17.
Pomachałam prześmiewczo palcami i z dziwnym grymasem na twarzy wysiadłam z auta pod swoim domem. Drobkins uśmiechnęła się kpiąco i nawróciła Porsche.
– Na razie piesku – uśmiechnęła się kobieta i odjechała, a ja westchnęłam ciężko wchodząc do apartamentowca. Wzięłam odznakę przypinając ją do paska i jeszcze przed wyjściem umyłam kubki używane przez gangsterów usuwając z nich odciski palców. Telefon od gangsterów schowałam w skrytce umieszonej za fałszywą ścianką w lodówce. Nie wiedziałam po co to robię, ale jakiś tik kazał mi to zrobić, a ja ze swoim instynktem nie dyskutuje.
Zsiadłam ze ścigacza i ruszyłam do budynku mijając rusztowanie pozostawione przez robotników. Zostawiłam kask na biurku recepcji i weszłam do windy wciskając guzik z numerem sześć. Wyszłam z windy i gwałtownie zahamowałam nieomal zderzając się z Zoe, która biegła z drugiego korytarza.
–Wiesz już coś konkretnego?–zapytałam podbiegając aby zrównać się krokiem z kobietą, która ani na sekundkę nie zwalniała. Blondynka wzruszyła ramionami i pchnęłam łokciem drzwi do sali, bo ręce miała zajęte stertą segregatorów. W sali konferencyjnej siedział tylko Joe i Payne, a dookoła nich walały się różne dokumenty.
–No nareszcie jesteś, Mormont!–krzyknął Thomson i wskazał mi niedbale krzesło naprzeciwko niego. Mężczyzna wyglądał na zmęczonego, a sądząc po stercie dokumentów i planów dookoła niego nie wiele jak na razie zdziałał.
–Co się stało?–zapytałam siadając obok Josepha, a on podsunął mi plany ogromnego pustostanu w lesie. Uniosłem brwi widząc dwu piętrowy budek złożony z dwóch prostokątów ułożonych prostopadle. Od głównego budynku zaczynała się droga dojazdowa, która prowadziła do dwóch kwadratowych budynków położony równolegle do siebie. Rozkład budynków był podobny do tego, gdzie swoją główna siedzibę miało Lupi w Waszyngtonie.
–Uważamy, że to jest główny magazyn narkotyków i broni gangu na Dystrykt Kolumbii, Wirginię i Pensylwanię. Jeżeli aresztujemy wszystkich przestępców doglądających magazynu, masz szanse około dziewięćdziesięciu procent, że których z nich się wygada i będziemy mieć informacje. Jones zaśmiał się nam w twarz porywając ciebie, a atak na jego główny magazyn będzie ciosem po niżej pasa–stwierdził Thomson wskazując mnie palcem. Uniosłam brwi słysząc, że będę jednym z dowódców tak dużej i ważnej akcji, ale dziwnym trafem nie wywoływało to we mnie przerażenia, a raczej szok.
– A teraz musimy przejść do nieco gorszych wieści. Mamy co najmniej jednego kreta. Nie wiemy czy mamy między szeregami pełnoprawnych członków Lupi, czy tylko niewinne osoby, które szantażem zostały zmuszone do pomocy – powiedział dowódca, a ja chciałam ochoczo mu przytaknąć, ale pamiętałam o Ashtonie, więc siedziałam cicho. Joseph jednym zdaniem podsumował całą działalność Lupi wśród naszych szeregów i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
– Z uwagi na szpiega musimy ograniczyć przepływ informacji jak tylko się da. Nikt nie może wiedzieć wszystkiego. Akcje podzielimy na cztery etapy, a każdy z nich planuje dwóch różnych analityków. Nie będziecie się kontaktować między sobą, więc nikt poza wami nie będzie znał waszych przydziałów. Z góry przepraszam, ale dostałem rozkaz i wszystkie mieszkania grupy 78 są właśnie sprawdzane przez techników – dodał po chwili Thomson, a ja zamarłam. W umyśle przeskanowałam wszystkie ślady, jakie mogłyby wskazywać na mój kontakt z Lupi. Moje serce przyspieszyło, a mięśnie bezwiednie się napięły. Pogratulowałam sobie w myślach umycia kubków, ale martwił mnie telefon w lodówce. Jeżeli którykolwiek z gangsterów wykona połączenie lub wyśle choćby głupią wiadomość, technicy przeszukujący mój dom zaciekawią się brzęczącą lodówką.
– To nie jest naruszenie naszej prywatności? Nie uśmiecha mi się wizja obcego faceta grzebiącego na przykład w mojej bieliźnie – poskarżyła się Zoe zakładając dłonie na piersi, a Thomson przetarł twarz. Cała ta sytuacja wydawała się niewyobrażalnie wręcz nieakceptowalna dla naszego dowódcy.
– Rozumiem wasz punkt widzenia, ponieważ mój dom również jest sprawdzany, z czego moja żona nie jest zbyt zadowolona – zaśmiał się cierpko Joe, a na jego twarzy odmalował się grymas, który nie wyrażał cienia rozbawienia. – Ja nawet nie mogłem ustalić kto przeprowadzi przeszukanie. Dyrektor Wray ściągnął jakiś agentów z Chicago – dodał Joseph, a po twarzy di Angelo przebiegł cień satysfakcji, który szybko zamaskowała delikatnym uśmiechem.
–A tobie co tak wesoło? – zapytałam pukając w ramię kobietę, a ta poszerzyła swój uśmiech.
– Chyba wiem kogo Chris wezwał z Ilinois – stwierdziła Zoe, a ja uniosłam brwi domagając się rozwinięcia tematu. – Robiłam tam praktyki, a wtedy Julia Hobbs odniosła wielki sukces odnajdując ślady, których inni nie zauważyli. Doprowadziła do rozpracowania tamtejszej kliki Los Diablos. Uważam, że Wray zwerbował ją i jeszcze paru innych agentów z tej jednostki–wyjaśniła kobieta, a ja w myślach przywołałam urywki z wiadomości sprzed dwóch lat.
"Technik FBI Julia Hobbs doprowadziła do aresztowania sześćdziesięciu dwóch członków gangu Los Diablos w Chicago. Brawa dla młodej agentki"
Los Diablos to jeden z większych gangów działający na podobna skalę co Lupi, ale kliki są znacznie liczniejsze niż Watahy Lupi. Agenci federalni oraz policja stanowa głowią się nad ich niską– w porównaniu z Lupi– skutecznością i jak na razie nie dotarliśmy do żadnych rzetelnych informacji.
–Nie jestem stuprocentowo pewny, ale twoja teza Zoe jest bardzo prawdopodobna. Musimy jednak zająć się sprawą, a w tym celu wszyscy z grupy 78 zmienią obowiązki i współpracowników. Podobieramy was w grupy według etapów akcji, które zaplanujecie i przeprowadzicie. Sama akcja zostanie podzielona na trzy główne etapy. Oczywiście będą też osobne etapy każdej z grup, ale nie wchodźmy w szczegóły. W każdej z grup będzie przynajmniej jeden informatyk, który prześle maile z przydziałem do danej grupy. Dzień przed akcją każdy z członków dostanie pod komendę oddział szturmowy, któremu przekażecie tylko potrzebne informacje–wyjaśnił Thomson, a obecni w pomieszczeniu skinęli głowami oprócz Liama Roy'a, który odchrząknął.
– Co mamy przekazać swoim podwładnym?–zapytał, kiedy Joe udzielił mu głosu, a Thomson strzelił sobie delikatnie w czoło.
– Kurwa. Prawie o tym zapomniałem. Dzięki Roy – szef skinął na dowódcę C78 – Reszta agentów nie może się dowiedzieć o celu akcji. Oficjalnie to będzie tylko symulacja obławy zarządzona odgórnie i obowiązkowa do wykonania przez FBI. Prawdziwy cel akcji poznają dopiero dzień przed obławą razem z lokalizacją. Lokalizacji też nie będziecie znać aż do wtorku szesnastego maja, a akcję przeprowadzimy w piątek dziewiętnastego. Zabronione jest rozmawianie między grupami o sprawach zawodowych, pod groźbą wyroku za zdradę stanu. Na przekazanie zmian będą spotykać się tylko dowódcy grup i ja. Wszystko jasne? – Joe zakończył swój długi monolog, a nie widząc żadnych obiekcji wstał z krzesła.
– Rozejdźcie się do swoich biur, a na maila dostaniecie przydział. Jeżeli zajdzie taka potrzeba przenieście swoje rzeczy do wyznaczonego biura, ale zróbcie to w miarę szybko. Musicie się dostosować do nowej zmiany i nowych ludzi, a to wiążę się z większym stresem i rozstrojeniem zegara biologicznego–uśmiechnął się niemrawo Thomson, a wszyscy podnieśli się z krzeseł za jego przykładem. Ruszyłam do wyjścia, a Zoe zarzuciła mi ramię na barki.
– Chyba zmienimy ekipy stara. W sumie to dobrze, bo jak ten zjeb Halfborn będzie przebywał ze mną jeszcze jeden dzień, nie przeżyje – skomentowała di Angelo, ale w jej oczach dostrzegłam niebezpieczny błysk. Zachowanie b;ondynki wzbudziło we mnie nieciekawe myśli. Biła od niej psychiczna nuta, niewykrywalna dla nie wyczulonych jednostek, która nie zwiastowała nic dobrego.
– Robiłaś sobie kiedyś testy psychiatryczne? – wypaliłam nie zwracając uwagi na sens wypowiedzianych słów, a kobieta zaśmiała się poprawiając włosy.
– Kiedyś miałam problem, ale teraz nauczyłam się to kontrolować – odparła blondynka, a ja uniosłam brwi z zaskoczenia. Znałam charakter Zoe i spodziewałam się odpowiedzi w stylu "Więcej razy niż ty", a nie czegoś podobnego do wyznania. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale uratował mnie Payne, który wyszedł nagle z windy.
– O cześć dziewczyny! – zawołał uśmiechając się szeroko i zamachał ręką, a przez gwałtowny ruch wypadły mu z ręki dokumenty – Kurwa mać – warknął pod nosem i zaczął zbierać z podłogi papiery.
– Wiesz już z kim będziemy w grupie, Michael? – zapytała Zoe opierając się o ramię informatyka , a brunet poruszył się nerwowo. Zaśmiałam się widząc czerwone policzki mężczyzny i zacięcie w oczach blondynki. Kobieta uwiesiła się na ramieniu agenta i dyskretnie wskazała mi trzymane przez niego papiery. Przyjrzałam się trzymanym przez Payne'a papierom i dostrzegłam czerwony pasek "Ściśle Tajne". Kiedy Zoe wtulała się w zawstydzonego Michaela, ja miałam możliwość odczytania składów grup operacyjnych zebranych przez Thomsona.
– Zoe..., co ty robisz? – wyjąkał Payne podczas gdy ja zlustrowałam listę nazwisk. Dowódca:Johanson, Jackson, Harrington, Wiliams, Jackson, Gelbero...
– Przeszkadzam ci, skarbie? – zapytała Zoe robiąc smutną minę, a Michael przełknął głośno ślinę. Skończyłam czytać wszystkie widoczne informację o grupie o nazwie "Strzelec", ale reszta składów była ukryta pod innymi kartkami, więc nie mogłam ich przeczytać.
– Zoe jeśli jesteś tak bardzo napalona, to znajdź sobie faceta, tylko nie molestuj biednego Michaela – powiedziałam ironicznie odciągając Zoe od Payne'a. Blondynka zacmokała niezadowolona i pociągnęła mnie w kierunku automatu z kawą.
– Przeczytałaś? – zapytała kobieta przyciszonym głosem wygrzebując z tylnej kieszeni drobne na kawę, a ja pokiwałam głową i wyjęłam telefon. Otworzyłam notatki i wstukałam nazwiska zabezpieczając wszystko hasłem
– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałam, a di Angelo uśmiechnęła się do siebie wciskając guzik na automacie.
– Leo mnie prosił – powiedziała i weszła do windy machając mi palcami. Stałam minimalnie oszołomiona patrząc na zamykające się drzwi windy. Nagle przyszła mi do głowy myśl podejrzane, ale ta kacja sprzed apru minut zakrawała na pozyskiwanie tajnych informacji. Kobieta albo była w zmowie z Lupi, albo tak jak ja była szantażowana. Zoe nigdy nie wspominała o rodzinie, ale ja tego też nie robiłam, a miałam brata. Gang miał odnaleźć jej krewnych i zaczął ją szantażować, albo blondynka dobrowolnie. Ruszyłam do swojego obecnego biura i weszła do środka opierając sie o swoje biurko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro