7 - robimy napad na szkołę
Szkoła Hexside
- Więc, czego dokładnie chcecie? - zapytał zielonowłosy chłopak widząc dwójkę nastolatków w wieku swojej młodszej siostry.
- Chcemy wiedzieć co się dzieje aktualnie z portalem który wasi rodzice naprawiają - zaczęła Willow.
- Jakim portalem?
- Na tytana Ed! - dziewczyna stojąca koło niego trzepnęła mu od tyłu ręką w głowę - to ta walizka nad którą tata się ostatnio tak męczy żeby naprawić.
- Myślałem że konstruuję jakiś prezent na powrót Mitty - powiedział niewinnie złotooki.
- Taaa a Amity zapewne sama spadnie nam z nieba - powiedziała sarkastycznie patrząc z litością na brata.
- Oni naprawdę są rodzeństwem Amity? - szepnął Gus do Willow nie spuszczając wzroku z bliźniaków Blight.
Edric i Emira Blight pomimo tego że nie byli zbyt mądrzy w niektórych przypadkach to i tak, stanowili oni dobrą składnicę wiedzy tego co mogłoby się aktualnie dziać z portalem. Cóż, przynajmniej taką mieli nadzieję. Chociaż z tego co widać to Edric nawet nie wiedział o istnieniu rzeczowego portalu.
- No dobra, a co konkretnie chcecie o nim wiedzieć? - Emira spojrzała na nich.
- Wy nam tak po prostu o tym powiecie? Nie będzie chcieli abyśmy wam coś dali lub zrobili albo-
- Oj no przestań! - obydwoje się zaśmiali - może i pochodzimy z rodziny Blight ale to nie znaczy że musimy z każdym napotkanym robić jakieś interesy.
- Wasza siostra jakoś woli trzymać się tej zasady...- mruknęła Willow.
- Mittens jest...trochę innym przypadkiem...
- To przez nią Luz wylądowała spowrotem w świecie ludzi!
Edric i Emira popatrzyli na siebie przez chwilę w milczeniu. Mieli pewne podejrzenia do tego co ich siostra chciała zrobić i przez co wylądowały w świecie ludzi. Już nawet ich matka miała pewnie spekulacje a im więcej ich podsłuchiwali tym bardziej mieli pewność że to prawda.
- Chcecie informacje co się dzieje z portalem czy wolicie obgadywać naszą siostrę? - Edric był już lekko zdenerwowany całą tą sytuacją.
- Okej...chcemy wiedzieć - Gus położył dłoń na ramieniu Willow w geście aby opadły z niej emocje.
- Wiemy tylko tyle że nasz ojciec go naprawia - odpowiedziała złotooka odrzucając włosy za siebie - poza tym nasza mama ostatnio dość często rozmyśla na temat tego portalu. Obawiamy się że Sowia Dama źle postąpiła oddając go naszym rodzicom.
- Co masz przez to na myśli?
- Nie słyszeliście przypadkiem że Cesarz Belos poszukuję tego portalu?
Amity
Razem z Luz dzisiaj zabrałyśmy się za robienie naszej specjalnej mikstury do naprawy klucza. Nie było to jednak takie proste jak nam się wydawało na początku. Owszem, mogłyśmy zdobyć wszystkie potrzebne nam składniki w świecie ludzi jednak...nie było to zbyt proste a sam sposób przygotowania również nie był łatwy.
- A tak właściwie to czym jest to coś o nazwie "chlor"? - zapytałam przeglądając książkę którą miałyśmy z biblioteki.
- Coś co będzie nam ekstremalne trudno zdobyć...podobnie jak resztę składników...- westchnęła latynoska przekartowujac książkę - gdyby nie fakt że moja szkoła jest teraz zamknięta to może byłaby szansa aby zdobyć chlor z sali chemicznej ale i tak...
- Czemu twoja szkoła jest zamknięta?
- Bo są wakacje! Myślałaś że dlaczego do niej nie chodzę? - wzruszyłam tylko ramionami - w każdym razie...reszta składników również nie jest łatwa do zdobycia...
- Musimy je zdobyć - powiedziałam stanowczo - jak dostać się więc do twojej szkoły?
- Sugerujesz... włamanie? - zapytała z błyszczącymi oczami.
- Egh...można by tak powiedzieć. Wasza szkoła raczej nie jest uzbrojona w armaty więc zakładam że gdyby się znalazło jakieś lekko uchylone okno to dałoby się wejść.
- Niby tak ale...wątpię aby to było takie proste...poza tym, musiałybyśmy zająć się tym w nocy. Koło okolic szkoły kręci się dość sporo ludzi...
- W takim razie zajmiemy się tym jutro - postanowiłam chowając książkę i odkładając ją spowrotem na półkę.
- Jutro? Dlaczego jutro? - latynoska spojrzała na mnie przechylając ze zdziwieniem głowę w bok.
- No bo ...pada deszcz? - wskazałam na ogród za oknem gdzie padał ostry deszcz - jak wyjdziemy to nas spali!
Luz przez chwilę patrzyła na mnie jak na wariatkę aż po chwili roześmiała się. Śmiała się bardzo długo a ja natomiast nie widziałam kompletnie o co jej chodzi.
Ona chyba naprawdę nie jest do końca normalna... Czy ta dziewczyna wie w ogóle czym jest wrzący deszcz!? Przecież to może spowodować poparzenie nawet trzeciego stopnia!
- Deszcz w świecie ludzi jest niegroźny, chodź pokażę ci!
- Co nie-!
Niestety, Luz złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę drzwi wyjściowych. Czy ona serio jest aż taką wariatką!? Zaraz nas tu na sto procent spali ten deszcz a ona i tak idzie przed siebie z uśmiechem.
Może jednak moja mama miała rację co do wyboru znajomości...
- Luz czy ty zwariowałaś!? - dziewczyna pociągnęła mnie prosto na zewnątrz gdzie lał deszcz - przez ciebie zginiemy!
- Och serio? - mówiąc to brunetka wskoczyła w najbliższą kałuże rozchlapując wodę wokół - chodź się pobawić a nie tak stoisz! Deszcz jest tutaj niegroźny!
Luz rzeczywiście wyglądała na całą i zdrową jednak i tak bardzo niepewnie zrobiłam krok do przodu wpierw wyciągając rękę aby poczuć deszcz na skórze. Był on mokry i zimny ale nie zrobił mi żadnej krzywdy. Był jak zwykła woda i tyle. Podeszłam kilka kroków przed siebie aby spadło na mnie więcej kropel. Było to zabawne uczucie. Deszcz tutaj może i był mokry ale czułam się w nim swobodnie. Podobnie zresztą jak Luz która skakała wokół mnie.
- I co? Było się czego bać? - Luz stanęła przedemną z uśmiechem.
- Gdybyś żyła na Wrzących Wyspach od dzieciństwa to uwierz mi że też byś panikowała na widok deszczu - zaśmiałam się lekko ochlapując ją wodą z kałuży.
- A więc tak chcesz się bawić Huh? - mówiąc to latynoska wepchnęła mnie do kałuży obok przez co obydwie miałyśmy już mokre ubrania.
Mimo wszystko, nie przeszkadzało mi to.
W deszczu jak widać można było naprawdę wspaniale się bawić a na dodatek widok Luz wśród kropli deszczu był chyba jedną z piękniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek widziałam.
Moment-
Tego ostatniego nie było!
- Naprawdę mi tego brakowało! - Luz poraz kolejny rozchlapała wodę z kałuży - szkoda że na Wrzących Wyspach deszcz jest groźny. Pamiętam jak zawsze z mamą bawiłyśmy się w deszczu gdy ona wracała z pracy...- na ostatnie słowa dziewczyna uśmiechnęła się.
- Świat ludzi jest...chyba o wiele lepszy niż przypuszczałam...Macie tu naprawdę ciekawie pomimo że nie ma tu żadnej magii i w ogóle.
- Może kiedyś gdy...no już wszystko wróci do normy to będziemy mogły odwiedzać ten świat częściej - Luz stanęła krok bliżej koło mnie - póki co mało rzeczy ze świata ludzi udało mi ci się pokazać - dziewczyna stanęła przedemną.
W jej oczach widziałam nadzieję i radość. Nawet pomimo tego że z jej twarzy lał się deszcz to i tak stała tu przedemną cały czas rozpromieniona.
Ja jednak byłam w tamtej chwili pełna niepewności.
- Ja...nie wiem czy to byłoby możliwe Luz....- westchnęłam spuszczając na chwilę głowę - nie wiem co zrobią moi rodzice gdy dowiedzą się o portalu....a jeśli już wiedzą? Nawet nie chce o tym myśleć co by mogli zrobić...
- Hej...zobaczysz, zawsze znajdzie sie jakiś sposób - latynoska objęła mnie ramieniem na co ja delikatnie się uśmiechnęłam rumieniąc się - no, w każdym razie przyszykujmy się lepiej teraz na nasz wieczorny "napad" na szkołę!
- Jak właściwie zamierzamy się tam włamać? - zapytałam gdy wchodziłyśmy już do domu.
- Z tego co wiem to tylnie drzwi mają dość łatwy zamek do wyłamania. Wystarczy że przejdziemy tylko jakoś przez płot, wyłamieny zamek i dostaniemy się do sali od chemii gdzie znajdziemy trochę chloru.
- Jakim cudem tej szkoły jeszcze nie okradziono skoro tak łatwo można się włamać?
- Bo tylko ja o tym wiem - mówiąc to Luz uśmiechnęła się cwanie - a że nikt się ze mną nie przyjaźni no to cóż, ich strata.
Na widok błysku w oku Luz zaśmiałam się cicho. Ona chyba rzeczywiście jest wydrą z mroczną stroną jak to lubiła określać.
Słodka i mroczna zarówno, znaczy co!?
Wieczorem Luz pożyczyła mi strój tak zwanego włamywacza, czyli w skrócie czarna bluza, czapka i dżinsy. Poza tym że było mi w tym strasznie ciepło - na dworze było coś około 20° - to jeszcze na dodatek stresowałam się tą całą akcją.
No bo co jak ktoś nas przyłapie?
Lub wyda lub narobimy sobie kłopotów?
Huh...chyba fakt że jestem wiecznie dobrą uczennicą nie łatwo tak ze mnie wyplenić.
- Jesteś gotowa? - zapytała Luz gdy stanęłyśmy pod ogrodzeniem szkoły.
- C-chyba tak - powiedziałam niepewnie rozglądając się wokół - jesteś pewna że nikt nas tu nie przyłapie? - zapytałam powoli wspinając się na płot.
- Chyba nie... przynajmniej taką mam nadzieję - dziewczyna zeskoczyła po drugiej stronie na trawę - no chodź!
Niepewnie spojrzałam na dół gdzie stała już bezpiecznie Luz. W normalnej sytuacji wyczarowałabym jakąś Abominacje aby pomogła mi zejść jednak tutaj... niestety musiałam polegać na swoich umiejętnościach. Były one na poziomie zerowym więc po prostu zeskoczylam na dół zamykając oczy a gdy je otworzyłam zobaczyłam że jestem w ramionach Luz.
- Nieźle spadasz - latynoska uśmiechnęła się rozbawiona moim postępowaniem.
- Chodźmy lepiej kontynuować naszą misję - zarumieniona i z lekka zawstydzona wyplątałam się z ramion Luz i ruszyłam w stronę drzwi szkoły.
Luz oczywiście nie myliła się co do łatwego wyłamania zamku w drzwiach.
Parę pchnięć wystarczyło do jego wyłamania więc bez problemu weszłyśmy do szkoły. Panował tu niesamowity mrok więc włączyłysmy telefon aby mieć choć trochę światła.
Szkoła wyglądała bardzo podobnie jak Hexside, z tą różnicą że nie było tu tak "demonicznie" i "magiczne" jak tam.
Poza tym wszystko było tak jak w każdej innej szkole. Szafki uczniów, herby szkoły, dzwonki oraz salę lekcyjne które za chwilę miałam zwiedzić jednak najpierw był nam do tego potrzebny klucz.
- Skąd weźmiemy klucze do sal? - zapytałam wymijając szkolne szafki.
- W dyżurce powinno się kilka znaleźć, przy okazji może uda mi się zajrzeć do mojej szafki. Zostawiłam tam mój notatnik i fajnie by było go odzyskać - mówiąc to brązowooka zaczęła chodzić wzdłuż szafek szukając swojej - o jest! - dziewczyna zatrzymała się przed popisaną czerwona szafką.
Napisy na szafce nie były chyba jednak zbyt przyjazne. Pojawiały się tu określenia takie jak "dziwaczka", "nawiedzona", "przegryw" i naprawdę wiele innych. Wszystkie były namalowane jakimś sprejem czy czymś takim.
- Dlaczego ludzie...czemu ludzie są tacy wredni - przejechałam ręką po napisach na szafce.
- Eh...w świecie ludzi czasami ciężko jest się dopasować - brunetka popatrzyła ze smutkiem na swoją szafkę - albo się wpasujesz albo nie. Jeśli nie to...cóż, czeka cię właśnie taki los - Luz wygrzebała z szafki zeszyt po czym zamknęła ją wpatrując się w napisy na niej.
Zrobiło mi się żal Luz. Jak można być w ogóle tak wrednym dla tak wspaniałej dziewczyny jak ona? Owszem, może na jakieś swoje dziwadcwa jednak...co z tego?
- Inni ludzie są po prostu głupi. Nie potrafią dostrzec tego co wyjątkowe i wspaniałe na tym świecie. Wolą to zniszczyć aby zapełnić swoją normalność i szarość w życiu - spojrzałam na Luz która również się we mnie wpatrywała - nie chcą aby ktoś się wyróżniał bo boją się czegoś lub kogoś takiego nowego. To wzbudza w ich poczucie tego że coś zostało zaburzone... Świat, potrzebuje takich jak ty Luz. Wyjątkowych, którzy zawsze potrafią odnaleźć coś pozytywnego w jakiejkolwiek sytuacji - ostatnie słowa wypowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Wow. Od kiedy to ja się taka dobroduszna zrobiłam? Może Luz rzeczywiście ma coś w sobie że zmienia dosłownie ludzi?
- Dziękuję...Amity - dziewczyna mocno się do mnie przytuliła - te słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą....
- Ojj weź tu się już nie rozklejaj - zaśmiałam się widząc jak oczy dziewczyny wilgotnieją - mamy jeszcze misję do wykonania.
Klucz jak się okazało było łatwo zdobyć.
Dyżurka była otwarta a klucze wyglądały tak jakby aż prosiły się aby je z tąd zabrać. Luz zabrała klucz od sali chemicznej i skierowałyśmy na górne piętro gdzie miałyśmy nadzieję znaleźć nasz cel.
- Czym tak właściwie jest chemia? - zapytałam gdy Luz otwierała kluczem sale.
- W sumie...jeśli miałabym to jakoś logicznie określić to można to porównać do eliksirów. Pewnie by ci się spodobało.
- Dlaczego tak myślisz?
- Sama przyznałaś że lubisz majstrować przy eliksirach,naprawdę mnie dziwi że nie postanowiłaś iść na ten kierunek...- przyznała dziewczyna wchodząc do środka.
- Lubię...w młodości bardzo lubiłam czytać książki autorstwa Iris Fallmoon o eliksirach...opisywała to wszystko naprawdę ciekawie i w ogóle ale...moi rodzice szybko mi wybili te bzdury z głowy...okazało że to i tak mi się do niczego nie przyda i zabrali mi wszystkie o tym książki. Szczególnie gdy Iris Fallmoon została wygnanana. Być może twierdzili że wezmę ją jako jakąś inspirację czy coś.
- Twoi rodzice chyba naprawdę czasem mnie rozwalają...ale jeśli chcesz to może pobawisz się z chemią? Mam u siebie w domu jakiś mój podręcznik i z tego co zauważyłam to eliksiry polegają mniej więcej na tym samym. Być może będziesz mogła coś ciekawego z tą wiedzą zrobić.
- Może...dzięki Luz - uśmiechnęłam się ciepło do niej - okej, gdzie tu znajdziemy ten chlor?
- Podejrzewam że jest trzymany gdzieś na składziku - stwierdziła brunetka pochodząc do drugich drzwi w sali - Egh...że też to musiał być chlor...
- Ciekawi mnie w ogóle czemu on jest potrzebny w tej całej miksturze...
- Z tego co próbowała mi wytłumaczyć kiedyś moja mama, to chlor jest dobrym środkiem dezynfekującym. Klucz musi być dobrze oczyszczony jeśli będziemy chciały go pewnie skleić na nowo.
- I ty niby nie jesteś dobra w nauce?
- To był ten jeden i ostatni raz! - obydwie się zaśmiałyśmy - być może klucz do tych drzwi będzie gdzieś w biurku lub w szafkach. Miejmy przynajmniej nadzieję.
Zabrałyśmy się za przeszukiwanie całej sali. Były tu szafki w których trzymano różne fiolki czy też tego typu rzeczy, niestety wszystko było zamknięte na klucz. Co jednak zwróciło moją uwagę najbardziej, było zdjęcie na ścianie.
Na zdjęciu było coś około dwudziestu osób. W tłumie udało mi się rozpoznać Amber która jak zwykle stała na czele całej grupy oraz...Luz. Latynoska stała z uśmiechem gdzieś z boku. Reszta klasy natomiast śmiała się w swoim gronie i chyba nie zwracali na nią zbytniej uwagi.
- Nie wyszłaś tu na za szczęśliwą...- stwierdziłam wskazując na zdjęcie.
- To nie był mój najlepszy dzień - odpowiedziała grzebiąc przy jednej z szafek - jakbyś nie zauważyła, to nie jestem zbytnio lubiana w tym świecie...
Ponownie skupiłam swoją uwagę na zdjęciu klasowym Luz. Chyba czas tu naprawić kilka rzeczy. Spojrzałam w bok na szafkę gdzie leżał czarny pisak którym bez problemu trochę pozmieniałam w zdjęciu. W skrócie, podorysowałam kilka rzeczy a już szczególnie przy Amber.
Skończyłam akurat wtedy gdy Luz radośnie z szafki wyciągnęła niewielki kluczyk.
- Mam to! - zawołała radośnie podnosząc się z podłogi - teraz wystarczy tylko wziąć chlor i-
Luz na chwilę umilkła jak zamrożona.
Przez chwilę nie wiedziałam zbytnio o co może jej chodzić gdy nagle usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki. Z przerażeniem w oczach spojrzałam na latynoskę która ze strachem stała przedemną.
Coś czuje że to może zwiastować kłopoty.
☁︎꧁꧂☁︎
Dbr na wstępie chce zaznaczyć że totalnie nie umiem w chemię a chlor okazał się dla mnie najprostszą rzeczą do szukania przez Luz i Amity więc chyba tak będzie dobrze xdd
Druga sprawa, do fragmentu gdzie Luz i Amicia bawią się w deszczu zainspirowało mnie to :
Co prawda Amity ma tu mundurek Hexside ale to już tylko szczegół 😅
No dopsz, a teraz żegnam i pozdrawiam ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro