14 - wsparcie i ból
Luz
Czy kiedykolwiek straciliście zaufanie do osoby na której wam bardzo zależało?
Czy kiedykolwiek mieliście zaufanie do kogoś bliskiego? Wpuszczanie bliskiej nam osoby do naszego serca to jedna z trudniejszych rzeczy jaką robimy, bo później gdy już stracimy zaufanie do takiej osoby...możemy popaść po prostu w rozpacz.
Przez całą noc nie spałam myśląc nad tym jak Amity mnie zraniła. Nie mogłam po prostu uwierzyć że pomimo tego co przeszłyśmy, pomimo tego że tyle sobie obiecałyśmy oraz tego że byłyśmy sobie bliskie...ona po prostu mi tak wbiła nóż w plecy.
Czy to więc oznacza że już od początku spiskowała ze swoimi rodzicami? Prawdopodobnie... Najpewniej chciała sobie zdobyć moje zaufanie oraz darmową pomoc w świecie ludzi, zbliżyć się abym jej zaufała a dopiero później odwrócić się odemnie i ukraść portal razem z kluczem.
Nie mam pojęcia czy Amity wie jak bardzo mnie zraniła. Nie mam pojęcia czy ona w ogóle posiada jakiekolwiek uczucia. Czy zależy jej na kimś tak jak mi na niej? Czy kiedykolwiek jej zależało na mnie?
- Hej, dzieciaku? - moje rozmyślanie przerwało pukanie Edy do drzwi od mojego pokoju - mogę wejść?
- Tak...pewnie...- westchnęłam nawet nie ruszając się z pozycji leżącej w jakiej przez cały czas byłam.
Eda weszła w towarzystwie Kinga. Już wczoraj obydwoje widzieli w jakim jestem stanie. Powiedziałam im że chciałabym pobyć teraz po prostu sama.
Rozumieli to i nie naciskali na mnie jednak byłam pewna że chcieli wiedzieć co wydarzyło się na ziemi. To musiało nastąpić czy tego chciałam czy nie.
- Wiemy że jesteś w okropnym nastroju, ale chcemy z tobą tylko porozmawiać...- siwowłosa usiadła koło mnie na śpiworze a King przytulił się do mnie niepewnie od boku.
Zaczęłam im powoli i trudem opowiadać co wydarzyło się w ludzkim świecie. Jak razem z Amity próbowałyśmy naprawić klucz, jak wspólnie spędzaliśmy czas oraz jak w końcu udało nam się zostać przyjaciółkami. Powiedziałam też o tym dziwnym uczuciu jakie odczuwałam w jej towarzystwie oraz o tym jak bardzo mnie zabolał fakt że tak naprawdę to wszystko co Amity mi mówiła to było fałszywe włącznie z nią.
Obydwoje słuchali wszystkiego w milczeniu a gdy skończyłam mocno się przytuliśmy na znak wsparcia.
- Rozumiem cię Luz...nie przejmuj się nią. Jeśli okazała się fałszywa tak jak mówisz, to sądzę że nie zasługiwała na twoją przyjaźń...- stwierdziła złotooka.
- Nigdy nie powinna byłam jej zaufać - powiedziałam zaciskając pięści - tak naprawdę czekała od początku na dobrą okazję aby ukraść portal!
- Portal który musimy jakimś cudem odzyskać...- King już zaciskał łapki do boju
- Wpierw musimy opracować jakiś plan. Skoro Cesarz jest w posiadaniu portalu i klucza to raczej nie zwiastuje nic dobrego...
- Już wczoraj nad tym myślałam - wtrąciła Eda - ale i tak potrzebujemy dłuższego czasu na przygotowania. Włamanie się do zamku Belosa nie będzie łatwe, a już szczególnie gdy chcemy ukraść portal. Zapewne będzie bardzo dobrze strzeżony...
- No to co robimy?
- Póki co próbuje zrobić eliksir do podglądu zamku. Może to choć trochę ułatwi nam sprawę ale i tak musimy obmyślić plan jak wkraść się sprawnie i przdewszystkim niezauważalnie do miejsca gdzie przetrzymują portal.
- Jak długo zajmie nam robienie tego eliksiru?
- Jeśli nic nam tu nie wysadzisz? To może i dzisiaj uda się nam go zrobić - zaśmiała się na co zareagowałam tym samym.
- Nie martw się dzięki Amity nauczyłam się paru-
Przerwałam na myśl o lawendowowłosej wiedźmie. Nie chciałam o niej wspominać, bo wspominanie było dla mnie na te chwilę zbyt bolesne.
- Hej, nie myśl póki co o niej. Wiem że to nie łatwe ale pamiętaj, że im szybciej o niej zapomnisz tym szybciej będzie lepiej - Eda uśmiechnęła się do mnie ciepło na co ja kiwnęłam głową z lekkim wymuszonym uśmiechem.
Cały dzień pracowaliśmy nad eliksirem.
Pomimo tego że starałam się nie myśląc podczas przyrządzania eliksiru o Amity.
O tym jak zawsze mówiła że podczas robienia eliksiru ważna jest precyzja oraz dokładność i wytrwałość. O tym jak zawsze podczas dodawania jakiegoś składniku robiła dość specyficzny ruch dłonią oraz o tym jak uroczo marzyła nos gdy starała się skupić-
Nie!
Nie mogę o niej tak dużo myśleć! Amity to przeszłość, jej nie zależało na mnie to po co miałoby mi na niej teraz zależyć!?
No właśnie...
Wieczorem dzięki wspólnej pracy udało nam się dokończyć eliksir. Eda była zadowolona z moich umiejętności które zdecydowanie wzrosły oraz faktu że tak szybko nam z tym poszło. Niestety ja podczas robienia mikstury i tak czułam się tak źle że chciałam już tylko ukryć się w swoim pokoju pod kocem. Niestety, przeszkodziło mi w tym donośne pukanie do drzwi i jak się później okazało, wizyta Willow i Gusa.
- Luz! - wykrzyknęli obydwoje od razu mnie ściskając.
Od razu poczułam się lepiej. Tak mi ich brakowało podczas tego wszystkiego.
Zapewne bardzo się martwili i nie wiedzieli co się ze mną stało.
- Tak się cieszę że was widzę.
- Eda nam powiedziała że trafiłaś z Amity do świata ludzi! - Willow usiadła koło mnie na kanapie.
- A państwo Blight mieli portal który chcieli oddać cesarzowi....
- Wiedzieliscie że rodzice Amity planują coś takiego? - byłam zszokowana że udało im się zdobyć takie informacje.
- Starsze rodzeństwo Amity, Edric i Emira nam o tym powiedzieli ale zabronili przekazywania tego komukolwiek...wpadli by prawdopodobnie w kłopoty podobnie jak i my...- Gus wytłumaczył mi wszystko.
Czyli rodzice Amity już od początku to planowali!? Wredne szuje...jednak, czemu by tu się dziwić? Pochodzili oni z bogatej i wpływowej rodziny, a tacy najczęściej pracowali z Belosem. Amity już w sumie od początku planowała zdobyć portal.
- Luz? Tak właściwie to...jak było z Amity na ziemi? - zapytała Willow na co ja poczułam jak ogarnia mnie fala smutku.
- Cóż....to będzie długa historia....- zaczęłam - razem z Amity trafiłyśmy do świata ludzi i na początku cóż...może nie dogadywałyśmy się za dobrze jednak z czasem udało nam się porozumieć. Wspólnymi siłami udało nam się zdobyć składniki do masy którą naprawiła klucz do portalu dzięki czemu mogłyśmy wrócić. Przeżyliśmy...naprawdę dobre chwile i liczyłam że razem z Amity...eh...po prostu zależało mi bardzo na niej a ona gdy tylko przybyłyśmy tu, spowrotem na Wrzące Wyspy...- wzięłam głęboki oddech aby jakoś uspokoić nerwy - po prostu ukradła portal i klucz...od początku planowała to razem ze swoimi rodzicami i Cesarskim Sabatem. Zaskoczyli nas przez co portal trafił do ręce Belosa...
Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Willow wydawała się nie być specjalnie zaskoczona. Dobrze znała Amity. Od kiedy tylko ją znałam, zawsze wyrażała swoją wielką niechęć do niej. Już przy pierwszym moim zetknięciu z Amity widziałam że ich dobra relacja należała już przeszłości.
Gus nie znał zbyt dobrze Amity ale zapewne już dosyć się nasłuchał jaki potrafi mieć charakter.
- Przykro mi Luz że ty również musiałaś przejść taki szok...- Willow starała się mnie pocieszyć.
- Właściwie to...chyba dobrze że stało się to teraz zanim bym się bardziej wkręciła w tą relacje...- westchnęłam podkurczając nogi - zresztą...to już nie pierwszy raz gdy ktoś mnie krzywdzi i pewnie nie ostatni...
Przez głowę przeleciały mi obrazy z chwilą mojego życia na ziemi gdzie bardzo często spotykły mnie różne przykrości. Mimo wszystko, to co zrobiła mi Amity chyba przebijało wszystko co kiedykolwiek przeżyłam.
- Pamiętaj Luz że zawsze masz nas - Gus uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- No pewnie! Co powiecie aby w jakiś fajny sposób spędzić ten wieczór? Czaro poker może? - zaproponowała Willow
- Czy ktoś powiedział czaro poker!? - Eda wyskoczyła z kuchni siadając koło nas.
Cieszyłam się że przyjaciele starają mi się poprawić nastrój, ale cały czas czułam wenwetrzny ból na myśl o Amity.
Nie mogłam praktycznie przestać o niej myśleć a wiem że powinnam.
Na te chwilę jednak starałam się przybrać uśmiech na twarzy i dobrze bawić się z przyjaciółmi.
Następnego dnia nie czułam się ani trochę lepiej. Jasne, wczoraj wieczorem było miło i w ogóle jednak na myśl o tym że dzisiaj będę musiała iść do szkoły i prawdopodobnie spotkać tam Amity przeprawiał mnie o ból głowy. To był chyba pierwszy raz kiedy tak bardzo nie chciałam iść do Hexside.
- Hej młoda, szykuj się lepiej - mówiła do mnie Eda gdy zeszłam na dół na śniadanie - chyba nie chcesz się spóźnić dzisiaj na lekcje?
- A nie mogłabym z tobą po prostu dalej opracowywać planu odzyskania portalu? - zapytałam z nadzieją w głosie na co Eda cofnęła się zdziwiona.
- Od kiedy tak bardzo nie chcesz iść do szkoły? - zapytała ze zdziwieniem.
- Eh..po prostu...nie chce tam iść bo wiem że spotkam tam Amity...- nerwowo zaczęłam bawić się rękawkiem mojego kolorowego mundurka.
- A kto ci powiedział że będziesz musiała z nią rozmawiać? Masz jeszcze tą dwójkę znajomych którzy przyszli tu wczoraj a z tego co pamiętam to żadne z nich nie przepadają za Panną Blight więc, chyba problem z głowy - siwowłosa wzruszyła ramionami podając mi moją porcje śniadania.
- Być może...sama nie wiem - westchnęłam nabijając sobie kawałek naleśnika na widelec.
- Zawsze możesz zostać na wykładzie Króla Demonów - powiedział King siadając koło mnie na krześle - jestem przekonany że będzie to bardziej interesujące niż siedzenie w Hexside i unikanie Miętówki.
- Miętówki? - zaśmiałam się na to dziwne przezwisko Amity - hmm...bardziej bym powiedziała Panny Waty Cukrowej na włosach.
- Może być i to.
Przytuliłam Kinga mocno do siebie na znak wdzięczności że udało się mu poprawić mój poranny nastrój.
Gdy tylko skończyłam jeść, pobiegłam na górę i zabrałam moją torbe z potrzebnymi mi książkami na dzisiejsze lekcje. Ponownie zbiegłam na dół i pożegnałam się z Edą i Kingiem, po czym pobiegłam w stronę Hexside.
Już u progu wejścia powitali mnie Willow i Gus którzy najwidoczniej czekali na moje przybycie. Uściskałam ich na powitanie.
- Dobrze was widzieć - uśmiechnęłam się wchodząc za nimi do szkoły.
- Ciebie również Luz, to od czego dzisiaj zaczynamy?
- Chyba dzisiaj zaczynam od Magii lecznictwa - odpowiedziałam spoglądając na swój plan zajęć - o nie...
- Co?
- Sala od mojej pierwszej lekcji mieści się na tym samym co sala od abominacji...- jęknęłam zdając sobie z tego sprawę.
- Po prostu...no wiesz, ignoruj ten fakt i tyle - Willow starała się dodać mi otuchy - nikt cię przecież nie zmusi do rozmowy z nią.
Kiwnęłam głową lekko się uśmiechając i gdy już miałam ruszyć schodami na górę poczułam jak na kogoś wpadam.
Obydwoje z tą osobą upadliśmy na podłogę a kartki oraz książki posypały się na ziemię.
- Uch...strasznie cię przepraszam ja- widząc kto przedemną klęczy poczułam od razu jak moja chęć pomocy spada - och, to ty.
- L-luz!? - Amity zdziwiona cofnęła się w pośpiechu zbierając swoje notatki - ja strasznie cię przepraszam po prostu-
- W porządku - powiedziałam jak gdyby nigdy nic przybierając nijaki wyraz twarzy - po prostu zbierz notatki i idź na lekcje.
- Luz, ja naprawdę nie chciałam aby tak to wszystko wyszło. Ja robiłam to dla twojego dobra....
- To już się stało Amity rozumiesz!? - krzyknęłam głośniej niż zamierzałam przez co kilkoro uczniów popatrzyło w naszą stronę - czasu już nie cofniesz. Zrobiłaś tak bo tak chciałaś. Od zawsze marzyłaś o wstąpieniu do Cesarskiego Sabatu więc była to dla ciebie świetna okazja,prawda? Takie rzeczy są ważniejsze niż zwykła przyjaźń...
- Oczywiście że nie! Gdybyś mi dała powiedzieć dlaczego to zrobiłam to-
- Nie. Nie chcę już tego słuchać - powiedziałam stanowczo - po prostu...trzymaj się odemnie z daleka okej? Nie chcę znać takiej osoby jak ty...- po tych słowach oddaliłam się do swojej sali ignorując wszystko wokół mnie.
Wiedziałam że dostatecznie tym skrzywdziłam Amity i byłam już pewna że się odemnie odczepi.
Tak chyba będzie dla nas lepiej, prawda?
Przecież...o to jej od zawsze chodziło.
Abym zostawiła ją w spokoju...
Tak.
Tego właśnie chciała.
☁︎꧁꧂☁︎
No dzień dobry (◕ᴥ◕) wracamy już na Wrzące Wyspy kochani i jak widać...w dość średnich nastrojach.
No głównie rozdział taki trch depresyjny ale wątpię aby Luz chciała tutaj skakać ze szczęścia po tym co się stało.
Za tydzień rozdział z perspektywy Amity a tam również się będzie działo ( ͡°ᴥ ͡° ʋ)
No a teraz żegnam i pozdrawiam ❤️
Ps. Przyjemnego jesiennego wieczoru 🍂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro