8
He's got the fire
And he walks with flames
He's got the fire
And he talks with flames *
— Mamo? Czekaj, bo tutaj nie ma żadnego tymianku. Są tylko jakieś zioła prowansalskie, albo
— Jejku przepraszam bardzo — w jednym momencie poczułem jak wpadam na kogoś i usłyszałem jak ta sama osoba mnie przeprasza. Musiałem podnieść głowę do góry, by zobaczyć z kim się zderzyłem.
— Jimin? Wszystko w porządku? — usłyszałem głos mojej mamy, jednak byłem bardziej zajęty na wpatrywaniu się w te dobrze znane, piękne oczy należące do Taehyunga.
— Nic się nie stało. — uśmiechnąłem się do niego, po chwili stania w miejscu jak skamieniały. Kim szepnął część widząc, że rozmawiam przez telefon. Uśmiechnąłem się do niego jeszcze szerzej.
Nie wiem, czy to przez nagły przypływ adrenaliny czy stres.
— Mamo, muszę już kończyć. — nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się.
Czułem się tak zawstydzony tym, że wpadłem na swojego kolegę w środku sklepu, w dodatku prowadząc dość niecodzienną rozmowę ze swoją mamą.
I to był ten moment w życiu, w którym żałowałem, że byłem taki niski. Musiałem śmiesznie wyglądać z jego perspektywy, gdy tak wysoko unosiłem głowę, by na niego spojrzeć.
Ile razy będę jeszcze pisał, jaki Taehyung potrafi być przystojny?
Nie skupiajmy się na jego perfekcyjnym wyglądzie. Nawet w najzwyczajniej zimowej kurtce.
— Też wysłali cię na zakupy? — odezwał się do mnie uśmiechając, a ja zapomniałem, jak się oddycha. Jak się mówi, i ogólnie co robić, by obiekt twoich westchnień nie odkrył, że nim jest.
Chyba ze swoimi gorącymi uczuciami, jestem złym kłamcą.
— T-tak, robią jakiegoś kurczaka i potrzebują tymianku, a ja go tu nigdzie nie widzę. — oddychałem. Naprawdę starałem się tam nie zemdleć. I modliłem się, żeby Tae nie słyszał, jak szybko moje serce biło.
— Moja siostra zażyczyła sobie spaghetti, ale okazało się że nie mamy makaronu. — razem się zaśmialiśmy. Jeśli istniał ranking najbardziej niekomfortowych sytuacji w życiu, to takie rozmowy były pewnie wysoko notowane.
Kim Taehyung mi się podobał.
To było jedyne zdanie, które w tamtym momencie miałem w głowie. On mi się tak cholernie podobał. Od tak dawna się w nim podkochiwałem. Jednak kubłem lodowatej wody była myśl, że przecież on nigdy się tego nie dowie. A nawet jeśli, może nigdy tego nie zaakceptować.
No bo proszę, jestem Park Jimin. Moja lista znajomych kończy się na kilku osobach z mojej klasy, nie licząc mojego brata i kota. Tak, mój kot był jednym z najwierniejszych przyjaciół.
Mój wzrost nie przekraczał 173 cm, miałem, i zresztą nadal mam, pulchną, dziecinną twarz, chude ciało, na którym większość ubrań wisiała. Nie miałem w sobie niczego, co mogłoby przyciągnąć czyjąś uwagę.
Przynajmniej od 18 lat nie potrafiłem znaleźć takiej rzeczy.
— Idziesz już do kasy? — zapytałem, po chwili milczenia, jeszcze raz sprawdzając czy wszystko mama.
— Nie, muszę jeszcze coś zabrać. — pożegnaliśmy się, i każde z nas poszło w inną stronę.
Lord knows I've tried
I can't get him off my mind **
* Lana Del Rey - Sad Girl
** Harry Styles (cover) - Girl Crush
// Taak, ten rozdział równie dobrze mógłby nie istnieć ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro