Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 - naprawić przyjaźń

Luz

- Amity, oto przed tobą-!

- O nie...

- Willow! – wykrzyknęłam, radośnie otwierając drzwi tak szeroko, żeby mogła też zobaczyć okularnicę.

- Amity!? - Willow spojrzała zdziwiona w stronę zielonowłosej.

- Niespodzianka! Postanowiłam, że urządzimy sobie w trójkę wspólne nocowanko! - obydwie dziewczyny popatrzyły na mnie w szoku - no jakoś musimy zakopać ten topór wojenny między wami!

- To...naprawdę nie jest dobry pomysł...- Amity podrapała się nerwowo po karku - a poza tym chyba już powinnam wrócić do domu, bo-

- Nie ma takiej opcji! Po pierwsze, pada - tu wskazałam na okno na poparcie swoich słów - a po drugie, musicie się w końcu pogodzić! Ile można tak żyć w sporze?!

- Luz! Mówiłam ci przecież, że moja przyjaźń z Amity jest już skończona!

- I tu się z tobą zgodzę Willow, a teraz przepraszam, ale będę się już zbierać - dziewczyna już chciała wyjść, ale udało mi się stanąć przednią tym samym zamykając drzwi - ej no!

- Nigdzie nie idziecie, dopóki się nie pogodzicie! Zresztą, co wam szkodzi? To tylko jedna noc, więc...

- Sama nie wiem...- Willow niepewnie spojrzała w stronę Amity - od bardzo dawna ze sobą nie rozmawiałyśmy, a poza tym...eh...nie jest między nami łatwo.

- W takim razie, najwyższy czas to naprawić! - chwyciłam obydwie i zamknęłam je w uścisku - spróbujmy tę jedną noc! Tylko jedną! Zobaczycie, będzie super!

- No dobra...

- Niech ci będzie, Luz...

Obydwie przystały na to niechętnie, ale mimo wszystko i tak strasznie się cieszyłam.
Od razu pobiegłam po wszystko, co potrzebne, czyli : poduszki, koce, śpiwory, popcorn, żelki, czekoladę, filmy, laptopa oraz parę innych rzeczy. Przez to zrobił się tu jeszcze większy bałagan, gdyż wszystko wysypałam na środek. No dobra, teraz trzeba tu zrobić przytulny kącik!
- Co chcesz zrobić z...tym wszystkim? - zapytała niepewnie Amity, widząc stertę przeróżnych przedmiotów.

- Zrobimy tu taki przytulny kącik! Zobaczycie, będzie super! Willow, ty rozłóż koce, a ty Amity zajmij się śpiworami. Ja jeszcze pobiegnę po miski do jedzenia.

Gdy wróciłam na górę, panowała bardzo napięta cisza. Ani Amity ani Willow nie chciała się odezwać lub chociaż na siebie spojrzeć.
Muszę się koniecznie dowiedzieć co między nimi zaszło! Przecież to nie może być takie byle co, skoro nawet się odezwać do siebie nie mogą!

- Okej, rozłożymy te koce tak jak wtedy, gdy byłaś u mnie na nocowaniu - spojrzałam na Willow, która już wiedząc o co chodzi, zaczęła rozkładać koce.

- Czyli...jak to ma wyglądać?

- Po prostu, zrobimy tu taki niewielki fort z koców! Jeszcze jak przyozdobimy go lampkami będzie genialnie! Możesz je zacząć rozplątywać - mówiąc to, wskazałam na pudełko z lampkami na biurku.

Amity podeszła do niego i zaczęła zabawę z rozplątywaniem. W tym czasie - ja i Willow zajęliśmy się naszym małym "schronem".
Dochodziła siódma wieczorem, gdy już wszystko powoli kończyłyśmy. Niestety, przez cały ten czas ani jedna, ani druga nie raczyła się chociażby do siebie zagadać. Muszę coś wymyśleć, bo przecież ta cisza będzie strasznie krępująca!

- Okej to co teraz? - zapytała Amity, gdy usiadłyśmy już na kocach w środku.

Było tu całkiem przytulnie. Wyglądało to, po prostu, jak namiot z koców, a lampki,  mimo wszystko, dodawały temu uroku. W środku nawpychałyśmy mnóstwo poduszek i nasze śpiwory, a na środku położyliśmy jedzenie.

- Zaczniemy pierwszy krok terapii dla was – stwierdziłam, patrząc to na jedną, to na drugą.

- Co masz przez to na myśli? - spytała niepewnie Willow, patrząc na zielonowłosą.

- Po prostu ,będę wam zadawać pytania, a wy mi na nie odpowiecie. To nic trudnego, co wam szkodzi?

- Zależy jakie to będą pytania.

- Na przykład o takie : jakie jest wasze ulubione wspólne wspomnienie?

Obie przez chwilę wpatrywały się zdziwione we mnie, potem w siebie, aż w końcu Willow wzięła się w garść i zaczęła mówić.

- Lubię to, jak chciałyśmy się kiedyś ukryć w szałasie przed trenerem, aby nas nie znalazł...- powiedziała cicho.

- Tak...było w sumie całkiem zabawnie. Chyba nasz szałas cały czas tam stoi....

- Nikt go w sumie nie miał po co ruszać, więc się nie dziwię...

- No dobra, a jakieś jest twoje ulubione wspomnienie? - spojrzałam na Amity, która lekko się zawahała, zanim zaczęła mówić.

- Cóż...hm...chyba to z wesołego miasteczka...było całkiem fajnie...

- Szczególnie, gdy zwymiotowałem na tej kolejce? - dziewczyny się zaśmiały.

- Jejku, co tam się działo - dołączyłam do śmiechu - okej, drugie pytanie. Jak się poznałyście?

- Chyba...chyba w przedszkolu...- zaczęła Amity - byłam tam nowa w grupie, więc Willow do mnie podeszła i zaczęłyśmy rozmowę.

- Jeszcze tego samego dnia udało nam się podbić zjeżdżalnie, dzięki czemu stałyśmy się królowymi placu zabaw - zaśmiała się okularnica, co sprawiło, że złotooka uśmiechnęła się.

- Było w sumie wesoło... szczególnie, gdy kazałyśmy im przynosić nam ciastka...

- Woow, Willow! Nie spodziewałam się, że razem z Amity zrobiłyście sobie imperium!

- Taak...było super...

- No dobra, skoro te dwa pytania mamy za sobą, to możemy przejść do trzeciego-

- Kolacja!

- Trzecie pytanie już po przerwie! A teraz chodźmy na kolację bo pachnie pysznie!

W trójkę zeszłyśmy na dół, gdzie roznosił się pyszny zapach. Zauważyłam, że dziewczyny posyłają sobie niepewne spojrzenia, jednak ...żadna z nich nie chciała zacząć rozmowy.

Trzeba by było coś z tym zrobić.
Usiadłyśmy wspólnie przy stole, na którym miałyśmy nałożone na talerzach tosty. Mniam! Poza tostami, również Eda zrobiła nam sałatkę oraz kilka innych rzeczy.
- Nie puścicie mi chaty z dymem, gdy mnie nie będzie - powiedziała Eda, wchodząc do kuchni i ubierając szalik - wrócę nad ranem, więc być może uda mi się zrobić dla was jakieś śniadanie - mówiąc to poczochrała mi włosy.

- Pozdrów ode mnie Lilith – zawołałam, gdy kobieta już wychodziła.

- Oj tak pozdrowię...pozdrowię....- powiedziała z mroczną nutą w głosie, po czym wyszła.

- Gdzie poszła twoja ciocia?

- Na takie tam spotkanie rodzinne. Same nudy, ale czasem trzeba odwiedzić rodzinę - wzruszyłam ramionami, wgryzając się w tosta - każdy przecież czasem ma takie zjazdy czy też spotkania. To chyba normalne.

- Wiesz...u mnie chyba nigdy czegoś takiego nie było...- powiedziała cicho Amity, dłubiąc widelcem w sałatce.

- Co!? Dlaczego!?

- Nie wiem. Rodzice wolą chodzić do swoich znajomych, czasem na święta ktoś przyjedzie, ale to i tak rzadko.

- Bo rodzice Amity muszą być "idealni" - powiedziała z sarkazmem Willow.

- Nie wybrałam swoich rodziców, okej!?

- Hej dobra! Już spokojnie! - starałam się je uspokoić - może...kontynuujmy naszą grę? - gdy zastała chwila milczenia, zaczęłam mówić dalej - trzecie pytanie dotyczy tego, co wspólnie lubiłyście robić?

- Dość często rysowałyśmy - odpowiedziała Willow - u Amity kiedyś nawet narysowałyśmy na ścianie coś na rodzaju muralu.

- Edric i Emira nam w tym pomogli - zaśmiała się dziewczyna - później rodzice nieźle się wkurzyli, ale potem, gdy okazało się, że nie da się tego zmyć, powiesili tam obraz.

- Chodzi ci o ten portret rodzinny?

- Nie do końca ten, przedtem tam był jeszcze inny obraz, ale tak.

- Musiałyście mieć mega frajdę to rysując.

- Bo była frajda, szkoda że musiałyśmy to zmyć...

- To w sumie trochę zainspirowało do narysowania muralu w moim pokoju - powiedziała Amity, odwracając wzrok w podłogę – chciałam, abyśmy go kiedyś rysowały razem, ale-

- Ale nasza przyjaźń się skończyła...

Obydwie spochmurniały. Dlatego też postanowiłam przejść do najważniejszego pytania. Zanim to się jednak stało, wpierw posprzątałyśmy po kolacji oraz dałam jedzenie Kingowi.
Poszłyśmy do mojego pokoju, aby tam dalej naprawiać tę przyjaźń. Usiadłyśmy w kręgu na poduszkach i kontynuowałyśmy rozmowę.

- Chciałabym wam teraz zadać najważniejsze pytanie – zaczęłam, patrząc na nie uważnie - co zniszczyło waszą przyjaźń?

To była najdłuższa chwilą milczenia jakąkolwiek przeżyłam. Dziewczyny nie chciały zacząć rozmowy, a gdy już coś chciały zacząć to natychmiast przerwały wzdychając.

- To nie jest dobry pomysł, aby o tym rozmawiać...- Willow spojrzała w podłogę.

- Słuchajcie, wiem że to dla was trudne, ale sądzę, że to pomoże rozwiązać wasz problem. Nie będę was oceniać. Chce tylko wam pomóc…

- Eh, Luz...czy ty zawsze musisz się we wszystko wtrącać? - Amity podeszła do okna, patrząc na padający deszcz - możesz jej powiedzieć Willow. Mi to nie przejdzie przez gardło...- dodała cicho.

- Okej....- westchnęła czarnowłosa, po czym zaczęła opowiadać - Amity i ja byłyśmy bardzo zżyte w dzieciństwie. Chodziłyśmy razem praktycznie wszędzie i robiłyśmy wszystko razem. Jak słyszałaś miałyśmy ze sobą wiele dobrych wspomnień, ale...nadszedł jeden dzień podczas, którego wszystko się zepsuło - Amity popatrzyła w podłogę, cały czas milcząc - były to urodziny Amity. Odbywały się one wyjątkowo u niej w domu. W sumie to nic chyba nie zapowiadało się źle, ale...w pewnym momencie Amity wydawała się jakaś...smutna i zła... Poszłyśmy, więc do jej pokoju, aby pogadać, ale wtedy...- Willow na chwilę urwała.

- ...Wtedy powiedziałam, że nie możemy się już przyjaźnić - dokończyła Amity cały czas unikając kontaktu wzrokowego.

- I tyle? No, ale dlaczego nie mogliście się już przyjaźnić?! - dopytywałam.

- Bo byłam za słaba, prawda, Amity? - dziewczyna popatrzyła na nią z dziwnym błyskiem w oku - twoje nowe koleżanki były lepsze, mądrzejsze i silniejsze ode mnie. Łatwo jest tak odpychać innych ludzi, a potem się z nich naśmiewać, gdy już nie są ci potrzebni, co!?

- Willow, ale...nie zerwałam tej przyjaźni z byle powodu! - obydwie dziewczyny wstały patrząc sobie prosto w oczy - nigdy bym tej przyjaźni nie zerwała bez powodu...nigdy! - w jej oczach pojawiły się łzy.

- W takim razie, co się stało, że musiałaś ją zerwać?

- Zanim...zanim przyszłaś na moje przyjęcie, zdarzyło się...coś...- westchnęła - moi rodzice zawołali mnie do siebie na jakąś rozmowę. Zaczęli gadać wtedy, że mam skończyć się z tobą przyjaźnić, bo jesteś za słaba i nic nie umiesz. Chcieli, abym zaprzyjaźniła się z Boschą i Skarą,
mimo, że tego nie chciałam. Gdy im odmówiłam to moja mama....bardzo się zezłościła...- dziewczyna przejechała ręką po policzku – powiedzieli, że jeśli nie zerwę tej przyjaźni to zrobią wszystko, abyś nie dostała się do wymarzonego liceum ani w ogóle do żadnej szkoły...

Willow jak i również ja patrzyliśmy w zdumieniu na tą całą sytuację. Amity...zerwała tę przyjaźń dla dobra Willow...a ta nie miała o tym pojęcia...
I tak właściwie, gdy tak teraz o tym myślę to...nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek ją w jakiś sposób wyśmiewała czy też wyzywała.

- Nigdy nie byłaś za słaba, aby być moją przyjaciółką....- westchnęła zielonowłosa - To ja byłam za słaba, aby być twoją... Przepraszam, że musiałaś przeze mnie tyle wycierpieć, ale zawsze bałam się powiedzieć ci o tym...

- Cóż...to...chyba zmienia postać rzeczy...- Willow uśmiechnęła się do niej delikatnie - wiesz...naprawdę jestem ci wdzięczna za to, co zrobiłaś dla mnie. Nie jesteś słabą przyjaciółką - po tych słowach obydwie się przytuliły.

- Taak!!! Wiedziałam że was pogodzę - w tym momencie naskoczyłam na nie tak, że wszystkie spadłyśmy na poduszki - to co? Jakiś dobry film i popcorn z okazji waszego pogodzenia się?

- Tak! - wykrzyknęły chórem.

Tak oto udało mi się naprawić przyjaźń dwóch ważnych dla mnie osób.
Może to nie jest wyczyn tak wielki jaki by zrobiła Azura, ale jednak jestem z siebie po części dumna. Szczególnie, gdy teraz patrzę na ich szczęście...

***

W końcu pomimo kilku przeszkód ( w postaci bardzo słabego internetu ) udało mi się ogarnąć drugi rozdział na ten tydzień 😂❤️
Przyjmijcie to jako taki jakby drugi prezent na Wielkanoc 🐣😂

A teraz żegnam i pozdrawiam ❤️😁


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro