XXXI
LUKE's pov:
Miny powietrzne krążyły w poszukiwaniu ofiar. Ciągnące się za nimi smugi rysowały na chmurach płonące podniebne znaki. Było ich coraz więcej, setki tysięcy. Maleńkie, wybuchowe, owalne, wyposażone w niezwykłą zdolność śledzenia celu i manewrowania w ułamku sekundy, zmuszały Ganna do schodzenia coraz niżej i niżej.
- Nie zostaniemy w powietrzu zbyt długo - szepnął - Może jeszcze kilka minut i potem nas dopadną.
Milczałem przez dłuższą chwilę
Za podniebnymi minami pojawiają się mordercze myśliwce, a cała przestrzeń nad chmurami stanie się miejscem masakry. Statek Ganna był nieuzbrojony. Nie mieliśmy najmniejszej szansy.
- No to ląduj - powiedziałem.
- Tamci wylądowali na górze Magistra. Przynajmniej znajdą schronienie w pałacu. - Gann spojrzal w moją stronę, jakby mnie prowokując, bym spróbował sprzeciwić się jego nadziejom i wierze.
Statek opadł poniżej poziomu chmur. Otoczyła nas srebrzysta ciemność. Wiatr miotał nami na wszystkie strony, aż wreszcie Gann posadził pojazd na platformie spalonej, nagiej, poczerniałej skały. Wokół nas sterczące, postrzępione resztki skał świadczyły o tym, jak wielka jest furia niszczycielskiej energii zmieniła ten krajobraz, zabijając wszelkie życie.
Gann zdjał ręke ze sterów i zajrzał na tył kabiny, by sprawdzić zainstalowane tam urządzenia. Wreście wrócił i zastał mnie siedzącego nieruchomo w fotelu, pogrążonego w głębokiej zadumie.
- Popatrz, co zrobili - powiedział Gann, wygladając przez iluminator naprzeciwko mnie. - Cośmy zrobili, by zasłużyć na takie zniszczenie?
Wstałem z miejsca. Nie miałem zamiaru kłócić się z nim.
- Jak daleko jesteśmy od góry? - zapytałem.
- Około stu kilometrów.
- A gdzie Vader?
Gann spojrzał na ekrany.
- Drugi statek też zszedł poniżej poziomu chmur.
Na razie nie mogłem nic zrobić. Moje widzenia przyszłości było zamglone jak niebo nad głową. Los Ashley znajdował się teraz w decydującym punkcie. Najbardziej wstrząsnęła mną świadomość, ile przerażających powiązań łączących te różne przyszłości spiętrzyło się w ciągu kilku ostatnich godzin.
Zapragnałem nagle porozmawiać z Obi-Wanem lub z Yodą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro