Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 - irytująca uczennica

Amity

Szłam spokojnie korytarzem na kolejne moje zajęcia. Nie muszę się w końcu nigdzie spieszyć , zawsze przychodzę kilka minut wcześniej aby zdąrzyć na czas. Nie to co niektórzy. A potem się jeszcze dziwią że mają za słabe stopnie aby zdać do następnej klasy. Żałosne.
Skręciłam w lewo tym samym będąc tuż na wprost sali do której się kierowałam.
Nie było tu za dużo osób. W grupce przy drzwiach udało mi się wypatrzeć tylko jedną znajomą mi twarz. Była to Willow , o dziwo przyszła dzisiaj wcześniej niż zwykle. No brawo!
Szybko ją wyminęłam stając przy ścianie i otwierając mój szkicownik. Wszystko jak zwykle perfekcyjne i idealnie narysowane. Praktycznie żadnych błędów czy niedoskonałości.
A wiem to dlatego że moja mama wczoraj wieczorem sprawdzała czy aby na pewno wszystko jest idealnie. No bo przecież nasza rodzina nie może  pozwolić sobie na to aby jej status się pogorszył , tylko dlatego że ja nie umiem narysować czegoś idealnie. Wyrzucono by mnie z domu lub z najlepszym wypadku uziemiono na miesiąc. Nie ma to jak rodzina.
Westchnęłam tym samym zamykając szkicownik i wchodząc do sali. Nauczycielka zapraszała nas gestem dłoni abyśmy zajęli już swoje miejsca przy sztalugach.
Czyli dzisiaj kolejne nudne malowanie owoców? Stwierdziłam widząc przed sobą na środku mikę z owocami.
Nie zrumcie mnie źle , kocham rysować oraz malować , jednak cały czas powtarzamy to samo. Nie daje mi to żadnego rozwinięcia ani dodatkowych umiejętności.

- Panno Blight - niespodziewanie koło mnie pojawiła się nauczycielka - pozwól że ci przerwę. Dyrektor powiedział że chciałby cię widzieć w swoim gabinecie , najlepiej teraz.

- Czy coś zrobiłam?

Kobieta tylko wzruszyła ramionami po czym odeszła do innych uczniów.
Czego dyrektor może odemnie chcieć?
Przecież ja nic złego ostatnio nie zrobiłam! Może to znowu rodzice chcą się dowiedzieć jak moje oceny oraz zachowanie? Nie , ostatnio już z tym trochę odpuścili. No to może nie wiem , przyszłam na lekcje!?
Cała zdenerwowana schowałam moje rzeczy do plecaka i ruszyłam korytarzem w stronę gabinetu dyrektora.
Na szczęście nie był on zbyt daleko tak więc już po chwili stałam przed drzwiami czekając aż mnie ktoś wpuści.
Gdy w końcu usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie gdy przed sobą zauważyłam  jakąś dziewczynę która radośnie przeglądała swój plan zajęć siedząc na krześle przed biurkiem dyrektora.

- O jest i Panna Blight - przywitał mnie mężczyzna i wskazał na drugie krzesło przed sobą.

- Dzień dobry , wzywał mnie pan?

- Tak , chciałem abyś oprowadziła naszą nową uczennice po szkole - mówiąc to wskazał na brunetkę siedzącą koło mnie.

Rzuciłam na nią okiem. Już z daleka tryskała od niej radosna energia a w jej oczach błyskały iskierki radości.
Dziewczyna miała opaloną skórę , ciemnobrązowe oczy oraz orzechowe włosy. Na sobie miała zwykły czarny sweter oraz białe jeansy których dopełnieniem były tego samego koloru tenisówki.
Wyglądała....spoko.

- Dobrze , chodźmy więc - wstałam zabierając swoją torbę i skierowałam w w stronę drzwi - do widzenia.

- Do zobaczenia dziewczęta.

Oddetchnęłam z ulgą opuszczając ten gabinet. Całe szczęście że nie mam żadnych kłopotów.
No dobra , teraz wystarczy oprowadzić tą dziewczynę i tyle. Żaden problem.

- Mówiłaś już jak się nazywasz? - zapytałam ruszając przed siebie.

- Luz , Luz Noceda - przedstawiła się dziewczyna doganiając mnie - a ty jesteś...?

- Amity Blight - odpowiedziałam krótko ignorując radość dziewczyny.

- Too...od jak dawna chodzisz do tej szkoły?

Czyli nie dość że przesadnie szczęśliwa to jeszcze zadaje dużo pytań? Genialnie.
Ja to mam szczęście , nie ma co.

- Od kiedy skończyłam podstawówkę. Czyli od 2 lat. Bardziej mnie zastanawia dlaczego ty zapisujesz się do tej szkoły dopiero teraz. Zgadując jesteśmy w tej samej klasie.

- Skąd wiesz?

- Twój plan lekcji jest podpisany - wskazałam na nazwę klasy przy planie lekcji który trzymała - a poza tym dyrektor Bump nie wybiera zazwyczaj uczniów innych klas aby oprowadzali nie swoich.

- Ma to w sumie jakiś tam sens...wracając jednak do twojego poprzedniego pytania to...zaczęłam się tu uczyć dopiero teraz bo musiałam zmienić moje aktualne miejsce zamieszkania.

- Czyli w skrócie , przeprowadziłaś się - stwierdziłam chłodno.

- W sumie to tak. Od zawsze chciałam się tu uczyć!

A ja za to od teraz marze abyś mnie więcej nie irytowała.
Nie chciałam jej tu oprowadzać bo po prostu jak dla mnie była wkurzająca oraz irytująca. Ciężki przypadek. Pewnie nie za prędko się tu odnajdzie.
Przewróciłam oczami gdy Luz zaczęła zasypywać mnie kolejnymi pytaniami na które nie chciałam odpowiadać.
Tak...zapowiada się długaaa wycieczka...

Na szczęście na przerwie obiadowej udało mi się w końcu oddetchnąć od ciągłych pytań zadawanych przez Luz.
I całe szczęście bo przysięgam że mało brakowało abym wyrzuciła ją za okno.
Na stołówce usiadłam na swoim stałym miejscu przy stoliku moim , Boschy i Skary. Dziewczyny jak zwykle tam na mnie czekały siedząc przy telefonach i plotkując. Nie dało się z nimi nawiązać za ciekawych tematów do rozmowy jednak , były to moje jedyne przyjaciółki w tej szkole z którymi rzeczywiście mogę sie przyjaźnić. Moi rodzice są strasznie wymagający co do naszego statusu społecznego tak więc już w dzieciństwie sami za mnie wybrali mi przyjaciółki.
Nie mówię że są złe. Po prostu zazwyczaj nudzę się w ich towarzystwie bo nie mamy o czym gadać. W taki sposób raczej nie powinno budować się przyjaźni.

- Jesteś wreszcie - przywitała mnie Boscha odrywając na chwilę wzrok od telefonu - gdzie byłaś? I po co dyrektor chciał się z tobą widzieć?

- Chciał abym oprowadziła jakąś nową dziewczynę - odpowiedziałam biorąc jabłko - i chyba tam właśnie idzie - stwierdziłam widząc Luz idącą koło Willow.

- No to się dobrały! - zaszydziła Skara ledwo powstrzymując śmiech - Willow to taki przegryw że już na starcie zadając się z nią sam stajesz się przegrywem.

Obydwie się zaśmiały podczas gdy ja obserwowałam jak Willow z przejęciem opowiada jej o czymś. Takk...dogadają się. Może przynajmniej nowa nie będzie uczepiać się mnie?

Gdy tylko zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję ruszyłam razem z Boschą i Skarą na nasze kolejne lekcje.
Już na starcie gdy tylko doszłyśmy do klasy dziewczyny zaczęły obgadywać ogólny wygląd Luz i to w jaki dziwny sposób się zachowuje. Znając życie już niedługo Boscha wymyśli dla niej jakiegoś psikusa byle tylko uprzykrzyć jej życie. Eh...ciekawe ile tu wytrzyma?

- Hej , Amity! - na dźwięk mojego imienia w ustach Luz podskoczyłam.

Co ta dziewczyna znowu wymyśliła?
I w ogóle dlaczego ona idzie w moją stronę? Egh! A już miałam cichą nadzieję że się odczepi.

- O co chodzi? - zapytałam obojętnie podchodząc o krok w stronę brunetki.

- Chciałam się ciebie zapytać o twoje uszy. Od początku mnie zafascynowały! Mają taki nietypowy kształt! Od zawsze tak masz?

Natychmiastowo poczerwieniałam. Nie nawidze gdy ktoś pyta o te moje dziwne uszy. Jestem jedyna w rodzina która takie ma. Są szpiczaste oraz nietypowe. Rodzice z początku kazali mi je zakrywać jednak po pewnym czasie stwierdziłam że to i tak nie ma sensu bo ludzie to zauważą tak czy siak.
Jednak i tak za każdym razem gdy ktoś chodźby wspomniał o moich uszach to coś się we mnie gotowało.

- No to już po niej...- wyszeptała Skara która odsunęła się na bok razem z Boschą.

- A co ciebie to w ogóle obchodzi!? Uszy mam takie jakie mam i nie musisz mi o tym przypominać!

- Ja...chciałam tylko powiedzieć że są fajne...

- Po co się do mnie przyczepiłaś!? Miałam cię tylko oprowadzić po szkole a nie od razu się zaprzyjaźniać! Odczep się odemnie! - odepchnęłam ją na bok i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie do łazienki. Potrzebowałam chwili aby odetchnąć.

Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się wściekła w swoje odbicie.
Całą twarz miałam czerwoną tak samo jak końcówki moich przeklętych uszu.
Egh! Walnęłam pięścią o umywalkę sprawiając że ta lekko posiniała. Super.
Kolejny dzień który mogę zaliczyć do moich porażek życiowych.
Szybko przemyłam twarz aby się trochę uspokoić. Kiedy już chciałam wyjść w drzwiach stanęła...Luz!? Znowu!?
Agh!!!

- Czego ty znowu chcesz!?

- Nauczycielka chciała abym cię przyprowadziła na lekcje. Dość długo cię nie było więc postanowiłam sprawdzić czy wszystko w porządku.

- Jak widzisz żyje , i przepraszam ale właśnie sama zamierzałam iść na lekcje więc możesz już sobie odpuścić.

- Ja naprawdę nie chciałam cię obrazić!

- W porządku , ale nie łaź wszędzie za mną - powiedziałam krótko po czym wyszłam z toalety kierując się na lekcje.

Luz więcej już za mną nie ganiała tego dnia. Może to dzięki mojej przemowie do niej? A może dzięki temu że już kończyliśmy lekcje? Bardziej obstawiam to drugie bo raczej ona nie jest z tych osób które tak łatwo odpuszczają.
No nic , pora wracać do domu.
Z szafki wzięłam mój płaszcz oraz czapkę którą szczelnie zakryłam uszy. Od kiedy Luz wspomniała o nich przed tą salą mam dziwne wrażenie że więcej ludzi na mnie spogląda. Nawet jeśli o tym przedtem wiedziało. Egh! Jak dobrze że to już powoli koniec tego dnia.

W domu jak zwykle panowała grobowa cisza. Rodzice pewnie nie wrócili jeszcze z pracy a Edric i Emira mają dzisiaj dłużej lekcje. Cóż poradzić.
Udałam się więc do kuchni aby zrobić sobie jakiś obiad ale niestety jak na moje nieszczęście niczego w tej lodówce nie było. No to super. Teraz jeszcze trzeba iść do sklepu. Za jakie grzechy ten dzień tak łatwo się zepsuł!?
Z wściekła miną wzięłam portfel , klucze i telefon po czym szybkim krokiem udałam się prosto do sklepu. Byle tylko mieć to od razu z głowy. No ale przecież życie nie byłoby tak wspaniałe gdyby nie dawało nam niespodzianek , prawda?
Moją kolejną niespodzianką na dziś było to że w sklepie do którego szłam była również i Luz. Ale nie była sama. Była tam z nią jeszcze Willow i jakiś chłopak. Chyba miał na imię Augustus ale mogę się mylić. W każdym razie jak najbardziej starałam się ukrywać jednak jak widać bezskutecznie ponieważ już po chwili zauważyła mnie Luz.

- Amity! Świetnie że cię złapałam! Wiesz , chciałam cię przeprosić za to co się stało w szkole. Może rzeczywiście nie powinnam mówić przy wszystkich o tych twoich uszach ale są naprawdę genialne! Sama bym takie chciała...

- Jak widać jesteś jedyną osobą która chciałaby je mieć - powiedziałam bez emocji stając w kolejce - a teraz idź lepiej do swoich przyjaciół.

- Może chcesz do nas dołączyć? - zapytała z iskierkami w oczach.

- Podziękuję. Mam dzisiaj zbyt wiele rzeczy na głowie.

- To może innym razem , ale serio byłoby super!

- Może , ale na te chwilę już idź.

- Och...no dobra...- dziewczyna odeszła lekko zasmucona całą tą sytuacją.

Super. Przynajmniej teraz mam pewność że do końca tego dnia się odemnie odczepi.
Zapłaciłam za zakupy i wróciłam do domu. Wreszcie cisza i spokój.
Zjadłam obiad i dorobiłam lekcje.
Już nic nie musiałam robić więc miałam dość sporo czasu wolnego.
Dlatego też poszłam do siebie , chwyciłam szkicownik i zaczęłam rysować. Zawsze dawało mi to ciszę i ukojenie. Patrząc przez okno na zachodzące słońce nawet nie wiedziałam kiedy moje oczy zrobiły się takie ciężkie.
Zasnęłam.

***

No to tu chyba zakończymy ten rozdział 😅 sama nwm czy mi wyszedł czy nie , a jest to moja pierwsza taka książka więc byłabym wdzięczna za wszelkie rady itp.
A i jeszcze mam problem z tym jak dokładnie wygląda takie liceum artystyczno-plastyczne więc jeśli ktoś coś wie to może mi opowiedzieć dokładniej.
Z chęcią również poczytam wasze komentarze i opinie 👌

A teraz żegnam i pozdrawiam ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro