kropki zniknęły, a ja ruszyłam do fałszywych drzwi.
– Podaj hasło – usłyszałam głos Jasona zza prawdziwego wejścia do budynku i przewróciłam oczami na jego dziecinne zachowanie.
– Podpowiedź? – powiedziałam, wchodząc w jego absurdalną grę, rozbawiona całą sytuacją.
– Hasło to imię najprzystojniejszego gangstera na całym świecie – powiedział Jones, a w jego tonie głosu wyraźnie dosłyszałam jawne oczekiwanie. Mój mózg chyba już nie bał się Alfy, bo postanowił się z nim trochę podroczyć.
– Chonsu – odpowiedziałam, a ze środka dotarły do mnie śmiechy i oburzone przekleństwa Jasona. Po chwili usłyszałam szczęk kłódki, a po chwili drzwi stanęły otworem. Zastałam tam wkurwionego Thota i Nannę, która głośno się śmiała, siedząc na podłodze. W pokoju dostrzegłam również Skadi, Changa i nieznanego mi wysokiego szatyna oraz parunastu gangsterów na kanapch.
– Nieźle piesku! – skomentował karłowaty i wyciągnął do mnie dłoń, aby się przywitać. Uścisnęłam dłoń Changa, a Nanna objęła mnie obiema dłońmi, wczepiając się w moje ramiona. Skadi posłała mi umiarkowany uśmiech, a obejmujący ją nieznajomy wyciągnął do mnie rękę.
– Czyli to jest ta twoja wtyka, Jassie. Jestem Jarri, śliczna – uśmiechnął się chłopak, ściskając moją dłoń, a po chwili został szturchnięty przez brunetkę.
– Łapy, bebe – warknęła dziewczyna, a Jarri się zaśmiał, zabierając dłoń.
– Selene jestem – powiedziałam zdziwiona związkiem między gangsterami. Niby również byli ludźmi, ale nie pasowały mi uczucia takie jak miłość do tak bezlitosnych zabójców. Sama się zastanawiałam, czy potrafię kochać. Zależało mi na bracie, ale chyba tylko ze względu na więzy krwi, bo nie łączyła nas żadna inna więź.
– Miło cię poznać, nie śliczna. Dobra Thot ogarnij się, bo nie mam tyle czasu co ty. Wyskakuj z kasy – brunet zwrócił się do Jasona, który zaklął i podał mu reklamówkę banknotów, a następnie sięgnął po torbę trzymaną przez Hiszpankę. Skadi tylko się zaśmiała i odsunęła przedmiot spoza zasięgu jego rąk, a jeden z nieznajomych mi osób wyciągnął maszynę do liczenia pieniędzy.
– Jaja sobie chyba robisz – prychnął Jones, kiedy Jarri wsadził pieniądze do maszyny. Kiedy zakończyła swoją pracę, wyświetliła się kwota, która mnie lekko zmiotła.
– Brakuje dokładnie dwóch tysięcy i czternastu dolarów. Nie wyruchasz mnie tak łatwo Thot – powiedział Jarri, a jego twarz nie wyglądała na zirytowaną, tytlko rozbawioną. Jones posłał mu słodki uśmieszek, ale wyciągnął z kieszeni rulonik. Chłopak Skadi ponownie przeliczył banknoty i westchnął, patrząc na Jasona. Czarnowłosy uśmiechnął się i wyjął brakujące pięć dolarów.
– To jak to załatwiliśmy, to ja spadam do siebie. Brzydzi mnie zapach tej nory. A i daj kawę Selene, bo zaraz wam zaśnie na stojąco – powiedział, wskazując na mnie i wraz z dziewczyną wyszedł z budynku. Thot złapał mnie za dłoń i pociągnął na górę, a ja będąc zbyt zmęczona nie opierałam się.
– Dlaczego siedziałaś cztery zmiany w pracy? – zapytał Jason, pisząc coś na telefonie.
– Nowi analitycy byli zbyt wolni i musieli nadrabiać, a to im zajęło dwie zmiany plus dwie zwykłe –oznajmiłam, a do pokoju wyszła skąpo ubrana dziewczyna o długich, blond włosach. W rękach trzymała tacę, a na niej znajdowały się dwa parujące kubki kawy.
– Proszę, kochanie – pisnęła dziewczyna i wypięła się w jego kierunku kładąc tacę na stół. Zaśmiałam się, przewracając oczami, a Jason puścił mi oczko, również się śmiejąc.
– Dzięki Katy. A teraz, wypierdalaj i przekaż, że ma tu nikt nie wchodzić – powiedział Thot, a dziewczyna wyszła w pośpiechu. Uniosłam kubek do ust i zanim zdążyłam się napić, Jason wytrącił naczynie z mojej dłoni.
– Czego ty kurwa nie rozumiesz?! – wrzasnął czarnowłosy, a ja ku swojemu zdumieniu, sięgnęłam po drugi kubek z kawą i się jej napiłam.
– Już Ci wyjaśniłam, dlaczego nie odbierałam. Byłam w pracy, więc idiotyzmem by było wziąć komórkę od gangsterów do biura FBI. Gdyby mnie zdemaskowali straciłbyś swój wysoko postawiony kontakt w biurze. Z łaski swojej nie drzyj japy, bo już mam dość tych dwóch dni i głową mi pęka. A czego ty kurwa chciałeś, że musiała tutaj przyjechać? – westchnęłam, upijając kolejny łyk napoju, a zielonooki spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
– Zaczynasz coraz więcej szczekac, kochanie, ale to dobrze. Odpowiadając na Twoje pytanko, pojedziesz z nami na wycieczkę do swojego kumpla. Wciąż nie podałaś nazwiska tego uroczego policjanta, który zgarnął Nan i Dianę – rzucił, a ja westchnęłam kręcąc głową.
– Tylko tyle? Przecież mogłam ci to przez telefon powiedzieć – westchnęłam, a Jones pokręcił głową śmiejąc się.
– I jeszcze poproszę cały skład BW78 oraz to co masz z AS78. C mam więc nie traćmy czasu, tylko poproszę pełne imiona i nazwiska – uśmiechnął się czarnowłosy, a na zdziwiona popatrzyłam na niego. Nie spodziewałam ie, że Lupi będzie posiadało tka dokładne informacje na temat tak tajnej operacji. Spodziewałam się raczej tego, że będą mieć cynk, że FBI coś planuje , a tu Jason wyskakuje z czymś takim. Zielonooki z uśmiechem podsunął mi kartkę oraz długopis, a ja nie widząc innego wyjścia wypisałam cały oddział BW78, ale tylko dwa nazwiska z AS78. Znałam sześciu członków pierwszej zmiany, ale postanowilam część zataić, aby nie zdradzić wszystkiego. Oddałam listę O.G, a ten zwyczajnie roześmiał mi się w twarz.
– Wiem, że masz więcej, Selene. Nie próbuj tego ukrywać, bo zrobię ci tu zaraz mini zjazd rodzinny. Brat zablokował kartę? – Thot uśmiechnął się lekko psychopatycznie i podał mi ponownie listę. Westchnęłam i pamiętając o bracie, dopisałam brakujące nazwiska. Na tej samej kartce dodałam również dane David Strong i zaznaczyłam je serduszkiem, aby Jason na pewno się nie pomylił.
– Tu masz też dane policjanta, który zgarnął dziewczyny. Mogę już iść? Jutro też do pracy jadę, a muszę trochę pospać – powiedziałam, a Thot pokręcił głową śmiejąc się.
– Pospać może, ale iść nie. Zaraz cię zaprowadzę do pokoju gdzie będzie mogła sobie pospać, a o drugiej jedziesz z nami do twojego kolei Davida. Mamy jego nazwisko od dawna, chciałem się tylko przekonać czy go wydasz, ale jak widzę nie masz z tym najmniejszego problemu. Zobaczymy co jeszcze potrafisz, Aidy. Chodź – powiedział Thot I wstał zza biurka, a następnie wyszedł z gabinetu, a ja nie mając nic lepszego Do roboty poszłam za nim. Czarnowłosy poprowadził mnie na sam koniec korytarza i nacisnął klamkę ostatniego pomieszczenia na tym piętrze. Weszliśmy do pokoju, który wyglądał jak zwykła sypialnia, tyle że bez okien. Na prawo dostrzegłam drzwi, która uznałam za wejście do łazienki, a na lewo stały dwie ogromne szafy. W centralnej części stało duże podwójne łóżko, które aktualnie wyglądało wręcz cudownie, choć było nie pościelone i rozkopane. Pokój ogólnie wyglądał na używany, bo na drzwiach do łazienki wisiał ręcznik, a dodatkowo w niektórych miejscach walały się ciuchy.
– Możesz się zdrzemnąć, ale najpóźniej za pięć drugą na dole. Możesz też zejść teraz czy coś. I sorry za syf, ale aktualnie mamy gości, więc ciężko z miejscem – rzucił Jason i wyszedł z pomieszczenia, a ja zostałam sama w pokoju. Nie wiele myśląc odpięłam broń i położyłam ją na stoliku nocnym i dziwiąc się samej sobie położyłam się do łóżka. Przewróciłam poduszkę na drugą z stronę i z zaskoczeniem wyjęłam z pd niej czarna bluzę z czaszka na plecach. Chwilę mi zajęło rozpoznanie tej bluzy, ale po chwili przypomniałam sobie, że to ta sama bluza jaka miał na sobie Thot podczas moich tortur. Wszystkie wspomnienia z tamtego dnia wróciły, a ja uświadomiłam sobie, że leżę w łóżku gangstera. Wyskoczyłam z kołdry jak poparzona i całkiem rozbudzona. Nie mogłam uwierzyć, że Jason mógł być taki chamski, ale w sumie co się dziwić. Jego dwuznaczne żarciki i ogólny sposób bycia nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do charakteru czarnowłosego. Nie chciałam mu dać kolejnego tematu do żartów, więc ignorując swoje zmęczenie postanowiłam zejść na dół. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach dwa piętra w dół. Przeszłam krótkim korytarzem, ignorując dźwięki dochodzące z burdelu i znalazłam się w salonie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro