Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 - upadek wieży

Amity

Chyba zemdlałam. Tak mi się przynajmniej wydaje. Aczkolwiek i tak to prawie się nie różni od tego jak żyłam przez ostatnie godziny w tym okropnym amoku. Teraz jednak udawało mi się wychwycić pojedyncze głosy nademnną.

- Ona....ona....nie oddycha! - byłam pewna że to był głos Luz.

Jeszcze przed chwilą słyszałam jak mi mówiła te wszystkie słowa aby wybudzić mnie spod zaklęcia. Teraz jednak musiałam zdobyć siły aby zmusić moje powieki aby się podniosły. Chociaż trochę abym mogła ją zobaczyć i upewnić się że z nią wszystko w porządku.

Na początek wzięłam głęboki oddech po czym delikatnie uchyliłam powieki aby przyzwyczaić oczy do światła.
Prawie natychmiast dostrzegłam nachylającą się nademnną Luz.

- Uhh... Luz? Co się stało? - zapytałam jeszcze pół przytomnie.

- Amity! Ty żyjesz! - mówiąc to latynoska mocno mnie do siebie przytuliła.

- Ja również się z tego powodu bardzo cieszę - oddałam uścisk z uśmiechem i delikatnym rumieńcem.

- I my również - Ed i Em dołączyli się do uścisku.

- Tak strasznie mi przykro że to wszystko cię spotkało...- Luz ze łzami w oczach patrzyła prosto na mnie.

- Nie powinnaś się obwiniać za błąd który ja popełniłam - odpowiedziałam kładąc jej rękę na ramieniu - i tak między nami strasznie cię przepraszam za to wszystko z portalem... również mi na tobie zależy i nie powinna byłam tego wszystkiego robić....- powiedziałam z bólem zwracając mój wzrok gdzieś w bok.

Luz dalikatnie się zarumieniła ukazując niewielkie iskierki w oczach i mnie ponownie przytulając.

- Koniec tych słodkości! - przerwał nam Edric - musimy czym prędzej przejść dalej do działania.

- Masz rację...- Luz wstała pomagając mi się podnieść - musimy zdobyć spowrotem klucz i portal. Myślę że również warto będzie odszukać Ede i Kinga.

- Och ależ to nie będzie potrzebne - wszyscy podskoczyliśmy na dźwięk głosu siwowłosej która stała przy drzwiach.

- Eda! King! - Luz natychmiast podbiegła do mentorki przytulając ją - nic wam nie jest?

- Ciebie też dobrze widzieć młoda - Sowia Dama poklepała dziewczynę po głowie.

- Nawet nie wiesz jaka to była przygoda! Sam pokonałem z dziesięć strażników i tylko dzięki temu cudem uszliśmy z życiem! - King zaczął swoje przechwałki przechadzając się wokół nas.

- Tak tak, ale nie udało nam się odnaleźć niestety portalu. Gdy byliśmy chyba już prawie na miejscu z nikąd wyskoczyli na nas strażnicy. Udało nam się ich pokonać i schować w jakimś schowku jednak i tak mamy problem.

- Belos ma teraz portal i klucz - wtrąciłam się do rozmowy podchodząc.

- Okej mam więc kilka pytań. Po pierwsze, dlaczego masz pelerynę Cesarskiego Sabatu? - mówiąc to wskazała na mój aktualny ubiór - po drugie, jakim cudem Belos wszedł w posiadanie klucza!?

- To moja wina...- Luz westchnęła - musiałam go oddać aby on zdjął zaklęcie z Amity ale i tak tego nie zrobił więc poradziliśmy sobie sami....

- Powód dość szlachetny jednak musimy teraz przejść szybko do akcji. Przedewszystkim trzeba się dowiedzieć gdzie oraz kiedy Belos zamierza otworzyć portal?

- Chyba mogę pomóc w tym temacie - ponownie się wrtąciłam - gdy Belos rzucił na mnie to zaklęcie to od razu przedstawił mi gdzie trzyma portal oraz gdzie chce go otworzyć. Chyba nie spodziewał się że zdejmiecie ze mnie to zaklęcie.

- Lub wręcz przeciwnie - Emira zaczęła się nad tym zastanawiać - może być to kolejna płapka.

- Nie możemy i tego wykluczać - stwierdziłam również nad tym myśląc - no ale czy mamy jakikolwiek inny wybór? Nie wiem co prawda kiedy Belos otworzy portal ale może to zrobić w każdej chwili więc musimy się streszczać!

- To co robimy? - zapytał King.

- Nie wiem czy obmyślanie jakiegokolwiek planu ma tu jakiś sens. Szczególnie patrząc na to w jaki sposób póki co to się kończy - stwierdziła Luz patrząc na każdego z nas po kolei - powinniśmy po prostu walką zdobyć klucz i portal spowrotem.

- Okej, ale i tak nie wiemy gdzie on jest...Belos przecież mógł mi podać fałszywą informacje co tego gdzie rzeczywiście trzyma portal...- westchnęłam.

- Chyba mam pewien pomysł - Emira uśmiechnęła się cwanie do nas.

Gdyby ktoś mi kiedykolwiek powiedział że będę świadkiem przeglądu umysłu prawej ręki Belosa to bym chyba go wyśmiała.
No, ale teraz nie było mi ani trochę do śmiechu.
Przejdźmy jednak do streszczenia całej tej sytuacji.
Jak się okazało Luz oraz moje rodzeństwo całkiem nieźle załatwiło Golden Guarda zamykając go jako sopel lodu w jednym z pomieszczeń. No a teraz trzeba było to jakoś dobrze wykorzystać. Golden Guard zapewne doskonale wiedział o wszystkich planach Belosa dlatego warto byłoby przeszukać jego umysł. Niestety, nie było to zbyt łatwe. Do tego zadania potrzeba conajmniej kilku silnych wiedźm z czego tylko jedna wejdzie do umysłu. Niestety, pomimo tego że Luz bardzo nam chciała pomóc, to nie mogła. Jej glify niestety na nic by tu się nie zdały. Pozostawaliśmy tylko ja, Edric, Emira oraz Eda. Spośród naszej czwórki zgodnie stwierdziliśmy że to Eda powinna wejść do umysłu Golden Guarda.

- Oby to się udało - wymamrotała przygotowując się - za łatwo nie będzie i potrzebujemy pełnego skupienia. Starajcie się nie rozpraszać i skupić się nad tym zaklęciem.

- No a co ja mogę w takim razie zrobić? - zapytała Luz podchodząc do naszego kręgu.

- Pilnuj razem z Kingiem aby nikt tu nie wszedł. No i oczywiście aby żadnr z nas nie zasłabło. Jeśli cokolwiek by się działo, powiadomcie nas o tym.

Luz i King równocześnie kiwnęli głowami po czym brunetka skierowała swoje spojrzenie na mnie.

- Czujesz się na pewno na siłach aby działać? - zapytała czule.

- Mną się nie przejmuj. Póki co najważniejsze jest dla nas odzyskanie klucza i portalu. Dam radę - powiedziałam pewna siebie.

Luz na te słowa podbiegła przytulając mnie.

- Uda wam się - powiedziała z przekonaniem.

Po tych słowach gotowi stanęliśmy w kręgu chwytając się równocześnie za ręce.

- Okej, na trzy zaczynamy - rozpoczęła Sowia Dama - raz...dwa...TRZY!

Natychmiastowo poczułam jaką moc ma to zaklęcie. Wokół naszych dłoni zaczęło pojawiać się jasnoniebieskie światło które po chwili otoczyło sopel Golden Guarda. Eda najprawdopodobniej przeszła już do akcji, poczułam jak jej dłoń mocniej zaciska się na mojej.
Poczułam również jak więcej energii ze mnie uchodzi. Edric i Emira zapewne również musieli się z tym męczyć. Czułam że czas się dłuży i coraz bardziej się obawiałam że coś pójdzie nie tak.
Zaklęcie w końcu wymagało naprawdę potężnej ilości mocy s ja cały czas byłam osłabiona. Starałam się o tym nie myśleć i wkładać tyle mocy w to zaklęcie ile tylko mogłam.
Na szczęście w końcu po około trzech następnych minutach Sowia Dama otwierając oczy dała znać że już po wszystkim.

- I jak? Udało się? - zapytała Luz podbiegając do swojej mentorki.

- Chyba tak - mruknęła - nie udało mi się wyczytać co prawda kiedy Belos chce otworzyć portal ale wiem gdzie się znajduje.

- W takim razie czas ruszać do boju - stwierdziła pewna siebie Emira.

- A co zrobimy z nim? - Ed kiwnął głową w stronę Golden Guarda.

- Myślę że może tu jeszcze posiedzieć pod tą postacią. Z tego co udało mi się wyczytać z jego umysłu to akurat jego pokój. Nikt nie będzie nic podejrzewał - powiedziała z przekonaniem złotooka.

- Więc, chyba wszyscy jesteśmy gotowi - stwierdziłam - pora wszystko naprawić - na te słowa Luz chwyciła mnie za rękę delikatnie się uśmiechając.

- I tym razem naprawimy to razem - dziewczyna szczególnie wypowiedziała to  ostatnie słowo.

Kiwnełysmy na to wszyscy równo głowami po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Przekradanie korytarzami za pomocą zaklęcia niewidzialności które rzucili na nas bliźniaki okazało się bardzo pomocne. Dzięki niemu mogliśmy niepostrzeżenie poruszać się po zamku. Oczywiście musieliśmy zachować ciszę, szczególnie gdy byliśmy gdzieś niedaleko strażników których było tu stosunkowo dość sporo o tej porze.

Prowadziła nas Eda. Musieliśmy co prawda przejść naprawdę dość spory kawał zamku. Jak się okazało miejsce o  którym mówił mi Belos rzeczywiście było miejscem gdzie trzymał portal. Czyli jednak jest tak głupi jak sądziliśmy.
Wokół kręciła się dość spora grupa strażników wśród których udało mi się wypatrzeć ciemną czuprynę włosów. Od razu rozpoznałam w tym tłumie moją mentorke, Lilith. Najwidoczniej ona dowodziła strażnikami podczas nieobecności Golden Guarda.

- Może być ciężko - wyszeptała Eda odciągając nas na bok - trzeba będzie usunąć z tąd Lilith, nie da nam tak łatwo tu przejść.

- Chyba my możemy w tym pomóc - mówiąc to Edric i Emira uśmiechnęli się swoim typowemu uśmiechem - umiemy idealnie wkurzać i odwracać uwagę.

- W takim razie, róbcie swoje - powiedziała Luz dając im wolna rękę.

Bliźniaki naprawdę chyba wiedziały co robić. Po zdjęciu z siebie zaklęcie rozpoczęli typowy dla nich harmider z magią. Tworzyli przeróżne iluzje które powodowały chaos a Lilith która próbowała ogarnąć zarówno strażników jak i również to co działo się wokół, po prostu nie dawała rady.
Dlatego też we czwórkę wyczuliśmy idealny moment na przejście do sali z portalem.

- Opanujcie się! - warknęła Lilith na strażników którzy nie wiedząc kompletnie co robić działali na ślepo.

Ed i Em mieli przewagę nad nimi dzięki zaklęciu niewidzialności więc stwierdziłam że bez problemu sobie poradzą.

Po cichu zakradliśmyy się więc do środka. Od razu po wejściu ukazały nam się drzwi portalu oraz jakaś dziwna maszyneria. Niedaleko tego wszystkiego stał Belos.

- Cóż...nie tego się spodziewałem po tobie....Amity - wypowiedział te słowa tak niespodziewanie i szybko że nawet nie zdążyłam zdać sobie sprawy kiedy zdjął z nas czar a mnie uniósł kilka metrów nad ziemią w niewidzisalnym uścisku.

- Puszczają ją! - warknęła Luz gotowa z Edą oraz Kingiem do boju.

- Widziałem w tobie naprawdę spore nadzieje jako jedna z członkin mojego sabatu - mówiąc to odwrócił się w moją stronę aby uważniej się przyjrzeć.

- Nigdy nie zamierzałam dołączyć do tego Covenu - syknełam starając się jakoś uwolnić jednak nic to mi nie dało.

- Wielkie rozczarowanie...co by powiedziała twoja rodzina?

Po tych słowach Belos oberwał ogromną kulą ognia która została wytworzona prawdopodobnie za pomocą glifu Luz. Mi natomiast udało się uwolnić spod uścisku i opadłam bezpiecznie na ziemię.

- Oddawaj klucz i portal! - wściekła Eda zrobiła dwa kroki w stronę cesarza - nie chcesz aby spotkał cie gniew Sowiej Damy...- mówiąc to szykowała się do rzucenia jednego ze swoich zaklęć.

- A więc tak to chcecie załatwić? No cóż - Belos wzruszył ramionami po czym za jednym pstryknięciem zwołał do siebie strażników którzy po chwili nas otoczyli - daje wam ostatnią szansę, wycofajcie się a nikomu nie stanie się krzywda.

- Chyba śnisz - Luz zacisnęła mocniej pięści gotowa do ataku.

- Jesteś pewna że tego chcesz? - mówiąc to spojrzał na mnie - możesz mieć potęgę, stanąć u boku najpotężniejszych wiedźm i być dumą swojej rodziny. Możesz mieć wszystko o czym tylko marzyłaś...

- I będę mieć - spojrzałam na niego twardo i z błyskiem w oku - gdy tylko oddasz nam klucz wraz z portalem.

- Nie zostawiacie mi więc innego wyboru...- po tych słowach dał znać swoim ludziom aby atakowali.

Od razu zaczęliśmy odparowywać ich ataki. Luz za pomocą glifów rzucała swoje najpotężniejsze zaklęcia odrzucając strażników nawet na kilkanaście metrów. Eda również sobie świetnie radziła, razem z Kingiem załatwiali strażników do nieprzytomności.
Ja natomiast starałam się przedrzeć przez ich największą chmarę w stronę portalu gdzie Belos cały czas coś majstrował. Najwidoczniej niespecjalnie się przejmował walką a nawet jeśli już, to wątpił abyśmy dali radę jego siłą. Ma strasznie wysokie ego swoją drogą.

Za pomocą jednego zaklęcia udało mi się rozwalić tłum strażników który na mnie napierał. Cesarz chyba dopiero wtedy zwrócił na cokolwiek uwagę gdy tylko zaczęłam się do niego zbliżać.

- Poddaj się Belosie...dobrze wiesz że jesteśmy bardzo potężni. Twoi strażnicy ledwo dają nam radę. Oddaj ten portal - wrzasnęłam w jego stronę.

- Oj Amity...myślę że to już chyba czas pokazać ci moją broń specjalną...- zaśmiał się a ja nie wiedząc o co chodzi spojrzałam na niego niepewnie - chyba nie sądziłaś że zaklęcie które na ciebie rzuciłem tak łatwo da się zdjąć? Prawda? - po tych słowach psryknął palcami na co ja poczułam dziwne okucie w klatce po którym po chwili upadłam.

- Amity! - Luz ruszyła w moją stronę starając się odpędzić strażników.

Wiedziałam co się za chwilę stanie. Belos ponownie chce nademną przejąć kontrolę. Będzie chciał mnie skierować przeciwko Luz,Edzie oraz Kingowi. Wtedy, to już będzie koniec. Z całej siły starałam się przeciwstawić zaklęciu ale im dłużej próbowałam tym było coraz gorzej. Mogę z tym walczyć, ale łatwo nie będzie.

- Luz! Nie podchodź! - krzyknęłam w jej stronę czując jak coraz bardziej wpływa na mnie zaklęcie Cesarza.

- Co jej zrobiłeś!? - dziewczyna spojrzała teraz na Belosa.

- Każda wiedźma na Wrzących Wyspach musi mi podlegać. Tylko dzikie wiedźmy takie jak Sowia Dama mogą przeciwstawić się temu zaklęciu. Wszystkie inne....mogę poddać swojej kontroli. W tym oczywiście Amity....

Po kilkunastu długich sekundach poczułam jak wszystko wokół na nowo robi się czarne. Wiedziałam że Belosowi ponownie udało mu się przejąć nademną kontrolę, tym razem zostałam jednak choć trochę przytomna. Muszę walczyć do końca, inaczej może się to koszmarnie skończyć.

- Nie! - słyszałam krzyk Luz po czym głośny grzmot łamanej ściany oraz ból w mojej głowie.

Cesarz najwidoczniej starał się skierować mnie przeciwko Luz abym to ja ją zniszczyła. Nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić. Nie tylko raz na jakiś czas miałam przebłyski świadomości oraz widok Luz która starała się odpierać moje ataki. Sama jednak nie atakowała.

Jak mam się przeciwstawić temu!?
A może...gdyby tak...gdybym próbowała skierować moje ataki na Belosa? Załatwiłabym go jego własną bronią. Muszę tylko odzyskać choć chwilę świadomości....

- Luz uważaj! - usłyszałam wołanie Edy po czym poczułam jak jakaś siła odpycha mnie na bok prosto na ścianę.

Wtedy udało mi się odzyskać kilkuminutową świadomość. Ściana obok mnie zaczęła pękać aż do sufitu. Wiedziałam że to oznacza że wszystko zaraz się zawali. Próbowałam gdzieś znaleźć w tej sytuacji Luz. Udało mi się dopiero po kilku sekundach. Leżała pół przytomna z mnóstwem ran a zaraz miał się na nią zawalić część sufitu jednak na całe szczęście Sowia Dama przechwyciła ją odskakując w bezpieczniejsze miejsce. Dziewczyna jednak przez cały czas pozostawała nieprzytomna.

- Nie!!! - krzyknęłam ze łzami w oczach.

- No i to wszystko twoja wina...myślisz że po czymś takim ona ci wszystko wybaczy? - Belos zbliżył się kilka kroków w moją stronę - niczego nie zmienisz. Już zawsze będzie uznawała cię za winną.

Zacisnęłam mocniej pięści w przypływie złości. W głębi duszy nienawidziłam siebie za to że pozwoliłam Cesarzowi tak łatwo sobą manipulować. Ale wszystko co tu się wydarzyło, to nie jest wyłącznie moja wina.

- Nie - powiedziałam ze stanowczością w głosie - to wszystko co tu dzisiaj zaszło, to tylko i wyłącznie twoja wina! - krzyknęłam w nadmiarze wściekłości.

Cesarz spojrzał na mnie zdziwiony spod swojej maski. Ja natomiast poczułam jak wszystkie siły wracają do mnie ze zdwojoną mocą. Podniosłam się z ziemi i natychmiast przeszłam na atak na cesarza. Tym razem był on wpełni kierowany przezemnie. Belos zdziwiony tym że udało mi się mu przeciwstawić zaczął rzucać zaklęcia obronne. Co prawda, niektóre z nich było mi trudno odpierać. Teraz jednak byłam przepełniona mocą i walczyłam dalej. Byłam prawie wręcz pewna że nie pokonam go ostatecznie jednak na te chwilę wystarczy mi przejęcie portalu. Przyszedł mi do głowy jeden pomysł. Spojrzałam na kolejną pękając ścianę koło której stał Belos.

- Możesz próbować mnie pokonać...ale wiedz że zawsze będziemy ścigać ciebie oraz twojego człowieka! - warknął wściekły gotowy do kolejnego ataku.

- Chyba nie myślisz że my tak łatwo się poddajemy. Dopóki jesteśmy razem...kiedyś ciebie pokonamy - po tych słowach rzuciłam jedno potężne zaklęcie które natychmiastowo zawaliło ścianę oraz sufit.

Czym prędzej pobiegłam w stronę portalu przechwytując go oraz chwytając klucz leżący w zamku. Wiedziałam że ta wieża za długo nie wytrzyma więc musimy się z tąd jakoś ewakuować.

- Musimy z tąd uciekać i znaleźć bliźniaków! - zawołałam w stronę Edy i Kinga którzy trzymali nieprzytomną Luz.

- Biegnijmy więc!

Czym prędzej wybiegliśmy z pomieszczenia pełnego nieprzytomnych oraz po części martwych strażników w  których pod gruzami leżał też Belos. Byłam pewna że on jeszcze żyje, jednakże na te chwilę lepiej aby był choć trochę nieprzytomny.

Gdy zbieglismy z wieży prawie natychmiast natknęliśmy się na Edrica i Emire którzy również wyglądali jakby stoczyli niezła walkę.

- Musimy się z tąd czym prędzej wynosić! - zawołała do nas zdyszana Emira - Lilith nas ściga wraz z innymi strażnikami po całym zamku. Dodatkowo przyłączył się do nich chyba Golden Guard który teraz wygląda na spełni przytomnego.

- Całe to skrzydło za długo nie wytrzyma. Zawalilismy pobliską wierzę i udało nam się zdobyć portal ale Luz...- spojrzałam na poranioną i nieprzytomną latynoske.

- Nie martw się - Eda spojrzała na mnie - pomożemy jej, ale póki co za mną. Znam dobry skrót!

Ruszyliśmy biegam za Sową Damą. Zamek bym naprawdę ogromnym miejscem jednak nawet w najbardziej oddalonej części można było usłyszeć huk rozwalającej się wieży. Gdzieś w oddali echem korytarzy słyszeliśmy bieg strażników oraz wkurzone krzyki Lilith.
Jestem pewna że mamy ogromne kłopoty. Jestem ciekawa jak je rozwiążemy w przyszłości jednak na te chwilę wystarczy że bezpiecznie się z tąd wydostaniemy.

W końcu po kilkunasto minutowym biegu dotarliśmy do wąskiego korytarza mieszczącego się w piwnicy. Czym prędzej zaczęliśmy nim biec prosto do bezpiecznego miejsca. Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na widok zachodzącego słońca na tle Wrzących Wysp.

- Udało się...- zdyszana upadłam na ziemię czując jak wszystkie siły mnie opuszczają.

Dopiero teraz poczułam ile mam ran na skórze oraz z jak wielu z nich sączy się krew. Czując narastającą ciemność oraz zmęczenie po prostu zamknęłam oczy upadając.

☁︎꧁꧂☁︎

To jest chyba najdłuższy rozdział jaki w tej książce napisałam. Ma 2787 słów ;__;, a jak na mnie to dość sporo xD
Ja wiem że znowu w momencie niepewności zakończyłam ten rozdział ale tak niestety trzeba.
Co do następnego rozdziału to nie jestem pewna czy to będzie pełny rozdział czy już epilog. Cały czas go jeszcze dopracowuje.
No ale...to oznacza że to już jest jeden z ostatnich rozdziałów tej książki 😓.
Szkoda w sumie ale sądzę że czasami naprawdę nie ma sensu ciągnąć niepotrzebnie czegoś co może mieć już teraz dobrze napisane zakończenie.

No w każdym razie ja już się żegnam i pozdrawiam ❤️




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro