Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 - dzień z Blightami

Na wstępie jeszcze wam tym tylko wspomnieć że wattpad postanowił mi tu coś zepsuć i przestawił kolejność rozdziałów. Dlatego teraz proszę sobie wejść w spis rozdziałów i odszukać ten który teraz powinien być. Za utrudnienia przepraszamy:3

Luz

- Nie wierzę, że masz tę limitowaną edycję Azury! Przecież ona była praktycznie nieosiągalna! - z zachwytem patrzyłam na książki na półce Amity.

- Wiesz , Ami czekała na nie przed komputerem całe tygodnie, więc nie dziw się - Edric stanął koło mnie śmiejąc się z siostry.

- Nieprawda! - dziewczyna poczerwieniała na twarzy - poza tym to wy mi je kupiliście na urodziny, więc nie koczowałam na nie.

- W takim razie, powinnaś nam być dozgonnie wdzięczna, ewentualnie możesz postawić ołtarzyk.

Amity przewróciła oczami na co się zaśmiałam.

Dzisiaj przyszłam po raz kolejny do niej, aby robić nasz projekt. Jest sobota, tak więc, przyszłam od razu po obiedzie. Co też ciekawe dzisiaj mieli nam towarzyszyć Edric i Emira. Na dworze było zimno i wietrznie, więc nie chcieli opuszczać domu. Amity, niestety, nie była tym zachwycona, więc aktualnie próbowała wygonić rodzeństwo ze swojego pokoju.

- Możecie już iść? Musimy z Luz skupić się na projekcie, a nie obgadywać moje książki i zajmować się wyganianiem was!

- Oj, dobrze, już dobrze! - Emira podniosła ręce na znak poddania się - ale nie obiecujemy, że nic w salonie nie ucierpi podczas naszych zabaw!

- Lepiej żeby nic nie ucierpiało! Rodzice mają wrócić w poniedziałek! - zawołała z nimi zielonowłosa, jednak chyba to zignorowali.

- Masz bardzo zabawne rodzeństwo - zaśmiałam się, wyobrażając sobie, co się będzie działo teraz w salonie.

- Długo byś z nimi nie wytrzymała. No dobra, na czym skończyłyśmy?

Od już prawie tygodnia wspólne pracujemy nad naszym szkicownikiem.

Muszę przyznać, że chyba, przez ten czas udało mi się na jakiś sposób zacząć rozumieć Amity. Nie przyjaźnimy się, JESZCZE, ale myślę, że jest na to szansa. Oczywiście - jeśli ona mnie zechce.

- Podaj mi niebieskie odcienie kredek - Amity chwyciła za szkicownik i ołówek.

- Czyli...w poniedziałek wracają twoi rodzice, w końcu ich poznam - zaczęłam rozmowę, podając jej kredki.

- Uwierz mi, że nie chcesz. Dlatego, jeśli to nie byłby problem, to wolałabym abyśmy robiły ten projekt dalej u ciebie.

- Są aż tak straszni?

- Nawet gorzej...- dziewczyna lekko pobladła, przerywając na chwilę rysowanie - mają co do mnie pewne wymagania...nie tylko co do moich stopni, ale też co do innych rzeczy....

- Słabo...ale spoko, możemy robić dalej projekt u mnie - powiedziałam z uśmiechem.

- To dobrze - Amity również posłała mi delikatny uśmiech, powracając do rysowania.

Gdy tak rysowałyśmy i doprecyzowałyśmy nasz dzisiejszy rysunek, nagle usłyszałyśmy huk, który swoje źródło miał na dole. Popatrzyłyśmy po sobie zdziwione i lekko przerażone. Amity pognała na dół, a ja za nią. To, co zobaczyłyśmy w salonie...o Jezu! Co tu się działo! Fotel był przewrócony, a dzbanek, który przedtem stał na komodzie ,teraz leżał rozbity na podłodze, zaś woda z niego wylała się na cały dywan. Najgorzej jednak wyglądał obraz rodziny Blight, który teraz był przechylony na ścianie i prawie spadał.

Po środku tego bałaganu stali, oczywiście, Emira i Edric. Obydwoje niewinnie patrzyli wszędzie tylko nie w oczy Amity, która wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć.

- CO WYŚCIE TU ODWALILI!? - krzyknęła to tak głośno, że usłyszałam jak ptak uderza z przerażenia w szybę w oknie.

- To wina Edrica!

- Co!? To ty chciałaś grać w zbijaka w salonie! Ja proponowałem jadalnie.

- Nie obchodzi mnie kto, co chciał! - dziewczyna podeszła do bliźniaków, ledwo powstrzymując się przed ponownym wybuchem - macie to w tej chwili ogarnąć, a już w szczególności ten obraz! - wskazała na portret rodziny, który ledwie się trzymał.

- Aj tam nie przesadzaj, i tak wyszłaś na nim, jakbyś miała zaraz stamtąd uciec, więc...

-Jeszcze.jedno.słowo.a.przysiegam.że.powiem.o.wszystkim.rodzicom!

Bliźniaki głośno przełknęli ślinę i w dwie sekundy zaczęli biegać po domu w poszukiwaniu jakiś zmiotek czy czegoś tam.

Ja w czasie gdy Amity postanowiła ich nadzorować, podeszłam do ich rodzinnego portretu. Państwo Blight dostojnie stali ze srogimi minami nad ich dziećmi. Po bokach stali Ed i Em , oboje byli ubrani na szaro - fioletowo i posyłali delikatny uśmiech. Na samym środku stała zaś Amity. Nie wyglądała na szczęśliwą. Mimo jej poważnej miny, widziałam jej smutek w oczach.

Swoją drogą to zauważyłam, że w całym domu nigdzie, ale to nigdzie, nie ma żadnych zdjęć rodzinnych. Pytanie: czemu?

- Wyszłam dość dziwnie na tym obrazie - niespodziewanie koło mnie znalazła się Amity.

- Nie wyglądasz na nim na zbyt szczęśliwą...

- Nie byłam wtedy w nastroju i tyle...- westchnęła - nie lubię pozować, wolę malować.

- Po co w ogóle trzymacie tu ten obraz? Nie mogliście no nie wiem...porobić kilku zdjęć czy coś? Nigdzie w domu ich nie ma!

- Moi rodzice wolą tradycyjne metody, a poza tym mamy kilka zdjęć, w albumach które są schowane w sypialni i gabinecie moich rodziców.

- Musisz mi jakieś pokazać! - wykrzyknęłam radośnie.

- To nie jest dobry pomysł, a poza tym - musimy jeszcze dokończyć naszą pracę, czyż nie?

- Nie chcesz już ich pilnować? - zapytałam, wskazując na sprzątające bliźniaki.

- Wiedzą że jeśli nie posprzątają - to powiem o wszystkim rodzicom, a wtedy naprawdę bym nie chciała być na ich miejscu.

- Biorąc pod uwagę to , że zniszczyli cały salon w niecałe kilka minut to... rzeczywiście muszą posprzątać czy tego chcą czy nie.

Poszłyśmy więc do góry, aby skończyć wreszcie nasz rysunek. Szło nam to naprawdę sprawnie. Amity bardzo dobrze dobiera odcienie, więc starałam się nie zostawać w tyle i również robić wszystko co w mojej mocy, aby rysunek był idealny.

Po około godzinie wszystko było skończone i gotowe. Po naszym wielkim wysiłku jaki włożyłyśmy w ten projekt, postanowiłyśmy iść na dół coś zjeść.

- Ale się rozpadało! - mówiąc to, wyjrzałam za okno.

Na dworze szalała ostra burza. Wiatr przewracał większość rzeczy, a deszcz z każdą chwilą się nasilał. Ciężko będzie wrócić w taką pogodę do domu...

- Dobrze, więc, że nie postanowiłyśmy iść do tego parku.

- To była tylko luźna propozycja! Zawsze możemy tam iść rysować innym razem.

- Może, chcesz coś do jedzenia? Mam jeszcze chyba jabłecznik i jakieś ciastka.

- Jabłecznik brzmi ekstra!

- Też możemy? - nagle w kuchni koło nas wyskoczyli Edric i Emira.

- Nie! Poza tym mieliście sprzątać pokój - Amity ruszyła do salonu, aby tam zanieść ciasto, jednak gdy tylko zrobiła jeden krok wywróciła się na podłogę przy okazji sprawiając, że całe ciasto wylądowało na jej głowie - PO JAKĄ CHOLERĘ WYPASTOWALIŚCIE PODŁOGĘ!?

- Bo była brudna.

- A poza tym chcieliśmy, abyś była z nas zadowolona - bliźniaki stanęły przed Amity z niewinnymi minkami.

- A wyglądam jakbym była!?

Zaśmiałam się cicho, widząc ją w takiej sytuacji. Edric i Emira rzeczywiście potrafią nieźle narozrabiać - nawet jeśli nie robią tego celowo.

- Powiem ci Ami, że z to ciastem na tej głowie dodaje ci słodkości - podałam jej rękę, aby pomóc jej wstać - wszystko w porządku?

- Byłoby w porządku, gdybym nie miała tak wkurzającego rodzeństwa! - jak na zawołanie zagrzmiało przy okazji tworząc klimat grozy.

- Ło ło ło, Mittens! Uważaj na słowa! Nie oglądałaś nigdy filmów gdzie najpierw ludzie chcą, aby inni ludzie zniknęli, a potem rzeczywiście znikają!? I to jeszcze podczas burzy!?

- A propos burzy - wtrąciła się Emira - to jak Luz zamierzasz wrócić? Bo chyba nie na piechotę, prędzej, by cię coś zabiło niż żebyś tam doszła.

- Może się rozjaśni? - starałam się myśleć pozytywnie.

- Chyba się na to nie zapowiada , a z tego co wiem to ma padać do rana...- Amity wyjrzała za okno, patrząc na szalejącą na zewnątrz burze.

- ALE MAM POMYSŁ! - Ed z radości wskoczył na stół - ZROBIMY NOCOWANKO!

- Po pierwsze, złaz ze stołu! - Amity spojrzała na brata surowym wzrokiem - a po drugie to...sama nie wiem czy to dobry pomysł.

- Oj, weź Mittens! - rodzeństwo uklękli u stóp siostry - tylko ona jako jedna z grona twoich przyjaciółek jest fajna!!!

- Ugh! - dziewczyna przewróciła oczami na zachowanie rodzeństwa - okej , oczywiście jeśli chcesz Luz - moment...czy ona nie zaprzeczyła, że jestem jej przyjaciółką!?

- Jeśli to nie będzie problem. Ale najpierw zadzwonię do Edy.

- TAAK! WSPÓLNE NOCOWANIE! - bliźniaki skoczyły radośnie w górę.

- Jakim cudem to wy niby jesteście starsi?

- Lecę po filmy!

- A ja po popcorn!

Bliźniaki radośnie latały po domu, szukając różnych przekąsek oraz filmów czy też rzeczy, które moglibyśmy wziąć na to nocowanie. Muszę przyznać, że poczułam przyjemne ciepło na myśl o tym, że dzisiaj będę nocować u Amity.

W życiu byłam tylko na jednym nocowaniu, było to nocowanie przeprowadzone u mnie w domu z Willow i Gusem. Jakoś w ostatni weekend.

Możliwe, że nocowanie u Amity również będzie takie wspaniałe.

Gdy już zadzwoniłam do Edy i wytłumaczyłam wszystko, w końcu mogliśmy zasiąść do filmów, które wybrali Edric i Emira. Było tego naprawdę sporo. NAPRAWDĘ SPORO. Zastanawiam się skąd oni wzięli ich aż tyle?

- To co oglądamy? - zapytałam oglądając tytuły filmów.

- Mi to obojętnie byle tylko nie "IT". Po ostatnim takim seansie Edric bał się wyjść z łóżka i klaunów - zaśmiała się Emira.

- Już nigdy więcej tego nie obejrzę! Po co to w ogóle przyniosłaś!?

- Żeby się z ciebie pośmiać.

- Moim zdaniem, rozsądnie będzie obejrzeć to - mówiąc to Amity wyciągnęła że stosu film "Cudowny Chłopak".

- Brzmi spoko - chwyciłam film przyglądając się mu - o czym to?

- Obejrzysz to się dowiesz - dziewczyna włożyła płytę do odtwarzacza i zaczęliśmy seans.

Film był wspaniały! Chyba nigdy tak się nie wypłakałam na zakończeniu, już nie mówiąc, o tym, że Edric ryczał tak długo, że Emira musiała przynieść drugi karton z chusteczkami, aby go uspokoić.

Amity o dziwo oglądała to wszystko z wielkim spokojem, aczkolwiek w jej oczach zauważyłam ten lekki smutek.

- Czas na kolację! - Emira powróciła do salonu z świeżo zrobionymi tostami - kto głodny?

- To co teraz robimy? - spytałam, biorąc tosta - jest dopiero w pół do dziewiątej, więc mamy jeszcze całą noc.

- Hmm... mam chyba całkiem niezły pomysł... - zaczął Edric spoglądając w stronę młodszej siostry - Mittens, masz jeszcze to monopoly z Azurą, które daliśmy ci kiedyś?

- MASZ MONOPOLY Z AZURĄ!? - wykrzyknęłam głośno, o mało nie zwalając sterty tostów - no to teraz koniecznie musimy zagrać!

- Okej...okej, niech wam będzie. Ale tylko jedna runda...

Jak mogliśmy się spodziewać - na jednej rundzie się nie skończyło.

Pierwsza runda była bardzo emocjonująca. Emira obrobiła Edrica ze wszystkich pieniędzy natomiast ja i Amity rywalizowałyśmy o najbogatsze parcele. Następna runda skończyła się tym, że trafiłam do więzienia, a Edric z Emirą zajęli wszystkie najlepsze parcele przez co Amity zbankrutowała.

Graliśmy tak co najmniej do pierwszej w nocy, tak więc byliśmy wyczerpani.

Tak wyczerpani, że nie chciało nam się iść na górę i tam spać. Bliźniaki natomiast przyniosły koce i mnóstwo poduszek, dzięki czemu mieliśmy bardzo wygodne legowisko.

Leżałam tuż obok Amity, ale nawet pomimo miękkiego i przyjemnego posłania ,nie mogłam zasnąć.

Może to przez te hałasy burzy? Sama nie wiem, ale jedna rzecz mi po prostu nie dawała spokoju. Czy Amity kiedykolwiek uzna mnie za przyjaciółkę? Nie wiem czy dla niej w ogóle cokolwiek coś to oznacza ale...eh...

Wstałam i podeszłam do okna siadając na parapecie. Zaczęłam wpatrywać się w błyskające pioruny oraz krople deszczu, które wpadały prosto na okno. a potem spadały w dół. Na swój sposób, był to całkiem przyjemny widok.

- Nie możesz spać? - z moich przemyśleń wybudziła mnie Amity, która stanęła koło mnie.

- Tak...sobie tylko rozmyślam i tyle...- odpowiedziałam lekko zakłopotana.

- Czyli nie możesz spać - dziewczyna przysiadła koło mnie, również wpatrując się w obraz za szybą - co cię dręczy?

- Skąd wiesz, że coś mnie dręczy?

- Powiedzmy, że mam szósty zmysł - na te słowa zaśmiałam się cicho - mów. Co się dzieje? Nienawidzę, gdy do tego domu dodaje się smętności, więc lepiej gadaj.

- Zastanawiam się czy...eh...Amity, czy my się przyjaźnimy? - zielonowłosa popatrzyła na mnie zdziwiona - rozumiem, że to pewnie i tak nic dla ciebie nie znaczy ale-

- Potrzebuje czasu, Luz - przerwała mi dziewczyna wpatrując się dalej w okno - nie jest mi łatwo dobierać przyjaciół. Pewnie słyszałaś o tej mojej dawnej przyjaźni z Willow. Nie powiem ci teraz co się stało ale...po prostu nie wiem czy nadaje się na prawdziwą przyjaciółkę...

- Amity...jesteś przecież wspaniałą dziewczyną! Przyjaźnisz się z Boschą i Skarą! Dlaczego miałabyś, więc być złą przyjaciółką?

- Potrzebuje po prostu...trochę czasu. Rozumiesz? - popatrzyła na mnie nieco błagalnym i nieco zmartwionym spojrzeniem.

- Oczywiście...- posłałam jej delikatny uśmiech, na co ta również się uśmiechnęła.

- Dziękuję Luz...jesteś naprawdę wspaniałą osobą....

Tak...to nocowanie zdecydowanie mogę zapisać do jednego z najlepszych na jakim kiedykolwiek byłam...

***

- To co oglądamy? - zapytałam oglądając tytuły filmów.

- Mi to obojętnie byle tylko nie "IT". Po ostatnim takim seansie Edric bał się wyjść z łóżka i klaunów - zaśmiała się Emira.

- Już nigdy więcej tego nie obejrzę! Po co to w ogóle przyniosłaś!?

- Żeby się z ciebie pośmiać.

- Moim zdaniem , rozsądnie będzie obejrzeć to - mówiąc to Amity wyciągnęła że stosu film "Cudowny Chłopak".

- Brzmi spoko - chwyciłam film przyglądając się mu - o czym to?

- Obejrzysz to się dowiesz - dziewczyna włożyła płytę do odtwarzacza i zaczęliśmy seans.

Film był wspaniały! Chyba nigdy tak się nie wypłakałam na zakończeniu, już nie pomijam gdy Edric ryczał tak długo że Emira musiała przynieść drugi karton z chusteczkami aby go uspokoić.
Amity o dziwo oglądała to wszystko z wielkim spokojem, aczkolwiek w jej oczach zauważyłam ten lekki smutek.

- Czas na kolację! - Emira powróciła do salonu z świeżo zrobionymi tostami - kto głodny?

- To co teraz robimy? - spytałam biorąc tosta - jest dopiero 20:30 więc mamy jeszcze całą noc.

- Hmmm mam chyba całkiem niezły pomysł... - zaczął Edric spoglądając w stronę młodszej siostry - Mittens, masz jeszcze to monopoly z Azurą które daliśmy ci kiedyś?

- MASZ MONOPOLY Z AZURĄ!? - wykrzyknęłam głośno o mało nie zwalając sterty tostów - no to teraz koniecznie musimy zagrać!

- Okej...okej, niech wam będzie. Ale tylko jedna runda...

Jak mogliśmy się spodziewać - na jednej rundzie się nie skończyło.
Pierwsza runda była bardzo emocjonująca. Emira obrobiła Edrica ze wszystkich pieniędzy natomiast ja i Amity rywalizowałyśmy o najbogatsze parcele. Następna runda skończyła się tym że trafiłam do więzienia a Edric z Emirą zajęli wszystkie najlepsze parcele przez co Amity zbankrutowała.
Graliśmy tak conajmniej do pierwszej w nocy tak więc byliśmy wyczerpani.
Tak wyczerpani że nie chciało nam się iść na górze i tam iść spać. Bliźniaki natomiast przyniosły koce i mnóstwo poduszek dzięki czemu mieliśmy bardzo wygodne legowisko.
Leżałam tuż koło Amity, ale nawet pomimo miękkiego i przyjemnego posłania ,nie mogłam zasnąć.
Może to przez te hałasy burzy? Sama nie wiem, ale jedna rzecz mi po prostu nie dawała spokoju. Czy Amity kiedykolwiek uzna mnie za przyjaciółkę? Nie wiem czy dla niej w ogóle cokolwiek coś to oznacza ale...eh...
Wstałam i podeszłam do okna siadając na parapecie. Zaczęłam wpatrywać się w błyskające pioruny oraz krople deszczu które wpadały prosto na okno a potem spadały w dół. Na swój sposób, był to całkiem przyjemny widok.

- Nie możesz spać? - z moich przemyśleń wybudziła mnie Amity która stanęła koło mnie.

- Tak...sobie tylko rozmyślam i tyle...- odpowiedziałam lekko zakłopotana.

- Czyli nie możesz spać - dziewczyna przysiadła koło mnie, również wpatrując się w obraz za szybą - co cię dręczy?

- Skąd wiesz że coś mnie dręczy?

- Powiedzmy że mam szósty zmysł - na te słowa zasmialam się cicho - mów. Co się dzieje. Nienawidzę gdy do tego domu dodaje się smętności więc lepiej gadaj.

- Zastanawiam się czy...eh...Amity, czy my się przyjaźnimy? - zielonowłosa popatrzyła na mnie zdzwiona - rozumiem że to pewnie i tak nic dla ciebie nie znaczy ale-

- Potrzebuje czasu, Luz - przerwała mi dziewczyna wpatrując się dalej w okno - nie jest mi łatwo dobierać przyjaciół. Pewnie słyszałaś o tej mojej dawnej przyjaźni z Willow. Nie powiem ci teraz co się stało ale...po prostu nie wiem czy nadaje się na prawdziwą przyjaciółkę...

- Amity...jesteś przecież wspaniałą dziewczyną! Przyjaźnisz się z Boschą i Skarą! Dlaczego miałabyś, więc być złą przyjaciółką?

- Potrzebuje po prostu...trochę czasu. Zrozumiesz to? - popatrzyła na mnie nieco błagalnym i nieco zmartwionym spojrzeniem.

- Oczywiście...- posłałam jej delikatny uśmiech na co ta również się uśmiechnęła.

- Dziękuję Luz...jesteś naprawdę wspaniałą osobą....

Tak...to nocowanie zdecydowanie mogę zapisać do jednego z najlepszych na jakim kiedykolwiek byłam...

***

O mało bym nie zapomniała wstawić tego rozdziału hahah
Stwierdziłam że popchniemy tą relacje Luz i Amity do przodu. Mam nadzieję że akcja nie idzie zbyt szybko ale jakby coś takiego się działo to możecie napisać 👌

A teraz żegnam i pozdrawiam ❤️😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro